Islamokomuna: narodziny faszyzmu 2.0

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Świat

Zastanawiam się, czy aby to przypadkiem nie jest jakaś prawidłowość? Otóż w słusznie minionej epoce na naszych uczelniach roiło się wręcz od studentów z krajów budujących socjalizm, bądź też tylko za takowe uważane.

Nie ukrywam, że zdarzało mi się pić wódkę z muzułmaninem z Iraku, Libii czy Palestyny. Nie brakowało nawet ludzi z Etiopii, wyróżniających się całkowicie czarnym kolorem skóry.

Podczas jednego spotkania ktoś całkiem celnie zauważył, że pośród największych czerwonych zbrodniarzy drugiej połowy XX wieku brak jest… absolwentów uczelni wyższych z bloku sowieckiego.

Bezspornie największy czerwony bandyta XX wieku (licząc w procentach wymordowanych członków własnego Narodu) Pol-Pot był absolwentem paryskiej Sorbony. Tutaj Libijczyk sprostował – nie Sorbony, ale również mającej wysoką renomę École Française de Radioélectricité (EFR).

A potem na wyścigi zaczęli nam tłumaczyć, że to przecież normalne. Studiujący za żelazną kurtyną spotykali się z wyidealizowanym obrazem komunizmu; z kolei studiujący w Polsce, NRD (było kiedyś takie państwo), Związku Sowieckim itp. widzieli na własne oczy, jak on wygląda w praktyce. I mieli dosyć.

Popatrzmy teraz na to, co dzieje się u nas. Komunizm, poza takimi egzotycznymi krajami jak Korea Północna czy Wenezuela, zniknął z horyzontu zdarzeń.

Nie mamy żadnego odnośnika, a więc najmłodsze pokolenia znowu zaczynają iść w lewo. Popatrzmy tylko na Parlament UE, gdzie można odnaleźć nie tylko pośród polskich € - posłów byłych działaczy komunistycznych, ale też całą masę młodszych, mających luźne albo i w ogóle pozbawione wspomnienia po komunie.

Kiedy zaś spojrzymy niżej widzimy, jak szczególnie pośród ludzi młodych szerzą się oczywiście lewackie idee.

Wyśmiewana wielokrotnie m.in. za próbę siłowego wręcz wprowadzania vegańskiego modelu żywienia, była na szczęście € - posłanka Sylwia Spurek ma co prawda 48 lat, ale to oznacza, że szkołę podstawową ukończyła już w III RP. Siłą rzeczy niewiele pamięta z poprzedniej epoki.

A jeśli nawet, to trzeba pamiętać, że akurat komuny wcale nie musi wspominać źle. Jej ojciec, Zbigniew, był bowiem prominentnym działaczem kompartii w Skarżysku Kamiennej, a zatem kryzys lat 1980-tych dotykał rodzinę Spurków w niewielkim zakresie.

Więcej tu: ]]>https://niezalezna.pl/polska/ojciec-spurek-pracowal-w-komitecie-wojewodz...]]>

Brak jest danych o rodzicach innej wielkiej aktywistki ekologiczno-antyfaszystowskiej, funkcjonariuszki fanzinu political fiction z Czerskiej, niejakiej Agaty Szcześniak. Ta, podobnie jak Spórek, dorastała w epoce jaruzelskiej, studia kończąc już po 2000 roku (r. 1980).

Nie ma więc najmniejszego pojęcia o czasach realnego socjalizmu (realsoc). Tak samo wątpliwości nie budzi inny ekolog, czerski funkcjonariusz Aleksander Gurgul (r. 1987).

Mam wrażenie, że kolejne pokolenie (w przypadku Spurek jest to pewne, wobec pozostałych to domniemanie) czerwonych socjalistów do serca wzięło sobie hasło znane jeszcze z Sierpnia’80:

SOCJALIZM TAK, WYPACZENIA NIE!

Zakręceni po raz kolejny ideą budowania Nowego Lepszego Świata nie widzą, że tak naprawdę chcieliby zaprowadzić terror niczym w marzeniach Marksa. Przypomnijmy – 15 minutowe miasta, zamykanie ulic dla pojazdów z silnikiem spalinowym, zakazy ich sprzedaży, podatki od nowo zakupionych albo i posiadanych z takimże silnikiem, zmiana diety na vegańską itp.

Ale to nie wszystko. Przede wszystkim konieczna jest walka z faszyzmem i otwarcie zewnętrznych granic Unii Europejskiej.

