Źródło R

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Kraj

… jak renegat.

Praktycznie od początku lat 1920-tych aparat propagandowy rosyjski (sowiecki od 1923 - 93) robił, co tylko mógł dla ocieplenia wizerunku Rosji sowieckiej. Ba, nie tylko dla ocieplenia. W początkowym okresie bowiem głównym zadaniem było podtrzymywanie nastrojów rewolucyjnych w krajach powstałych z rozpadu byłych mocarstw centralnych. Niestety, nie tylko. Szczytem umiejętności rosyjskich knowań było blokowanie broni i uzbrojenia mającego zasilić walczące z hordami Tuchaczewskiego polskie oddziały w 1920 roku. Blokowano przeładunki w portach (nawet w Anglii), blokowano tory kolejowe (np. w Czechosłowacji). Ba, ojciec obecnego piewcy wolności i demokracji, znanego z łam GazWyb Konstantego Geberta (alias Dawid Warszawski), Bolesław, dość mocno przyczynił się do blokowania zbiórek pieniężnych na terenie USA dla walczącej z Rosją sowiecką Polski. Za co po wojnie został odpowiednio doceniony,

Jednocześnie przebierano dyplomatów sowieckich we fraki i wysyłano na salony ówczesnej Europy. To akurat powodowało pewną euforię wśród ciągle jeszcze konserwatywnych Europejczyków – sowieci się cywilizują, ergo niedługo już będą tacy jak my.

A kiedy już Sowiety zaczęły zawierać układy międzynarodowe (w tym z Polską o nieagresji mający obowiązywać do… 1945 roku) Stalin zaczął być postrzegany jako surowy nieco, ale jednak mąż stanu.

Dalsza dezinformacja, szczególnie zaś cyrk z pomocą Czechosłowacji w 1938 roku, potem rzekome rokowania z Anglią i Francją w lipcu/sierpniu 1939 roku jedynie pokazały prawdziwe oblicze największego wroga Cywilizacji. Późniejszy kaprys Nemezis uczynił ze Stalina dobrodusznego wujka Joe, któremu trzeba było pomagać, gdyż „zdradziecko” został napadnięty przez Hitlera. Na dnie szuflad spoczęły brytyjskie plany zbombardowania w 1940 roku Baku, skąd wydobywana ropa trafiała do baków niemieckich czołgów, samolotów i U-bootów.

Okres powojenny, przyprawianie Polakom (oczywiście tym nie godzącym się z utratą Niepodległości) gęby faszystów, współpracowników Hitlera oraz antysemitów owocuje praktycznie do dzisiaj. Gdyby nie kałmucki najazd na Ukrainę pewnie dzisiaj liczba zwolenników Polski wywołującej II wojnę światową (wg Putina tak przecież było) byłaby rażąco większa od zwolenników prawdy historycznej.

Mamy jednak wojnę, niezależnie od tego, jak ją nazywa Putin czy też polskojęzyczni kałmuccy propagandziści. Wojnę toczoną tuż obok; odłamki trafiły już nawet na naszą stronę granicy.

Teraz widać szczególnie wyraźnie, jak była przygotowywana. Putin i jego jastrzębie słusznie obawiali się reakcji UE, w tym przede wszystkim tradycyjnie antyimperialnej Polski. Próbowano więc wyeliminować, a przynajmniej mocno ograniczyć spodziewaną pomoc. Przede wszystkim państwa EU miały być zablokowane własnymi kłopotami. Putin oraz jego białoruski namiestnik Łukaszenka próbowali naśladować Erdogana. Nagle przez polską zieloną granicę miały ruszyć tłumy zwożone pospiesznie z Iraku itp.

Rząd, wieczna chwała mu za to, obronił polską granicę. Jak pamiętamy oPOzycja o mało co nie wypluła płuc w zgodnym wrzasku o rzekomo naruszanych prawach człowieka. Nawet na polskich portalach pojawiały się teksty mające obudzić wątpliwość co do potrzeby budowy granicznego płotu.

Wykorzystywano w tym celu żyjących u nas uciekinierów przed rosyjskim ludobójstwem, rzekomo mających być o wiele gorszymi od tych, których duet Putin-Łukaszenka zwoził nad naszą granicę. Skoro mamy już u siebie gorszych, to nie ma sensu bronić granicy przed lepszymi.

Takie teksty to była robota polskojęzycznych rosjan. Fakt, działających wówczas jeszcze bardziej subtelnie.

24 luty 2022 r. oznaczał jednak pełną mobilizację, obejmującą przede wszystkim internetowe putinięta i zmianę narracji. Zamiast działań subtelnych, podkopujących zaufanie do Państwa (pamiętamy wielką aferę szczepionkową i próby zastraszania społeczeństwa widmem powszechnej depopulacji wywołanej preparatem z grafenowymi nanonorobotami.) przystąpiono do ataku bezpośredniego. Siłą rzeczy jako masowy musiał być przeprowadzany na odpowiednio niskim poziomie.

