Putin powinien być powstrzymany już 20 lat temu

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Świat

Niestety. Polityka ciepłej wody w kranach, czy raczej powszechnie dostępnego i takiego gazu zwyciężyła Prawa Człowieka. I, co nie bez znaczenia, zwyczajną ludzką przyzwoitość.

Opowieści, czy też zapowiedzi złożenia w polskiej prokuraturze zawiadomienia o przestępstwie popełnionym przez Putasa jak na razie są tylko opowieściami. Wcześniejsze bowiem zawiadomienia o zbrodniach wojennych moskiewskich bandytów były lekceważone.

Jak informuje najnowsza Gazeta Polska (nr 16-22 marca 2022 r., str. 30 i n.) Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości z siedzibą w Hadze w przeszłości już wszedł w posiadanie dokumentacji zbrodni moskiewskiego reżimu popełnionych podczas tzw. wojen czeczeńskich (pierwsza - 11 grudnia 1994 – 31 sierpnia 1996 oraz druga – 11 października 1999 r. do 15 kwietnia 2009 r.).

Pośród dokumentacji, dostarczonej do Hagi, znajdowały się m.in. zdjęcia zamordowanych Czeczenów obojga płci z wyciętymi organami wewnętrznymi, którymi potem handlowano. Konsul honorowy Czeczeńskiej Republiki Iczkerii, szef klubu Gazety Polskiej w Warszawie Adam Borowski opowiada o materiałach przekazanych haskiemu Trybunałowi:

- Mamy całą dokumentację, relacje o ludziach, którzy zostali porwani i potem ich ciała znajdowano w czarnych worach w rowach przydrożnych, byli oni pozbawieni organów wewnętrznych. Bo te organy przeznaczano na handel. (…) Były też filmy zrobione przez oprawców. O tym, jak się przywozi półprzytomnych Czeczenów pociągiem i ich morduje. Są zdjęcia torturowania i mordowania jeńców. Jak BTR-y (kołowy transporter opancerzony – rodzina pojazdów budowana jeszcze w ZSRS od lat 1960-tych – HD) ciągną obwiązane drutem za nogi zwłoki jeńców po polach, bezczeszcząc je. To są wszystko dokumenty zbrodni. Ogromna liczba ofiar to zwykli cywile.

Metody, którymi rosyjskie regularne wojsko usiłowało złamać morale Czeczenów byłyby właściwe epoce znacznie wcześniejszej. Oto pojmanym amputowano palce, a nawet kończyny, wydłubywano oczy, łamano kości i kręgosłupy, żywym otwierano jamę brzuszną i wywlekano jelita na zewnątrz, obcinano uszy, języki, narządy płciowe…

Potrafiono także piłować pilnikiem zęby (stary sposób wymuszania zeznań przez SPECNAZ, pisał o tym już dawno Wiktor Suworow), przybijać język do stołu, głodzić, razić prądem itd.

Gdy w Parlamencie Europejskim otwarto wystawę fotograficzną dokumentującą te zbrodnie już po dwóch godzinach została ona usunięta ze względu na jej… drastyczność!

Adam Borowski:

- Pierwsza wojna w Czeczenii miała swoje okrucieństwa, tzw. zaczystki. Odbywało się to tak, że otaczano wieś, brano wszystkich mężczyzn, torturowano, bito i zabijano. Ponieważ Rosja pierwszą wojnę czeczeńską przegrała, to kiedy zaczęła drugą, zmieniła taktykę. Teraz była to taktyka spalonej ziemi. Wojsko rosyjskie podchodziło pod miejscowość, dochodziło do wymiany ognia. Kilka minut później cały kwartał, z którego Czeczeni strzelali, przykrywany był ogniem artyleryjskim i bombardowano z samolotów. Nie zostawał kamień na kamieniu, ginęłi nie tylko obrońcy, ale i cywile.

Co z tego, że materiały dokumentujące powyższe znalazły się w rękach Trybunału w Hadze?

Nie zrobiła również wrażenia zbrodnia w Samaszkach, niewielkiej wsi położonej 35 km na zachód od Groznego. 6 kwietnia 1995 roku wieś została ostrzelana. 7 kwietnia, po nalocie, miejscowość została otoczona przez rosyjskie wojsko. Pomimo zapewnień mieszkańców, że we wsi nie ma ani broni, ani bojowników o wolność, doszło do pacyfikacji. Mordowano mieszkańców bez opamiętania.

Pośród ofiar jest nawet kobieta w ciąży, którą brutalnie zgwałcono i uśmiercono wbijając kół drewniany w krocze.

Ocenia się, że w wyniku obu wojen rosyjscy żołdacy uśmiercili ćwierć miliona ludzi. Czyli około 20% mieszkających tam wcześniej.

To więcej, niż podczas II wojny światowej utraciła II RP!

