Pochwała plam na honorze

Obrazek użytkownika Szeremietiew
Historia

W maju 1939 r. minister Józef Beck odrzucając „umiarkowane” – jak dziś twierdzą Rosjanie, żądania Hitlera, które miały sprowadzić Polskę do roli wasala Niemiec powiedział, że w życiu narodów i państw jest rzecz cenniejsza niż pokój, jest nią honor.

W siedemdziesiąt lat później młody dziennikarz uprawiający publicystkę historyczną, absolwent historii Uniwersytetu Warszawskiego Piotr Zychowicz, napisał książkę w której twierdzi, że Beck popełnił „koszmarny błąd” bowiem ten honor w 1939 r. należało splamić i Hitlerowi ustąpić. Autor tego poglądu, przedstawianego na 350 stronach książki z okropnym tytułem „Pakt Ribbentrop - Beck” (Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2012) powołuje się na wybitnych historyków Jerzego Łojka i Pawła Wieczorkiewicza. Odwołuje się do myśli politycznej Adolfa Bocheńskiego i Władysława Studnickiego. Podpiera się cytatami z Mackiewiczów, pisarza Józefa i publicysty Stanisława – Cata. Zapewnia też, że swoje opowieści o pakcie z Hitlerem pisał z „pozycji polskich”. Entuzjastyczną recenzję książki na łamach „Uważam Rze” napisał znany historyk Sławomir Cenckiewicz.