Na facebookowym profilu niejakiej bombelki czytamy:

Marsz Niepodległości jest wydarzeniem od lat przechwyconym przez środowiska faszystowskie. Choć idea świętowania niepodległości łączy wszystkich Polaków, to wydarzenie wyraźnie daje platformę skrajnej prawicy, która szerzy nienawiść i bardzo niebezpieczne ideologie. Zaostrzająca się niepewność o przyszłość, którą wywołują konflikty, migracje i kataklizmy, daje paliwo faszystom.

Dlatego walka o klimat to walka z faszyzmem, a walka antyfaszystowska to walka o społeczeństwo, które troszczy się o siebie nawzajem. Musimy być na tyle silni, by radzić sobie z tragediami wywołanymi przez podgrzewany paliwami kopalnymi klimat.

Pierwszą i podstawową rzeczą, którą musimy robić, to ścinać emisje i odchodzić od paliw kopalnych - nasz postulat to ŻADNEGO NOWEGO GAZU, bo musimy ze wszystkich sił spróbować zapobiegać dalszemu wzrostowi globalnej temperatury i masowemu uchodźstwu, które on powoduje.

Jednocześnie musimy być gotowi na przyjęcie i otoczenie opieką tych, którzy będą szukać u nas schronienia i dlatego nie możemy dopuścić do tego, by nasze społeczeństwo stało się bardziej rasistowskie.

Jak pamiętamy jednym (jedynym?) z dowodów na faszystowski charakter MN były słowa, skandowane przez tłum:

Bóg, Honor, Ojczyzna!

Przynajmniej wg funkcjonariuszki medialnej telewizji założonej przez esbeckich konfidentów, co przecież zostało czujnie wychwycone w Brukseli.

Teraz ludzi słusznie oburzonych ohydnym mordem popełnionym na dzieciach przez islamskiego potomka rwandyjskich nachodźców określa się mianem ultraprawicowych bojówek. Zgoda, na razie w Anglii.

Ale patrząc na Bodnara, a raczej słuchając jego wystąpień, nie ma najmniejszych wątpliwości, że tak samo byłoby u nas. Tyle, że Tusk wplątałby jeszcze w to Ziobrę i Kaczyńskiego. Zaś Giertych grzmiałby o konieczności wprowadzenia kary śmierci, oczywiście tylko dla nowych „wrogów ludu”.

Jak świat światem komuna bowiem musi mieć wroga. W zrewoltowanej Francji końca XVIII w. wrodzy byli „panowie”, zaś Naród porwano do walki pod hasłem obalenia zniewolenia. Paweł Jasienica w swoim doskonałym eseju Rozważania o wojnie domowej podał, że w wyniku rewolty 1789 r. w jednym z miast obciążenia fiskalne wzrosły… 52 razy!

To zupełnie jak u nas po 13 grudnia 2023. Ceny wzrastają, podatki też – ale za to są uśmiechnięte. W XVIII wiecznej Francji natomiast fiskalny wyzysk (za coś trzeba było utrzymać największą armię ówczesnego świata) może się nie uśmiechał, ale za to pełen był wolności, równości i braterstwa. ;)

W obu tych przypadkach ważniejsze dla mas miało być odsunięcie od władzy poprzedników.

Żydowski kauzyperda Uljanow (ksywa partyjna Lenin) zanim doszedł do władzy obiecywał zniesienie biurokracji, w tym przede wszystkim ministrów i ministerstw (coś jak JKM dzisiaj). Kiedy jednak ludzie uwierzyli i umożliwili mu dyktaturę stworzył największą biurokrację świata. Oczywiście bez ministerstw i ministrów. Zamiast nich utworzono Komisariaty Ludowe na czele z odpowiedniej rangi komisarzami.

Natura bowiem, jak słusznie zauważyli starożytni Rzymianie, organicznie nie znosi pustki.

Po laniu, jakie bolszewia dostała 104 lata temu pod Warszawą na Kremlu zrozumiano, że póki co na Światową Rewoltę liczyć nie można. W efekcie główny leninowski jastrząb (Trocki) został wydalony z kraju.

Jednak już Lenin (a raczej trzymająca władzę jaczejka, bowiem „wódz” po kilku wylewach był sprawny umysłowo i fizycznie prawie tak samo, jak teraz*) zaczął stawiać na kolejną wojnę. Układy w Rapallo między Niemcami a czerwoną Rosją (16 kwietnia 1922 r.) stanowiły początek. Rosja dostała potrzebne technologie, Niemcy zaś mogli ćwiczyć armię na bezkresnych poligonach Rosji oraz projektować i testować uzbrojenie zakazane przez układ wersalski.