Przede wszystkim jednak dominowało przekonanie o rychłym końcu kijowskiej junty. Co prawda nie było słychać o utworzonym gdzieś na terenach Rosji nowym, demokratycznym rządzie Ukrainy (zgodnie ze starą sowiecką tradycją – pamiętamy, że w listopadzie 1939 r. zaraz po przekroczeniu fińskiej granicy powstał „rząd” Kuusinena), ale nie oznacza to, że nic takiego nie szykowano. Prawdopodobnie jego oficjalne „powstanie” miało mieć miejsce w zdobytym przez kałmuckiego najeźdźcę Kijowie.

Putin na szczęście wziął pozory za rzeczywistość. I to nie tylko w realu. Rosja od czasów I wojny czeczeńskiej sporo zrobiła, aby szczególnie w krajach należących ongiś do ZSRS zbudować siatki swoich zwolenników.

I nie tylko w realu... Wg moich informacji w Polsce ruski interes reprezentuje szereg tzw. blogerów, rekrutowanych spośród najgorszych ludzkich odpadów; z jednej strony głupich, z drugiej zaś cierpiących prawdziwe męki spowodowane ich praktyczną przezroczystością w realu.

Tak zresztą 2,5 tys. lat temu zalecał Sun Zi, ciągle najważniejszy autorytet dla rosyjskiego przywódcy. Nic dziwnego, że Rosja korzysta z najgorszych męt, ludzi pozbawionych elementarnych zasad i przez to gotowych na służenie obcym, byleby za jakimkolwiek wynagrodzeniem.

To jednak rodzi problemy. Głupiec, choćby nawet najambitniejszy, pozostaje głupcem. Musi więc być odpowiednio sterowany. Puszczony samopas narobi więcej szkody niż pożytku.

Jak to wygląda w praktyce? Przede wszystkim musimy pamiętać, że po 1989 roku nie zrobiono praktycznie nic, by Polskę zabezpieczyć od Wschodu. W latach 1990-tych tzw. kierunek wschodni nadzorował tylko jeden funkcjonariusz, wówczas w stopniu majora. To pozwalało na praktycznie całkowicie bezkarną infiltrację Polski. Jedynie słabość ówczesnej Rosji uchroniła nas od tym razem w pełni demokratycznego przywrócenia podległości Moskwie. Ale Polska była atrakcyjna. Wielu funkcjonariuszy GRU (wywiad wojskowy Rosji – HD) zaczynało dostrzegać w Polsce atrakcyjny kraj dla robienia interesów. I nie tylko dlatego, że Polska parła do Unii. Przede wszystkim w Polsce panował przychylny klimat. Opanowanie części systemu bankowego przez osoby wywodzące się z peerelowskich służb, których teczki ciągle spoczywały w Moskwie, było pewną gwarancją. Poza tym Państwo coraz bardziej zaczynało przypominać propagandową wydmuszkę. Pamiętamy słowa b. ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza: ch…, dupa i kamieni kupa.

Na takim to podłożu wylęgło się, co się wylęgło. Dopiero w tym roku służby specjalne zaczęły ograniczać zasięg rosyjskiej propagandy w Internecie. Pewne portale utraciły domeny należące do nich nawet ponad 10 lat, co w przestrzeni wirtualnej jest postrzegane prawie jak wieczność. ;)

Co prawda odrodziły się w innych miejscach, ale wpływ został mocno ograniczony. To oczywiście spowodowało zmianę koncepcji w moskiewskiej centrali. To, co ukazuje się na zupełnie niszowych portalikach polskojęzycznych (vide: NDP) jest wykorzystywane przez oficjalną rosyjską propagandę i nazywane szumnie „polską prasą”. Na użytek zewnętrzny rosyjska propaganda za pośrednictwem polskojęzycznych renegatów usiłuje już tylko wmawiać niesfycjenszonoźć róskiewo orensza. Oraz ciągle próbować wzbudzić stare konflikty, ongiś przez nią samą wywołane.

Oto kolejny popis neonowego intelektualisty (oksymoron!) Jarka Ruszkiewicza. Tym razem przywołuje filokomunistycznego dziadka z Włoch, który rzecz jasna w oczach zbliżającego się do 60-tki Jarusia uchodzi za wybitnego myśliciela.

Italiański dziaduś pisze:

Krótko mówiąc, gdyby Putin chciał zaatakować Europę, jego armie weszłyby w Niemcy jak nóż w masło, bez sprzeciwu, ponieważ głupia europejska dyktatura oddała wszystkie swoje zapasy amunicji Zeleńskiemu, sięgając aż do Francji, której armia, jak wyznał pewien generał w Paryżu, ma amunicji na 4 dni. Gdyby w tych kręgach pozostało choć trochę zdrowego rozsądku, to zamiast prowokacji Parlamentu Europejskiego, ogłoszenia Rosji "państwem terrorystycznym" i groźby Ursuli, że pociągnie Putina przed trybunał międzynarodowy typu norymberskiego, należałoby natychmiast wprowadzić w życie zawieszenie broni z Rosją.