Książkę Zychowicza bez wątpienia można umieścić w nurcie tzw. alternatywnej historii, w której rozważa się inny przebieg zdarzeń historycznych niż one rzeczywiście miały miejsce zakładając, że jakiś istotny fakt powodujący różne następstwa miałby inny charakter, np. co by się stało, gdyby w 1920 r. Polacy przegrali bitwę warszawską z Sowietami.
To trudny sposób zajmowania się historią bowiem łatwo można popaść w dywagację nie mające wiele wspólnego z historią, a bliższe science fiction.
Zychowicz zastanawia się, co by się stało, gdyby Polska w 1939 r. zerwała sojusz z Francją, przyłączyła się do Niemiec i razem z nimi napadła na Związek Sowiecki. Wg Zychowicza drugą wojnę światową Polacy kończyliby jako obywatele mocarstwa: „Polska stała się potężna. Na konferencji pokojowej, która odbyła się w polskim kurorcie nadmorskim Jurata, karty rozdawali Winston Churchill, Harry Truman i Edward Śmigły-Rydz. Do historii przeszło zdjęcie tych trzech panów siedzących obok siebie w wiklinowych fotelach”. Nie wiem czy w willi ministra Becka w Juracie były jakieś wiklinowe fotele, ale widok marszałka Śmigłego jako jednego z trzech wielkich światowej polityki jest nęcący. Jak do tego miałoby dojść?
Mocarstwo w ekspresowym tempie.
Piotr Zychowicz przekonuje, że warto było sprzymierzyć się z Hitlerem zostawiając „trzęsącą łydkami” Francję i „podstępny” Albion na pastwę Niemiec zapominając na pewien czas o „rozpowszechnionej” w Polsce dumie narodowej,. Nie trzeba było – mówi Zychowicz - narażać się „polonofilowi” Hitlerowi, który po nieudanych zalotach do Polski, jak każdy zawiedziony w miłości znienawidził obiekt swych westchnień i zaczął Polaków mordować. Do tego Beck swym nierozważnym postępowaniem „wepchnął” Hitlera w łapy Stalina i tak naprawdę to on, polski minister, sprokurował pakt Ribbentrop – Mołotow. Tego można było łatwo uniknąć oddając Hitlerowi co chciał; Gdańsk, który i tak nie był nasz i zgadzając się na wybudowanie przez polskie Pomorze niemieckiego eksterytorialnego połączenia drogowego do Prus Wschodnich. Trzeba też było zgodzić się na „uzgadnianie” z Niemcami polskiej polityki zagranicznej, co wprawdzie ograniczałoby polską suwerenność, ale to była cena warta zapłacenia. Takie posunięcie owszem trochę „poplamiło by” nieszczęsny polski honor, ale dałoby też rozliczne korzyści. Najpierw we wrześniu 1939 r. nie byłoby wojny na polskich granicach. Niemcy natomiast „wiosną 1940 r.” napadłyby na Francję, zajęły całą Europę Zachodnią, Anglicy musieliby rejterować na swoją „wyspę”, za Kanał La Manche, a w tym czasie Polacy żyliby w spokoju czytając w gazetach jak inni dostają od Niemców łupnia. Ta sielanka pokojowa nie trwałaby jednak zbyt długo bowiem już następnego roku („czerwiec 1941”) trzeba byłoby wspólnie z Hitlerem napaść na Sowiety. Jednak byłaby to kampania zakończona sowiecką klęską, samobójstwem Stalina i polsko-niemiecką defiladą zwycięstwa na Placu Czerwonym. Niemcy na spółkę z Japonią okupowaliby całą Rosję, a Polsce przypadłaby „na pewno” Ukraina i „być może” Białoruś. Zychowicz twierdzi, że Niemcy musieliby uwzględnić dawną przynależność tych ziem do Rzeczypospolitej więc Mińsk, Kijów oraz dostęp do Morza Czarnego byłyby w polskich rękach. O ile jednak niemiecka okupacja oznaczałaby realizację obłędnego planu uczynienia z podbitych narodów niewolników, to Polacy w swojej strefie zastosowaliby „liberalny reżim” planując w bliskiej przyszłości stworzenie federacji Polski, Białorusi i Ukrainy. W efekcie na terenie okupacji niemieckiej szalałby hitlerowski terror wywołujący potęgujący się rosyjski ruch oporu, a w polskiej strefie panowałaby zgoda, spokój i współpraca. Gdyby mimo to jacyś ukraińscy nacjonaliści usiłowali mordować Polaków to zostaliby „rozerwani na strzępy przez polskie bagnety”. „A drzewa na całej długości drogi od Łucka do Stanisławowa uginałyby się pod ciężarem powieszonych na nich oprawców”.
I tak Polska umacniałaby swoją potęgę na okupowanych terytoriach, a Niemcy byłyby coraz słabsze tocząc wojnę z Anglią i USA. W 1944 r. doszłoby do inwazji aliantów w Europie Zachodniej. Wówczas wg Zychowicza Polska powinna była znienacka napaść na Niemcy i teraz jako sojusznik Zachodu zniszczyć Rzeszę hitlerowską oraz przyłączyć do Polski państwa nadbałtyckie. Przy tym o ile współpraca z Hitlerem i wspieranie jego zbrodniczego reżimu trochę plamiło honor Polski, to podstępna napaść na Niemcy jest przedstawiona jako czyn chwalebny. Kuriozalny jest przy tym pogląd Zychowicza jakoby Polska mogła w ciągu trzech lat (1941-44) nie licząc się z Niemcami zbudować mocarstwo na ziemiach spustoszonych niedawnymi działaniami wojennymi i z ludnością wyniszczoną przez reżim sowiecki (wielki głód na Ukrainie). Mocarstwo – dodajmy - zdolne śmiertelnie zagrozić Niemcom, które miały w 1944 r. potężną armię liczącą 9,42 mln żołnierzy.
Poszło źle - byłby PRL.
Zychowiczowi wydaje się, że zachowuje obiektywizm rozpatrując warianty rozwoju sytuacji, niekorzystne dla Polski, np. Sowietów nie udało się pokonać w 1941 r. i w efekcie Polacy jako sojusznicy Hitlera przegrywają wojnę wraz z Niemcami. Mogłoby tak być, ale to jednak wcale nie oznacza, że byłoby gorzej niż zdarzyło się naprawdę w 1945 r. - zapewnia Zychowicz. Cóż władzę w Polsce objęliby komuniści i w końcu powstałaby PRL, tak jak inne demoludy. Skoro mimo współpracy różnych państw z Hitlerem nie powstały w ramach ZSRR sowiecka republika węgierska, słowacka, czy rumuńska, to dlaczego miałby Stalin utworzyć „polską republikę”– pyta Autor.
Prof. Kucharzewski pisząc o historii Rosji zatytułował swoje dzieło „Od białego caratu do czerwonego”. Stalin był spadkobiercą Rosji imperialnej. Europejskimi sojusznikami Hitlera były państwa, które nigdy nie znajdowały się we władaniu Moskwy i dlatego nie znalazły się w granicach ZSRR. W składzie rosyjskiego imperium były natomiast Estonia, Litwa, Łotwa oraz Polska i... Finlandia. Te kraje Stalin chciał włączyć w skład ZSRR, ale nie wszystko mu się udało. Finlandia potrafiła stawić tak skuteczny opór w czasie tzw. wojny zimowej (1939-40), że w konsekwencji Stalin zgodził się uznać jej status państwa odrębnego z ograniczoną suwerennością, natomiast co do Polski sojuszniczki Anglii i USA nie mógł zastosować bezpośredniego wcielenia do ZSRR; Churchilla i Roosevelta gryzło sumienie, że zdradzają Polskę więc naciskali na Stalina, aby Polacy zachowali swoją państwowość, a ten odpowiadał, że gwarantuje istnienie Polski „niepodległej”, oczywiście oczyszczonej z „elementów faszystowskich”.
Stalin wiedział też, że wcielenie Polski do ZSRR może mieć negatywne konsekwencje w przyszłości. Kiedy Wanda Wasilewska, członkini PKWN namawiała Stalina na utworzenie sowieckiej polskiej republiki usłyszała – Wanda, a któż przy zdrowych zmysłach wnosi do domu gniazdo os? W 1980 r. powstała „Solidarność” zagrażająca rządom PZPR wówczas gen. Jaruzelski usłyszał od Breżniewa, że reżim komunistyczny w Polsce sam musi sobie poradzić. Marszałek Kulikow powiedział - Polacy to nie Czesi, interwencji nie będzie. Można więc sądzić, że status Polski jako członka koalicji antyhitlerowskiej oraz Powstanie Warszawskie i wyśmiewana przez Zychowicza Akcja „Burza” skłoniły Stalina do porzucenia planów tworzenie Семнадцатой Польской Республики. Inaczej mogłoby być, gdyby Polska jako sojusznik Hitlera została zajęta przez Sowiety i nie tylko domy, ale morale narodu było zdruzgotane. Czekałby Polaków dużo gorszy los niż to, co spotkało ich w Jałcie – na konferencji jałtańskiej nie byłoby po prostu żadnego polskiego problemu, bo dla Zachodu Polski by nie było.
"Ostrożny" Stalin.
Kluczową kwestią w scenariuszu Zychowicza jest zachowanie się Sowietów. Autor napisał rozdzialik „Czy Stalin czekałby na wyrok?”, a więc czy zachował by się biernie do czerwca 1941 r., tj. do dnia ofensywy niemiecko – polskiej na ZSRR. I Zychowicz odpowiada – czekałby! Stalin był ostrożny i zamierzał wkroczyć do wojny dopiero wówczas, gdy strony walczące na Zachodzie wykrwawią się w walkach, a Sowieci będą mogli bez trudu zająć zniszczoną wojną Europę. Ponadto armia sowiecka była nic nie warta i trudno byłoby Stalinowi ją uruchomić zanim Francja upadła, a po klęsce Francji Sowiety nie odważyłyby się atakować Polski i Niemiec. Więc agresja sowiecka na Polskę, sojuszniczkę Niemiec, była niemożliwa - mówi Autor książki.
Piotr Zychowicz myli się w kwestii tej ostrożności Stalina. Kiedy w kwietniu 1939 r. Sowieci prowadzili poufne rozmowy z państwami zachodnimi w sprawie układu antyniemieckiego (najpierw w Paryżu, później w Moskwie) Stalin zażądał od Anglii i Francji wymuszenia. na Polsce i Rumunii zgody na przemarsz Armii Czerwonej przez terytoria tych państw oraz na udostępnienia Flocie Bałtyckiej portów i wysp należących do państw bałtyckich. Państwa zachodnie nie mogły przyjąć takich zobowiązań bowiem nie uzyskały zgody na to rządów Polski i Rumunii. Oferta Hitlera dawała Stalinowi to, czego Anglicy i Francuzi nie mogli mu dać. Gdyby Ribbentrop zamiast w Moskwie wylądował w Warszawie i podpisał pakt z Beckiem, a nie z Mołotowem, to ten udałby się do Paryża lub Londynu i uzyskał aprobatę sowieckiej agresji na Polskę. Wówczas w razie ataku niemieckiego na Francję Polska zostałaby też zaatakowana, tyle że na wschodniej granicy.
Zychowicz twierdzi jednak, że Sowieci ze względów mobilizacyjnych nie byliby zdolni atakować Polski w momencie niemieckiej napaści na Francję, a skoro ta szybko poniosłaby klęskę więc „ostrożny” Stalin tym bardziej nie doważyłby się zadzierać z Polską i jej zwycięskim sojusznikiem Niemcami. Jak więc było z tą sowiecką gotowością do atakowania?
W 1938 r. w czasie kryzysu sudeckiego Europa znalazła się na krawędzi wojny. Wówczas Sowiety, które jeszcze w 1935 r. zawarły sojusze wojskowe z Francją i Czechosłowacją przygotowywały się do interwencji zbrojnej. W czerwcu 1938 r. Główna Rada Wojenna Armii Czerwonej przekształciła graniczące z Polską i Rumunią białoruski i kijowski okręgi wojskowe w „okręgi specjalne”, co oznaczało przygotowanie do rozpoczęcia działań wojennych. Rozpoczęto formowanie sześciu grup armijnych i przeprowadzono mobilizację rezerwistów. W końcu września zgrupowano w pierwszym rzucie 17 dywizji piechoty, 10 dywizji kawalerii, 7 brygad pancernych, jedną zmotoryzowaną. Następnie zostały rozwinięte siły drugiego rzutu: 30 dywizji piechoty, 6 dywizji kawalerii, 3 korpusy i 15 brygad pancernych. Wojska te dysponowały potężną obroną przeciwlotniczą (2 korpusy, 4 brygady, 31 pułków i liczne samodzielne dywizjony OPL). Zgromadzono silne lotnictwo - planowano przerzucenie 4 brygad lotniczych (548 samolotów) do Czechosłowacji. Zebrane wojska miały podjąć działania wówczas, gdy Francja wystąpi zbrojnie w obronie Czechosłowacji. Polska zabiegała o zwrot Zaolzia i była postrzegana jako sojusznik Niemiec więc gdyby Francja chciała bronić Czechosłowacji, to Stalin decydował, że jego wojska wkroczą na terytorium Polski idąc na pomoc Czechom. Do interwencji nie doszło bowiem Francja zgodziła się na rozbiór Czechosłowacji w Monachium.
Wbrew więc temu co sądzi Autor omawianej książki Stalin nie koniecznie by czekał bezczynnie, aż zostanie napadnięty. Zarzuca się zresztą Stalinowi, że myślał o działaniach ofensywnych poza granicami ZSRR i zaniedbał przygotowania do obrony kraju. Dziś wielu historyków skłania się do poglądu, że niemiecka agresja w czerwcu 1941 r. miała w istocie charakter prewencyjny bowiem Stalin gromadził swoje wojska, aby zaatakować Niemcy. Decyzja taka zapadła po nieudanych rozmowach z Hitlerem. Przebywający w Berlinie w grudniu 1940 r. Mołotow domagał się zgody Niemiec na aneksję Finlandii i południowej Bukowiny (należącej do Rumunii). Wyraził zainteresowanie sojuszem z Bułgarią i domagał się baz wojskowych w rejonie Dardaneli i nad Bosforem. Wskazywał na interesy Rosji w Grecji, Jugosławii, na Węgrzech i w Rumunią. Hitler namawiał Sowiety do udziału w wojnie z Anglią kusząc zdobyczami w koloniach brytyjskich. Rozmowy nie dały żadnego rezultatu. Strona sowiecka nie doczekała się niemieckiej odpowiedzi. Hitler zaś doszedł do wniosku, że próba wciągnięcia Stalina do wojny z Wielką Brytanią nie powiedzie się i nakazał przygotowania do najazdu na Sowiety. W tym czasie Stalin zarządził przygotowania do wojny określając gotowość do ataku na 1 lipca 1941. Hitler zaatakował wcześniej, 22 czerwca 1941 r. Ta sytuacja pokazuje też fałszywość założenia Zychowicza, że Polska mogłaby w spokoju budować swoją mocarstwowość na zdobytych terenach obserwując jak Niemcy wykrwawiają się w wojnie z Anglikami. Skoro zachowanie takiej pozycji „obok wojny” nie udało się Związkowi Sowieckiemu, to jakie szanse miałaby dużo słabsza od Sowietów Polska?
Kupa gnoju.
Kwestią bezsporną jest natomiast marna jakość sowieckiej armii i jej uzbrojenia. To jednak okazało się dopiero w czasie agresji sowieckiej na Finlandię. Zdaje się fiński marszałek Carl Mannerheim nazwał ówczesne wojsko Stalina kupą gnoju. Trzeba jednak pamiętać, że to była bardo duża kupa ... nawozu. Nawet najlepsze wojsko, ale dużo mniejsze zostałoby przykryte taką masą ludzi i sprzętu. Tego w końcu doświadczyła Finlandia skoro musiała kapitulować.