Czeczeńskie wojny toczyły się przy milczącej obojętności świata. Umiejętnie stosowana propaganda rozgrywała wówczas operację Pustynna Burza.

Rosjanie występowali prawie jako obrońcy Zachodu, niszczący zarodki islamskiego terroryzmu w Europie.

Jednak dla ówczesnych europejskich decydentów ważniejsze było co innego – pozór pokoju, jaki miał rzekomo zapanować w Europie po wsze czasy oraz, co ważniejsze, dostawy surowców z Rosji.

Ludobójstwo Czeczenów potraktowano zatem jako wewnętrzną sprawę Rosji.

Jakiekolwiek próby zwrócenia uwagi na tzw. obozy filtracyjne, które tak naprawdę były obozami śmierci dla Czeczenów (mówi się nawet o śmierci 80% umieszczonych w nich więźniów) podejrzewanych o udział w walkach przeciwko siłom rosyjskim spełzły na niczym.

Uchodźcy czeczeńscy, uchodźcy z piekła… Ludzie, którzy uniknęli śmierci, często poprzedzonej torturami.

Nic dziwnego, że mężczyźni zdolni do noszenia broni walczą od lat w Ukrainie. Z Rosją, która od trzech wieków usiłuje stłamsić Narody Kaukazu.

Zatem nic dziwnego, że uchodźcy stali się celem ataków putinowskich poputczików.

Nie tak dawno przecież bulwersowaliśmy się tekstem, którego autor wzywał do wydalania Czeczenów do Rosji, gdzie przecież czekała ich pewna śmierć, często poprzedzona wymyślnymi torturami.

Jakoś dziwnie zbiegł się w czasie z atakiem hybrydowym na polsko-zbiruskiej granicy – pamiętamy ataki szału różnych cwelebrytów i cwelebrytek, wg których granica powinna pozostać otwarta.

Wpisując się w ten nurt pożyteczny (a może i etatowy) Łukaszence bloger pisał:

Wielu zastanawiało się, co by się stało, gdyby te hordy przedarły się przez szczelne kordony dzielnie broniących naszej granicy żołnierzy i policjantów, a za nimi ruszyłyby jeszcze większe rzesze muzułmańskiej braci. Odetchnęliśmy nieco z ulgą, gdy pojawiła się informacja, że rozczarowani nachodźcy zaczęli opuszczać obozowisko nad granicą. Ale czy słusznie odetchnęliśmy? Nie mam na myśli tego, że ci sami ludzie mogą powrócić, by szturmować nasze granice kolejny raz w innym miejscu (a pisałem te słowa parę dni przed takim atakiem, w którym grupa 200 migrantów z pomocą służb specjalnych Białorusi próbowała dostać się do Polski w okolicach miejscowości Czeremcha[1]). Chodzi o to, czy im podobni – lub jeszcze gorsi – już się do nas nie dostali. I czy jakimś zrządzeniem losu nie dostali kart pobytu, aby móc zamieszkać w Polsce na stałe?

Czy to możliwe? Owszem. Jak to „jeszcze gorsi”? Ci znad granicy krzyczeli „Fuck you, Pollack” (i nie mieli na myśli amerykańskiego reżysera Sydneya Pollacka). Ci, którzy już tu są mówią wprost: „Polska będzie nasza – muzułmańska. Włos nam tu z głowy nie spadnie. Nie boimy się nikogo. Nic nam nie zrobisz”. A jak reagują na widok noszonego na łańcuszku chrześcijańskiego krzyżyka: „Jezus to debil... Zabierzmy jej ten krzyżyk. Trzeba ją zabić”. Naprawdę ktoś tak powiedział? Owszem. Gdzie padły te słowa? W ośrodku dla uchodźców w Polsce. Kto to powiedział? Przebywający w nich Czeczeni.

Dla poparcia swoich wywodów pożyteczny Łukaszence bloger zmyślił nawet postać Mariny, rzekomej uchodźczyni z Ukrainy, ponoć już 3 lata nie mogącej uzyskać karty pobytu i to mimo polskiego dziadka.

Po sprawdzeniu okazało się jednak, że w ciągu ostatnich 10 lat nikogo podobnego w żadnym polskim ośrodku nie było i nie ma.

Pożyteczny Łukaszence bloger podpiera się „faktami”. Jeden z nich to wyjątkowo bulwersujący:

Te same argumenty wysuwane były przy próbach tłumaczenia dużo bardziej drastycznego zdarzenia. „Ta kobieta w sukience dla naszych mężczyzn i dzieci była naga!”. Tym razem dotyczyło to Syryjczyków i gwałtu na 29-letniej kobiecie.

