Trzeba budować społeczeństwo obywatelskie

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Kraj

Po wyborach 2015 roku, kiedy to nagle władza zdobyta „na zawsze” została odebrana, i to na dwie kadencje, ówczesna oPOzycja zaczęła twierdzić, że tak naprawdę p-ko PiS jest większość społeczeństwa.

Rachunek był prosty. Ilość osób uprawnionych do głosowania ogółem była uznana za bazę. Ba, niektórzy szli na całość i za bazę obliczeń przyjmowali liczbę Polaków ogółem.

Zatem powtórzmy ten sam zabieg. Wg PKW do głosowania uprawnionych jest 29.091.533 osoby. W wyborach 15 października na PO, 3D oraz Lewicę łącznie padło 11.599.090 głosów.

A zatem tylko 39,87%.

Jeśli zaś porównamy liczbę oPOzycyjnych głosów z liczbą Polaków (37.698.000 w czerwcu 2023 wg GUS) otrzymamy 30,77%.

A zatem nawet nie co trzeci Polak był za tuskową koalicją. ;)

Czy nie jest to powód równie mocny jak ten, który legł u podstaw założenia KOD równo 3 dni po ukonstytuowaniu rządu Beaty Szydło?

To oczywiście żart, choć w ubiegłych latach nie brakowało zionących miłością do PiS-u i ogólnie prawicy, wypominających podobne wyliczanki.

Natomiast zupełnie serio należy się zastanowić nad zawiązaniem jakiegoś ruchu społecznego, patrzącego nowej władzy na ręce.

Z zapowiedzi choćby Klausa Bachmana (Fundacja Batorego) wynika wszak, że „demokratyczny” rząd będzie dążył do zamienienia Polski w państwo policyjne, w którym nastąpi siłowe rozprawienie się z opozycją (czyli rządzącą jeszcze prawicą) i, co wydaje się niemal pewne, z innymi niezadowolonymi.

Jak ma wyglądać ta „demokracja” wskazują choćby pomysły „zagłodzenia” Prezydenta! - jak będzie się słuchał Tuska, to mu nawet damy po zakończeniu kadencji jakąś fuchę (Bodnar), ale jak nie, to możemy go pozbawić środków pieniężnych, a nawet pozbawić emerytury prezydenckiej (Bachman, „Misiek” Kamiński).

Żeby tylko to. Już prawie wiemy, że za chwilę zostanie zahamowany rozwój armii, zaś inwestycje, pozwalające na rozwój Polski (jak CPK) będą wstrzymane, bądź ulegną likwidacji.

Orlen, obecnie jedna z najszybciej rozwijających się firm na świecie, będzie rozczłonkowany, co prawdopodobnie zakończy na zawsze próbę uzyskania niezależności paliwowo-energetycznej Polski.

Trudno też przeoczyć największe niebezpieczeństwo dla Niepodległej. Unia ma zamienić się w Federację, z domniemaną stolicą w Berlinie. A to zepchnie nas na margines. Będziemy prowincjonalnym landem -  rezerwuarem siły roboczej a nie rozwijającym się krajem o aspiracjach europejskich.

Dlatego również jest pewne, że prasa lokalna powróci w obce ręce. Za moment, tak jak przed 2016 rokiem, 95% mediów będzie grało przeciw społeczeństwu.

Pamiętać trzeba, że już zapowiadane są akcje przeciw Telewizji TRWAM, zaś koncesja TV REPUBLIKI teoretycznie ważna jest do 2033 roku, ale przecież „demokratyczny” rząd ma nie przestrzegać prawa (Bachman).

Co zatem winniśmy zrobić?

Dla ludzi urodzonych w stanie wojennym i później to niewątpliwie nowe przeżycie, ale dla „weteranów” (50+ szeroko ujmując) będzie to powrót do przeszłości.

Owszem, z pewną zmianą – zamiast moskiewskiej centrali będzie berlińska. Poza tym trudno już o drakońskie kary, jak w PRL, a i możliwość dotarcia z niezależnym przekazem jest o wiele większa, niż w latach 1970-tych.