W 1939 r. Stalin miał ponad dwa miliony żołnierzy z możliwością szybkiego zwiększenia tej liczby do 6,5 miliona. Sowieci mieli 98 dywizji piechoty (Polska 30) – polski wywiad oceniał zdolności mobilizacyjne na 130 dywizji piechoty – Polska miałaby 39 dywizji. Piechotę sowiecką wspierała liczna artyleria – 25,2 tys. dział (w Polsce było 4,5 tys. dział). Sowieci mieli 26 dywizji kawalerii – Polska 11 brygad jazdy. Jeszcze większa była sowiecka przewaga w broni pancernej – 39 brygad wobec dwu polskich brygad pancerno-motorowych. Sowieci mieli też przewagę w lotnictwie. W trzech armiach lotniczych 5500 samolotów – Polska trochę ponad 400 samolotów.
Zapewne do marca 1940 r. trochę wzrosłaby liczba polskich czołgów i samolotów, ale nie byłoby przecież dywizji pancernych i nie byłoby na polskim niebie zakupionych w Anglii i Francji samolotów. Nikt by ich nie sprzedał sojusznikowi Hitlera, Polsce. Zważywszy natomiast na wielkie potrzeby armii niemieckiej trudno przypuszczać, aby Niemcy dostarczyli Polsce swoje samoloty i czołgi. Polacy musieliby więc odpierać atak sowiecki siłami zbliżonymi do tych, jakim dysponowała Polska we wrześniu 1939 r.
Piotr Zychowicz zapewnia, że nawet gdyby doszło do sowieckiej napaści, to Wojsko Polskie przećwiczone według planu wojny z Rosją „Wschód” dałoby sobie radę, a wojna toczyłaby się poza terytorium Polski. Zajęlibyśmy Mińsk i Kijów, a Wilno i Lwów nie byłyby zagrożone – zapewnia. Wydaje się, że Autor nie widział żadnej mapki obrazującej plan operacyjny „Wschód”. Przewidywał on działania obronne prowadzone na własnym terytorium. Jednostki polskie miały zorganizować obronę na linii rzek: Stryj, dalej przez rejon Lwowa, wzdłuż Styru, Jesiodły, Kanału Ogińskiego, Szczary i Niemna do granicy litewskiej. To oznacza, że walki toczyłyby się na polskim terytorium, a Wilno i Lwów znalazłyby się w ich bezpośrednim zasięgu.
Można więc sobie bez trudu wyobrazić, że po zawarciu przez Polskę sojuszu z Niemcami Stalin odnowiłby sojusz wojskowy z Francją z 1935 r. i przygotował wojska do napaści na Polskę w momencie ataku niemieckiego na Francję. Nie mógł przewidzieć, że Francja tak szybko się załamie, a nawet gdyby tak się stało, to byłby natychmiast głównym sojusznikiem Anglii w wojnie z Niemcami i Polską (!). Od początku byłby w koalicji antyhitlerowskiej. Dalsze losy wojny mogłyby więc potoczyć się tak, jak to się stało po czerwcu 1941 r. O budowaniu polskiego mocarstwa, ale chyba i o PRL można by było wówczas zapomnieć.
Strategia Hitlera.
Cenckiewicz twierdzi, że autor Zychowicz wykazał się wielką znajomością strategii i geopolityki. Obawiam się, że ten wybitny historyk pomylił się w ocenie.
Zychowicz nie ma wiedzy w dziedzinie wojskowej i nie rozumie na czym poległa strategia Hitlera oraz jakie były powody decyzji podejmowanych przez polskie władze i ministra Becka. Wydaje mu się, że Beckiem i Hitlerem powodowały emocje, zawiści, kiepskie rozeznanie, ba nawet głupota. Wytyka, zwłaszcza Beckowi brak realizmu, a Hitlerowi niezrozumienie Polaków i wpędzanie ich w konflikt z Niemcami. Tylko on Zychowicz wie co należało zrobić i surowo to wykazuje niemądremu Beckowi oraz innym niezbyt lotnym umysłowo przywódcom Polski. Tymczasem lektura „Mein Kampf” (jest wymieniona w bibliografii więc Zychowicz to czytał) powinna wskazać, że celem Hitlera było zdobycia panowania nad światem. To dostrzegł nawet angielski premier Neville Chamberlian, niestety dopiero po konferencji monachijskiej w 1938 r.: „Hitler to wściekły pies, on chce panować nad światem”. Dążąc do tego celu wódz narodowych socjalistów wiedział, że musi zgromadzić odpowiedni potencjał, aby pokonać mocarstwa dominujące w światowej polityce. Zamiary Hitlera znamy z przebiegu tajnej narady z listopada 1937 r. zapisanej w protokole przez adiutanta Hitlera pułkownika Hossbacha. Hitler stwierdził wówczas, że zakończył pierwszy etap swej polityki dokonując remilitaryzacji Niemiec i zajmując Nadrenię. Teraz zamierza zjednoczyć wszystkich Niemców przyłączając Austrię i Sudety. Stwierdził, że głównym przeciwnikiem Niemiec jest Francja, która nie zgodzi się na budowę niemieckiego mocarstwa. Francję będzie wspierała Anglia, której nie udało się znaturalizować. Niemcy muszą więc dobrze przygotować się do wojny, którą będzie można rozpocząć w 1943-44, a więc za sześć – siedem lat. Znamienne, że polsko-niemiecka deklaracja o nieagresji z 1934 r. miała obowiązywać do 1944 r.
Sporo uwagi na naradzie poświęcił Hitler roli Polski, która w jego planach na czas rozprawy z Francją miała osłonić Niemcy od strony ZSRR. „Rozmiary i szybkość naszej akcji zbrojnej zdecydują o stanowisku Polski. Polska nie będzie skłonna wystąpić przeciwko zwycięskim Niemcom mając Rosję na zapleczu” – mówił Hitler nie będąc pewnym, jak Polacy zachowają się.
Podstawowym założeniem strategii Hitlera było niedopuszczenie do wojny na dwa fronty co wg niego było przyczyną klęski Niemiec w I wojnie światowej. Dlatego w okresie poprzedzającym wybuch wojny Hitler zamierzał nie tylko zbudować potężne siły zbrojne, ale także związać z Berlinem państwa Europy Środkowej i Południowej wśród których kluczowymi były Włochy i Polska.
Stosownie do zamiaru Hitlera niemieckie władze wojskowe zaplanowały rozbudowę armii do 1943-44 roku. Wojska lądowe do 300 dywizji, lotnictwo – prawie 15 tys. samolotów. Okręty Kriegsmarine miały mieć łączną wyporność miliona ton, wśród nich 4 lotniskowce, 25 pancerników i 249 okrętów podwodnych. Planowano też zgromadzenie milionów ton zapasów surowcowych, rudy żelaza, aluminium, kauczuku, paliw płynnych. Jak wspomina gen. Muller-Hillebrandt : „W końcu 1938 r. (w okresie wysunięcia żądań pod adresem Polski – RSz) Hitler kategorycznie zażądał od dowódcy wojsk lądowych, aby w ciągu dłuższego czasu skupił całą uwagę na podniesieniu poziomu szkolenia armii, gdyż jak oświadczył, nie przewiduje użycia sił zbrojnych w ciągu najbliższych lat.” Hitler zamierzał wykorzystywać Wehrmacht w swojej polityce, ale tylko jako instrument nacisku, szantażu, zdając sobie sprawę, że wojny nie może jeszcze prowadzić. Dlatego uwaga Becka, że Hitler „promenuje” po Europie „dziesięcioma dywizjami” wymuszając różne ustępstwa była jak najbardziej słuszna.
Jednak plany Hitlera uległy przyspieszeniu kiedy okazało się, że w cztery miesiące od narady listopadowej Niemcom udało się opanować Austrię, a szesnaście miesięcy później Czechosłowację. Hitler uznał, że Francja i Anglia nie są zdolne do oporu i należy natychmiast silnie związać z Niemcami Polskę, aby podjąć ostrą rozgrywkę z Francuzami.
Strategia Becka.
Polska usiłowała realizować politykę „równych odległości” z Warszawy do Berlina i Moskwy zdając sobie sprawę, że przyłączenie się do jednego z sąsiadów oznaczało atak na Polskę drugiego. Jednocześnie Marszałek Piłsudski, a za nim płk Beck wiedzieli, że taka sytuacja nie będzie trwała bez końca. Między Hitlerem a Stalinem trwała „wojna religijna” – jak mówił Beck – i było wiadome, że przyszłości musi dojść do rzeczywistej wojny niemiecko-rosyjskiej. Hitler w Sowietach widział tereny dla osadnictwa niemieckiej „rasy panów”, natomiast Stalin nie ukrywał, że chce „zwycięstwa socjalizmu” na świecie, a zwłaszcza na terenie Niemiec. Przy czym w opinii Piłsudskiego słaba relatywnie Polska mogła liczyć na wsparcie Zachodu w razie konfliktu z Niemcami i byłaby tego pozbawiona w konflikcie z Rosją
Zamiary Hitlera, uważanego przez Piłsudskiego za opryszka, były dobrze rozpoznane przez polskie kierownictwo. Dlatego w 1933 r. Piłsudski usiłował nakłonić Francję do wywołania wojny prewencyjnej, obalenia Hitlera i zmuszenia Niemiec do przestrzegania postanowień Traktatu Wersalskiego. Kiedy to nie powiodło się Marszałek, dysponując zawartym w 1932 r. paktem o nieagresji z Sowietami, postanowił w ten sam sposób uregulować stosunki z Niemcami. Hitler przystał na polską propozycję chcąc Polaków użyć do realizacji swoich planów.
Kolejną próbę zbrojnego spacyfikowania Niemiec proponował Beck Francuzom w 1936 r., gdy Hitler realizował ryzykowną akcję zajęcia zdemilitaryzowanej Nadrenii. Francja nie podjęła polskiej propozycji.
Plan Hitlera przekształcenia Niemiec w światowe mocarstwo i wojna z Sowietami niosła dla Polski śmiertelne zagrożenie. Rozbicie przez Niemcy potencjalnych sojuszników Polski na Zachodzie zostawiało ją na łasce zbrodniczego hitleryzmu. Wspieranie Hitlera kierującego się chorym rasizmem i stosującego brutalną przemoc, mordy - właśnie zlikwidowano w Niemczech kierownictwo nazistowskiej przecież S.A. - byłoby postępowaniem samobójczym. Zapanowanie totalitarnego hitleryzmu nad totalitarnym komunizmem w niczym nie poprawiało położenia Polski, czyniło je beznadziejnym.
Piłsudski, który zmarł w maju 1935 r. zostawił Beckowi ważną wskazówkę postępowania: „Balansujcie jak długo się da, a gdy się nie da podpalcie świat”. Na początku 1939 r. okazało się, że dłużej balansować się nie da. Podporządkowanie się Niemcom i rezygnacja z suwerenności były niemożliwe nie tylko ze względów emocjonalnych – jak uważa Zychowicz. To był wzgląd jak najbardziej racjonalny i najtrudniejsza oraz najcięższa z możliwych polska realpolitik.
Beck uznał, że nie można dopuścić do utworzenia niemieckiego supermocarstwa. W 1939 r. przygotowania niemieckie do wojny wykonano w 36 procentach. Hitler zdołał sformować 106 dywizji, w części z rezerwistów bez przeszkolenia wojskowego. Miał nieco ponad 4 tys. samolotów (2500 w pierwszej linii), 57 okrętów podwodnych i żadnego lotniskowca. Fatalnie wyglądały zapasy wojenne. Dowiadujemy się z raportu niemieckich służb zaopatrzenia z 31 sierpnia 1939 r., że paliwa lotniczego było na 4,8 miesiąca walki, do silników czołgowych na 4,9 miesiąca, ale olejów silnikowych zaledwie na 2,6 miesiąca wojny. W magazynach armii brakowało 60 proc. amunicji karabinowej, 75 proc. pocisków do dział i aż 95 proc. do działek przeciwpancernych.
Odrzucenie przez Becka podporządkowania się Niemcom i podpisanie aliansu z Anglią oraz rewitalizacja sojuszu wojskowego z Francją przekreśliło strategię Hitlera. Słabością tego pociągnięcia było zawarcie przez Hitlera antypolskiego paktu ze Stalinem. Na szczęście Zychowicz nie mówi, że Beck mógł do tego nie dopuścić przytulając się do Stalina,
"Nieudolny" Śmigły.
Trudne zadania w zbliżającym się konflikcie z Niemcami ze względu na dysproporcje sił otrzymały polskie siły zbrojne dowodzone przez marszałka Śmigłego-Rydza.. W latach 1933-1939 Polska wydała na wojsko 5.9 mld zł w tym samym czasie Niemcy przeznaczyły na zbrojenia 51.6 mld marek, tj. 110 mld zł (jedna marka=2,13 zł). Dwadzieścia razy więcej niż Polska! Armia niemiecka nie przeważała nad polską dwudziestokrotnie, jednak jej przewaga w lotnictwie i broni pancernej była ogromna: czterokrotna w samolotach, w czołgach – sześciokrotna.
W 1937 r. w Sztabie Głównym WP opracowano Studium „Niemcy” pt. „Ocena sytuacji strategicznej Polski i Niemiec i wynikających z tej sytuacji możliwości działań obydwóch stron”. Autorzy opracowania sądzili, że niemieckie wojska lądowe będą zdolne do wojny z Polską w 1940 r., nie wykluczano jednak, że może to nastąpić już w 1939 r. Stwierdzano, że celem polskich działań powinna być wspólna z Francją ofensywa na Niemcy. Jednak stan Francji i jej armii nie gwarantowały natychmiastowej reakcji w razie pojawienia się zagrożenia. Dlatego: „Polska musi wytrzymać główny wysiłek niemiecki i przygotować sobie możliwość do strategicznej ofensywy w łączności z Francją”. Władze polskie upatrywały szanse na zwycięstwo dopiero po wypowiedzeniu wojny Niemcom przez sojuszników Polski. Utworzenie koalicji antyniemieckiej było sposobem na „podpalenie świata”, jak zalecał Piłsudski, czyli przekształcenia konfliktu polsko -niemieckiego w wojnę światową. Celem strategicznym Polski było więc zmuszenie Zachodu do wypowiedzenia wojny Niemcom. W takiej wojnie Hitler musiał przegrać.
W maju 1939 r. dowództwa wojskowe Polski i Francji uzgodniły harmonogram działań w razie wybuchu wojny. W protokole podpisanym przez szefa Sztabu Generalnego Francuskiej Obrony Narodowej gen. Gamelin i ministra spraw wojskowych RP gen. Kasprzyckiego ustalono:
w przypadku agresji Niemiec przeciwko Polsce lub niemieckiej próby zajęcia Gdańska „armia francuska rozpocznie automatycznie działania”, tj.
  • natychmiast podejmie akcje bojowe lotnictwo francuskie;
  • trzeciego dnia od rozpoczęcia mobilizacji francuskie wojska lądowe podejmą ograniczone działania zaczepne;
  • natomiast piętnastego dnia mobilizacji nastąpi ofensywa siłami głównymi armii francuskiej.
W dwa dni po podpisaniu w Moskwie paktu Ribbentrop-Mołotow, 25 sierpnia 1939, Polska zawarła układ o wzajemnej pomocy z Wielką Brytanią. Strony układu zobowiązywały się do udzielenia sobie natychmiastowej pomocy w razie agresji innego państwa. W tajnym protokole precyzowano, że agresorem mogą być Niemcy. Ustalono, że wspólne działania stron mają zagwarantować bezpieczeństwo także Belgii, Holandii, Litwie, Łotwie i Estonii. Określono też relacje z Rumunią, sojuszniczką Polski, której Anglia udzieliła gwarancji bezpieczeństwa. W trakcie rozmów sztabowych wojskowi polscy i brytyjscy dokonali wymiany informacji, w tym o brytyjskiej pomocy dla Francji i ustalili formy współdziałania sił powietrznych obu państw.
