Sądy. Izrael daje przykład

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Świat

O tym, że pod pozorem niezawisłości sądów w Europie Państwo prawne (Rechtstaat) zostaje powoli zamieniane w jakąś Republikę sędziowską (Richterstaat) pisano nawet w Niemczech.

Niestety, w Polsce jakakolwiek próba zmiany, choćby nawet tak kosmetyczna, jak nie mogąca nabrać rozpędu obecna, spotyka się z niesamowitym wręcz oporem.

Co gorsze, nie tylko samych sędziów i orbitujących wokół przedstawicieli innych zawodów prawniczych. W obronie rzekomo zagrożonej „wolności” i „niezawisłości” stają ludzie, których tenże wymiar sprawiedliwości przez ostatnie dekady często wbijał w ziemię zupełnie bez uzasadniania prawnego. Ot, mimochodem...

Zupełnie tak, jakby ogół zapomniał o NIEPOKONANYCH 2012, a programy telewizyjne typu Państwo w Państwie uznał za bajeczki o reptilianach, na dodatek rozgrywających się w świecie równoległym.

Siłą polskich sędziów jest Unia. Dokładnie Komisja Europejska i TSUE. Przeobrażenie Europy w Nowy Wspaniały Świat jest bowiem możliwe tylko dzięki prawnikom oraz zbyt często pokrętnej interpretacji obowiązującego prawa.

I niby nic takiego się nie dzieje – wykładnia teleologiczna (inaczej celowościowa) jest bowiem na tyle stara, by nie tylko pośród prawników, ale i zwykłych ludzi znaleźć zrozumienie. Znaczenie przepisu prawa określane jest w oparciu o cel ustawy, a nawet… cel całego systemu prawa.

Tak więc znaczenie ustawy może być różne w zależności od tegoż celu.

I tu właśnie jest pies pogrzebany.

Nikt, nawet pośród obrońców „niezależności”, nie jest w stanie wykazać, że cele Ojców-założycieli Unii są tożsame z celami obecnego przywództwa KE.

Banalne, prawda? Niemniej spotykane od dawna nawet w polskich sądach.

Mechanizm faktycznej zmiany prawa bez zmiany prawa można prześledzić na przykładzie art. 58 Kodeksu cywilnego z 1963 roku. Zgodnie z jego § 2 nieważna jest czynność prawna sprzeczna z zasadami współżycia społecznego.

 

I chociaż tekst ustawy nie uległ zmianie (w tym zakresie) to przecież „zasady współżycia społecznego” w 1963 roku były interpretowane wg zasad Marksa i Lenina, zaś 60 lat później przesunęły się w stronę społecznej nauki Kościoła katolickiego. Oczywiście nie w każdym przypadku. Sędzia może bowiem hołdować jakiemuś innemu systemowi wartości etycznych, marksistowsko-leninowskich nie wyłączając (ciągle jeszcze istnieje grupa sędziów, która aby uzyskać nominację musiała skończyć… WUML*). Ale mimo braku zmiany ustawy mamy do czynienia ze zmianą jej znaczenia.

Dochodzimy powoli do sedna problemu. Otóż cel ustawy określa… interpretator. A zatem sędzia określa cel, a potem dokonuje wykładni przepisu w oparciu o niego tak, jakby istniał on zupełnie obiektywnie.

Tak właśnie działa TSUE. Odpowiednie przesunięcie celu powoduje inną interpretację starych przepisów. Unia ma stać się federacyjnym państwem w drodze wykładni obecnych od dekad przepisów oraz zawartych często nawet pół wieku temu umów, których sygnatariusze nawet o takim rozwiązaniu nie śnili a nawet byliby mu przeciwni.

To, niestety, nie jest specyfika wyłącznie europejska (konkretnie unijna, bo przecież Ukraina czy też Gubernia Białoruska też są w Europie).

Podobne problemy z wykładnią ma Izrael.

Wróciwszy po raz kolejny do władzy Bibi Netanjahu postanowił przywrócić monteskiuszowski podział władz, co oznacza ograniczenie wszechwładzy sądów (por.: https://niepoprawni.pl/blog/humpty-dumpty/netanjahu-o-reformie-trzeciej-wladzy )

Polskojęzyczny izraelski dziennikarz Eli Barbur pisze otwarcie, jak jest:

W Izraelu przechodzą w tych dniach przełomowe wydarzenia mające pozbawić rozbieszony w ostatnich dekadach Sąd Najwyższy zawłaszczonych przez niego bezprawnie kompetencji władzy wykonawczej i ustawodawczej. Netanjahu powtarza z cierpliwością sępa, że niezależne sądownictwo nie oznacza „nieokiełznanego sądownictwa”.

