Czy po­dat­ki się jesz­cze opła­ca­ją?

Obrazek użytkownika gps65
Idee

Re­duk­cja idei do skraj­no­ści by­wa naj­sku­tecz­niej­szym spo­so­bem na wy­ja­śnie­nie jej isto­ty. Wy­obraź­my so­bie sy­tu­ację, w któ­rej po­sia­dam Dżi­na uwię­zio­ne­go w bu­tel­ce, zdol­ne­go speł­nić każ­de mo­je ma­te­rial­ne ży­cze­nie. Czy w ta­kim przy­pad­ku miał­bym ja­ki­kol­wiek po­wód, by kra­ść? Oczy­wi­ście nie — po­nie­waż wszyst­kie po­trzeb­ne do­bra otrzy­mu­ję bez uży­cia przy­mu­su. Ten przy­kład po­ka­zu­je ja­sno: mo­ty­wa­cja do sto­so­wa­nia prze­mo­cy (w tym fi­skal­nej) za­ni­ka, gdy do­bra są do­stęp­ne w spo­sób ła­twy, bez­piecz­ny i po­ko­jo­wy.

  Po­dob­nie dzia­ła to w ska­li pań­stwo­wej. Ist­nie­je ta­ki po­ziom wy­daj­no­ści pra­cy i ogól­nej do­stęp­no­ści dó­br, przy któ­rym po­bór po­dat­ków sta­je się nie­opła­cal­ny — nie tyl­ko mo­ral­nie, ale czy­sto eko­no­micz­nie. Po­bór środ­ków prze­mo­cą prze­sta­je być efek­tyw­ny w po­rów­na­niu z tym, co moż­na osią­gnąć przez do­bro­wol­ną współ­pra­cę i wy­mia­nę.

  To po­dej­ście da się ująć bar­dziej kon­kret­nie — po­przez roz­sze­rze­nie zna­nej krzy­wej Laf­fe­ra, któ­ra po­ka­zu­je re­la­cję mię­dzy staw­ką po­dat­ko­wą a do­cho­da­mi pań­stwa. Przy staw­ce 0% wpły­wy są ze­ro­we. Przy staw­ce 100% — rów­nież, bo nikt nie bę­dzie pra­co­wał, wie­dząc, że wszyst­ko zo­sta­nie mu ode­bra­ne. Mak­si­mum przy­pa­da gdzieś po­środ­ku — ale uwa­ga: ta krzy­wa nie za­czy­na się na­praw­dę od 0%.

  Dla­cze­go? Bo ist­nie­je zja­wi­sko kosz­tów po­bo­ru po­dat­ku: wy­na­gro­dze­nia urzęd­ni­ków, in­fra­struk­tu­ra ad­mi­ni­stra­cyj­na, błę­dy sys­te­mo­we, po­li­cja skar­bo­wa, kosz­ty biz­ne­su itd. Re­al­nie, punkt star­to­wy opła­cal­no­ści po­dat­ków le­ży po­wy­żej ze­ra, tam gdzie wpły­wy z da­ne­go po­zio­mu opo­dat­ko­wa­nia prze­kra­cza­ją kosz­ty je­go eg­ze­kwo­wa­nia.

  Przyj­rzyj­my się te­raz kon­kre­tom. Bu­dżet Pol­ski to obec­nie oko­ło 850 mi­liar­dów zło­ty­ch rocz­nie. Licz­ba urzęd­ni­ków ad­mi­ni­stra­cji pu­blicz­nej i oko­ło­bu­dże­to­wy­ch in­sty­tu­cji to oko­ło 600 ty­się­cy osób. Jed­nak gdy­by ana­lo­gicz­ne usłu­gi by­ły świad­czo­ne przez sek­tor pry­wat­ny — któ­ry dzia­ła szyb­ciej, ta­niej i efek­tyw­niej — ich koszt mógł­by być kil­ku­krot­nie niż­szy. Za­łóż­my kon­ser­wa­tyw­nie, że zre­du­ko­wa­ny bu­dżet wy­niósł­by 300 mi­liar­dów zło­ty­ch. Wów­czas, aby apa­rat za­stę­pu­ją­cy pań­stwo był sa­mo­wy­star­czal­ny, każ­dy z 600 ty­się­cy pra­cow­ni­ków mu­siał­by ge­ne­ro­wać war­to­ść do­da­ną rzę­du oko­ło 500 ty­się­cy zło­ty­ch rocz­nie.

