Warszawa’44 – przystanek Stalina

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Historia

Alternatywne historie mają jedną cechę wspólną – odzwierciedlają nie tylko wiedzę późniejszą czasem nawet o kilka wieków od opisywanych zdarzeń, ale też przekonania autora.

Po blisko 50 latach narracji komunistycznej mamy wystarczająco dużo dinozaurów myśli socjalistycznej, kontynuujących nurt propagandystów pierwszych lat stalinowskiej Polski.

Po 1956 narrację złagodzono. Ale nadal Powstanie było traktowane jako największy błąd polityczny przedwrześniowej Polski, skierowane nie przeciw Niemcom, ale wyzwolicielom ze wschodu.

Tego typu myślenie zapuściło trwałe korzenie w pewnych kręgach; jeszcze i dzisiaj podobne kocopały można wyczytać na stronkach polskojęzycznych rosjan, zwących się nie wiedzieć czemu polskimi narodowcami.

Tymczasem patrząc na sytuację strategiczną, jaka latem 1944 roku wytworzyła się na ziemiach dzisiejszej Polski, widzimy jedno.

Armia niemiecka rozbita w wyniku największej operacji lądowej II wojny światowej (Bagration) cofała się w popłochu.

Ze wschodu zbliżała się potężna armia sowiecka. W jej składzie prócz miliona żołnierzy znajdowało się ponad 3,5 tysiąca czołgów, tyleż samolotów oraz 15 tysięcy dział.

Ba, atakująca na kierunku warszawskim 2 Armia Pancerna (Gwardyjska) na froncie znalazła się pod koniec lipca (22), dysponowała zatem pełną mocą bojową.

Lotnictwo niemieckie, broniące nieba nad III Rzeszą, na froncie wschodnim było praktycznie bez znaczenia.

Już 28 lipca 1944 roku wojska sowieckie miały dokonać ataku na Warszawę tak, by najpóźniej w pierwszym tygodniu sierpnia zdobyć Pragę.

Tzw. berlingowcy mieli triumfalnie wkroczyć do Warszawy.

30 lipca w godzinach; 15.00, 20.55, 21.55 i 23.00 polskojęzyczna sowiecka rozgłośnia im. Tadeusza Kościuszki nadała komunikat wzywający warszawiaków do walki:

Warszawa drży w posadach od ryku dział. Wojska radzieckie nacierają gwałtownie i zbliżają się do Pragi. Nadchodzą, aby przynieść nam wolność. Niemcy wyparci z Pragi będą usiłowali bronić się w Warszawie. Zechcą zniszczyć wszystko. W Białymstoku burzyli wszystko przez sześć dni. Wymordowali tysiące naszych braci. Uczyńmy, co tylko w naszej mocy, by nie zdołali powtórzyć tego samego w Warszawie. Ludu Warszawy! Do broni! Niech cała ludność stanie murem wokół Krajowej Rady Narodowej, wokół warszawskiej Armii Podziemnej. Uderzcie na Niemców! Udaremnijcie ich plany zburzenia budowli publicznych. Pomóżcie Czerwonej Armii w przeprawie przez Wisłę. Przysyłajcie wiadomości, pokazujcie drogi. Milion ludności Warszawy niech stanie się milionem żołnierzy, którzy wypędzą niemieckich najeźdźców i zdobędą wolność.

(za: Wikipedia)

31 lipca sowiecki patrol dotarł do Wisły w okolicach Pelcowizny. Próbujący ad hoc stworzyć opór na linii rzeki (pamiętamy, że było lato, poziom Wisły nie był zatem wysoki) Niemcy wysłali dla wzmocnienia frontu kilka kompanii dywizji Hermann Goering. Z uwagi na obawę, że lada moment dworzec Warszawa Wschodnia znajdzie się w sowieckich rękach oddziały rozładowywano w Skierniewicach.

Opowieści o kontrofensywie niemieckiej (na linii Zakroczym – Wyszków), rzekomo mającej zastopować front na kilka miesięcy (do stycznia 1945 roku) można włożyć pomiędzy bajki. Co prawda osiągnęła lokalny sukces (pod Radzyminem zniszczono prawie 80 sowieckich czołgów), ale szybko się załamała.

Nic nie stało na przeszkodzie, by Warszawa najpóźniej koło 15 sierpnia znalazła się cała we władaniu Stalina.