@

Praktycznie wygląda to tak, że Sąd Najwyższy, którego skład ustalany jest zakulisowo wedle lewicowego klucza – może unieważniać decyzje prawicowych organów władzy, wyłanianych w wyborach powszechnych. Inaczej mówiąc – co normalnie we łbie się nie mieści – zachwiany jest tutaj od dawna trójpodział władzy, czyli główny fundament demokracji. Nowy pakiet reform zmieni sposób powoływania sędziów i umożliwi 120-osobowemu Knesetowi anulowanie większością 61 głosów orzeczeń Sądu Najwyższego – obalających decyzje rządu i parlamentu. Sytuacja, w której sądownictwo wykorzystywane jest przez tzw. postępowców do narzucania programów sprzecznych z wolą większości wyborców istnieje też w wielu innych demokracjach zachodnich. Spektakularne zmiany w Izraelu mogą więc mieć przełożenie także na inne wolne narody.

]]>http://telawiwonline.com/zarazliwy-sukcesik/]]>

Spektakularne zmiany w Izraelu mogą więc mieć przełożenie także na inne wolne narody… Na razie jednak izraelska lewica demonstruje. Przez lata wytworzono bowiem obraz demokracji sprzecznej z wyobrażeniem Monteskiusza. Zamiast trzech wzajemnie kontrolujących się władz mamy teraz jedną dominującą, całkowicie uniezależnioną od woli społeczeństwa.

Czy to oznacza, że lewica jest ofiarą własnej interpretacji francuskiego filozofa?

W miejsce trójpodziału dominacja jednej nad dwiema pozostałymi władzami?

A może po prostu świadomość, że w demokratycznym społeczeństwie wszelkie -izmy, w tym eurokomunizm, może funkcjonować jedynie na marginesie, bez znaczącego wpływu na ogół?

W takim przypadku opanowane przez lewicowy światopogląd sądy, pozornie „niezawisłe” i „wolne”, tak naprawdę stają się subtelnym narzędziem światopoglądowym pilnującym, aby rozwój społeczeństwa przebiegał we właściwym kierunku.

Przełamanie tej coraz widoczniejszej tendencji właśnie dlatego spotyka się z taką furią szeroko pojętej lewicy.

Naprawdę bowiem chodzi o rząd dusz, którego demokratycznie nigdy nie zdobędą.

2.03.2023

_______________________________________________

* WUML – Wieczorowy Uniwersytet Marksizmu – Leninizmu

obraz: Franciszek Kulon (facebook)

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (10 głosów)

Komentarze

Im niestety zawsze wolno więcej. Ich kontrola nad światem zachodnim jest totalna, a każda jakakolwiek ich krytyka czy próba zwrócenia uwagi na te rzeczy jest uważana za 'antysemityzm'.

Vote up!
3
Vote down!
0

Евросоюз, идите вы в жопу!

#1650553

Najgorsze jest to, że największymi antysemitami są mieszkańcy Izraela. Ościenne państwa to również ludy semickie. A akurat Izraelczycy to w znacznej części Chazarowie i nie mają nic wspólnego z ludami z tamtych terenów.

 

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
0

Roman Pniewski

#1650558

Jak już wcześniej pisałem, jak spojrzysz na araba, to widzisz, że taki murzyn afrykaniec (trochę jaśniejszy ale wciąż nie europejski), a jak spojrzysz na żyda, to jeśli go o pójście do Kościoła nie poprosisz, to nawet się nie dowiesz, że jest żydem.

PS: tytuł mojego pierwszego komentarza jest po kazachsku, bo to według legendy oni wygnali chazarów ze stepu turanu (źródło: https://niepoprawni.pl/blog/814/chazarowie-historyczni-przodkowie-wiekszosci-wspolczesnych-zydow). takie nawiązanie, zresztą przy postępującej lewacyzacji europy taki Kazachstan czy mongolia (piszę z małej litery, bo oni czczą czyngis chana jak stalina) mogą się niedługo okazać lepszym miejscem do życia niż europa. No tylko w Ałmatach też ichtejszy trzask szaleje lewactwem, ale to akurat jest w każdej stolicy.

PS2: tylko, że trzebaby znać miejscowy język, a nie ma słowników polsko-tychjęzycznych. Są po rusku, ale ja umiem po rusku tak dobrze, jak koty umieją latać.

Vote up!
3
Vote down!
0

Евросоюз, идите вы в жопу!

#1650559

Wczytałem się w ten tekst. Opisana instytucja bezczelnie kradnie kompetencje władzy ustawodawczej. I zapewne dmie w jedną trąbę z rządem i parlamentem gdy owe są zlewaczałe.

Zaś w krajach z nieprawomyślnym(czytaj prawicowym) odchyłem dba o totalną rozpierduchę samego prawa i jego interpretacji. Powiedzmy, sprostytuowana norma. Ale żeby w Izraelu??!!

Chyba rzeczywiście Armageddon nadchodzi. Dobrze że Mesjasz także.

Vote up!
3
Vote down!
0

Dr.brian

#1650600