  Tym­cza­sem prze­cięt­ny pra­cow­nik sek­to­ra pry­wat­ne­go w wa­run­ka­ch peł­nej swo­bo­dy, bra­ku fi­skal­ne­go uci­sku, oraz przy do­stę­pie do no­wo­cze­sny­ch tech­no­lo­gii, mógł­by ge­ne­ro­wać znacz­nie wię­cej — sza­cun­ko­wo na­wet 400-600 ty­się­cy zło­ty­ch rocz­nie. To ozna­cza, że przy bra­ku ob­cią­żeń sys­te­mo­wy­ch, spo­łe­czeń­stwo mo­gło­by już dziś funk­cjo­no­wać efek­tyw­niej bez pań­stwo­we­go przy­mu­su.

  A za­tem, by przy­mu­so­we po­dat­ki mia­ły jesz­cze uza­sad­nie­nie eko­no­micz­ne, pań­stwo­wy apa­rat mu­siał­by za­pew­niać re­al­ną war­to­ść znacz­nie wyż­szą niż to, co moż­na osią­gnąć na wol­nym ryn­ku. Gdy po­ziom wy­daj­no­ści pra­cy i do­bro­by­tu prze­kra­cza pe­wien kry­tycz­ny próg, dal­szy po­bór po­dat­ków prze­sta­je się opła­cać nie tyl­ko spo­łecz­nie, ale i eko­no­micz­nie.

  War­to w tym miej­scu roz­wa­żyć jesz­cze jed­ną moż­li­wo­ść: co je­śli pra­cę ty­ch 600 ty­się­cy urzęd­ni­ków mo­gła­by wy­ko­ny­wać od­po­wied­nio wy­szko­lo­na sztucz­na in­te­li­gen­cja? Je­śli AI by­ła­by w sta­nie za­rzą­dzać do­ku­men­ta­cją, eg­ze­kwo­wać prze­pi­sy i or­ga­ni­zo­wać usłu­gi pu­blicz­ne przy po­rów­ny­wal­nym lub wyż­szym po­zio­mie efek­tyw­no­ści, a jed­no­cze­śnie ge­ne­ro­wać ten sam zy­sk lub lep­szy re­zul­tat net­to, to na­wet ludz­ka wy­daj­no­ść pra­cy nie mu­sia­ła­by ro­snąć. Wy­star­czy­ła­by au­to­ma­ty­za­cja obec­ny­ch za­dań. W ta­kim sce­na­riu­szu pań­stwo­wy przy­mus sta­je się jesz­cze bar­dziej zbęd­ny — nie tyl­ko z per­spek­ty­wy teo­rii eko­no­mii, ale też tech­no­lo­gicz­nej prak­ty­ki.

  Wnio­sek? Pań­stwo opła­ca się tyl­ko wte­dy, gdy koszt je­go utrzy­ma­nia (w tym po­bo­ru po­dat­ków i biu­ro­kra­cji) je­st niż­szy niż war­to­ść usług, któ­re za­pew­nia. W prze­ciw­nym ra­zie moż­li­we sta­je się za­stą­pie­nie je­go funk­cji przez do­bro­wol­ne, ryn­ko­we me­cha­ni­zmy — bar­dziej ela­stycz­ne, efek­tyw­ne i opar­te na rze­czy­wi­stej wy­mia­nie war­to­ści, a nie przy­mu­sie. Wy­star­czy tyl­ko, by współ­cze­sny "Dżin" — czy to w po­sta­ci sztucz­nej in­te­li­gen­cji, au­to­ma­ty­za­cji, czy zde­cen­tra­li­zo­wa­ny­ch tech­no­lo­gii — otwo­rzył nam drzwi do ta­kie­go świa­ta.

