Kacapskie pierdy

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Świat

Jak mówi stare porzekadło – kurdupel Miedwiediew pierdzi zaczepnie w naszą stronę.

Po trwającej już drugi rok katastrofie wizerunkowej „drugiej armii świata” Moskale najwyraźniej nie wiedzą już, co zrobić.

Połączony trust najtęższych kremlowskich mussguff natężył się i wydalił – oto na moskiewskich mapach nazwy polskich miast mają być w brzmieniu ustalonym przez ekipę kanclerza Niemiec… Adolfa Hitlera.

Myślę, że aby dopełnić ten okrutny cios wymierzony Polsce kurdupel Miedwiediew powinien opuścić spodnie i wypiąć się w naszą stronę, zaś b. oficer KGB Putin pokazać nam język.

Albo odwrotnie; w końcu jaka to różnica? ;)

A wszystko dlatego, że zamiast nazwy miasta upamiętniającej sowieckiego zbrodniarza Kalinina w Polsce będzie obowiązywać nazwa Królewiec.

Wrzask kremlowskiej kamaryli dowodzi, że znowu została celnie trafiona.

Ale to nie koniec boleści. Coraz powszechniejsza staje się bowiem świadomość odrębności narodów uznawanych przez Moskali za „ruskie”. W Internecie coraz szersze kręgi zatacza tabelka wskazująca na o wiele większy związek językowy z Polską niż z Moskwą.

Jesteśmy bowiem Słowianami – czy jednak są nimi Moskale? Wszak nawet państwo musieli założyć im Wikingowie, zaś ich najwięksi władcy byli Niemcami. Poza tym dwa wieki rządzili nimi Mongołowie. Ba, nawet trafił się Gruzin, na dodatek ponoć półkrwi Polak...

By było jeszcze śmieszniej – monarchia rosyjska była państwem stanowym; oznaczało to, że karierę otwartą przed sobą miała szlachta. A tych akurat w Królestwie Polskim (nazwa zaboru moskiewskiego do Powstania Styczniowego) czy też w Kraju Prywislańskim było więcej, niż w reszcie Rosji. Razem.

Ba, nawet czołowy „polakożerca” XIX wieku, pisarz Teodor (rus. Fiodor) Dostojewski, wywodził się... ze szlachty Rzeczpospolitej.

Ktoś kiedyś mądrze zauważył – oficerowie piechoty, która w XIX wieku stanowiła siłę armii, w 90% byli Rosjanami. Z kolei różnego rodzaju oficerowie szwoleżerów, których głównym zadaniem było uczestniczenie w różnych rautach i spotkaniach towarzyskich, co z kolei wiązało się z wpływami politycznymi, w tym samym procencie byli… Polakami.

A już sprzedaż Alaski miała być „polskim interesem”; z ramienia Rosji negocjował bowiem hrabia Edward de Stoecki, po amerykańskiej stronie występował… generał Włodzimierz Krzyżanowski.

Tak więc Rosja to naprawdę moloch zarządzany przez wieki przez Niemców, kulturalnie zaś opanowany przez Polskę.

Mój nieżyjący już od dawna lektor języka rosyjskiego (cóż, w czasach PRL-u nauka rosyjskiego była obowiązkowa) mówił, że w wielkim słowniku rosyjsko - polskim (200 tys. wyrazów) co najmniej jedna czwarta ma źródło polskie.

Nadymanie się Moskwy, wygrażanie atomówą wszystkim wokół tak naprawdę świadczy o słabości.

Zresztą wynik II wojny światowej świadczy ponad wszelką wątpliwość, czyje naprawdę było zwycięstwo.

Owszem, Stalin zajął Europę Wschodnią. Ale to był początek końca…

Chciał Hitler zamienić społeczeństwo sowieckie w rozpijaczony motłoch (mężczyźni) oraz w pracownice seksualne? Chciał.

No i jak to wyglądało przez dwie dekady???

Sowieci mieli być zapleczem surowcowym „tysiącletniej Rzeszy”? No i zostali dostarczycielem surowców dla UE.

Co więcej wraz z zakończeniem „zimnej wojny” zaprzestali autarkii, czyli wytwarzania wszystkiego wewnątrz obozu.

No i mamy efekty – brakuje nawet łożysk.

A bez nich nie powstanie nie tylko rakieta czy czołg – nawet zwykłego wagonu nie da się wytworzyć.

Nadrabianie propagandą oczywistych niedoróbek nic nie da.

Ocena moskali odbywa się nieustannie na Ukrainie, gdzie drugi już rok po prostu biorą w dupę.

Tak naprawdę wielkim laniem skończyłaby się też wojenka z Hitlerem, gdyby nie pomoc USA. Teraz mamy powtórkę z rozrywki. „Wielka armia” żebrze o pomoc w Iranie czy w Korei Północnej.

To nawet byłoby śmieszne, gdyby nie to, że przez ambicję kremlowskich kurdupli (Putin ma 1,7 m wzrostu, czyli „aż” 2 cm więcej, niż Jarosław Kaczyński. Za to całe 13 cm więcej od Miedwiediewa!) giną ludzie.

Putina do wora, a wór do jeziora…

Coraz więcej osób uważa, że to jest jedyne rozwiązanie. O dziwo, również w Rosji.

14.06 2023

Ps. Ale nie zapominajmy o języku – Ukraińcom i Białorusinom o wiele bliżej jest do Warszawy niż do Moskwy.

 

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (11 głosów)