Wujkowie i kuzyni. Na wsi.

Obrazek użytkownika Marian Stefaniak
Blog
Drugi wujek był bratem mamy. Parę lat od niej młodszy. Ja go pamiętam już jako dorosłego człowieka. Bo jakżeby inaczej? Wujek był na wsi naszym sąsiadem przez ulicę. I prezesem Kółka Rolniczego. Odpowiedzialna funkcja. Oraz w tamtych czasach wysoka. Miał też pierwszy na wsi samochód i telewizor.
  Zatrzymam się przez chwilę przy telewizorze. Naprawdę kiedyś to było coś. Gdy leciał "Święty" - wioska pustoszała. Nawet ci co pracowali w polu to rzucali haczki i biegli na serial. A w niedzielę kobiety odświętnie ubrane zasiadały na kanapie przed telewizorem. Wiem o tym, bo widziałem. Ja z kuzynem siedzieliśmy pod stołem. Oglądaliśmy telewizję. Spikerka w tv:
 - Dzień dobry Państwu!
  Kobiety kuluralnie, chórem jej odpowiedziały:
 - Dzień dobry pani!
 Wujek udzielił wywiadu telewizyjnego. Długiego. Miano go pokazać w wydaniu głównym dziennika tv. Cała wioska żyła tym wydarzeniem. I oglądała dziennik. Pokazano go, a właściwie jego wieczne pióro i plecy. Przez całych kilka sekund.
 Wujek, chociaż byłem jego siostrzeńcem, chyba niezbyt miał powody, aby za mną przepadać. Nawet takiemu stanowi rzeczy bym się za bardzo nie dziwił. Kiedyś, na przykład, o mało nie zabiłem mu syna. Bo wypuścił mi robaka.
  Robal był czrwono-czarny. Taki jak na cmentarzach. O takich mówiono, że są trupie. Uwięziłem go w szklanym zniczu i się mu przyglądałem. Na to przyszedl kuzyn i go uwolnił. A ja go znowu zamknąłem pod tym zniczem.
 Sytuacja powtarzała się kilkakronie. Byłem coraz bardziej poirytowany. W końcu postanowiłem dać mu nauczkę. Gdy się po coś schylał lewą rękę mu przyłorzyłem do skroni i przymierzyłem. Następnie z całej siły mu p... przyłożyłem. Padł bez czucia. Byłem pewny, że nie żyje. Tylko, że jak się ma kilka lat śmierć jest abstrakcyjna. Myślałem, że niedługo się podnisie, otrzepie z kurzu i sobie pójdzie jak gdyby nigdy nic.
  Wujek znalazł syna zakrwawionego i nierzytomnego. Gdy trochę już kuzyn doszedł do siebie opowiedział jak było. Wujek przyszedł do mamy ze skargą. A ta wzbużona mnie okrzyczała. Nie rozumiałem za co. Wielkie mi halo! Co, może mi jeszcze przyleje?!   
  Kuzyn był starszy ode mnie. Ale nie dało się tego odczuć. Na podwórku stał wielki ciągnik. Kuzyn wszedł do jego kabiny. Ja także. Dotąd przy nim grzebał, aż go jakoś uruchomił. Wystraszył się. Ja, niestety, nie. Wypchałem go i zajęłem jego miejsce. Coś
włączyłem i zacząłem jechać. Ale była to krótka podróż. Do najbliższego silosu na paszę. Dalej się nie dało. Tak sobie myślę, że miałem ogromne szczęście, że się nie zabiłem. No, ale wszystko jest względne. Dla jednych sczęście, a dla innych nie. Ci co wyciągali ten ciągnik z silosu mogliby coś na ten temat powiedzieć.
  Staliśmy, z kuzynem przy drodze i wpadł mi do głowy pomysł na fajną zabawę. Przebiegaliśmy przed samochodami na drugą stronę drogi. Im bliżej było auta tym lepiej. Dla kuzyna nie było. Ale wygrał. 
  Poniważ wujek nakrzyczał na mni znowu, wymyśliłem coś innego. Niedaleko domu był staw. W zimie zamarzał. Ale nie zawsze grubym lodem. Nowa zabawa polegała na tym, że ten wygrywa, kto wejdzie dalej wgłąb stawu. I kuzyn znowu wygrał. Chociaż był ode mnie znacznie cięższy. Szczęściaż. Tym bardziej, że woda na nim nie zamarzła w drodze do domu. A było nieprzeciętnie zimno.
  Wujek ważył dużo. Może nawet i więcej. Miał dwóch synów. Oni także nie byli ułomkami. Kiedyś naprawiał ciągnik. Wszedł pod niego. Podparł cegłami. No i cegły zawaliły się. Kuzyni gdy to zobaczyli to traktor odrzucili na drugą stronę i go oswobodzili. Gdybym tego nie widział na własne oczy... C.d.n…
"Naszywka z przodu". Fragment.
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (4 głosy)

Komentarze

Pamietam taką wieś, choc jako dzieci nauczycieli nie moglismy brac we wszystkim udziału. A mój brat to miał tyle pomysłów na brojenie, co Pan.

Vote up!
1
Vote down!
0
#1470352

Moje dzieciństwo spędzone na wsi wspominam jako bardzo szczęśliwe. To fakt, broiłem i wszędzie mnie było pełno.

Vote up!
1
Vote down!
0
#1470520