  Ta­ki świat mu­si na­stą­pić — i to wkrót­ce! Bo wy­daj­no­ść pra­cy ro­śnie sys­te­ma­tycz­nie, i to wy­kład­ni­czo. Każ­da de­ka­da przy­no­si no­we na­rzę­dzia, któ­re po­zwa­la­ją ro­bić wię­cej, szyb­ciej i ta­niej. A sko­ro lu­dzie są co­raz mniej po­trzeb­ni do za­dań ru­ty­no­wy­ch, a tech­no­lo­gia po­tra­fi za­stą­pić ca­łe struk­tu­ry biu­ro­kra­tycz­ne, to ist­nie­nie kosz­tow­ne­go pań­stwo­we­go nad­bu­do­wa­nia sta­je się nie tyl­ko ana­chro­nicz­ne, ale i eko­no­micz­nie nie do obro­ny. Re­wo­lu­cja nie bę­dzie po­li­tycz­na — bę­dzie tech­no­lo­gicz­na. Anar­cho­ka­pi­ta­li­zm je­st nie­unik­nio­ny.

 

Grzegorz GPS Świderski
]]>https://t.me/KanalBlogeraGPS]]>
]]>https://Twitter.com/gps65]]>

 

PS. Przepraszam czytelników za trolla, który mi przyłazi i przysrywa w komentarzach — nie mam na to wpływu. Ten humpty dumpty epatuje swoją głupotą i chamstwem prawie pod każdą moją notką. Na tym portalu to nagminne, tu głównie trolle, głupki i chamy komentują. Więc polecam w ogóle nie czytać komentarzy, bo tam nigdy nic ciekawego nie ma. Taką notkę o tutejszych trollach kiedyś napisałem: https://niepoprawni.pl/blog/gps65/przysrywanki-internetowych-mend

2
Twoja ocena: Brak Średnia: 1.8 (6 głosów)

Komentarze

"Tym­cza­sem prze­cięt­ny pra­cow­nik sek­to­ra pry­wat­ne­go w wa­run­ka­ch peł­nej swo­bo­dy, bra­ku fi­skal­ne­go uci­sku, oraz przy do­stę­pie do no­wo­cze­sny­ch tech­no­lo­gii, mógł­by ge­ne­ro­wać znacz­nie wię­cej — sza­cun­ko­wo na­wet 400-600 ty­się­cy zło­ty­ch rocz­nie."

Dolar byłby wtedy po 90,- zł czy po 120,- zł ???

Vote up!
5
Vote down!
-1
#1667909

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika gps65 nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

Idź precz. To są za trudne sprawy dla ciebie. 

Vote up!
1
Vote down!
-4

Pozdrowienia,

Grzegorz GPS Świderski

#1667910

zorientowali się, że nawet matury nie masz. 

POsrało ci się we łbie, 

narcyzie, zupełnie. ;)

Vote up!
5
Vote down!
-1
#1667911

@ GPS

Ciekawe to,co Pan pisze. Nie jestem ekonomistą, ale ekonomia ma to do siebie, że zazwyczaj się nie sprawdza. Owszem ekonomiści poznali już pewną pule praw sprawdzalnych i potwierdzalnych, ale to tylko część. Gdyby było inaczej, świat uzyskałby harmonię i stabilność. 