W plakatach, jakie pojawiły się na ulicach Warszawy już 29 lipca polskojęzyczni sowieccy komuniści nawoływali do powstania, jednocześni oskarżając AK... o ucieczkę z Warszawy.

Ten manewr powtórzyli zresztą już po wybuchu Powstania. 8 sierpnia obradujący w Lublinie polskojęzyczni stalinowcy (przyszły PKWN) uchwalili „pierwszy rozkaz rewolucyjny dla walczących i obywateli miasta”. Twierdzili w nim z całą powagą, że Bór-Komorowski zdradził i zamierza poddać Warszawę, w związku z czym PPR przejęła władzę.

Pisano w niej m. in.:

Wszyscy walczący muszą natychmiast złożyć biało-czerwone opaski z orłem polskim. Z tą chwilą należy założyć czerwoną opaskę, którą można sobie sporządzić przez oderwanie białej części opaski.

Polska Armia Ludowa i oddziały aktywistów PPR od dnia dzisiejszego godz. 12 czasu środkowoeuropejskiego rozstrzeliwują każdego, kto nosi opaskę biało-czerwoną.

Czerwona Armia po wkroczeniu do Warszawy traktować będzie walczących i noszących jeszcze opaski biało-czerwone jako nieprzyjaciół.

(za: Aldona Zaorska, Poznaj ich prawdziwe nazwiska, Bollinari 2019, str. 64, ISBN 978-83-63865-55-9)

Jak wiemy jednak, warszawiacy nie poparli rodzimych stalinowców.

Czy to miało wpływ na wyhamowanie sowieckiej ofensywy?

Przecież polscy partyzanci nie będący pod bezpośrednią kontrolą Stalina zdążyli już w tym czasie wyzwolić spore tereny nominalnie znajdujące się jeszcze pod niemiecką kontrolą (kieleckie).

Pomyślmy przez chwilę, co mogłoby się stać, gdyby sowieci wkroczyli do Warszawy jeszcze w sierpniu.

Otóż przywitaliby ich powstańcy w liczbie większej, niż berlingowcy, nadto zaś przedstawiciele rządu londyńskiego.

Ba, istnieje teoria, że premier Mikołajczyk wracając ze spotkania ze Stalinem miał wylądować na Okęciu.

Wolnym Okęciu.

Czy to było powodem, dla którego Stalin zmienił plany?

To, że ofensywa nagle została zastopowana tak, że sowieckie wojska zamiast do Renu dotarły jedynie do Łaby, to jedna strona medalu. Pamiętamy też, że sowieci praktycznie nie uczynili nic, by choć trochę ulżyć Powstańcom. Przecież bezkarne bombardowanie walczącej Warszawy przez pojedyncze samoloty niemieckie nie powinny mieć w ogóle miejsca. Wystarczyłby tylko jeden sowiecki myśliwiec nad Warszawą…

A druga? Jeśli popatrzmy na to, co działo się ze sprawą polską na Kremlu widzimy, że w pewnym momencie doszło do gwałtownej zmiany.

Jeszcze na początku września PKWN zawiera umowy o wymianie ludności – ale nie z ZSRS, lecz z poszczególnymi republikami związkowymi. Zupełnie tak, jakby była to wewnętrzna sprawa Związku Sowieckiego.

Najwyraźniej wg zamysłów wąsatego Gruzina mieliśmy być kolejną republiką.

I nagle zaszła zmiana. Wanda Wasilewska pod koniec września skarżyła się, że pojechała do Lublina budować kolejną sowiecką republikę, a nie inne państwo.

Powstanie Warszawskie, trwające na przekór obu dyktatorom, musiało w końcu uświadomić Stalinowi, że jego polscy kolaboranci nie dysponują realnymi siłami.

To, co opowiadają, miało wartość zbliżoną do cytowanego wcześniej rozkazu.

Tymczasem na Kremlu ciągle jeszcze marzono o zdobyciu świata.

22 czerwca 1941 roku gotowa do ataku na Europę stalinowska armia została rozbita. Komunę ocaliły obszar Związku Sowieckiego oraz pomoc międzynarodowa.

Ale za cenę milionów istnień.

By móc iść dalej na Zachód Stalin potrzebował chwili oddechu. I kolejnych przygotowań.

Walki z polską partyzantką natomiast osłabiły by potencjał wojenny. Ba, zahamowałyby jego wzrost na długie lata. W 1944 roku sowieci już wiedzieli, ile zasobów ludzkich i materialnych pochłania walka z podziemiem na zdobytych terytoriach Ukrainy, Litwy, Łotwy czy Estonii.

