Nieznośna lekkość wmawiania winy

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Kraj

Trzy, nie tak odległe w czasie przypadki – Marek Lisiński, PEGASUS i Marek Z. Popatrzmy, jak kształtowana jest opinia publiczna w każdym z nich.

Jak pamiętamy Marek Lisiński przez lata uchodził za ofiarę księdza-pedofila. Wraz z „arcykatolicką”delegacją (posłanka Joanna Scheuring – Wielgus oraz żona „zmartwychwstałego” czyli Agata Diduszko) nawiedził nawet papieża Franciszka. Nie można było odnaleźć nawet śladu zadyszki w medialnych przekazach, robiących z niego ofiarę kościelnej pedofilii. Aż w końcu trzeba było sądu, i to świeckiego sądu, by Lisińskiego zastopować. Nagle okazało się, że Lisiński jest niewiarygodny. Bo po prostu mataczy. To samo wydarzenie przedstawiał na trzy różne sposoby.

Niemniej warto odnotować, że lewacka nagonka na Kościół doprowadziła do tego, iż za dowód medialny wystarczy samo wspomnienie osoby zainteresowanej… sutym odszkodowaniem od tegoż Kościoła.

Latami trwający proces, na który mało kto jednak ma wystarczające siły, dał wreszcie satysfakcję księdzu.

Kolejny wyrok wydany przez media oPOzycyjne dotyczy afery PEGASUSa. Tym razem na wiarę podaje się społeczeństwu, że złyPiS szpiegował Giertycha, posła Brejzę oraz jakąś tam prokurator za pomocą tego izraelskiego wynalazku.

Oczywistym dowodem przestępstwa jest stwierdzenie samych zainteresowanych oparte na niewidzianej przez nikogo analizie otrzymanej z jakiejś kanadyjskiej instytucji. By ożywić temat oPOzycyjne media puściły w Polskę informację, że z telefonów członków rodziny Brejzy i Giertycha wysłano sms-owe alarmy o podłożonych w różnych obiektach bombach.

91-letni Adam Strzembosz, ten sam, który u zarania III RP zablokował próbę rozliczenia sędziów za czas PRL-u, na łamach GazWyb nie waha się używać słów graniczących z nawoływaniem do kolejnego Powstania Narodowego:

Mówi wprost [Zoll – przyp. HD], że to jest zbrodnia szpiegostwa.

- No właśnie. Na tym polega zbrodnia szpiegostwa.

I pan się z profesorem Zollem zgadza?

- Tak. To znaczy, ja nie znam szczegółów, nie wiem, w jaki sposób i do jakiego stopnia władze Izraela kontrolują te urządzenia. Ale jeżeli pozbawili Polskę prawa użytkowania, to znaczy wiedzieli bardzo dużo. I nie wiem, czy to jest zadanie polskich organów ścigania - informowanie Izraela o wewnętrznych sprawach, bardzo osobistych, niezwykle podatnych do korzystania z nich dla szantażu. O panu prezydencie Trumpie mówi się, że jak był w Rosji, to tam podrzucono mu jakieś panienki, że być może jest z tego tytułu szantażowany, bo są filmy. Nie wiem, czy to jest prawda, to może być zupełna plotka, ale to pokazuje, jak ważna może być informacja, którą uzyskuje się przez takie urządzenie i która dotyczy spraw najbardziej intymnych, najbardziej człowieka żenujących.

(…)

To coś, co kompromituje tego, kto wydaje takie zarządzenie, w sposób większy niż to, że mu się zarzuci popełnienie przestępstwa. Taki człowiek nie ma honoru. Ja bardzo krytycznie odnoszę się do Jarosława Kaczyńskiego, wielokrotnie dawałem temu wyraz, ale ja go nie podejrzewam, żeby on był w to na początku zamieszany. A jeżeli był zamieszany, jeżeli wiedział, że taka działalność jest podjęta, to stwierdzam wyraźnie - stracił prawo do bycia człowiekiem honoru.

Osoby, które używały tego urządzenia - nietrudno spodziewać się kto, są tu pewne poszlaki wynikające z przeszłości - pewnie tego honoru i prawa bycia człowiekiem od dawna nie posiadają. W każdym razie dla mnie cała ta historia jest niezwykle kompromitująca i niewątpliwie, gdyby Sąd Najwyższy - taki Sąd, którym kierowałem - dowiedział się, że w ten sposób uzyskiwano informacje o zamiarach opozycyjnego ugrupowania w czasie akcji wyborczej, to takie wybory byłyby unieważnione. Wspominał o tym prof. Andrzej Zoll, ale ja też nie mam wątpliwości.