Ja mam inna wizję. W cywilizacji zachodniej już głosi się tezę, że ludzi jest nazbyt dużo... na razie ze względu na ekologię. Gdy w tym kontekście przybędzie im kolejny argument "ekonomiczny" związany z robotyzacją i odbieraniem ludziom pracy, to nieuchronnie nastąpi wysyp nowych Hitlerów i Staninów i wszelkiej maści psychopatów. Niech Pan spojrzy, co się wokół dzieje na świecie - w ten walący się system, w upadającą cywilizację, które doprowadza człowieka do szaleństwa, wprowadzana jest robotyzacja, kosztem człowieka. Oczywiście, to jest nieuchronne i można powiedzieć, że taki jest świat, ale warto zauważyć, że sami pozbawiliśmy się ducha, Boga. I tu wyjaśnienie, można być wierzącym lub nie, ale gdy zabijemy ten symbol, zatracamy wszelką przyzwoitość i punkt odniesienia. Armagedon, to świat bez punktu odniesienia, w którym porządkująca przeszłość nie istnieje, istniej natomiast tylko teraźniejszość bez przyszłości.

Pisze Pan ciekawe teksty. Polecam książkę prof. Anny Pawełczyńskiej: "Wartości a przemoc". To genialne socjologiczne ujęcie tego, co się działo w Oświęcimiu - Profesor była jego więźniem. To tzw. "reportaż uczestniczący". Tam znajdzie Pan odpowiedź na swoje pierwsze zdanie swojego artykułu. Anarchokapitalizm jest jednym mitów, który od lat wtłacza się Polakom do głów. 

Pozdrawiam

Vote up!
1
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1667997

Bardzo dziękuję za sensowny i mądry komentarz — to rzadkie tutaj. Nie znam książki prof. Anny Pawełczyńskiej, spróbuję to zbadać. A co do anarchokapitalizmu, czyli libertarianizmu, to nie widzę, by w ogóle Polacy znali tę ideę, a już na pewno nikt nam tego na siłę w głowę nie wtłacza. Czy mógłby Pan dokładniej wyjaśnić, o co chodzi? Ilu Polaków zna Rothbarda? Gdzie im się go wtłacza? Moim zdaniem nawet ASE, czyli Mises i Hayek są mało znani w Polsce, a co dopiero Rothbard czy Hoppe. 

Vote up!
1
Vote down!
0

Pozdrowienia,

Grzegorz GPS Świderski

#1668007

@GPS

Ja też nie znam Rorhbarda, ale z tego, co pamiętam, to w anarchokapitalizmie jedyną pozytywną ideą jest dobrowolna transakcyjność - to cenna rzecz, lecz w Polsce trudna do realizacji ze względu na patologizację strefy biznesowej i pozabiznesowej: nieuczciwość, pazerność i kosmopolityzm.

Moim zdaniem zupełnie nie do przyjęcia, w dzisiejszej sytuacji Polski, jest jego, jawna lub nie, walka z państwem. Dziś państwo nadal jest podstawową formą utrzymania porządku w każdej dziedzinie. To dobitnie pokazała II RP. W naszym państwie własność powinna być mieszana z zachowaniem dziedzin strategicznych i tzw. rodzinnych sreber, z których państwo powinno czerpać część swoich dochodów. Natomiast dziś mamy do czynienia z silnym trendem patologizacji instytucji państwa. Bez racjonalnego państwa jesteśmy nikim.

Ideę wolnego rynku i jego celowość ostatecznie obnażył Trump. To idea, którą jeszcze do niedawna lansowano, szczególnie na polskich politechnikach. W tak siłowo ustawionej polityce i powszechnej nieuczciwości nie możemy poważnie mówić o wolnym rynku, a tym bardziej o jakiejś niewidzialnej jego ręce. Mam kilku znajomych, którzy modlą się do wolnego rynku, nie zdając sobie sprawy ze słabości tej idei dla słabszych. Bez kapitału, to tylko marzenie lub ciułanie pod wiatr.

A teraz pytanie, ta fotka przy Pańskim artykule, to Pański pomysł? Jeżeli tak, to wręcz genialny. Gratuluję.

Pozdrawiam      

Vote up!
0
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1668010