Tylko ten fragment wystarczy, aby zadać sobie pytanie, kto jest głupszy? Ruszkiewicz czy też italiański dziadzio-komunista?

A może głupcem jest anonimowy pracownik putinowskiej propagandy odpowiedzialny za przesyłania agitmateriałów rozsianym po świecie putinowskim użytecznym idiotom?

Nikt przecież nie wierzy, że ruskicieć to intelektualista swobodnie czytający obecne w necie niszowe portaliki i nieprzymuszony tłumaczy je następnie na polski i zamieszcza w znanym już chyba tylko na NP polskojęzycznym portaliku.

I tak od 24 lutego prawie dzień w dzień.

Cóż, jak to mawiano jeszcze w PRL-u: zasrana propaganda, posrane narzędzie.

Swoją drogą ciekawe, ile cieć bierze za swoje ujadanie. Nie tak dawno jego ceną za totalne zeszmacenie było 900,- zł.

Po aktualnym kursie to 12.700,- rubli. Patrząc na „dorobek” tego stworka to już pewnie rublowy milioner. ;)

Zostawmy chwasta. Idzie zima, więc lada moment zamieni się w g.. kompost. Zwróćcie uwagę, że italiański dziadziuś nawołuje do zawieszenia broni.

Ponad wszelką wątpliwość świadczy to o tym, że Rosja na Ukrainie dostaje w dupę mocno i skutecznie.

7.12 2022

 

Ps. I jeszcze jedno na poważnie. Dziaduś stwierdza:

Krótko mówiąc, gdyby Putin chciał zaatakować Europę, jego armie weszłyby w Niemcy jak nóż w masło, bez sprzeciwu (…).

Ciekawe, że jakoś nie chce „wejść jak nóż w masło” w Ukrainę. A poza tym dziaduś zapomina o jednym. Po drodze do Francji jest Polska i Niemcy. Oba kraje zasobniejsze od Ukrainy. Nawet zakładając, że polska armia zamiast walczyć stałaby biernie przypatrując się kałmuckiej dziczy to i tak ruskie nie weszłyby głębiej niż 30-50 km. Zamiast bowiem walczyć zajęłyby się rabunkiem. A nawet najnowocześniejszy ruski czołg obładowany wannami, telewizorami, kompaktami wc, laptopami, karniszami itd. do walki się nie nadaje. ;)

fot. pixabay
 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.3 (11 głosów)

Komentarze

Komentarz niedostępny

Komentarz użytkownika J.R został oceniony przez społeczność bardzo negatywnie i jest niedostępny. Nie można go już odkryć. Bardzo nam przykro.. :(

J.R

#1648837

dachowiec
Jaki jest powód tego, że na Niepoprawnych masz banderowskie barwy i jeszcze po hebrajsku szyfrem piszesz.
Co jest tego przyczyną?

 

 

Vote up!
4
Vote down!
0

Prezydent Zbigniew Ziobro 2025
Howgh

#1648839

I mam dylemat nierozstrzygnięty - Jareczek jest bardziej głupi, czy bardziej bezczelny?

Vote up!
5
Vote down!
0
#1648838

Zastanawiam się, czy ruszkiewicz vel dachowiec vel pers odpalił znajomości z kolegą prokuratorem.

Będzie się działo?

Vote up!
3
Vote down!
0

Prezydent Zbigniew Ziobro 2025
Howgh

#1648840

mu trolowanie w ruskim interesie. Oraz wytykam błędy merytoryczne i ordynarne kłamstwa, jakich dopuszcza się służąc Putinowi przeciw Polsce. Daj spokój, przecież to głąb. On nawet dupa pisze przez ó. ;)

Ps. Ta jego znajomość z prokuratorem polega na tym, że już raz był ścigany, ale ukrył się za "tajemnicą dziennikarską".

 

Vote up!
5
Vote down!
0
#1648841

Ten ruski leszcz i na dodatek Patria.

Będzie ciężko 

Vote up!
2
Vote down!
0

Prezydent Zbigniew Ziobro 2025
Howgh

#1648843

po.rani ze strachu. Alkoholik pewnie mniej, bo już dawno utracił kontakt ze światem rzeczywistym. Ale ona widzi, co się stało z "Terenią", którą lansowali i boi się odpowiedzialności za współudział. Nie traktuj ich poważnie. To tylko krzykliwe trolle, które oprócz śmiecenia w necie nic już nie mogą.

Vote up!
4
Vote down!
0
#1648850

Z szacunku dla ludzi tutaj piszących i komentujących nie powinno się tu „ujawniać” tego „nazwiska” znanego trolla i plagiatora.

Vote up!
2
Vote down!
0
#1648852

Vote up!
2
Vote down!
0
#1648851