Do Internetu trafił film, na którym widać, jak Syryjczycy z ośrodka dla uchodźców w Górze Kalwarii atakują 29-letnią Polkę, która nie chciała ubrać się zgodnie z zasadami islamu. „Tu jest państwo islamskie” – mówią. (...) Polka odniosła obrażenia głowy, tułowia oraz dróg rodnych. Znajduje się w stanie ciężkim, ale stabilnym. Policja próbuje ustalić sprawców dzięki nagraniom z telefonów komórkowych wykonanych przez oprawców.[9]

Szok, prawda???

Tyle, że sprawdzając powyższą informację okazuje się, że trafiliśmy na stary fejk!

Takiego zdarzenia nie było, natomiast na facebooku taka informacja faktycznie była rozpowszechniana. Kto jednak kliknął w załączony link tracił od kilku do kilkuset nawet złotych.

Czy podawanie starego fejka to tylko przeoczenie blogera? Czy też świadoma akcja obliczona na to, że nikt nie sprawdzi zamieszczanych przez niego „rewelacji”?

Jedno jest tylko pewne. Tekstem tym (tutaj ) bloger uderzył nie tylko w bieżącą politykę Państwa i ochronę wschodnich granic Unii Europejskiej, ale i w odwiecznych wrogów Rosji – Czeczenów.

Teraz podważa, subtelnie co prawda, ekonomiczny sens przyjmowania uchodźców.

Ale przede wszystkim czuwa, by przypadkiem jakiś Polak nie zdobył zbytniej popularności. Pamiętamy wszak doskonale, jak na czele grupki oszołomów urządzał prawdziwe polowania na Tezeusza. Obojętnie, co ów bloger napisał, banda czworga była na nie.

Tak działa subtelna agentura. Pożyteczni idioci nie są zdolni do gry na takim poziomie.

Wojna w Ukrainie pozwoliła jednak większości blogerów na pozbycie się łusek z oczu. Przede wszystkim nastąpiło ujawnienie się najbardziej zażartych antyszczepionkowców jako poputczików Putina.

Już tylko skończony głupiec może nie kojarzyć rosyjskich ośrodków dezinformacji z propagandą antyszczepionkową.

Owszem, zdarzają się jeszcze pożyteczni idioci. Ba, nawet ciągle jeszcze noszą na swoich profilach przekreśloną liczbę 447 – symbol wymyślony w Moskwie, więc stosunkowo łatwo ich wyłuskać w tłumie.

Co robić, by móc odróżnić ziarno od plew?

Najrozsądniej należy przeprowadzić krótką weryfikację:

1. z jakiego portalu pochodzi cytowany tekst/źródło?

2. za pomocą wujka Google’a sprawdzamy autora ww. – wiele cennych informacji znajdziemy na stronach anglo- i frankojęzycznych;

3. szukamy podstawowego błędu logicznego, jaki zawiera w sobie każdy manipulancki tekst, uczenie zwany błędem odwróconej akcydentalizacji. Najkrócej polega on na tym, że ze zdania jednostkowego wyciągamy konsekwencje ogólne, np. Krystyna jest idiotką, zatem wszystkie idiotki mają tak na imię. W przywołanej już wyżej manipulacji antyczeczeńskiej z pokazanych jednostkowych przykładów, mocno oddalonych od siebie w czasie, ma wynikać zdaniem autora teza dotycząca wszystkich Czeczenów.

4. wreszcie szukamy w internecie innych informacji na ten temat. W ten sposób znalazłem informacje, że opowieści o Syryjczykach rzekomo brutalnie gwałcących Polkę to fejk.

To sprawdzenie w najmniejszym możliwym zakresie. Przy pewnej biegłości nie powinno zająć więcej niż 5 d0 15 minut.

Manipulanci jednak robią wszystko, by wyłączyć nam myślenie, a załączyć emocje.

Pamiętajmy o tym. Inaczej będziemy ładowani w bambuko nie tylko przez wyspecjalizowane w manipulowaniu ludźmi media głównego nurtu, ale nawet przez pozornie zwykłych blogerów, przedstawiających się jako nasi sąsiedzi itp.

I nie bójmy się. Ruskie (i białoruskie) trolle nie należą do nadmiernie inteligentnych. Bo też ich zadaniem nie jest przekonywanie górnych 5% społeczeństwa, ale urobienie szarej masy osób, które dają sobie narzucić zdanie.

Zatem nie tylko demaskujmy, ale i informujmy jak najwięcej osób.

Bez względu na to, jak zakończy się wojna w Ukrainie, wojna w Necie będzie trwała nadal.

 

18.03 2022

 

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (9 głosów)

Komentarze

Sendecki: "Jakby wkroczyły rosyjskie wojska Putina, to ja bym się pierwszy u niego zameldował i dałbym mu całą listę ludzi do rozstrzelania (...) wtedy sam bym ich rozstrzeliwał"

 

https://twitter.com/i/status/1047469022806269952

Vote up!
4
Vote down!
0
#1642462