Gdyby do tego doszła jeszcze Polska…

Opór Warszawy przeważył szalę na naszą korzyść.

I nawet jeśli Polska po wojnie nie była w pełni suwerenna, to przecież zachowała sporą odrębność od Moskwy.

Po śmierci Bieruta mogliśmy wręcz uchodzić za demokratyczne państwo - oczywiście na tle innych baraków obozu socjalistycznego.

I to jest najważniejsza zdobycz Powstania.

 

2.08 2023

 

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (10 głosów)

Komentarze

CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM!

Vote up!
9
Vote down!
0

Kamil Olszówka

#1653534

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika Krzywousty nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

Tak, z powodu jakiegoś powstanka, Stalin zatrzymał ofensywę na Niemcy. Naprawdę było to w stylu Stalina...

Sorry Humpty, ale wszystkie fakty, dane i analizy do których mamy obecnie dostęp pokazują coś wręcz przeciwnego. Naprawdę szczerze radzę zapoznać się z nimi.

Nie Stalin zatrzymał ofensyfę, a Niemcy zatrzymali Stalina na Wiśle. Stalin zajął by Warszawę z pomocą powstańców albo bez ich pomocy. Gdyby był w stanie,

Warszawa broniła się tak długo tylko dlatego że nie walczyła z regularnym wojskiem niemieckim które koncentrowało się na odpieraniu bolszewików, tylko walczyła głównie z wszelkiej maści formacjami policyjnymi. W rzeczywistości powstańcy nie zrealizowali żadnego celu w pierwszym dniu wybuchu powstania. Jedyne sukcesy jakie odnieśli, odnieśli je tam gdzie nie było niemieckiej obrony. Krótko - powstanie przegrało już w dniu jego wybuchu.

 

 

Vote up!
1
Vote down!
-5
#1653561

ktoś tu powinien odświeżyć wiedzę, to raczej nie ja. Bo faktycznie mamy dostęp do wiedzy. Ale już nie tylko tej z Kremla.

Ps. A dla kolegi pytam - jakim cudem Niemcy mogli bezkarnie bombardować Warszawę często za pomocą jednego mocno już przestarzałego Junkersa Ju 87, i to bez osłony myśliwców? Wszak Stalin w rejonie Warszawy miał kilka razy więcej samolotów niż Hitler.

Vote up!
5
Vote down!
0
#1653566

Nie moge uwierzyć że Humpty aż tak uległ mitom.

W czasi powstania Luftwaffe była wciąż potężna. POTĘŻNA. Powolne Stukasy mogły latać nad W-wą tylko dlatego że w przypadku pojawienia się rosyjskich myśliwców natychmiast otrzymywaly osłonę Messerschmitów. Luftwafe również masakrowała samoloty alianckie zrzucające pomoc powstańcom. Dosłownie je masakrowała.

Tak wogóle to nie powinno było być żadnych zrzutów ponieważ dowództwo alianckie już wcześniej wyraźnie poinformowało rząd polski że żadnej pomocy nie będzie. 

Prawdą jest że do 10-go sierpnia nie pojawiły się kacapskie myśliwce nad Warszawą, ale też pradą jest że nie miały powodu się pojawiać. Były potrzebne gdzie indziej. Plan ofensyfy był inny. Armie rosyjskie NIGDY nie otrzymały rozkazu STOP. Zatrzymali je Niemcy którzy nie zawracali sobie dupy Warszawą. Warszawę pacyfikowali "policjanci". Celem Wermachtu było zatrzymanie armii rosyjskiej i Wermacht to zrobił. Słyszał Humpty o wielkiej bitwie pancernej na wschód od W-wy, którą to bitwę sowieci przegrali? Cała narracja wokół powstania odbywa się tak jakby nie istniała potężna niemiecka armia która była w stanie spacyfikować powstanie w ciągu kilku dnie. Ale Wermacht miał inne priorytety.

Ech... Mnie i tak Humpty wierzył nie będzie, więc polecam Norberta Bączyka który zjadł zęby na analizowaniu powstania. Bączyk używa jedynie języka faktów a z faktami polemizować jest ciężko.

 

Vote up!
2
Vote down!
-3
#1653587

polskich ludzi nauki co oznacza, że jeśli nawet ukończył jakieś studia, to doktorem nie jest. Wiele osób pisało różne rzeczy, zwłaszcza o powstaniu, np. Zychowicz, ale to nie oznacza, że trzeba wszystkie ich pomysły przyjmować za własne.