Musimy działać podobnie jak KOR w czasach Gierka. We wzorowaniu się na KOR nie ma nic złego, mimo iż niektórzy jego członkowie i współpracownicy (Michnik, Helena Łuczywo, Kuroń) przeszli później na ciemną stronę mocy. Pamiętać jednak należy, że wśród założycieli byli też Antoni Macierewicz i Piotr Naimski, zaś współpracowali Jarosław i Lech Kaczyńscy.

Zostawmy to historykom. Nam chodzi o metodę działania, która okazała się skuteczna.

Musimy zebrać grupę ludzi, dobrze by byli wśród nich ludzie o uznanym autorytecie. Członkami, tak jak było w KOR, to znaczy występujący jawnie pod imieniem i nazwiskiem, podpisujący się pod dokumentami, występującymi publicznie. Druga grupa to współpracownicy, ludzie formalnie nie zrzeszeni, ale pomagający, zajmujący się zbieraniem informacji (legalnym, żadnego wykradania, szpiegowania, podsłuchiwania itp), kolportażem materiałów, pozyskiwaniem środków. Ci ludzie celowo nie powinni być zrzeszeni w formalnej strukturze, bez jakiejś podległości, kierownictwa, wydawania poleceń.

Dlaczego tak? Dlatego, że w przypadku członków jawnych bardzo trudno ich oskarżyć (nawet komuna miała z tym kłopot), bo o co? O obronę demokracji? Niepolitycznie. O spiskowanie? Też nie bardzo, bo przecież działają jawnie. Cała siła KOR-u polegała na tym, że działał w dużym stopniu w ramach konstytucyjnego prawa. Działał w obronie pewnych podstawowych wartości, a nie przeciw państwu w ogóle. KOR nie deklarował nigdy obalenia ustroju, nie wzywał do przemocy, nie deklarował wrogości do władzy, tylko patrzył władzy na ręce i punktował jej naruszenia praw obywatelskich. Tak powinno być i teraz. Organizacja, która by nie uznawała wyniku wyborów, bardzo szybko by upadła.

Dlatego też powinniśmy formalnie zarejestrować naszą działalność jako stowarzyszenie non profit. Umiejętnie skonstruowany statut pozwoli nam na uczestniczenie przynajmniej w części rozpraw nie mówiąc już o możliwości kierowania do sądów pism w charakterze amicus curiae (przyjaciela sądu), do których będą musieli się ustosunkować. Tym bardziej, że będą one nagłaśniane w mediach społecznościowych.

Natomiast współpracownicy nie powinni być formalnie zrzeszeni i zorganizowani w hierarchiczną strukturę. Dlatego, że przy dzisiejszych możliwościach i technikach operacyjnych, taka struktura nie przetrwa trzech dni. Ale żadne „służby” nie poradzą sobie ze środowiskiem jak mgła, opartym na więziach towarzyskich, koleżeńskich. Ze środowiskiem ludzi, którzy podejmują działania na zasadzie spontanicznego pomysłu i skrzyknięcia paru kolegów do jego realizacji. Tu nikt nie dojdzie po nitce do kłębka, bo nie ma nitki i nie ma kłębka.

Walczyć bowiem będą z nami za pomocą sądów. I nie tylko za pomocą sławnego art. 212 Kodeksu karnego, ale, przede wszystkim, cywilnie. Będą próbowali wciągnąć nas w niekończące się procesy, podczas których sąd zakaże wypowiadania się na określony temat, zaś finalnie może być orzeczona ruina finansowa poprzez nakazanie opublikowania przeprosin np. w TVN tuż przed wydaniem głównym Faktów.

Dla nas jednak najważniejszy będzie Internet. Wiadomości muszą być powielane, nawet tylko za pomocą dostępu do kont naszych znajomych. Trzeba bowiem liczyć się z cenzurą, krępującą bądź nawet wykluczającą możliwość działania w mediach społecznościowych wskutek wykrycia nas przez prorządowych „aktywistów”. Wszystkich nas jednak nie ocenzurują!

Musimy też, wzorem KOR, pisać listy otwarte i zbierać pod nimi podpisy, tworzyć raporty, odnotowywać „aktywność” poszczególnych urzędników i funkcjonariuszy z nowego rozdania itp. Tego nie zniesie żadna dyktatura, a przecież nic innego, jak właśnie dyktaturę zapowiadają nam od dawna. Tusk chce wyprowadzać niewygodnych urzędników a nawet sędziów siłowo itp.