]]>https://wyborcza.pl/7,82983,27990983,prof-strzembosz-gdyby-sad-najwyzszy-wiedzial-o-uzyciu.html]]>

Jak widać Kaczyński w oczach leciwego profesora człowiekiem honoru nie jest, w odróżnieniu od Czesława Kiszczaka, czy jak on się tak naprawdę nazywał.

Zwrócić jednak należy uwagę na fakt traktowania niesprawdzonej w końcu informacji jako pewnika. Ba, podsłuchiwać (o ile fakt taki miał miejsce. Prok. Wrzosek nie udostępniła swojego telefonu polskim biegłym, zatem jej opowieści o podsłuchu procesowo pozostają tylko opowieściami; tak samo w przypadku Giertycha czy Brejzy) mógł ktokolwiek. Szczególnie Giertycha, który zakupił nieruchomość we Włoszech, co mogło (i powinno!) obudzić zainteresowanie tamtejszych służb.

Dla mediów tzw. oPOzycji sprawa jest jasna. PiS jest ZŁY, a Kaczyński kładł się spać z PEGASUS-em pod poduchą.

I wreszcie najnowsza sprawa. Red. Mariusz Z. został zatrzymany 12 stycznia pod zarzutem gwałtu popełnionego dwa lata temu. Co prawda jemu do śmiechu nie jest, ale zaraz przypomniała mi się historia sprzed lat bodaj trzydziestu, kiedy to drogówka zatrzymała mojego kumpla za nadmierną prędkość. Otóż na odcinku z ograniczeniem do 90 km/h Jacek gnał całe 130 km/h. Bez namysłu zgodził się na mandat pod warunkiem, że prędkość zmierzona fotoradarem będzie w nim zapisana. Po naradzie panowie policjanci odstąpili od wymierzenia kary i w krótkich żołnierskich słowach kazali mu jechać dalej. A teraz uwaga – samochód, który osiągnął tą niebotyczną prędkość to był… fiat 126 p w chwili pomiaru bodaj 25 letni. ;)

Przy całym szacunku do red. Mariusza Z. jako mężczyzny przypomnieć należy, że in tempore criminis miał już 68 lat, a wiek to raczej bardziej stateczny i wykluczający nagłe porywy namiętności…

No tak, ale zarzut jest zarzutem i wskazuje raczej na mocno ponadprzeciętną jurność zatrzymanego.

Niestety, nie znamy w tej chwili powodów zastosowania tego najsurowszego środka zapobiegawczego, co prawda złagodzonego możliwością wpłacenia kaucji majątkowej.

Znamy jednak ogólne warunki dopuszczalności tymczasowego aresztowania. Są one wymienione enumeratywnie (tzw. katalog zamknięty) w art. 257 KPK:

§ 1. Tymczasowe aresztowanie i pozostałe środki zapobiegawcze można stosować, jeżeli zachodzi:

1) uzasadniona obawa ucieczki lub ukrycia się oskarżonego, zwłaszcza wtedy, gdy nie można ustalić jego tożsamości albo nie ma on w kraju stałego miejsca pobytu;

2) uzasadniona obawa, że oskarżony będzie nakłaniał do składania fałszywych zeznań lub wyjaśnień albo w inny bezprawny sposób utrudniał postępowanie karne.

§ 2. Jeżeli oskarżonemu zarzuca się popełnienie zbrodni lub występku zagrożonego karą pozbawienia wolności, której górna granica wynosi co najmniej 8 lat, albo gdy sąd pierwszej instancji skazał go na karę pozbawienia wolności nie niższą niż 3 lata, potrzeba zastosowania tymczasowego aresztowania w celu zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania może być uzasadniona grożącą oskarżonemu surową karą.

§ 3. Środek zapobiegawczy można wyjątkowo zastosować także wtedy, gdy zachodzi uzasadniona obawa, że oskarżony, któremu zarzucono popełnienie zbrodni lub umyślnego występku, popełni przestępstwo przeciwko życiu, zdrowiu lub bezpieczeństwu powszechnemu, zwłaszcza gdy popełnieniem takiego przestępstwa groził.

§ 4. Decydując o zastosowaniu określonego środka zapobiegawczego, uwzględnia się rodzaj i charakter obaw wskazanych w § 1-3, przyjętych za podstawę stosowania danego środka oraz nasilenie ich zagrożenia dla prawidłowego przebiegu postępowania w określonym jego stadium.

Teoretycznie w grę może wchodzić § 2, ale uzależnienie odstąpienia od TA od wpłaty grzywny osłabia, i to znacznie, jego wymowę.