Zadania stojące przed siłami zbrojnymi RP dowodzonymi przez marszałka Śmigłego były następujące:
  • uniemożliwić Niemcom stworzenie faktów dokonanych na terenie Wolnego Miasta Gdańska;
  • w razie agresji na Polskę zachować jak najdłużej zdolności bojowe i sprawność armii w obronie;
  • podjąć kontrofensywę po rozpoczęciu ofensywy sojuszników na Zachodzie.
W planie operacyjnym „Zachód” opracowanym wg koncepcji Marszałka Śmigłego, zakładano wykonanie manewru odwrotowego połączonego z wielofazową obroną terytorium państwa na kolejnych liniach oporu. Zastosowanie działań manewrowych miało uchronić polskie siły przed zniszczeniem. Nie było to łatwe skoro manewr miało wykonywać wojsko nie posiadające nowoczesnych środków transportu walczące z przeciwnikiem dysponującym przewagą w lotnictwie i czołgach. Do tego ze względu na ukształtowanie granic przyjęta dyslokacja narażała całość polskich sił na działania w warunkach okrążenia. Marszałek Śmigły określił to jako „podstawowy absurd operacyjny”. Jednak nie można było inaczej wytyczyć linii obrony. Przesunięcie jej w głąb kraju, np. za linię Wisły, pozwoliłoby Niemcom łatwo opanować Pomorze, Wielkopolskę i Śląsk. Hitler mógłby ogłosić, że Polacy oddali bez walki sporne tereny. Przy silnej tendencji do „ratowania pokoju” w Paryżu i Londynie mogłoby dojść do powtórki z konferencji monachijskiej.
Polskie dowództwo przyjęło trudny do wykonania plan obrony. Wysunięte nad samą granice główne siły polskie miały stawić zdecydowany opór, aby w momencie powiększającej się przewagi wroga przerwać bitwę i wycofać się na nową linię obrony. W ten sposób unikając bitwy walnej i uniemożliwiając Niemcom rozbicie sił własnych zamierzano cofać się w kierunku południowo-wschodnim do granicy z sojuszniczą Rumunią, przez którą miało docierać z Zachodu zaopatrzenie dla walczącej Polski.
Niemiecki zamiar wojenny określał plan operacyjny „Fall Weiss”. Hitler zakładał, że działania wojenne w Polsce będą miały charakter izolowanego pojedynku, a siły polskie - jak przewidywał - skoncentrowane na zachód od Wisły zostaną w krótkiej kampanii zniszczone. Niemieckie dowództwo sądziło, że Wojsko Polskie zastosuje obronę miejscową i da się okrążyć. Szybkość działania wojsk niemieckich miała sprawić, że sojusznicy Polski nie zdążą podjąć kontrakcji i tym samym Niemcy unikną wojny z Anglią i Francją.
Polski plan wojny zakładał, że ruch odwrotowy wojsk zacznie się od północy. Najpierw zaczną się wycofywać wojska wysunięte najbardziej na północ, poczynając od Armii „Pomorze”. Ostatnią w odwrocie miała być znajdująca się na południowym skrzydle obrony Armia „Kraków”. Niestety w wyniku błędu dowódcy usytuowana w centrum obrony Armia „Łódź” nie wykonała właściwie nałożonych na nią zadań. Niemcom udało się rozerwać polską obronę. To sprawiło, że Armia „Kraków” zagrożona okrążeniem musiała wycofać się jako pierwsza. Nie powiodła się też próba odtworzenia obrony w rejonie centralnym. Wiele wówczas wskazywało, że doszło do katastrofy polskiej obrony. Był to najgorszy dla Polski okres walk. Jednak polskie załamanie nie było oczywiste dla Niemców.
W dniu 3 września Anglia i Francja wypowiedziały wojnę Niemcom. Polska osiągnęła swój cel strategiczny. Dla Niemiec był to ciężki cios. Tłumacz Hitlera Carl Schmidt wspominał, że w kancelarii Rzeszy zapanowało przerażenie, po decyzji Anglii i Francji. Jeśli przegramy wojnę niech Bóg ma nas w swej opiece – miał biadolić Goering. Na Zachodzie trwały już francuskie przygotowania do ofensywy, a intensywność działań w Polsce nie pozwalała Hitlerowi na przerzucanie wojsk na zachód. Co więcej zdając sobie sprawę, że Polacy prowadzą działania unikając zniszczenia niemieckie dowództwo musiało opracować inny plan wojny. Założono nowe okrążenie w celu zniszczenia sił polskich na wschód od Wisły. To oznaczało, że Wehrmacht nie był w stanie zrealizować planu „Fall Weiss”.
Dla odzyskania inicjatywy strategicznej i powstrzymania ofensywy niemieckiej za Wisłę Naczelny Wódz wyraził zgodę na wykonanie kontruderzenia określanego jako bitwa nad Bzurą. Armie „Poznań” i „Pomorze” dowodzone przez gen. Kutrzebę wykonały takie uderzenie i wiążąc w centrum frontu większość sił wroga mimo pewnych nieporozumień zrealizowały zamiar Naczelnego Wodza.
W tym czasie polski sztab pracował nad planem kolejnej fazy wojny. Został on opracowany w okresie miedzy 8-11 września. W drugiej fazie działań polskie dowództwo planowało obronę na kolejnych liniach: I - od granicy z Węgrami linią Sanu do środkowej Wisły, następnie w kierunku Brześcia n. Bugiem i na Polesie. Po jej ewentualnym przerwaniu II linia biegła obejmując Lwów i rzekę Bug do Brześcia. Ostatnia III linia obejmowała tzw. przedmoście rumuńskie, teren woj. stanisławowskiego, z obroną na rzece Dniestr.
Terytorium Polski zajęte przez Niemców do 16 września 1939 r.
"Egzotyczny sojusz".
W dniu 12 września 1939 odbyła się w Abbeville brytyjsko-francuska konferencja, na której zdecydowano o wstrzymaniu ofensywy na Niemcy. Gen. Gamelin zaproponował, aby planowaną ofensywę przesunąć o kilka dni. Francuski wojskowy wskazywał, że istnieje konieczność zgromadzenia większej ilości ciężkiej artylerii. Zapewnił, że siły francuskie będą gotowe do ataku 21 września. Zaakceptowano tę propozycje. Szef Sztabu Naczelnego Wodza gen. Wacław Stachiewicz wspomina: „W dn. 16 września szef francuskiej misji, gen. Faury oświadczył mi, że wysłał do swych władz raport, w którym stwierdził że sytuacja na froncie naszym ulega poprawie i że o ile będziemy mieli kilka dni czasu na przeprowadzenie wydanych zarządzeń to potrafimy się utrzymać w Małopolscy wschodniej i skupić tam znaczniejsze siły, co stworzy nam nowe możliwości działania. Równocześnie jednak podał mi do wiadomości, że otrzymał zawiadomienie, iż rozpoczęcie ofensywy na zachodzie ulegnie kilkudniowej zwłoce (na 20 dzień mobilizacji tj. 21 września) gdyż przygotowania nie zostały jeszcze zakończone.” (W. Stachiewicz, „Pisma. Tom II, Rok 1939”, Instytut Literacki Paryż 1979, s. 193.) A więc wbrew powszechnym opiniom Alianci poinformowali Polskę o podjętych decyzjach. Generał Stachiewicz ze swej strony nie miał wątpliwości, że polska obrona wytrwa do daty podanej przez francuskiego generała. Istniała nadal szansa na zwycięstwo w wojnie z Niemcami.
W Polsce wraz z trwaniem walk następował przełom moralny i opór tężał. Jednocześnie spadała intensywność działań Luftwaffe, która poniosła duże straty. Wyczerpywała się siła niemieckich jednostek pancernych. Niemcom kończyły się zapasy, np. benzyny i ropy. Niemieckie siły zbrojne były potężne, ale ich skuteczność bojowa nie przekraczała trzech miesięcy. Tymczasem ustępowała po polskiej stronie panika i zamieszanie z pierwszego tygodnia wojny. Na zapleczu frontu, na terenach wschodnich województw RP zaczęła funkcjonować administracja, uruchamiano ewakuowane fabryki, masy rezerwistów (ponad 500 tys.) trafiły do ośrodków odtwarzania i formowania jednostek wojskowych. W drugim tygodniu wojny na terenach wschodnich RP wykonano gigantyczną pracę organizacyjną. W rękach polskich znajdowała się duża część terytorium państwa na którym były siły i środki do prowadzenia wojny - po 14 września ilościowo siły znajdujące się na zapleczu frontu były większe od wojsk zaangażowanych bezpośrednio w działania wojenne na froncie. W tym czasie ruszyło też zaopatrzenie w uzbrojenie i sprzęt z Zachodu. Jeszcze 4 września rząd Rumunii wyraził zgodę na transporty broni kierowane przez jej terytorium dla walczącej Polski. Dzień później taką samą decyzję podjął rząd Jugosławii, a następnie rząd Grecji. Do portów rumuńskich zmierzały statki wiozące z Anglii samoloty, a w Marsylii trwał załadunek czołgów, dział, samochodów i amunicji.
W dniu 17 września 1939 sytuacja uległa jednak radykalnej zmianie. Do Hitlera dołączył Stalin i wojska sowieckie zalały wschodnie tereny Polski uniemożliwiając Polakom walkę z Niemcami.
Nie ustalimy, czy 21 września Polska doczekałby się ofensywy sojuszników na zachodzie. Nie możemy jednak stwierdzić, że na pewno by jej nie było. Gdyby więc do ofensywy doszło, to klęska Niemiec byłaby natychmiastowa. Nie byłoby II wojny światowej i jej zbrodniczych skutków. Nie ulega też wątpliwości, że polska obrona trwałaby, gdyby interwencji sowieckiej nie było.
Skuteczność i honor.
Piotr Zychowicz rozsnuwając swoje fantastyczne opowieści wielkomocarstwowe zadeklarował się jako zwolennik makiawelizmu, odrzucenia moralności w polityce na rzecz jej skuteczności.
Polityka jak każda działalność człowieka może być skuteczna i nieskuteczna. Bywa też moralna i z moralnością sprzeczna. Bez wątpienia może być polityka nieskuteczna i niemoralna, a często może być skuteczna, chociaż moralności pozbawiona. Piotr Zychowicz chciałby zapewne, aby polska polityka była skuteczna i moralna, ale jeśli miałaby być zgodna z moralności, ale nieskuteczna, Zychowicz mówi – odrzucam moralność, precz z honorem pułkownika Becka, wybieram amoralny sojusz z opryszkiem Hitlerem, a jak się wzmocnię, to go niespodziane palnę w łeb pałką i ja będę zwycięzcą. Takiej pokrętnej postawy Polak zaaprobować nie może.
Jednak opowiedzenie się za tym, co jest moralne, a Piotrowi Zychowiczowi wydaje się nieskuteczne nie jest tak oczywiste, jak on sadzi. W planowaniu działań wojennych, ale podobnie jest przecież w polityce, wyróżniamy trzy horyzonty skuteczności: taktyczny – bezpośrednie starcie na polu bitwy, operacyjny – przeprowadzenie kampanii i strategiczny – zrealizowania własnej strategii . Znamy pojęcie tzw. pyrrusowego zwycięstwa osiągniętego nadmiernym kosztem, np. z dużymi stratami, nieproporcjonalne do osiągniętych efektów lub efektywnego, lecz z negatywnym dla zwycięzcy następstwem. Król Epiru Pyrrus toczył wojnę z Rzymem i po wygranej bitwie miał powiedzieć do gratulujących mu podwładnych: "Jeszcze jedno takie zwycięstwo i będę zgubiony".
O skuteczności danego działania nie rozstrzygają sukcesy taktyczne - wygrane bitwy, a nawet operacyjne - zwycięskie kampanie, ale osiągniecie celu założonego w strategii. Biorąc ten wzgląd pod uwagę nie ulega wątpliwości, że Hitler strategicznie przegrał, a Beck wygrał, prawda, że długo trzeba było czekać. Ostatni prezydent RP na Uchodźstwie Ryszard Kaczorowski 22 grudnia 1990 r. złożył urząd na ręce nowo zaprzysiężonego prezydenta RP Wałęsy i uroczyście przekazał mu insygnia władzy państwowej. W strategicznym wymiarze zgodna z moralnością postawa Becka, a nie amoralna polityka Hitlera, okazała się skuteczna.
*****
Polska od września 1939 r. uczestniczyła w wojnie koalicyjnej. Przegrana kampanii w Polsce nie oznaczała końca wojny. Prezydent RP i Naczelny Wódz nie podpisali kapitulacji. Władze RP przewidując niekorzystny obrót spraw jeszcze przed wybuchem wojny zawarły umowę z Francją na formowanie Wojska Polskiego w tym kraju. Prezydent, rząd RP i Naczelny Wódz przekraczający granicę sojuszniczej Rumunii mieli prawo sądzić, że ciągle kierują państwem prowadzącym wojnę z Niemcami. Nie mogli przewidzieć, że zostaną podstępnie internowani. Ale nawet po tym prezydent Mościcki nie wahał się przekazać urząd zdając sobie sprawę, że jego obóz władzę straci. Marszałek Śmigły po odwołaniu ze stanowiska Naczelnego Wodza (został nim gen. Sikorski) zorganizował swoją ucieczkę z miejsca internowania, przedostał się do okupowanego kraju. Przekroczenie przez niego granicy 17 września 1939 r. na pewno nie wynikało z tchórzostwa.
W 1939 r. dzięki postawie i skutecznej polityce rządu RP powstała koalicja do unicestwienia ludobójczego systemu niemieckiego narodowego socjalizmu. Zbrodnie popełnione przez Niemców w czasie II wojny światowej potwierdziły słuszność polskich decyzji sprzed wybuchu wojny. Polska nie splamiła się współpracą z Hitlerem, a także z drugim masowym mordercą Stalinem. Mimo podpisanego pod naciskiem Anglii układu Sikorski – Majski nie pozwolił na to Katyń.
Nie było winą władz polskich w 1939 r., że po wojnie Polska została zdradzona przez sojuszników i oddana w niewolę Sowietów. To co się stało w Jałcie nie przekreśla dumnych słów ministra Józefa Becka: „My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor.”
W książce Zychowicza jest scena, jak polski żołnierz trafia na truchło Lenina, nadziewa jego głowę na szablę i z takim trofeum biega po Moskwie. Lenin był wyjątkową kanalią i zbrodniarzem, ale nie wyobrażam sobie, aby polski żołnierz mógł bezcześcić zwłoki. Skoro jednak taki opis powstał w głowie Autora książki o „pakcie” to nie dziwi mnie, że nie zrozumiał on całokształtu postawy pułkownika Józefa Becka.
..................................................................................................
Profesor Feliks Koneczny jeszcze w 1918 r. stwierdził, że Polacy są jedynym chyba narodem w Europie, który uznaje moralność za podstawowe kryterium w uprawianiu polityki. Zalecam panu Zychowiczowi zamiast wspierania się myślą NicoloMachiawellego przestudiowanie, z uwagą, dzieła Konecznego „Polskie Logos i Ethos” – naprawdę warto.

