W hotelu.Początek końca.
Kiedyś dzwoniłem z budki. Ktoś do mnie podszedł. Policjant. Prywatnie mój kolega. Jeszcze z czasów szkolnych. Podobno jestem ścigany listem gończym. Musi mnie aresztować. Powiedziałem, że sam do niego przyjdę. Później. Uwierzył mi na słowo. Przyszedłem. Zawiózł mnie do prokuratury. Prokuratorem tam była młoda kobieta. Jeszcze nie całkiem zepsuta przez system. Wysłuchała mnie i obiecała mi pomóc. Tylko chciała wiedzieć gdzie mieszkam. Podałem jej adres hotelu.
Trzy listy dostałem. Zaraz na nie odpowiedziałem. Potwierdzając tym samym swoją tam obecność. Potem listy przestały przychodzić. Pomyślałem sobie, że widocznie już dosyć tego sprawdzania.
Bylo jednak inaczej. Listy ciągle przychodziły, lecz ja ich nie odbierałem. Bo o nich nic nie wiedziałem. Zabierał mi je pracodawca. Po jakimś czasie nawet przyszli do hotelu dwaj policjanci. Właściciel powiedział im, że nawet o mnie nie słyszał. Więc sobie poszli.
Pieniądze dawał mi do ręki przez pierwszych parę miesięcy. Potem niby dla mnie inwestował. Znał moje sprawy sądowe. Wziął na siebie opłaty alimentacyjne. Kwity widziałem.
Byłem u niego zatrudniony na jedną czwartą etatu. Potem miałem być zatrudniony na cały. Mijał rok, a ja nadal pracowałem na część etatu. I nie zanosiło się na zmiany. Więc postanowiłem się zwolnić. A on jak zwykle dostał wścieku. Rzucił się na mnie z pięściami. Całe szczęście, że w hotelu była jego dziewczyna. Być może uratowała mu życie.
Sąd przyznał mi odszkodowanie. W stu procentach zabrał mi je komornik. Chociaż teoretycznie nie mógł. Ale kto by się tam przejmował sądami? Oczywiście oprócz takich leszczy jak ja. Co mi zakomunikował komornik osobiście.
Pracodawca pojechał do kobiety oskarżającej mnie o ojcostwo. Napisał osobiście pismo do sądu i kazał jej zanieść. Wynikało z niego, że alimentów nigdy żadnych nie płaciłem. W zamian obiecał jej pomoc. Jaką - nie wiem.
W tym hotelu przepracowałem rok. Żeby życie tam opisać dokładniej potrzeba byloby chyba osobnej, grubej książki.
"Naszywka z przodu". Fragment.
…….……………………
(W imieniu Darka, napisał Marian S.}
Mam na imię Darek. Jestem synem Ańi, dziewczyny Mariana. Choruję na porażenie mózgowe. Od dziecka. Opiekuje się mną tylko mama. Ale dobrze. Umiem czytać i pisać, chodzę. Nieco gorzej niż rówieśnicy, ałe nie narzekam. Poniższa instukcja jest tą, którą dostałem z fuńdacji. Dziękuję-Darek.
W rubryce WNIOSEK O PRZEKAZANIE 1% PODATKU NALEŻNEGO NA RZECZ ORGANIZACJI POŻYTKU PUBLICZNEGO (OPP) * Wpisać numer KRS: 0000270809 * Obliczyć kwotę 1% W rubryce INFORMACJE UZUPEŁNIAJĄCE (bardzo ważne!) * Wpisać: Dariusz Broniszewski nr. 1298. Darowizna: * nazwa odbiorcy: Fundacja Avalon - Bezpośrednia Pomoc Niepełnosprawnym, Michała Kajki 80/82 lok. 1, 04-620 Warszawa * nr rachunku odbiorcy: 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001 Prowadzone przez: BNP Paribas Bank Polska SA * w tytule wpłaty proszę podać: Dariusz Broniszewski nr.1298 (ten dopisek jest bardzo ważny). Przelewy zagraniczne: International Bank Account Number IBAN: PL62 1600 1286 0003 0031 8642 6001 SWIFT/BIC: PPAB PLPK
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 609 odsłon