Nic dziwnego, że pierwszym widocznym na zewnątrz efektem tego wymierzonego w Pokój porozumienia była zmiana nazwy państwa. 30 grudnia 1922 roku narodził się Związek Socjalistycznych Republik Sowieckich. Ktoś bowiem słusznie wydedukował, że o ile takie Indie nie będą zainteresowane, by stać się gubernią rosyjską, to nie ma powodów dla których miałyby protestować przeciw zmianie nazwy na Sowiecką Socjalistyczną Republikę Indii. Tak samo Japonia, Niemcy, Francja, Australia itp.

Nim jednak cel miał być zrealizowany utworzono w społeczeństwie syndrom zagrożenia. Otóż zewsząd czyhali burżuje pragnący odebrać ZSRS ziemie, a ludzi wpędzić w niewolę. ;)

Co prawda w żadnym innym kraju ówczesnego świata ludzie nie żyli w takim upodleniu, ale skąd mieli o tym wiedzieć?

Odcięci od informacji o otaczającym ich świecie zachowywali się niczym współcześni nam Koreańczycy z Północy.

Również mają najsilniejszą i najliczniejszą w stosunku do liczby ludności armię na świecie. Tak samo, jak za Stalina co jakiś czas wyłapują burżuazyjnych agentów i po pokazowych procesach mordują ich.

Wróg bowiem czai się wszędzie.

Na nasze szczęście eurokomuna przez lata zimnej wojny musiała się ucywilizować.

To jednak wcale nie oznacza, że nie przestała mieć wroga.

To przede wszystkim „faszyzm”, z którym już na początku lat 1990-tych walczył obecny neominister Adam Bodnar.

Ale taka walka była mało porywająca dla ludzi.

Początkowo próbowano z tzw. dziurami ozonowymi by w końcu wymyślić nową świecką religię.

Klimatyzm.

Co prawda trudno doszukać się w niej logiki, przynajmniej tej tradycyjnej dwuwartościowej.

Bo przecież wg klimatyków grozi nam spalenie planety (vide: Czajkowski, pardon, Trzaskowski) ze względu na emitowane gazy cieplarniane (w tym przede wszystkim dwutlenek węgla CO2) oraz inne zanieczyszczenia. Jednocześnie jednak zgodnie powtarzają, że kiedy wybuchnie któryś z wielkich wulkanów jako cywilizacja możemy upaść, bowiem nastąpi tzw. zima wulkaniczna, mogąca przerwać łańcuchy pokarmowe nawet na wiele lat.

Jakoś nikt z nich jeszcze nie wpadł na pomysł, że pozbawiony elektrofiltrów przemysł wyrzuca w atmosferę podobne składniki, jak… wulkan!

Zatem skoro chcemy obniżyć globalną temperaturę budujmy jak najwięcej elektrowni węglowych i nie zakładajmy filtrów. ;)

Już Orwell pisał o dwójmyśleniu. Mimo to nie docenił jednak umiejętności lewicy.

Walka z faszyzmem to teraz walka o klimat!

Więc niczym ich bohaterscy przodkowie rzucający się pod faszystowski czołg z odbezpieczonym granatem w zębach dzisiaj… marzą farbą dzieła sztuki. Tak przynajmniej im się roi.

Tyle, że do czasu.

W Anglii już dalej tak się nie da. Zadziwiający (pozornie) sojusz rządzącej lewicy z islamem (tzw. islamokomuna) powinien prowadzić do powszechnego zrozumienia, że żadne układy, żadne rozmowy z lewicą nie są możliwe.

Kiedy bowiem jest w oPOzycji podburza Naród obiecując przysłowiowe chujki - kogutki (vide: 100 konkretów Tuska) czyli w zasadzie to, co ludzie chcieliby usłyszeć; kiedy jednak sięgnie po władzę robi wszystko, by, używając lewicowej nowomowy aktywiszcza Lempart – chwycić ludzi za ryj!

O dotrzymywaniu obietnic nie ma już mowy. Co najwyżej zrzuca się winę na poprzedników za brak pieniędzy…

W Anglii jednak Państwo przekroczyło cienką czerwoną linię. Państwowy aparat przemocy jest używany wyłącznie w interesie islamokomuny.