Polska to kraj lekkoduchów, megalomanów, awanturników i ludzi bez poczucia odpowiedzialności. ... To państwo nieświadome swej słabości, kierowane przez ludzi lekkomyślnych, nie zdających sobie sprawy z niebezpieczeństwa, na jakie narażają kraj i naród.” Te słowa wyglądają jakby pochodziły z książki Piotra Zychowicza, a napisał je dr JosephGoebbels,we wrześniu 1939 r.!

Romuald Szeremietiew

Redaktor naczelny „Uważam Rze”. Paweł Lisicki zachęcał do podjęcia dyskusji z poglądami autora książki o pakcie z Hitlerem. Napisałem na ten temat i wysłałem 12 września tekst na adres e-mail pana redaktora. Tekst dotarł do adresata. Minęło dziesięć dni. Redaktor Lisicki nie raczył odpowiedzieć na mój list.





Brak głosów

Komentarze

W pierwszym szeregu drugi zolnierz od lewej ma karabin w pozycji "Do nogi bron" a w tym czasie wszyscy powinni trzymac karabiny w pozycji "Prezentuj bron". Czy jest to rodzinne zdjecie Pana Szeremietiewa i ten zolnierz nie reagujacy na komendy to ktos z Pana rodziny?
Pozdrawiam
Joe Chal

Vote up!
0
Vote down!
0

Joe Chal

#292372

fantazji Zychowicza z pozycji jedynej obowiązującej poprawnej politycznie wersji historii.

Ciekawy jestem, skąd p.Szeremietiew wie co "gryzło Roosevelta i Churchilla".

cui bono

Vote up!
0
Vote down!
0

cui bono

#292378

szarak nie ma pojęcia jaką wiedzę ma człowiek o takiej randze.Nie chodzi o zwykłe sprawy codzienne.To samo jest w KK,Jaką wiedze ma zwykły biskup.A Rząd?.Połączenia bezpośrednie.P.Szeremetiew parsknie śmiechem!Szacunek dla PANA.-Pozdrawiam!

Vote up!
0
Vote down!
0

staryk

#292384

 ...przekonany, ze ani Roosevelta ani Churchilla nic nie gryzło....Koniec sielanki został zaplanowany i zadziało się wystąpienie w Fulton, a jasnym było, ze w wyniku II WŚ urosło nowe mocarstwo, CCCP, mające aspiracje uczestnictwa w podziale świata...

Vote up!
0
Vote down!
0
#292386

Ciekawy jestem, skąd p.Szeremietiew wie co "gryzło Roosevelta i Churchilla".
..........................
Wiem stąd: „Korespondencja Stalin Roosevelt Truman Stalin Churchill Attlee”. Tom I i II. Wyd. MON 1960. Ja mam tą publikację w swojej bibliotece, ale Pan, jak sobie kupi owe dwa tomy na Allegro, tylko 9.90 zł, to też Pan będzie wiedział.
RSz

Vote up!
0
Vote down!
0

RSz

#293930

 ...po prostu miał inną broń, n.p. karabin p-panc Ur

Vote up!
0
Vote down!
0
#292382

żeby bawić się, w płaskie dowcipy. Jego Ojciec, zapłacił wysoką cenę, za porzucenie Rosji sowieckiej i Armii Czerwonej. Wolisz, hailującego "dziadka" z SD?...

Vote up!
0
Vote down!
0
#292416

[quote=Joe Chal]W pierwszym szeregu drugi zolnierz od lewej ma karabin w pozycji "Do nogi bron" a w tym czasie wszyscy powinni trzymac karabiny w pozycji "Prezentuj bron". Czy jest to rodzinne zdjecie Pana Szeremietiewa i ten zolnierz nie reagujacy na komendy to ktos z Pana rodziny?[/quote]

Gdyby to było zdjęcie rodzinne Pana Joe Chala, ów żołnierz zapewne trzymałby tą rusznicę w pozycji prezentuj broń.

Takich żołnierzy nazywano piorunochronami. Lub masztowymi.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#292722

„...zolnierz od lewej ma karabin w pozycji "Do nogi bron" - bo jest uzbrojony w rkm. Zgodnie z regulaminem bronią maszynową „nie robiło się” prezentuj broń tak jak karabinem. Moja rada - potrzebna wizyta u okulisty. Swoja droga dostrzegł Pan to co było w moim tekście najważniejsze, brawo! RSz.
Vote up!
0
Vote down!
0

RSz

#293926

Cytuję: "po 14 września ilościowo siły znajdujące się na zapleczu frontu były większe od wojsk zaangażowanych bezpośrednio w działania wojenne na froncie."

Moje pytanie jest następujące: czy te siły były dostatecznie wyposażone w karabiny maszynowe i artylerię? Z tego co pamiętam, dywizje rezerwowe uzbrajano w zacinające się maximy... ale może nowe badania, np Tymoteusza Pawłowskiego, zaprzeczają temu?

alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0
#292380

Zgodnie z sowieckimi raportami zdobyczy wojennej w Polsce Sowieci po 17.09. zagarnęli 900 dział z milionem pocisków, 10 tys. karabinów maszynowych i 300 tys. karabinów zwykłych oraz 150 mln sztuk amunicji i 300 samolotów, głównie cywilnych lub bojowych, ale uszkodzonych.
Było to uzbrojenie dla dwudziestu kompletnych dywizji piechoty (broń strzelecka i działa) z amunicją na 28 dni walki wg dziennych norm wojennych na kb, km, działo.
Nie udało się Sowietom, poza nielicznymi egzemplarzami, zagarnąć więcej czołgów: brygada plk Maczka przeszła na Węgry, a 21 bat. panc. czołgów R-35 do Rumunii. Nie wpadły w ręce sowieckie sprawne samoloty bojowe, które w liczbie 160 przeleciały do Rumunii, na Węgry oraz na Litwę i Łotwę.
RSz

Vote up!
0
Vote down!
0

RSz

#293971

książki na niezalezna.pl i czytając powyższą jej krytykę przypomniała mi się gra komputerowa, jaką pokazywał mi kolega jakieś 15 lat temu. Jej scenariusz jakby żywcem został wyjęty z książki pana Zychowicza. Polska w koalicji z Niemcami walczą z Sowietami. Tyle, że w tej samej koalicji są o ile pamiętam Anglicy. Dodatkowo gra rozpoczyna się trailerem, w którym przeniesiony machiną czasu ze współczesności do okresu przed I wojną światową komandos zabija w Wiedniu nijakiego Adolfa Hitlera. Dawno to było, więc nie jestem już pewien (ale coś mi się tak kołacze w głowie), że w tym trailerze do gry inny komandos wysłany w przeszłość zabija kleryka Dżugaszwiliego.
Dlaczego o tym piszę? Bo ta gra to podobne political fiction, jak wspomniana książka. Osobiście uważam, że wspomniany sojusz bardziej byłby prawdopodobny, gdyby Niemcy nie mieli za wodza Hitlera. Być może wobec wspólnego zagrożenia komunizmem Polska i Niemcy rzeczywiście ruszyli by na wschód. Ale bez obłąkańczej ideologii nazizmu. Taki scenariusz ostatecznie byłby do zaakceptowania.
Józef Beck co do jednego miał rację. Nie pozwolił Polsce wplątać się w awanturę, po której, nawet jako zwycięzcy mielibyśmy jako naród moralnego kaca. Przypomnę słowa Marszałka: "Zwyciężyć i spocząć na laurach - to klęska. Być zwyciężonym i nie ulec - to zwycięstwo". W 1939 roku nie ulegliśmy. Przypomnę, że Hitler zdobywał najpierw świat małymi kroczkami. Po Gdańsku i korytarzu zażądałby Śląska. Jako mieszkaniec tegoż, byłbym dziś pewnie mówił po niemiecku. Potem sięgnąłby po "odwiecznie niemiecką" Wielkopolskę. Potem możliwe, że kazałby sobie przysłać do obozów śmierci polskich Żydów. Gdyby Beck postąpił zgodnie z sugestiami autora książki, Polska zniknęła by rozebrana metodą salami. Była by okazała swoją słabość. A Hitler ze słabymi się nie liczył.
Poza tym przypomniała mi się jeszcze jedna historia z zakresu political fiction: W latach 80-tych słyszałem, że jeden z historyków w latach 60-tych napisał ciekawą monografię. Wykazał w niej, iż wojska niemieckie po początkowych sukcesach, przy rozciągniętych liniach zaopatrzeniowych, wciągnięte na słabe gruntowe drogi i bagna Polski wschodniej musiały by ugrzęznąć, a ich impet zostałby zatrzymany. Kampania wrześniowa przyniosła by im w drugiej połowie września klęskę, dodatkowo po ataku aliantów zachodnich. Autor otrzymał od ówczesnego MON nagrodę za znakomitą analizę sytuacji militarnej II RP w 1939 roku. Jednak, gdy specjaliści MON dokładniej wgryźli się w tekst monografii, zauważyli, że autor całkowicie zignorował napaść sowiecką z 17 września 1939. On ją po prostu pominął! A cała książka wykazywała, że za klęską Polski w 1939 roku stała owa napaść. W efekcie olśnienia PRL-owskich trepów autora aresztowano.
Czyli jak nie patrzeć, karty rozdawał Stalin...

Vote up!
0
Vote down!
0

M-)

#292402

Zgadzam sie z Panem.
RSz

Vote up!
0
Vote down!
0

RSz

#293973

Zychowicz to jedynie jedna z figur biorących udział w modnej dziś grze symulacyjnej, zwanej dla niepoznaki HISTORIĄ alternatywną, a de facto wywracającą historię do góry nogami, obniżającą rangę badań naukowych, a przede wszystkim prowadzącą do deprecjacji wartości, którymi przez wieki kierowali się ludzie oddający się służbie Ojczyźnie i które pozwoliły nam zachować naszą narodową tożsamość i odrębność. Wykorzystując instrumentalnie „historię alternatywną”, opowiada się między innymi banialuki o tym, jak świetna byłaby nasz przyszłość, gdyby nie Powstanie Warszawskie, a te brednie wypisują ludzie, dla których pojęcie etosu inteligenta oraz przypisanej mu służbie Ojczyźnie i Narodowi, jest kompletnie nieznane. Ci ludzie nie mają zielonego pojęcia czym jest honor, skoro zdaje im się, że można go od czasu do czasu schować do kieszeni, a potem znów wyjąć, otrzepać i nadal go posiadać. Niejednokrotnie też słyszałam, że ani Hitler, ani też Stalin nie mieli powodu wyniszczać narodu polskiego, a jedynie my, swoimi działaniami, sami wyznaczyliśmy sobie tak okrutny los. Zupełnie jakby nie było wcześniejszej historii wzajemnych stosunków polsko-niemieckich i polsko-rosyjskich i jakby na ich podstawie nie można było wnioskować co do naszych dalszych losów, niezależnie od wszelkich aliansów zawieranych z odwiecznymi wrogami Polski.

Trudno wprowadzać zakaz produkowania tej literatury s-f, nie liczącej się z rzetelną wiedzą historyczną. Natomiast dziwi mnie niepomiernie, że historycy, tacy jak Cenckiewicz, nie piszą wyraźnie, iż jest to wyłącznie beletrystyka, która nie może być traktowana poważnie.
W jaki sposób mamy uczyć młodych ludzi czym jest honor, czym jest ludzka godność, czym jest duma narodowa, skoro tłumaczy im się, że dla naszego dobra mogliśmy współpracować z dwoma najstraszniejszymi mordercami Europy?

Vote up!
0
Vote down!
0
#292421

Nic dodać, nic ująć. Prawie ;-).

Uczeń nie przerósł mistrza. A Zychowicz jest uczniem Wieczorkiewicza. Niestety, większość czytelników traktuje na równi niezwykle wartościowy dorobek naukowy Pawła i jego publicystyczne i rozrywkowe (intelektualnie rozrywkowe) prace w rodzaju "Nosa Kleopatry...".