Nie można akceptować wykładni przepisu art. 258 § 2 KPK, według której sąd zwolniony jest od wskazania okoliczności uzasadniających rzeczywistą obawę bezprawnego utrudniania prawidłowego przebiegu postępowania, w związku z zarzuceniem oskarżonemu popełnienia przestępstw, których górna granica wynosi co najmniej 8 lat pozbawienia wolności. Brak wykazania związku pomiędzy grożącą oskarżonemu karą a obawą bezprawnego utrudniania prawidłowego przebiegu postępowania powoduje, że pozbawienie wolności osobistej oskarżonego może nastąpić także wtedy, gdy w sprawie nie występują okoliczności uzasadniające obawę bezprawnego utrudniania przez niego prawidłowego przebiegu postępowania. Taka wykładnia omawianego przepisu stwarza możliwość stosowania tymczasowego aresztowania, choć w sprawie nie występują realne (rzeczywiste) okoliczności uzasadniające przyjęcie obawy bezprawnego utrudniania prawidłowego toku postępowania. Tym samym tymczasowe aresztowanie będzie mogło nastąpić pomimo braku rzeczywistej potrzeby ochrony prawidłowego toku postępowania. Przepis art. 258 § 2 KPK rozumiany w wymieniony sposób powoduje, że tymczasowe aresztowanie stosowane jest automatycznie, niezależnie od tego, czy zachodzi, czy nie zachodzi uzasadniona obawa bezprawnego utrudniania postępowania, a zatem czy w rzeczywistości występuje uzasadnione zagrożenie dla prawidłowego przebiegu postępowania karnego, czy takie zagrożenie nie występuje.

(Kodeks postępowania karnego. Komentarz, red. prof. dr hab. Jerzy Skorupka, 2021)

Na razie więc pozostają nam jedynie spekulacje. Pamiętajmy przy tym o naczelnej zasadzie każdego procesu karnego – do czasu prawomocnego skazania każdy oskarżony jest niewinny.

Zasada ta została ujęta w art. 5 KPK.

I w tym kontekście geriatryczne wypowiedzi medialne staruszka Strzembosza, sędziego w stanie spoczynku, czy też ponad 80-letniego prof. Zolla, o ironio byłego Rzecznika Praw Obywatelskich, napawają zgrozą.

Oni już osądzili. Oni, w swoich ukształtowanych w realnym socjalizmie umysłach już OSĄDZILI i PODALI do publicznej wiadomości, że PiS, a osobliwie Kaczyński, są winni... szpiegostwa.

Cóż, jak mawiał ongiś Tadeusz Żeleński – Boy:

...paraliż postępowy najzacniejsze trafia głowy.

W tym przypadku widać to nader wyraźnie.

 

17.01 2022

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.6 (13 głosów)

Komentarze

nic zacności

 

w głowach tych

nic zacności

po czubki pełne 

one podłości

Vote up!
7
Vote down!
-1

jan patmo

#1640290

Napisałem już jedną analizę przypadku "zainfekowania" telefonów wspomnianych polityków Pegasusem, nie będę jej kopiował powtórzę tylko wnioski:

  1. o "infekcji" poinformowało pierwsze AP (Associated Press) podając za źródło kanadyjską organizację (sami nazywają się "laboratorium") przy Uniwersytecie w Toronto - Citizen Lab.
  2. Kilka dni później w necie pojawiły się newsy, że "drugie źródło potwierdza fakt infekcji telefonu pana Brejzy. Tym drugim źródłem była organizacja Amnesty International, która powołała się na... "breaking news" opublikowane wcześniej przez AP. Amnesty poszła jednak krok dalej, bo wystosowało dramatyczny apel: "Nie tylko Pegasus jest problemem. Każdego dnia poza jakąkolwiek kontrolą służby sięgają po dane setek niewinnych osób – zwykłych obywateli, ale też aktywistów, dziennikarzy, polityków. Potrzebne są systemowe rozwiązania. Senat powinien przygotować ich propozycję".
  3. Apel AI poparły pozarządowe organizacje znane z bezstronności i ogromnej troski o demokrację i równouprawnienie, takie jak: Fundacja Batorego (przedstawiać nie trzeba), Fundacja Akcja Demokracja, prowadzona przez panią Karolinę Skowron (przedstawia się jako aktywistka prozwierzęca, feministyczna, prawno-człowiecza [...] Ma doświadczenie pracy w międzynarodowych korporacjach oraz w trzech telewizjach!), oraz Stowarzyszenie Sieć Obywatelska, które wg KRS otrzymało w 2021 roku dotację na działalność w wysokości 75 tys euro od... cóż za zaskoczenie - Fundacji Batorego. To około 3x więcej niż wszystkie pozostałe źródła.
  4. Citizen Lab, prowadząc swoje badania, już w 2017 roku sygnalizowało aktywność Pegasusa w Polsce, co ale jak do tego doszli? Otóż operatorem "zidentyfikowanego" Pegasusa był ktoś o nicku ORZELBIALY. No to przecież jednoznacznie wiadomo skąd pochodzi, prawda? Trzeba oddać sprawiedliwość Citizen Labs, że publikując raport o m.in. "naszym" ORLEBIAŁYM napisali: "We identified five operators that we believe are focusing on Europe". No skoro oni "belive" to reszta świata przyjęła to jakoby wykute na kamiennych tablicach na górze Synaj.

