UŁOMNA PERCEPCJA

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Kultura

Z oczywiście oczywistych względów kwestia funkcjonowania ułomności jest od wiek wieków wypierana z człeczej (człeczkowej także) podświadomości jako absolutnie nieaprobowalny element funkcjonujący jednakowoż w sferze fizycznej, a także w mentalnej.

Wszak doznany uszczerbek nawet w postaci utraty choćby jednego palca z górnej bądź dolnej kończyny stanowi dojmujący dyskomfort. Tragedią wręcz jest utrata całej kończyny jak również ważnego organu wewnętrznego w postaci np. nerki czy wątroby. Także utrata równowagi, słuchu bądź głosu jest dla osoby dotkniętą taką ułomnością niewyobrażalną tragedią. Do tej kolekcji doliczyć należy także umiejscowiony zwykle na plecach garb, albo przykre w swoim odbiorze narośle np. na nosie.

Podobne zjawiska towarzyszą ludzkości z dawien, dawna i co nieco wręcz spowszechniało. Nie tylko jednak sfera fizycznej ułomności jest absolutnie niepożądliwą. Także utrata pamięci, logicznego rozumowania i pojmowania otaczającej nas rzeczywistości, czyli właściwej percepcji jest tą kategorią, której nie życzymy nie tylko naszym przeciwnikom, ale także nawet nieprzejednanym wrogom.

Z oczywistym jednakoż wyjątkiem odnoszącym się do lemingowych czerepów pozbawionych w sposób dokumentnie ekstrakcyjny percepcyjnych zdolności logicznego rozumowania i wyciągania takowych wniosków na wskutek wieloletniej terapii aplikowanej przez gufnianą gazetkę nadredaktora tow. Adasia Szechtera i esbecką TVN. Ta renegacka od człowieczeństwa sekta porzucając wielowiekową aksjologię i wiarę w Boga składa hańbiące, uwłaczające godności hołdy germańskiemu parobkowi, a swemu guru i fuhrerkowi HERR TUSSKOWI. Trudno od tego typu swołoczy oczekiwać właściwej percepcji rzeczywistości.

Zatem ad rem; pora na stosowne exemplum.

Rada Doskonałości Naukowej odmownie ustosunkowała się wobec wniosku Fundacji Science Watch Polska z Gliwic w sprawie udostępnienia zgodnie z zasadą transparentności i dostępie do informacji publicznych protokołów z posiedzeń RDN. Swoją negację w tym względzie uzasadniła w fantasmagoryjny wręcz sposób:

…z uwagi na objętość dokumentów objętych żądaniem ich udostępnienia w tym (rzekomo - HD) skomplikowaną materię informacji i danych w nich się znajdujących RDN nie wyklucza, że analiza treści tych dokumentów w tym pod kątem formalnoprawnym związanym z przepisami o ochronie danych osobowych mogłaby zająć blisko (sic !!) 50 godzin pracy.

RDN przewiduje, że czas pracy jaki należałoby poświęcić dla prawidłowego rozpatrzenia przedmiotowego jednego wniosku nie byłby możliwy w ramach standardowego czasu pracy organu biorąc pod uwagę czas pracy związany z wykonywaniem innych zadań i obowiązków.

Prozaiczne skopiowanie protokołów nawet z animizacją danych osobowych i ich mailowa wysyłka okazuje się przerastać wręcz siły najdoskonalszych wszakże pracowników RDN rzekomo potrzebujących na te czynności circa 50 h. A dlaczego nie 62, 37, 94, 15 czy góra 2???

Zapewne sukursywnie konieczne będzie w tym zakresie odniesienie się RDN do kodeksu Hammurabiego, Napoleona, Talmudu czy Koranu co dodatkowo i w sposób znaczący przedłuży temporalne czynności.

Czy leci z nami pilot ???

Skonkludować należy w tym miejscu, że wobec RDN w sposób niezwykle priorytetowy, fundamentalny wręcz odnosi się konieczność realizacji wymaganej przez ogół społeczeństwa RP zasady transparentności związanej z jej działalnością finansowaną wszak w całości z budżetu Państwa, czyli kolokwialnie rzecz ujmując z kieszeni podatników uiszczających należne podatki. Priorytetowo jednak RDN ma takowych finansowych frajerów w głębokiej dooopie i nie zamierza się „transparentnować” i już…… i co Pan nam zrobi jak nie mamy Pana płaszcza..

Bareja tarza się w zaświatach ze śmiechu.

Funkcjonujący autokratycznie w RDN tandem tj. jej herszt prof. Bredzisław W. Sitek i jego przydupas Arturek Woźniak usilnie dbają, aby oczekiwana transparentność absolutnie nie odnosiła się do instytucji w której niezwykle wygodnie funkcjonują ignorując m.in. przepisy kpa i arogancko odnosząc się do jej petentów.

D. (pod)Wieczorek tj. szef MNiSZW zwany KILLEREM z racji swoich niestety li tylko werbalnych zapowiedzi o wypalaniu żywym ogniem nieprawidłowości w domenie akademickiej, a w tym również zjawiska plagiatów będzie miał więc roboty po łokcie tym bardziej, że w/w herszt RDN pokazuje mu gest Kozakiewicza odnosząc się do osoby B. Śliwerskiego, którego pomimo naruszenia przez niego cudzych praw autorskich nie dotknęły żadne sankcje związane z tym deliktem. Autotelicznie herszt uznał, że złodziejstwo nie wyklucza w/w z grona RDN jako osoby niegodnej i nie posiadającej nieposzlakowanej opinii. Do tego jednak wymagana jest prawidłowa, a nie ułomna percepcja oraz ścisłe przestrzeganie zasad deontologii.

I to byłoby na tyle jak mawiał św. pamięci prof. Jan Tadeusz Stanisławski.

28.09 2024

Ps. RDN nie jest przy tym tak pazerna, jak pewien burmistrz niewielkiego miasteczka na południu Polski. Ten bowiem nie tylko policzył, ile czasu zajmie przygotowanie stosownej informacji, ale podał też, ile to kosztuje. Dziennikarz zatem powinien pokryć koszt dodatkowej pracy urzędników… w wysokości jedynie ciut przekraczającej 20 tys. zł. Chcecie wiedzieć? To płaćcie!

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (4 głosy)

Komentarze

za wzorcem nie zamierzam pytać z jakiegoż to miasta na południu ów burmistrz wystawia rachunki za obowiązujące go i rokowanie mediów i z tejże ostrożności nie zapytam również o nazwisko ani inne szczegóły. Obawiam się że mogłoby mnie nie stać na tego typu informacje. Zresztą po co mi one? Wszak za chwilę może się okazać że już są nieaktualne, a jednocześnie inni idąc za takim przykładem rozpoczną pobieranie opłat za zapytanie na ulicy o bieżący czas albo wskazanie kierunku do interesującej nas lokacji.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1663490

Super stronka! Jesteście najlepsi!

Vote up!
0
Vote down!
0
#1663498