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#292422

Pochwała od Ciebie to niczym order. Będę go nosić z dumą :))

A wracając do meritum, to już dawno doszłam do wniosku, że w najtragiczniejszych dla Polski latach i tak mieliśmy szczęście, bo nasz Naród był najwyższej próby, co pozwoliło nam przetrwać. Jeśli to dziś musielibysmy stawić czoła zaborcom, Hitlerowi, Stalinowi czy choćby PRL-owskiemu systemowi bezpieki, to marny byłby nasz los. Nasze dzisiejsze społeczeństwo (bo wszak nie Naród, który jest w zupełnym zaniku), dałoby się zniewolić bez większego oporu, a SB miałaby co najwyżej problem z wyłanianiem delatorów w drodze konkursów - tylu byłoby chętnych do tej roboty :(

Vote up!
0
Vote down!
0
#292425

Choć łechce to mile, to nie przesadzaj...Honorowa Warszawianko :-)))

PS. Konkurs na delatora :-)))! Ale skoro procedury konkursowe są tak powszechnie łamane, to i tak większość delatorów pochodziła by z woluntarystycznego wyboru służb :-))) Krewni i znajomi Królika :-)))

Vote up!
0
Vote down!
0
#292427

Krewni i znajomi Królika

Dobre! Więc jednak może historycy alternatywni mają rację i system zagryzłby sam siebie? :)))

Vote up!
0
Vote down!
0
#292433

Systemy nie zagryzają się same. Mogą się co najwyżej wyssać ze szczętem :-))). Co daj Boże...

Vote up!
0
Vote down!
0
#292438

dokładnie! Na dodatek prawdopodobieństwo zaistnienia scenariusza zychowiczowskiego jest bliskie 0.

Zgadzam się w 100% z wnioskiem końcowym wywodu p. Szeremietiewa - "strategia Becka była dobra i prawidłowo realizowana" - niestety cios bagnetem w plecy 17 września pogorszył skokowo nieźle rokujacą sytuację...

Spuścizna Marszałka Piłsudskiego "balansujcie dokąd się da a później podpalcie świat" była więc obudowana całkiem sensowna strategią

Z lektury Suworowa "Cofam wypowiedziane słowa" dowiedziałem się jaka gigantyczna armada sowiecka miała zalać Europe i Świat już 1 lipca 1941 r.

Scenariusz gdzie Polska jako piesek kanapowy Hitlera czeka sobie spokojnie aż ten posromi zachodnia Europe (no może jeszcze piskliwie poszczekując w stronę setek ruskich dywizji) by później razem z wąsatym socjopatą dziarsko uderzyć  planowo na niczego się nie spodziewającego (he he he) Stalina to już nie żadne s-f tylko naiwna bajeczka dla pensjonariuszy internatów przy szkołach specjalnych

Ja mam tylko nadzieję, że p. Zychowicz nie korzystał ze sponsoringu podejrzanych ośrodków propagandaowych i ta edycja jest czysto rynkowym produktem - jak ludziom się bajeczka spodoba to daj Boże zdrowie, w końcu to plus że choc trochę wzrośnie stale upadajace pod reżimem Ma Tolskim czytelnictwo.

Ja nie mam czasu na czytanie takich bajek a i te 30zł moge lepiej spożytkować.

 

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, a*ldd meg a Magyart

#292448

[quote=Polon210](...)

Zgadzam się w 100% z wnioskiem końcowym wywodu p. Szeremietiewa - "strategia Becka była dobra i prawidłowo realizowana" - niestety cios bagnetem w plecy 17 września pogorszył skokowo nieźle rokujacą sytuację...

(...)

Z lektury Suworowa "Cofam wypowiedziane słowa" dowiedziałem się jaka gigantyczna armada sowiecka miała zalać Europe i Świat już 1 lipca 1941 r.

(...)[/quote] No właśnie: tylko niestety wbili... to tego nie można było przewidzieć? A z lektury Suworowa wynika... rok 1941, a nie 1939 lub 1940. Jak wyglądała Armia Czerwona wkraczająca na Kresy we wrześniu 1939, to można jeszcze popytać żyjących świadków historii...
Vote up!
0
Vote down!
0
#292810

No właśnie: tylko niestety wbili... to tego nie można było przewidzieć?
................
I co można było zrobić, gdyby to przewidzieć? Przewidywania były takie, że Stalin zna plany Hitlera napaści na Sowiety. Można więc było założyć, że w interesie Sowietów będzie, aby póki co była ta polska przegroda. Czy można było przewidzieć, że Stalin dobijając Polskę zechce otworzyć Hitlerowi wolne drogi na Leningrad, Moskwę i Stalingrad?

''''''''''''''''''''''''''''''''''''
Jak wyglądała Armia Czerwona wkraczająca na Kresy we wrześniu 1939, to można jeszcze popytać żyjących świadków historii...
......
P. Zychowicz na łamach „Rzepki” pisze, że Sowieci mieli karabiny na sznurkach. Zgoda. Nie wspomina jednak, że to były miliony sznurków przyczepionych do milionów karabinów. Pisałem co może spotkać kogoś przygniecionego „kupą sowieckiego gnoju”.
RSz

Vote up!
0
Vote down!
0

RSz

#293987

"Rzetelna wiedza historyczna" mówi, że wygraliśmy IIWŚ wbrew ovczywistym faktom.

Utraciliśmy miliony obywateli, większą część terytorium Państwa, w zamian dostając tymczasowe administrowanie tzw.Ziemiami..., bo ta wojna się dla nas nie skończyla, nie mamy podpisanego traktau pokojowego z Niemcami i oni odbiorą te tymczasowo administrowane terytoria (już zaczęli). Na Niemieckich mapach ich państwo ma granice  z 1937r. My natomiast utraconych terytoriów nie odbierzemy. Nie wróci do nas Wilno ani Lwów.

Ale "rzetelna wiedza historyczna" jest rzetelna, bo pilnuje tego kodeks karny (vide casus Irvinga).

Można znaną dla pewnej nacji metodą odwracać kota ogonem i twierdzić, że śp.P.Wieczorkiewicz uprawiał żartobliwą beletrystykę (Nos...), ale to co pisał o Powstaniu Warszawskimi i o przyczynach IIWŚ to nie byla żadną historia alternatywsna tylko rzeczowe, udokumentowane badania.

Pozdrawiam

cui bono

Vote up!
0
Vote down!
0

cui bono

#292473

Przepraszam, że odpowiadam nie pytany, ale..."rzetelna wiedza historyczna" mówi, że choć znaleźliśmy się w obozie zwycięzców, to nie wygraliśmy II WŚ.

Proszę też nie beatyfikować Wieczorkiewicza, jako jedynego sprawiedliwego. To jest nieuczciwe, ponieważ ze względu na długoletnią z nim znajomość i wzajemną sympatię nie mogę i nie chcę napisać tu nic więcej. Może Pan zwrócić się do mnie na priv...

Vote up!
0
Vote down!
0
#292480

dokonywanego właśnie przy czynnym i karnym współudziale marionetkowych postbolszewickich władz 3RP, publikacja wychwalajaca bezwarunkowe poddaństwo Polaków wobec "słuszniejszych historycznie" nacji, zabijanie ducha narodowego, wywłaszczanie Polaków różnymi "odwrotnymi hipotekami, organizowanie porządków eurokołchozu w stronę modelu taniej nadwislańskiej siły roboczej z rzuceniem na pożarcie Kremlowi wschodniego pasa Europy to moze rzeczywiscie nie jest beletrystyka?

Jeszcze dla dyskutantów całkowicie pozbawionych uczuć patriotycznych i dumy narodowej argument czysto "ockhamowski" - wystarcza wam ciepła micha, wurst na grilla i ułuda własności i wolnosci na kredycie 40-letnim? to sobie jedźcie na zmywaki w Irlandii czy reichu i zaróbcie na te "życiowe dobra" a jak was praca brzydzi to liżcie ICH tyłki - może wam rzuca te ochłapy...

Do wiedzenia waszych minimalistycznych żywotów europejczyków 3 kategorii nie są wcale konieczne wasalne, psiopoddańcze gesty "elyt" w fałszywym imieniu Narodu Polskiego i zciaganie tu niewoli na kolejne sto-ileśtam lat!

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, a*ldd meg a Magyart

#292485

[quote=ellenai]Zychowicz to jedynie jedna z figur biorących udział w modnej dziś grze symulacyjnej, zwanej dla niepoznaki HISTORIĄ alternatywną, a de facto wywracającą historię do góry nogami, obniżającą rangę badań naukowych, a przede wszystkim prowadzącą do deprecjacji wartości, którymi przez wieki kierowali się ludzie oddający się służbie Ojczyźnie i które pozwoliły nam zachować naszą narodową tożsamość i odrębność. Wykorzystując instrumentalnie „historię alternatywną”, opowiada się między innymi banialuki o tym, jak świetna byłaby nasz przyszłość, gdyby nie Powstanie Warszawskie, a te brednie wypisują ludzie, dla których pojęcie etosu inteligenta oraz przypisanej mu służbie Ojczyźnie i Narodowi, jest kompletnie nieznane. (...)
[/quote]
Łatwo to pisać siedząc na miękkim krześle, w ciepłym mieszkanku. Niestety coraz mniej między nami ludzi, którzy powiedzą prawdę o Powstaniu (przecież takim nie jest Ścibor-Rylski)... A i ta ranga badań naukowych.. to też mocno naciągana w sytuacji, gdy większość "badaczy" za profesorów miała nieuków PRL-owskich awansowanych do rangi profesorów. Wystaczy prześledzić "listę obecności" w Pałacu pod Żyrandolem...

Vote up!
0
Vote down!
0
#292811

Brak wątpliwości, to znak, że człowiek zatrzymał się w rozwoju, więc może to dobrze, że Pan je ma.

Niemniej, proszę mi nie wyskakiwać z argumentem ciepłego mieszkanka i miękkiego krzesła, bo to bardzo nie fair skoro nie wie się dokładnie nic o czyimś życiu. Nie mam ani ochoty, ani obowiązku z niego się tłumaczyc obcej osobie. Powiem jednak tyle tylko, ze w odróznieniu od dzisiejszych 20- czy 30-latków, mój wiek i doswiadczenie zyciowe pozwala mi powiedzieć, że nie zawsze dokonuję wyborów najłatwiejszych i najwygodniejszych, bo moje kryteria są inne. Slad zomowskiej pały do dziś czuję w swoim kręgosłupie, choć od tamtego czasu minęło już trzydzieści lat. Wtedy też miałam wybór.
Prawdę o Powstaniu znam nie tylko z historii, ale także bezpośrednio od ludzi biorących w nim udział. Co więcej, kontakt z nimi to dla mnie tylko wielki zaszczyt, ale i część moich zawodowych obowiązków.

Co do profesorów - ręczę, że nie wszyscy byli "PRL-owskimi nieukami" i to nawet za czasów PRL. Podobnie jak i dzisiaj - są ludzie wykształceni i są wykształciuchy, o których mozna jedynie powiedzieć, że pokończyli jakieś szkoły.
Są naukowcy z krwi i kości i są karierowicze chcący zrobić karierę naukową. Człowiek inteligentny raczej nie ma problemów z dostrzeżeniem takich niuansów.
Pałac pod Żyrandolem nie jest tu żadnym wyznacznikiem, bo trafia do niego ten, kto ma trafić.