A teraz proste pytania, na które niech sobie każdy odpowie:

  1. Dlaczego Citizen Lab, które chętnie chwali się sukcesami w identyfikacji mechanizmów szpiegowskich, nie wspomniało o przypadkach: mec. Giertycha, prokurator Wrzosek, senatora Brejzy? Polecam skorzystanie z oryginalnej wyszukiwarki Citizen Lab, żeby każdy mógł sobie to sprawdzić. Dlaczego podają kilka wyników (6) dotyczących bliżej nikomu nieznanego dziennikarza Bena Hubbarda, a żadnego dotyczącego senatora RP, co medialnie chyba jest bardziej nośne?
  2. Dlaczego żadne z wymienionej "zainfekowanej" trójki nie oddało telefonu do analizy któremukolwiek z profesjonalnych labów zajmujących się bezpieczeństwem IT? Jest takich multum, z niektórych korzystają także rządy, chcąc uzyskać bezstronną politycznie ekspertyzę.
  3. Izraelski Pegasus obok również izraelskiego Predatora (ale rodem z Macedonii Północnej!!) to ekstraklasa narzędzi używanych przez wszystkie szanujące się rządy, od USA po Rosję. Nagle okazuje się, że nie jest problemem stwierdzić, czy ktoś został "zaatakowany" Pegasusem, czy nie. Po prostu bierzesz telefon, patrzysz i... o mam Pegasusa. Toż to szwindel na skalę globalną - kupujesz za ciężkie pieniądze produkt, wrzucasz go, nie bez wysiłku, Giertychowi ta komórkę a on od razu widzi co jest grane.
  4. Polskie służby, zaraz po zakupie Pegasusa, założyły sobie konto operatora. Nie nazwały tego konta CHECKUY (Chorwaci), nie AK47 (Mozambik), nie 5LATS (Litwa) tylko ORZELBIALY. Tak, żeby nikt nie miał wątpliwości. Czego nie rozumiecie?

Podsumowując - jak na razie dysponujemy jedynie przypuszczeniami i pomówieniami, dziwnym trafem instytucji mających jedno, nie do końca rzetelne, źródło finansowania. Citizen Lab, które rzekomo wykryło infekcje, nie podaje skrawka dowodów potwierdzających ten "fakt".

Nie twierdzę, że polskie służby specjalne nie zakupiły licencji na Pegasusa, bądź na podobne oprogramowanie. Wręcz dziwne byłoby, gdyby nie miały podobnych narzędzi. Nie twierdzę, że nie użyto tych narzędzi w stosunku do wskazanych osób. Wykazuję tylko, że w sprawie wymienionej trójki polityków (prok. Wrzosek także zaliczam do tej mało chlubnej grupy zawodowej) nie mamy na chwilę obecną cienia dowodu na taki incydent.

Koniec - z krótkiego w założeniu wpisu, zrobił się artykuł dłuższy od źródłowego i pewnie i tak nikt go do końca nie doczyta ;-)

pozdr...

/benjamin

PS1: Podlinkowałem źródła, żeby każdy mógł sprawdzić przedstawione tezy. Nie jestem zawodowym dziennikarzem i w odróżnieniu od większości z nich staram się dochowywać staranności w dokumentowaniu swoich publikacji :-)

Vote up!
6
Vote down!
0
#1640321

Dla mnie zastanawiający jest sam zestaw osób rzekomo inwigilowanych  - jakis Brejza, Giertych, jakas prokurator. Nie Tusk, Trzaskowski, Gronkiewicz, Grodzki - no mozna by wymienić z 50 nazwisk znacząco wazniejszych. A tu same płotki - tyle ze z zarzutami prokuratorskimi.

Vote up!
4
Vote down!
0
#1640329

   Używanie środków inwigilacyjnych przez służby, w tym zakup Pegasusa jest prawnie dozwolone, przy czym inwigilacja przez służby, odbywa się za zgodą sędziego. To sprawy tajne i nie do wglądu publicznego. To są instrumenty, do zwalczania przestępczości, terroryzmu, oraz wszelkiej obcej agentury.

Vote up!
4
Vote down!
0

ronin

#1640365