Przede wszystkim trzeba prowadzić dyskusje publiczne i wykłady, organizować pokojowe demonstracje. Organizować pomoc prawną i materialną dla ewentualnych poszkodowanych. Bardzo ważne jest pokazywanie społeczeństwu, jak bardzo jest okłamywane.

Kłamstwo zresztą było bronią, która pozwoliła na odsunięcie Zjednoczonej Prawicy od władzy, czego wcześniej nie ukrywali, a co niestety zostało przez społeczeństwo zlekceważone.

Naszym celem nie jest obalanie legalnie wybranych władz państwa, lecz obrona demokracji, praworządności, praw człowieka, praw obywatelskich i prawdy.

To ostatnie jest chyba nawet najważniejsze, bo już słyszymy o likwidacji IPN, nowych programach szkolnych itp.

Co gorsza, o ile komuna miała „ekonomię polityczną”, to „nowa wadza” pod płaszczykiem „genderyzmu” będzie chciała upaćkać na tęczowo i różowo każdą dziedzinę naszego życia. Zwłaszcza szkołę, bo przecież od 1917 roku trwa walka o rząd dusz.

Dotyczy to również Kościoła, czego zajawki widzimy już za Odrą.

To program, jaki teraz musi być realizowany. I nic nie szkodzi, że słowa wyżej napisane w dużej mierze pokrywają się z tymi sformułowanymi w 2015 roku przez niejakiego Krzysztofa Łozińskiego.

Walka społeczeństwa nie tyle z władzą, ale o własną podmiotowość, wymaga właśnie takich działań. Łoziński i jego banda wzięli za cel obalenie legalnie wybranej w demokratycznych wyborach władzy, stąd wzięły się zapewnienia, że chodzi wyłącznie o prawdę i demokrację.

My jednak jesteśmy mądrzejsi o dwie kadencje. Musimy przebudować społeczeństwo w taki sposób, eby ewentualna zmiana władzy nie niosła ze sobą niebezpieczeństwa deklasacji całego kraju.

Tylko społeczeństwo obywatelskie, świadome swojej siły, może gwarantować stabilność kraju.

Tymczasem do władzy wracają ci, którzy po 1989 roku zrobili wszystko, aby stosunkowo rozwinięte społeczeństwo obywatelskie (stan wojenny po prostu to wymusił) rozwalić. Prywatyzacja pierwszych lat „wolności” tak naprawdę na celu miała przede wszystkim rozwalenie wielkoprzemysłowej klasy robotniczej. Jak bowiem uczyła historia PRL wyłącznie jej bunty doprowadzały do zmian.

A pierwsze ekipy rządzące III RP poza małym wyjątkiem (rząd Olszewskiego) były opanowane przez zdeklarowanych homo sovieticus troszczących się raczej o zachowanie profitów, jakie władza dawała, niż o pomyślność obywateli.

Teraz czeka nas powtórka.

Leszczyna, bełkocząca o budżetowej „dziurze Morawieckiego”, wyszła przed szereg. Taka informacja miała pojawić się dopiero po ukonstytuowaniu rządu i opanowaniu mediów tak, by tylko jeden słuszny przekaz szedł całą dobę.

Ale ONI wiedzą, że pamięć społeczna trwa jakieś dwa tygodnie. Zatem czeka nas powrót „dziury Morawieckiego” zaraz po mowie tronowej nowego-starego premiera. Do tego 95% ludzi zapomni o wpadce częstochowskiej polonistki, specjalistki od ekonomii. ;)

„Dziura” uniemożliwi realizację hojnie składanych przedwyborczych obietnic, w tym najważniejszych spośród „100 postulatów na 100 dni”.

A potem, jak już przerabialiśmy w latach 2007-2015: chleba nie będzie, ale za to będą igrzyska.

Albo tylko próba ich urządzenia.

Jak długo???

To akurat będzie zależało od nas.

25.10 2023

fot. pixabay

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (7 głosów)

Komentarze

ale najpierw musimy wyciągnąć wnioski z tego co było.