Vote up!
0
Vote down!
0
#292821

Pan Zychowicz uprawia historię niczym szef Amber Gold bankowość. W tym przypadku był para-bank, a w przypadku książki p. Zychowicza mamy para-historię. On zdaje się nawet nie wie jak groźne jest dla Polski to co napisał. Do tego jeszcze znajdują się ludzie, którzy zamiast wybić młodemu redaktorowi z głowy szkodzenie Polsce jeszcze go fetują. Zadziwił mnie zwłaszcza Rafał Ziemkiewicz, którego miałem za człowieka rozsądnego.
RSz

Vote up!
0
Vote down!
0

RSz

#293979

Ja z checia obejrzalem relacje z klubu Ronina w tym temacie
nie uwazam by byla szkodliwa - dlaczego nie zastanowic sie nad alternatywami?
Przeciez my nie wiedzielismy w 39'
ze Hitler w czasie wojny zrobi cos co obecnie jest zwane holokaustem!
Przeciez Wegry, Rumunia ,Wlosi dlugo walczyli przeciw sowietom u boku Niemiec - czy oni stracili honor?
Czy nie jest prawda, ze to wlasnie Polska stracila znacznie wieksze terytorum na wschodzie niz Wegry i Rumunia razem wziete ?!
Coz to kawalek Zakarpacia i Bessarabia
wobec ogromu terytorium jakie utracila Rzeczypospolita?
Czy nie jest prawda, ze Polska stracila ok 22% ludnosci wiec procentowo najwiecej - 6mln ludzi to jest dobra cena za honor?
Przeciez w I Wojnie u boku Niemiec i Austrii walczylismy z Rosja ! a nikt nie przewidzial przed II Wojna, ze ona bedzie tak totalna.
Czyz nie bylo tak w naszej Historii, ze przenosilismy wojne na terytorium Rosji i bylismy nawet w Moskwie?Bo madrzy Wodzowie i Krolowie wiedzieli, ze lepiej jest prowadzic wojne na terenie obcym !
Przeciez szlismy tam kilkukrotnie - z Litwa, Szwecja, Tatarami, Francuzami z roznymi efektami.
Coz rosyjskie wojska na ziemiach Rzeczypospolitej w latach 1654-1667 oraz dodatkowo szwedzkie 1655-60 pokazaly nam dobitnie jak wielkie szkody wywoluja wojny na kilku frontach prowadzone na naszym terytorium - i czyz wtedy nasi wladcy, hetmanowie nie zawierali sojuszy, ktore potem lamali i robili wolty ( czesciowo opisal to Sienkiewicz w Potopie ale to sa rzeczy oparte na faktach - Radziwilowie , Pruscy nasi lennicy).
Wiec ile razy mamy przerabiac wojny totalne na Naszych Ziemiach w imie "guzikow" lub honoru?
Kwasniewski z Millerem "honorowo" poslali naszych Zolnierzy do Iraku i Afganistanu ale zaden z nich honorowo nie poslal tam Oli Kwasniewskiej jako sanitariuszki lub synka mlodego Millera.
Uwazam, ze takie dywagacje jak przeprowadza Zychowicz ( przynajmniej to co ogladalem bo ksiazki jeszcze nie czytalem ) - a dlaczego tego nie robic?
Jesli mozemy rozpatrywac sojusze Sobieskiego z Francja w XVII w. lub Austria dlaczego nie mozemy rozpatrywac sojuszy Becka z XXw.
i wyciagac z tego lekcji na przszlosc?!
I tak nas wiekszosc sojusznikow w naszej histori zawiodla
ewentualnie robila wolty i zmieniala fronty.
Bo gdy wziac 50 mln na Ukrainie, 10 mln na Bialorusi , panstwa nadbaltyckie razem z 10mln i dodac Polske ( dawna Rzeczypospolita ) to moglibysmy byc nadal w gromadzie sila
jak to dawniej bywalo....
A tymczasem te wschodnie ziemie rusyfikowal ktos od 1772...
Wiec to jak na razie gdybologia niezastosowana

Vote up!
0
Vote down!
0
#294034

Proszę zapoznać się z planami Hitlera organizacji Europy po wygranej przez Niemcy wojnie tworzonych w 1941 r. w euforii zwycięstw na wschodzie i roli przewidzianej dla "sojuszników" III Rzeszy - tylko Niemiec będzie miał prawo nosić broń, żaden Słowianin, Kozak, Ukrainiec... słowa Hitlera. Jak wiadomo w Waffen SS były także dywizje słowiańskie, ukraińskie i kozackie, a nawet rosyjskie. Hitler mówił współpracownikom, m.in. Speer'owi, że chcąc wygrać wojnę musi udawać, że traktuje poważnie sojuszników. Jak wygra nie będzie musiał udawać. Zastanawiał się chociażby co zrobić z „sojuszniczą” Rumunią. Oczywiście przydałyby się mu polskie dywizje do zdobywania Moskwy, ale przekonanie Zychowicza, że Hitler pozwoliłby Polakom na budowanie pod bokiem Niemiec mocarstwa, które ideowo nie tylko nie miałoby nic wspólnego z narodowym socjalizmem, ale nawet byłoby mu wrogie, np. w sprawie żydowskiej, jest skrajną naiwnością, by nie powiedzieć głupotą. Wygrana III Rzeszy z Sowietami i opanowanie całej Europy oznaczałaby dla Polaków utratę nie tylko niepodległości, ale państwowości. Hitler miałby dość siły i możliwości, aby np. wprowadzić w Polsce doraźnie jakiś reżim quasi nazistowski, a ponieważ Polacy by protestowali więc byłyby obozy koncentracyjne, terror i może nawet jakieś polskie gestapo. Niemożliwe? Proszę sprawdzić co robiła w czasie wojny litewska Sauguma. A następnie mógłby państwo polskie zlikwidować!

Trzeba więc było walczyć z Hitlerem i nie dopuścić do zwycięstwa narodowego socjalizmu za każdą cenę i Beck to dobrze wiedział. Polski rząd i prezydent zdawali sobie sprawę, że Hitlerowi nie chodzi o Gdańsk, tylko o zwasalizowanie Polski i pozbawienie jej niepodległości. Przyjęcie żądań Hitlera byłoby wejściem na równię pochyłą kończącą się śmiercią Polski! Mówi Pan: "Wiec ile razy mamy przerabiac wojny totalne na Naszych Ziemiach w imie "guzikow" lub honoru?" Odpowiem - tyle razy ile razy ktoś będzie chciał nas tych "guzików" z orzełkiem w koronie i "honoru" pozbawić. Reżim sowiecki też był straszny, ale z racji naszego wyboru w 1939 r. Stalin nie mógł po prostu wymazać Polski z mapy i wywieźć Polaków na Syberię. Takiego czynnika ograniczającego to co można zrobić z Polską nie byłoby w sytuacji Polaków będących na łasce Hitlera, do czego namawia p. Zychowicz. Dzięki decyzji przystąpienia do sojuszu z państwami zachodnimi nie udało się obronić niepodległości, ale w końcu powstał ten nieszczęsny PRL, co pozwoliło Polakom odbudować się demograficznie i przetrwać polskości, mimo komunizmu, do upadku ZSRR. Pan Zychowicz i inni zwolennicy pomagania Hitlerowi przedstawiają fałszywą alternatywę: albo ze zdradzieckim Zachodem, albo z wiarygodnym podobno sojuszniczo Hitlerem. W 1939 r. takiego wyboru po prostu nie było. Mieliśmy iiną alternatywę: przegrać w samotnej walce z Niemcami, albo przekształcić kampanię polską w wojnę światową. Churchill po Monachium powiedział, że ustępujący Hitlerowi z cenę hańby chcieli uniknąć wojny. Hańbę mają, a wojny i tak nie unikną. Te słowa można dziś zadedykować zwolennikom sojuszy ze zbrodniarzami.

-----------------------------------------

W 1938 r. w Lipsku wydano Meyers Grosser Hausatlas. Na kartach map Europy są nazwy wszystkich państw, tylko nie ma nazwy Polen, chociaż zaznaczono granice Polski. Na terytorium Polski wydawca zaznaczył też kropkami czerwonymi linię biegnąca tak, jak to wyznaczono w pakcie Ribbentrop-Mołotow, przy czym na zachód od tej linii stoi jak wół Deutsches Interessen Gebiet. Być może te dane nadrukowano w 1939 r. dlaczego jednak przy nazwie Polen występującej tylko raz, w wykazie państw europejskich, napisano (Ende 1938).

RSz

Vote up!
0
Vote down!
0

RSz

#294103

Panie prof. z calym szacunkiem ale
1)Jesli podaja powierzchnie krajow a my w 38' przylaczylismy Zaolzie - 0 ok 800 km2 wiec zmienil sie nam w roku 38' stan posiadanej powierzchni kraju ,
wiec Am Ende 1938 ( z niem. Na koniec 1938 r ) mielismy ok. 389 tys km2.

2) mapy sa bardzo ciekawe w tej pokazywarce i pewnie nikt lub niewielu by je widzialo gdyby nie wystapienie ...Zychowicza
a tak po "zaczynie drozdzowym", ktory spowodowal te dyskusje mozemy poduczyc sie historii i dowiedziec czegos nowego - nieprawdaz ?

3) w 1938 to bylo zaledwie kilkanascie lat po ustaleniu sie naszych granic, po wydobyciu sie z politycznego ponad 100 lat niebytu.
Wiadomym bylo, ze mamy mniejszosci narodowe - i dzis takie "multi - kulti " jest chwalone natomiast w dwudziestoleciu miedzywojennym wiekszosc swiata zachodniego stale nam wytykalo i atakowalo wlasnie z powodu mniejszosci.
Kazdy chetnie zabieral glos lub probowal sie wtracac w nasze wewnetrzne sprawy.
Rosja chetnie wtracala sie w to pod pozorem ochrony prawoslawia juz od XVII wieku.
Wiec tworcy map tez o tym wiedzieli - coz wielcy tego swiata wytyczyli granice tak, ze np Kurdowie nie maja wlasnego panstwa....
A Afrykanie zarzynali sie calkiem niedawno maczetami w Ruandzie.

O co chodzilo gosciowi, ktory narysowal czerwona kropkowana linie?
jest zbiezna z linia Curzona bez Lwowa, ktora tez zostala wytyczona dlugo przed paktem Ribbentrop-Molotow, i dopisek o strefie wplywu niemieckiego i rosyjskiego.

Orzechy tez maja ciezka sytuacje - lezac w dziadku do orzechow....
Dlatego powinnismy zadbac o silne lokalne sojusze,
trzymac linie Odry i Nysy i wspolpracowac dobrze z naszymi sasiadami, ktorzy kiedys tworzyli z nami Rzeczypospolita.
W kupie sila, bo wiazke patykow trudno zlamac.
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#294105

Jak widać nawet powierzchnią Polski po zajeciu Zaolzia można przywalić Zychowiczowi. Moż ktoś też nie zrozumie.

Pozdrawiam

cui bono

Vote up!
0
Vote down!
0

cui bono

#294109

Jak widać nawet powierzchnią Polski po zajeciu Zaolzia można przywalić Zychowiczowi. Moż ktoś też nie zrozumie.

Rozumiem Becka i wydaje się, że wiem, dlaczego wygłosił takie, a nie inne przemówienie w sejmie w maju 39. Przy czym Beck wiedział jakie będą następstwa. Bezsilny wściekał się, gdy opinia publiczna, za postawienie się Niemcom, nagle go pokochała. Darł gratulacyjne telegramy. Musiał wiedzieć za jaką cenę można było wojny z Hitlerem uniknąć i wiedział, że takiej ceny Polska zapłacić nie może. Także dlatego, że sprawą bardzo realną byłby masowy opór Polaków przeciwko sojuszowi z Hitlerem. Nie wystarczyliby „chłopcy z Golędzinowa”, jak uważa p. Zychowicz, aby naród zdyscyplinować. Trzeba by tłumić masowe manifestację, budować obozy koncentracyjne i - być może - doszło by do obalenia rządów sanacji. Mamy taki przykład:

  • w lutym 1941 Niemcy zażądały przystąpienia Jugosławii do paktu anty-kominternowskiego;
  • 4 marca Jugosławia odmówiła;
  • 25 marca w obliczu ponowionych żądań niemieckich Jugosławia przystąpiła jednak do paktu i... wybuchły masowe protesty;
  • w dniach 26-27 marca miał miejsce wojskowy zamach stanu i król Piotr II przejął władzę - szukał oparcia przeciw Niemcom w ZSRR i Wielkiej Brytanii;
  • 1 kwietnia został zawarty pakt o przyjaźni z ZSRR;
  • 3 kwietnia rząd Jugosławii rozpoczął tajną mobilizację:
  • 6 kwietnia Niemcy napadły na Jugosławię - sojusznik Stalin nie udzielił żadnej pomocy;
  • 17 kwietnia 1941 Jugosławia skapitulowała, król Piotr II opuścił kraj

Czy tak mogło być w Polsce po podpisaniu sojuszu z Hitlerem – oczywiście mogło. Dlaczego takiego scenariusza p. Zychowicz nie wziął pod uwagę?.