Czy nam to zagraża? To, co dzieje się w Niemczech wskazuje, że taki wariant nie jest wykluczony.

Niemiecka (jeszcze) eurolewica trzymająca władzę od dekad coraz bardziej zasadnie obawia się utracenia władzy na rzecz prawicy. Więc pojawiły się już głosy, by zmienić ustawę o Federalnym Trybunale Konstytucyjnym (BVerfG) tak, aby całkowicie wybór sędziów w nim zasiadających uniezależnić od Parlamentu. Czyli zachować przynajmniej kontrolę.

Podobny manewr usiłował wykonać rządzący Polską przez dwie kadencje układ PO-PSL wybierając w 2014 r. na zapas sędziów TK. I dobrze, że tylko na rok do przodu. Cóż bowiem przeszkadzało, by obsadzić ten Organ od razu na trzy dekady? ;)

Na szczęście nie wyszło, choć do tej pory prorządowe me(r)dia zapluwają się określeniem „sędzia -dubler”.

Tonący brzydko się chwyta… Eurolewactwo dostrzega swój koniec. Zdaje sobie również sprawę, że musi utrzymać choćby pozory demokracji, więc może się nagle okazać, że jednak straci władzę tak jak w 2014 r. w Polsce.

Jedynym ratunkiem ludzi zapomnianego cokolwiek Sorosa jest więc wpuszczenie do Europy tych, którzy będą na nich głosować.

To w tej chwili jest główna przyczyna, dla której nie robi się nic (poza lokalnymi inicjatywami), by mocno zahamować ilość imigrantów zasiłkowych, a lewica wydziera się w rzekomej obronie praw nachodźców do życia bez pracy, za to z europejskich zasiłków.

Eurolewica łudzi się, że będą ich popierać. I pewnie ma rację. Jednak w ciągu niespełna pokolenia (15- 20 lat) sama stanie się zbędna. Islamiści bowiem demokratycznie przejmą władzę w Europie.

Pewnie dadzą nam żyć. Będziemy tylko musieli nosić brody (mężczyźni), chusty na głowach (kobiety), wyrzec się jakiegokolwiek alkoholu, posiadania psa… Za to przybędzie dżizja czyli podatek płacony przez niewiernych...

Nie będzie muzyki innej niż religijna oraz bicia kościelnych dzwonów.

I doprawdy mała pociecha, że na koniec w samym centrum Warszawy na dźwigu powieszą Śmiszka z Biedroniem...

12.08 2024

________________________________

* młodym przypominam, że nasączone jakimś lizolem i wypatroszone truchło Lenina spoczywa w tzw. mauzoleum na Placu Czerwonym w Moskwie

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (6 głosów)

Komentarze

Co łączy współczesną lewicę z faszyzmem?

Maj ’68 wiele zniszczył i, niestety, nie zbudował niczego godnego odnotowania. Przyczynił się do zrewidowania wartości w następnej dekadzie. Wystarczy wspomnieć o pochwale pedofilii czy porównywaniu policji francuskiej do SS.

Dzięki uprzejmości Państwowego Instytutu Wydawniczego publikujemy fragment książki Michela Onfraya „Autodafe. Sztuka unicestwiania książek”. (...)

Nie wiadomo, czy nieodżałowanej pamięci Alain Rey zdążyłby umieścić hasło „fachosphère” w swoim „Dictionnaire culturel en langue française”, zanim kopnął w kalendarz, ale jakiś czas temu uwzględnił w nim słowo „facho”.

Ten ostatni rzeczownik pochodzi – cóż za niespodzianka! – z 1968 roku. To termin potoczny oznaczający faszystę, reakcjonistę. Leksykografowi skojarzył się z określeniem „faf”1. Jako przykłady użycia przytoczył cytaty z powieści Cécila Saint-Laurenta, autora „Caroline chérie”, który popierał Vichy nawet po jego upadku, oraz serii San-Antonio, która rozsławiła Béruriera2. Świadczy to o jakże wysoce naukowym charakterze tego pojęcia!