Najpierw kwestia wyborów prezydenckich. Otóż nie jest to powszechnie wiadome, ale to nie Kaczyński wyznaczył Andrzeja Dudę na kandydata PiS na prezydenta! Na prawdę ! Zarząd Pis powołał z organizacji okołopisowskich swego rodzaju "kolegium elektorskie" i to właśnie przedstawiciele tych organizacji najpierw wskazali na Dudę, z czterech przedstawionych kandydatów, a potem wspomagali jego kampanię. Tak więc od początku Kaczyński chciał "ustawić Dudę do pionu" i sumie przyczynił się do konfliktu między PiS`em a Prezydentem.

Kampania Dudy była bardzo dobra. Nie dość, ze Duda sam pracował jak wół, to jeszcze miał dobrych współpracowników, Szydło i Mastalerka. Ponieważ Duda i przy okazji jego współpracownicy mieli poparcie organizacji okołopisowskich, i stanowili naturalny łącznik między duża częścią elektoratu a zarządem PiS. Stanowili jednak  konkurencję dla Kaczyńskiego. Nie dość, że byli sprawni, to jeszcze mieli bezpośredni kontakt z elektoratem do którego struktury PiS nie miały w ogóle dostępu.

Informowali oni Prezesa, że jego niektóre pomysły społeczne sa nieakceptowalne dla znacznej części elektoratu i nie chcieli ich realizować. W rezultacie Prezes zmusił Szydło do rezygnacji z funkcji premiera i na jej miejsce powołał Morawieckiego, który nawiasem mówiąc był wielkim przeciwnikiem społeczeństwa obywatelskiego a hasło Szydło "rodzina na swoim" było mu całkiem obce. Dość powiedzieć, że będąc prezesem WBK tak skonstruował ofertę banku, że żadnemu mikroprzedsiębiorcy nie opłacało się korzystać z zarządzanego przez niego banku. On zresztą publicznie mówił, że nie nastawia się na obsługę indywidualnej działalności gospodarczej. 

W rezultacie Mastalerek został wyrzucony z PiS`u a Szydło zmarginalizowana zaś związany z tą samą grupą Ardanowski wyrzucony poza nawias  za sprawą Prezesa a PiS stracił kontakty z dużą częścią elektoratu.

I teraz doszło do pyrrusowego zwycięstwa w wyborach parlamentarnych i określono już jego przyczyny. Zdaniem prezesa była to nie dobra kampania i zmiany struktury elektoratu. Ta druga przyczyna to eufemistyczne stwierdzenie, że PiS nie wie co się dzieje w dużej części  społeczeństwa. Moim zaś zdaniem struktura społeczna przez te 8 lat zmieniła się minimalnie, prawie niezauważalnie.

W związku z tym można przypuszczać, że nic już z PiS`u nie będzie, bo zdaniem kierownictwa to nie PiS zawali kontakty społeczne a społeczeństwo chyłkiem się zmieniło.

I teraz dochodzimy do kwestii autorytetów wokół, których będziemy mogli się gromadzić, bo nie wiem, czy ci którzy w sposób naturalny powinni nimi być, będą tego chcieli.

O druga uwaga. Otóż próba powielenia KOR był KOD i nic z tego nie wyszło. Musimy znaleźć jakąś inną formułę. Można tez spróbować wymusić na PiS`ie zejście na ziemię, zaniechanie realizacji najsłuszniejszych pomysłów prezesa i zaczęcie realizacji interesów prawicowego elektoratu.

Vote up!
0
Vote down!
-1

uparty

#1655645

JOWy są gwarantem i czynnikiem pomagającym tworzyć społeczeństwo obywatelskie. W tych wyborach z wściekłością głosowałem na mniejsze zło, wpisane mi przez WODZA na "moją" listę".

Już nigdy więcej.

Dlaczego mamy tworzyć neo-KORY, jednocześnie odrzucając JOWy? Dlatego że nam je umiejętnie obrzydzili WSZYSCY partyjni wodzowie, którzy na sam dźwięk słowa JOW dostają apopleksji? 

 

Vote up!
0
Vote down!
-1
#1655659

Mieszkam w mieście, gdzie prezydentem była ta sama osoba przez 23 lata. I pewnie byłaby dalej, gdyby nie uciekła w końcu do Senatu.

Vote up!
2
Vote down!
0
#1655664