Beck postępował racjonalnie i wykorzystał wszystkie możliwe środki, jakie można było wykorzystać respektując zasady moralne. Nie mógł natomiast postąpić tak jak chciałby p. Zychowicz, który uważa, że skuteczne oszukanie kanalii Hitlera dałoby Polakom rozliczne profity. Nie dałoby.

Do jakich bajecznych opowieści zaliczyć należy wizję p. Zychowicza jakoby Polska po wygranej w wojnie z Sowietami mogłaby za zgodą Hitlera na terytoriach spustoszonych wojną Białorusi i Ukrainy, ziemiach zacofanych gospodarczo i z ludnością pozbawioną przez Stalina elit zbudować w niecałe dwa lata mocarstwo - optymistycznie zakładając koniec wojny z Sowietami pocz. 1942, a lądowanie Aliantów w Normandii lato 1944.

Ta budowa potęgi groźnej dla przyszłości Niemiec miałaby odbyć się też niejako poza świadomością Hitlera i z pominięciem niemieckiej ingerencji w wewnętrzną politykę polską, np. na kształt i skład rządu RP, kierunki jego polityki, a do tego z pozostawieniem w spokoju kilku milionów polskich Żydów... . To są przecież wierutne głupstwa!

Tymczasem wcale poważni ludzie, zauroczeni entuzjastycznie opisanym przez p. Zychowicza mocarstwowym mirażem twierdzą, że to realny „scenariusz”. Realny???

Moja krytyka nie wynika więc tylko z „romantycznych” pobudek. Jest ona także krytyką braku realizmu w pomyśle Zychowicza, który nie dostrzega głównej realnej przeszkody dla konszachtów z Hitlerem - poglądów i postaw Polaków Anno Domini 1939.

Wydaje się, że zasadnicze nieporozumienie wynika też z tego, że zwolennicy ksiązki p. Zychowicza uważają się za realistów dostrzegających tylko to. co mierzalne, materialne. Nie chcą dostrzec tzw. imponderabiliów.  Jeśli jednak przyjmiemy, że sfera duchowa dominuje nad materialną, a moralność musi rozstrzygać o naszych wyborach, to trafiamy w sferę polityki i musimy odpowiedzieć sobie na pytanie jak postąpić, gdy nasz wybór moralny powoduje np. przykre dla nas skutki. W życiu musiałem dokonywać takich wyborów i wiem jak to boli.

A więc czy w obliczu twardej nieprzyjaznej nam rzeczywistości, należy moralność schować w buty? Machiaveli znalazł odpowiedź – racja stanu uprawnia człowieka władzy, aby moralność odrzucił. Tym tropem poszedł p. Zychowicz snując nierealne scenariusze i uznając ministra Becka za głupca bajdurzącego o jakimś honorze. RSz

Vote up!
0
Vote down!
0

RSz

#294581

Zaskoczył mnie Pan tym, że nie odniósł się do tekstu mojego wpisu, ale rozebrał na czynniki pierwsze znajdujące się pod nim PS. Pewnie ma Pan rację dot. tego "ende", ale stało się tak trochę jak w dialogu Dudka (Dziewoński z Michnikowskim); zaczęło się od interesu z tartakiem, a skończyło się na sęku w desce... Prawda, że to mnie „staropolszczyzny się zachciało”...

A rzecz przecież nie dotyczy PS, ale sprawy zasadniczej - czy moralność ma obowiązywać w polityce. Pan Zychowicz powiedział wyraźnie, że nie! Więc tu nie chodzi o "scenariusze", czy też jakieś "alternatywy", chyba że tym scenariuszem ma być opowieść jak oszukać kanalię Hitlera. Jeśli jednak ktoś oszusta oszuka, to sam będzie przecież super oszustem - czy taka ma być polska polityka? O tym dyskutujemy wz. z książką p. Zychowicza?

Pozdrawiam

RSz

Vote up!
0
Vote down!
0

RSz

#294580

Szanowny Panie Profesorze! Nie wątpie ani przez chwilę w Pański patriotyzm i uczciwość, ale rzecz cała własnie tego dotyczy, że moralności w polityce my mamy przestrzegać, a wszyscy inni mogą sie kierować pragmatyka i interesem swoich krajów przede wszystkim. Bo alianci oszukuując od początku rokowań aż po ukrycie przed Beckiem wiadomości o pakcie Ribbentrop- Mołotow kierowali sie wlasnym interesem, i o to pretensji mieć do nich nie możemy. Ale zastanowioć się co by było, gdybyśmy sie oszukać nie dali przeciez się możemy. Co najmniej do końca 1938r nasze stosunki z Niemcami ukladały sie dobrze i w oparciu o takie (jako sprzymierzeńca) widzenie Polski Hitler budował swoje plany. Na skutek zabiegow naszych "sprzymierzeńców" w Polskiej polityce nastąpił zwrot, ze wszystkimi znanymi nam aż do dzisiaj konsekwencjami.

Nie jest zatem chyba niczym dziwnym poszukiwanie przyczyn tak tragicznej klęski, nawet pod pretekstem snucia fantazji historii alternatywnej. Wszystkiego jeszcze nie wiemy, bo zarowno nasi wrogowie(Moskwa) jak i przyjaciele (W.Brytania, USA itp) ciągle utajniaja archiwa.

Wiemy o niemieckich bestialstwach, ale inne państwa, ktore sprzymierzyly się z Niemcami, nie doznaly takich krzywd jak my ani od Niemców ani od Moskwy ani (co niestety) od aliantów, ktorzy w podzięce za przelewaną za nich krew p[ozwolili nas pozbawić większej polowy kraju i niepodleglości.

Na koniec dodam, że porownaniie z Jugoslawią wydaje mi się nietrafione, bo kraj ten zawsze ;ozostawal w rosyjskiej orbicie wplywow jako przeciwwaga dominacji AustroNiemieckiej na Bałkanach.

Z szacunkiem

cui bono

Vote up!
0
Vote down!
0

cui bono

#294598

Tak moralnosc powinna obowiazywac ale
- czy politycy kieruja sie moralnoscia?
Moralnoscia nie zawsze kieruja sie oficerowie,lekarze ,
ktorych do tego zobowiazuje przysiega a co dopiero ludzie, ktorzy biora sie za polityke - to dopiero wywrotne niemoralne stworzenia ( tu mam wzglad na czasy dzisiejsze w Polsce i nie tylko - np Berlusco nie chodzi mi tu o Becka, nie ).
Czasem slyszy sie nawet o skandalach z ksiezmi, ktorzy dopiero powinni byc moralni z racji pelnionych funkcji w spoleczenstwie i "prawionych kazan moralnych ".
POWINNI.
Nasze Panstwo POWINNO byc Panstwem Prawa - ale czy jest?
Ja tak nie uwazam- paragrafy i przymus jest na maluczkich , wiec sa ROWNI I ROWNIEJSI.
Nie chcialbym relatywizowac ZLA CZY MORALNOSCI ale wlasnie nasze poszczegolne jednostkowe wybory przekladaja sie na nastepujace po nich skutki wyborow.
Wielu nie zdaje egzaminow co widac po stanie naszego panstwa. ktore wciaz " zdaje egzamin",
zdaje i zdac nie moze.....
Efektem tych "zdanych egzaminow " jest prawie 2mln emigracja , wyprzedane cale branze przemyslu poczynajac od dysponentow kapitalu czyli BANKOW.

( Ja tez nie raz ponioslem konsekwencje bolesnych wyborow, choc nie bylem ministrem - moja branze wyprzedano a ja jestem tulaczem po swiecie ).
Odnioslem sie do ENDE 1938 - ale przeciez sam Pan tak zatytulowal swoj wpis....
Jesli z opisu ENDE 1938 mamy wyciagac wnioski o polityce Niemiec do nas , to tylko wyjasnilem ze skrupulatnym Niemcom chodzilo zapewne o zmiane stanu posiadania ziem w danym roku.
Dobrze wiemy , jaka polityke prowadzili Niemcy na podbitych ziemiach - przeciez duzo spraw maja oni na sumieniu - lacznie z tym, ze umiejetnie
(choc niemoralnie ale ZGODNIE Z ICH WREDNYM INTERESEM )
rozgrywali sobie wasnie miedzyplemienne - wiec potem plemie Rusinskie rznelo Polan a Serbskie Chorwatow i na odwrot.
To byla wredna niemoralna gra, przeprowadzona mimo posiadania wielu niemieckich filozofow, mowiacych o etyce i moralnosci...
To byla gra, ktora germanie/austriacy robili juz w XIX w.
I tak jak Pan pisze pewnie nie dali by nam za bardzo urosnac umiejetnie rozgrywajac Bandere z naszymi Wladcami, nawet gdybysmy byli z nimi w sojuszu.
Przeciez Bandere tez wzieli w pewnym momencie w areszt a pozwolili jednak ukraincom na wiele wzgledem Polakow.
Bysmy sie wzajemnie wykrwawili i znienawidzili!

Przeciez oni tez maja swoja historie i wiedza jak byli slabi gdy do 1870 byli kikaset lat w rozbiciu dzielnicowym,
podczas gdy my w gromadzie jako Unia PL-Litewska bylismy setki lat potega, wiec nie pozwoliliby nam zbytnio urosnac.
Aczkolwiek pozwalali urosnac w latach 1922-35 Rosji Sowieckiej, ktora ich potem wyniszczyla ( transfer technologii, zbrojenia ,poligony ).
Nie zdawali sobie sprawy, ze zbroja swego przeciwnika?
Jak widac oni tez robia bledy jednak dbaja o swoje interesy przede wszystkim i sa potezni.

Vote up!
0
Vote down!
0
#294588

Postępowanie etyczne, zgodne z moralnością, nie zawsze jest miłe i przyjemne - przykład ojca Kolbego. W życiu ponosimy odpowiedzialność za swoje czyny i nie jest obojetne w imię czego je podejmujemy. Mamy przecież odpowiedzialność zbrodniarza skazanego na śmierć i żołnierza zabitego w obronie kraju.
Ma też Pan rację, że wielu bimba sobie z moralności i etyki. Pytanie jednak nie do tych bimbających, ale do siebie: czy chcę postępować tak jak oni? Skro inni kradną to i ja będę!

Tak więc p. Zychowicz ma pretensję do min. Becka, że nie chciał „kraść”. Ja wolałbym jednak stać w szeregu obok o. Kolbego, niż być essemanem wybierającym z szeregu więźniów ofiary. Wiem, że przykład skrajny, ale o to przecież chodzi – czy polityka ma być moralna i jakie koszty trzeba ponosić, aby taką była. Polska poniosła ofiarę w takiej właśnie sprawie i nie była to ofiara daremna. Inaczej mogą uważać tylko ludzie o zajęczej skórce.

Chyba psiejemy skoro uważa się, że życie ludzkie jest wartością najwyższą.
RSz

Vote up!
0
Vote down!
0

RSz

#301501

Wielkie dzięki dla pana min.Romualda Szeremietiewa z fachowy i profesjonalny odpór dla łgarzy, próbujących nieustannie obrażać i poniżać nasz naród??? Odpowiedzią na dywagacje, co by było gdyby... jest polityka obecnej władzy z Tuskiem na czele??? Serwilizm, doprowadza do likwidacji państwa i narodu??? Bo zgodnie z myśleniem p. Zychowicza silniejsi muszą zwyciężać tzn. kosztem słabszych, bo każda gra polega na tym, że ktoś musi wygrać??? Beck, mimo, że byliśmy słabsi, w dalekiej perspektywie wygraliśmy, bo nie splamiliśmy narodu zbrodnią, fałszem ani plugastwem, jakie pan Zychowicz nam proponuje??? Pzdr.

Vote up!
0
Vote down!
0
#294643

Pozdrawiam!
RSz

Vote up!
0
Vote down!
0

RSz

#301502