Uliczne "protesty pedagogów" to koniec zawodowego etosu nauczyciela...

To się dzieje naprawdę? Komunista Broniarz, inspirowany przez Gregora i PO-szustów, działając według instrukcji Kramka, rozpętał oświatową burzą, która go pochłonęła. Dziś tylko popiskuje żałośnie...Swój kamyczek dołożyły "totalne" samorządy, obiecując "strajkującym pedagogom" zapłacenie za czas śpiewania piosenek, przebierania się za czworonogi czy organizowanie "ścieżek zdrowia" dla niestrajkujących kolegów. No i zdalnie sterowany przez politycznych macherów "apolityczny protest" wylał się na ulice. O to chodziło organizatorom tej ordynarnej hucpy. O radykalizacje nastrojów, o odłączenie samodzielnego myślenia nauczycieli, tak by stali się bezwolnym "mięsem armatnim". No i udało się...w efekcie stracą wszyscy nauczyciele - a Broniarz i Gregor - umyją ręce...

Nikt ze strajkujących nie dostanie ani grosza za czas powstrzymywania się od pracy. Wiedzą o tym dobrze prezydenci miast, burmistrzowie, starostowie i wójtowie. Niektórzy - we Wrocławiu na przykład -  już się ze swych buńczucznych obietnic wobec pedagogów wycofują. Inni jeszcze kluczą, zamilczają sprawę, obiecują jakieś zastępcze rozwiązania. Dobrze wiedzą, że instytucje państwa dokładnie sprawdzą każdą złotówkę z oświatowej subwencji - szczególnie teraz - przed wyborami. Nikt z nich nie zaryzykuje utraty stanowiska dla przyznania nauczycielom nienależnych pieniędzy. Już na początku maja strajkujący odczują w swych portfelach skutki swych decyzji. A w tle są jeszcze pozwy sądowe rodziców i maturzystów, tam gdzie oczadziali TVN-em pedagodzy trwają jeszcze w strajkowym amoku...

Jest jeszcze jeden aspekt tego "protestu". To całkowita likwidacja etosu zawodowego nauczyciela. To także zerwanie, trudno ocenić na jak długo, relacji między podmiotami tworzącymi szkolną społeczność - rodzicami i ich dziećmi z jednej strony a nauczycielami z drugiej. Jak potraktują swych "pedagogów" doprowadzeni do ostateczności uczniowie nietrudno zgadnąć.. Nie tak dawno telewizja pokazywała obraz z lekcji, gdzie młodzi ludzi zakładali kosz na śmieci na głowę pedagoga. Czy tak trudno pojąć jak mogą potraktować uczniowie paniulkę  lub pana paradujących po szkole w stroju krowy ? Jak oceniają idiotyczne przyśpiewki, muczenie i chrząkanie pod oknami egzaminacyjnych sal ? Nie pojmuję jak ludzie po studiach mogą nadal wierzyć łże-obietnicom Schetyny i Broniarza? Wszak to nie kto inny jak PO-mafia ukradła nauczycielskie pieniądze z OFE, podniosłą im wiek emerytalny do 67 roku życia i wreszcie wprowadziła dwie bezpłatnie "karciane" godziny do tygodniowego pensum zajęć. Wtedy dzisiejsi płomienni rewolucjoniści milczeli i jak barany dawali sobie dokładać obciążeń "europejczykom" z PO - za darmo...

I na koniec - w moim powiecie osiem na dziesięć szkól średnich do dziś nie podjęło uchwał w sprawie klasyfikacji maturzystów. Wielu z tych strajkujących ludzi znam, cenię dorobek pedagogiczny niektórych, z wieloma łączy mnie długi szlak pracy nauczycielskiej od 1984 roku. Rozumiem ich postulaty płacowe - nie pojmuje natomiast jak rozsądni i poukładani ludzie mogą dawać się tak ordynarnie nabierać, mogą wierzyć dyplomowanym kłamcom i macherom...? Sami odebraliście sobie Koleżanki i Koledzy, prawo nazywania Was nauczycielami - jesteście już tylko koniunkturalnymi pracownikami oświaty, którzy dla mitycznego 'tysiąca" zniszczyli swoja pedagogiczną reputację. A pomyśleliście może jak spojrzycie w oczy swoim uczniom i ich rodzicom kiedy ta hucpa się skończy i dotrze do Was, że cynicznie wykorzystano Wasze emocje i słuszne postulaty ? Ale wtedy odwrotu już nie będzie...