Oczywiście to maj ’68 stworzył słowo „facho”, ale to Stalin, który zawarł z Hitlerem niemiecko-sowiecki pakt obowiązujący od 23 sierpnia 1939 roku do 22 czerwca 1941 roku, używał słowa „faszysta” niczym szwajcarskiego scyzoryka do słownego podrzynania gardła każdemu, kto miał nieszczęście mu podpaść! „Faszystami” nazywał swoich dawnych przyjaciół – Zinowjewa, Kamieniewa i Trockiego, żydowskich lekarzy oskarżanych, już wtedy, o… spiskowanie, miliony ludzi, w tym marksistowsko-leninowskich bojowników będących siłą napędową terroru panującego w jądrze rewolucyjnego rządu, i tylu innych, którzy najpierw stali się metaforycznymi ofiarami tego szwajcarskiego scyzoryka, a później zostali ot, tak po prostu deportowani, uwięzieni, straceni, skatowani, zabici. „Faszyści” czy „facho” to, jak widać, terminy iście naukowe! Czyż Stalin nie uchodził w swoich czasach za geniusza językowego? (...)

Porównywanie przeciwnika – albo każdego, kto odważy się myśleć inaczej – do faszysty jest powszechnym zjawiskiem, od Stalina przez stalinowską PCF do społu z Mitterrandem z „Coup d’Etat permanent” (pamflet z 1964 roku), aż po czarne bloki (blacks blocs) wspierane przez czołowe media, nie zapominając o lewicy w jej najszerszym spektrum, razem z PS6, LFI7 i EELV8. Jest to ni mniej, ni więcej tylko obelga, która nie opiera się na niczym konkretnym, poza chęcią oczernienia, wykluczenia, wytępienia, metaforycznej dekapitacji – to rodzaj werbalnej gilotyny.

„Obserwuję narodziny neofaszyzmu, który częściowo wpisuje się w powyższą definicję: odrzuca demokrację, republikę, laickość; pochwala przemoc uliczną, która ma na celu narzucenie własnego zdania; kwestionuje rewolucję francuską i filozofię oświecenia; szerzy antysemityzm; nie walczy już z masonami i chrześcijanami, ale piętnuje spiskowców; propaguje tak zwane sprawiedliwe wojny toczone pod pretekstem wyzwalania narodów; dopuszcza się nierównego traktowania ras ludzkich i jednocześnie zaprzecza ich istnieniu, nagminnie spycha przy tym białych i ich kultury na dół ludzkiej piramidy; dopuszcza fallokrację i mizoginię w imię plemiennych zwyczajów i maghrebskich tradycji; promuje maskulinizm i gloryfikuje terrorystów kreowanych na mężnych i odważnych bohaterów walczących o słuszną sprawę; ulega kulturze śmierci, w myśl której bramy raju otwierają się wraz z zabójstwami żydowskich dzieci przed szkołami wyznaniowymi, wiernych – w tym księży – w kościołach czy przypadkowych niewiernych na ulicy; pała nienawiścią do państw i narodów, propagując internacjonalizm, a Europę postrzega jako pierwsze ogniwo w procesie destrukcji narodów, która ma dać początek zglobalizowanemu światu; opracowuje koncepcję nowego, postnaturalnego, sztucznego człowieka, zdolnego do stworzenia nowej cywilizacji, cywilizacji transhumanizmu. (...)

Kiedy ostatnia karta historii naszych czasów zostanie zapisana, z łatwością będzie można powiedzieć, jak kamień po kamieniu, ściana po ścianie, budynek po budynku, runął gmach, którym była cywilizacja judeochrześcijańska…

– Michel Onfray

Za: https://tygodnik.tvp.pl/68533783/co-laczy-wspolczesna-lewice-z-faszyzmem?_ga=2.196161701.881808899.1679169353-2086341430.1679169353

Vote up!
2
Vote down!
0

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1662454

Dwa najgorsze państwa dla Polaków to Germaniec i Sowiet s nacje to Ukr i Pasożyd Tygrysku z bengalskiego lasku!

Vote up!
1
Vote down!
-1

Niepoprawny

#1662589

 Przejęcie wrażej frazeologii to już sukces wroga.

 Przypominam do jasnej: faszyści- stronnictwo a potem partia później rządząca powstała dzięki powrotowi z Wielkiej Wojny sfrustrowanych żołnierzy.

 We WŁOSZECH. A szefem był niejaki Benito.

 Teraz? Kluczyk uniwersalny? Słowo wytrych?

 A może obrażamy pamięć włoskich faszystów używając tego słowa?

 Bo ci dzisiejsi adresaci są często gorsi od Adolfa a i nas

niejedna gnida może obrzucić"faszyzmem".

 

Vote up!
2
Vote down!
0

brian

#1662463

Niestety, ogromna część (żeby nie rzec większość) jewradieputataw nie zasługuje na to "p" w nazwie swego zawodu. Zamiast posłów są ... no wiedzą państwo jakie stworzenia.