Opowieści o "potężnej" Luftwaffe w 1944 r. to właśnie taka opowieść. Niemcy od 1942 roku nie byli już w stanie zapobiec bombardowaniu dowolnego miasta, zwłaszcza Berlina. Za cenę porównywalną z wysiłkiem (jeśli chodzi o zaangażowanie materiałowe) z frontem wschodnim niszczono miesięcznie ok. 200 bombowców alianckich. By wygrać - musieliby ich niszczyć 8-10 razy więcej. Poza tym przypominam, że ze względu na bombardowania rumuńskie zagłębie naftowe przestało być zapleczem surowcowym armii i floty niemieckiej, a benzyna potrzebna do napędu czołgów i samolotów była robiona z węgla. I zwyczajnie była na wagę złota. Na terenie dzisiejszej Polski zakłady takie usytuowane były w dzisiejszym Kędzierzynie-Koźlu (Blachownia), do którego bombardowania Amerykanie użyli więcej bombowców, niż do ataku na Tokio (tam w płomieniach zginęło więcej ludzi, niż w Hiroszimie i Nagasaki... razem!), Zdzieszowicach, Wałbrzychu (z dziwnych powodów  nie bombardowany ani nawet nie ostrzelany do końca wojny - czyżby dlatego, że tuż obok znajdował się Książ?) i Police. Od lipca 1944 roku zakłady były systematycznie bombardowane i niszczone. Luftwaffe była coraz bardziej uziemiona (np. dotyczyło to ok. 1000 bombowców ciężkich).

Opowieści o przewadze Luftwaffe nad Warszawą to stara komusza bajeczka. Co prawda przyznawali oni, że flota powietrzna sowiecka panowała nad wschodnim frontem, ale w Warszawie był wyjątek. ;)

I jeszcze jedno. Ta "wielka" bitwa pancerna doprowadziła do zniszczenia raptem 80 czołgów, czyli mniej, ile wynosiły dzienne sowieckie straty czołgów na froncie wschodnim przeciętnie przez całą wojnę.

Pozdrawiam.

Vote up!
2
Vote down!
0
#1653593

Powstaniec warszawski który ma inne zdanie niż Pan, któryś nie był w powstaniu. Profesor zrobił dla Polski więcej niż wszyscy polscy prezydenci razem wzięci.

https://www.youtube.com/watch?v=Jgo72G4uQLM

Jeśli on cię nie przekona, to dam ci linki do powstańców którzy wprost wyśmiewają dziennikarzy za ich głupie tezy i pytania. Powstańców którzy krzyczą dziennikarzom w twarz, że wyposażenie ich w siekiery i bytelki z benzyną by iść na niemieckie bunkry przeciw karabinom maszynowym, było przestępstwem, ignorancją i amatorszczyzną. Ogłaszać wielkie powstanie i dawać co disiątemu jakąkolwiek broń? A potem winić za klęskę jebaną Rosję która wiadomo że jest s...skim krajem? I rest my case...

Dlaczego tłumaczycie wywołanie tego powstania, kiedy sam Sosnkowski wysłał Okulickiego by ten zrobił wszystko by do powstania nie doszło???!!!!! To że Okulicki zrobił coś przeciwnego jest tematem dla historyków.

Nie odpisuj mi Humpty jeśli na wstępie nie napiszesz dlaczego brat profesora Kruszewskiego przeżył a jego koledzy zostali wystrzelani jak kaczki jeden po drugim. Będzie to dla mnie dowodem że oglądnąłeś ten wywiad. Nie zostali by wystrzelani jak psy chowające się pod krzesłami, gdyby zostali wyposażeni w choćby podstawową broń. Czy ty dzisiaj pozwolił byś swojemu synowi i wnukowi iść do powtania tak przygotowanego i dowodzonego jak to warszawskie? Poważnie? Pomyśl zanim odpowiesz, bo być może taka konieczność nadejdzie i to szybko. 

https://www.youtube.com/watch?v=Jgo72G4uQLM

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#1653595

Mam pomijać fakty????

Vote up!
1
Vote down!
0
#1653596

przy onuc odorze

 

stalinowski ugór

w trepach orze

bez smrodu gnoju

w kołchozowej oborze

żyć nie może

czerwienią rozkwita

przy onuc odorze

Vote up!
5
Vote down!
0

jan patmo

#1653569