Przychodzą do meczetów i podlizują się ich właścicielom jak tylko się da.

Dzwony kościelne - nie, muezzin - tak. (naprawdę, to się dzieje)

A potem sura 9 wers 5, lub - jak to inaczej ujął towarzysz lenin - "sprzedadzą nam sznur, na którym ich powiesimy".

Kiedyś Europa (teraz to już raczej Jewropa...) miała sprawczość i moc. Teraz kaja się przed jakimś tropikalnym dyktatorkiem przepraszając za kolonializm, nie bacząc na to, co ów dyktatorek robi u siebie w kraju.

Nie mówiąc już o tym, że gdyby nie europejski kolonializm, to większa część świata nie słyszałaby o pieniądzach, wolności, dostatku i dobrobycie.

Gdyby nie hiszpański kolonializm, to mieszkańcy Ameryki Południowej i Środkowej wciąż byliby masowo składani w ofiarach jakimś pogańskim demonom.

Gdyby nie angielski kolonializm, nigdy nie zlikwidowanoby arabskiego handlu niewolnikami (o tej zasłudze mało kto mówi niestety).

Kolonializm - jak wszystko - ma jasne i ciemne karty. Jest godny pochwały kolonializm hiszpański, mający nieco zasług kolonializm angielski, a są też inne (np. francuski czy portugalski) o których trudno powiedzieć cokolwiek dobrego.

Ale lewactwo wyciąga na wierzch tylko te ciemne karty, sztucznie nadmuchując dawne winy i zamazując zasługi.

Jednocześnie nie pozwala czegokolwiek złego powiedzieć o kolonializmach nieeuropejskich.

Wypominanie Arabom, że w ich prawie religijnym niewolnictwo jest legalne do dziś to islamofobia, a karanie białych za grzechy ich przodków to "sprawiedliwość dziejowa"

Jakiś czas temu była wieść z jaśnie oświeconych США (Социалистических Штатов Америки), że jakiejś białej dziewczynie zakazano nosić dredy, bo "biali nie mają prawa korzystać z osiągnięć cywylizacyjnych czarnych".

Wyobrażają sobie Państwo, jaki jazgot by był, gdyby jakiemuś murzynowi zabroniono noszenia garnituru z tego samego powodu?

No cóż, jedynie mieć nadzieję, że lemingi wreszcie zaczną myśleć.

 

Vote up!
6
Vote down!
0

Евросоюз, идите вы в жопу!

#1662464

 To o zbudowaniu szybkiej kolei z końcem torów w wiadomej otchłani.

 I oby jak najszybciej ją zbudowały i wsiadły w wagony.

 Może mniej zniszczą wokół.

Vote up!
2
Vote down!
0

brian

#1662467

(...) Nigdy, za to wiele słyszymy o rasizmie, ksenofobii i stereotypach, które krzywdzą „biednych ludzi szukających swego miejsca na ziemi”.

„Wściekłe macice” nie rozpoznają człowieka w łonie matki ani tym bardziej zagrożenia płynącego z polityki otwartych granic. Ministra równości Katarzyna Kotula przedstawia siebie na platformie X jako „pasjonatkę neuronauk”. To jednak ciekawe, że pasjonują ją złożone procesy molekularne w układzie nerwowym człowieka, podczas gdy nie umie połączyć przyczyny ze skutkiem, czyli nielegalnej imigracji z krajów muzułmańskich ze spadkiem bezpieczeństwa kobiet na ulicach swoich miast.

Tyle płci się lewicy namnożyło, tak trudno jej rozróżnić babę od chłopa na igrzyskach w Paryżu, ale jakoś tak się dziwnie składa, że zakup gazu pieprzowego monopolizuje tylko jedna płeć i to od momentu, gdy w UE zapadła decyzja o promowaniu multikulturalizmu. Bądźmy jednak dobrej myśli, lewica na pewno coś wymyśli, aby chronić nas kobiety – na przykład burkę i hidżab.

Nie bez powodu we Francji i Hiszpanii przyjęło się nazywać tę stronę politycznego sporu mianem „islamolewicy”.

Małgorzata Wołczyk

Za: https://wpolityce.pl/swiat/702258-gaz-pieprzowy-produkt-pierwszej-potrzeby-w-krajach-postepu

Vote up!
2
Vote down!
0

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1662493