O różnicy między głupotą w demokracji, a głupotą na wolnym rynku

Obrazek użytkownika gps65
Idee

Różnica jest w tym, że rozwiązanie problemów przez głosowanie w demokracji jest rozwiązaniem totalnym, a na wolnym rynku indywidualnym.       Jeśli większość jest głupia, to w demokracji wybierze głupie rozwiązanie i wszyscy będą musieli się do tego głupiego rozwiązania dostosować – to jest rozwiązanie totalne. Natomiast wolny rynek nie jest totalny. Jeśli większość wybierze rozwiązanie głupie, to będą tak mieć, ale mniejszość nie będzie musiała się dostosować. Na wolnym rynku dominujące są towary tandetne oraz spartaczone usługi, ale są też i towary dobre, i usługi solidne. W demokracji panuje totalizm - są tylko towary tandetne i tylko usługi spartaczone.

       To, że rozwiązania, towary, pomysły, usługi dobre, czy mądre, funkcjonują nawet w mniejszości, ma duże znaczenie, bo z czasem mogą zacząć dominować.

       W demokracji, gdzie w ogóle się nie pojawią, nie mają w ogóle szansy się rozwinąć. Głupi w demokracji wybierają zły system zdrowotny i taki system trwa. Na wolnym rynku głupi leczą się u lekarzy partaczy, ale mądrzy leczą się u dobrych fachowców. Po pewnym czasie głupi widzi, że jest dużo gorzej leczony i chce być leczony tak jak ten mądry, nawet jeśli tych mądrych i zdrowych jest mniejszość. W demokratycznym systemie zdrowotnym ten dobry przykład w ogóle się nie pojawi i ten głupi nigdy się na przykładzie nie dowie, że mogłoby być lepiej.

       To co napisałem powyżej to jest trochę uproszczenie. W praktyce nie będzie żadnego "pewnego czasu", który się da zauważyć i wyodrębnić. Wolny rynek to ciągłe subiektywne zmiany - w jednych dziedzinach dla jednego zmienia się coś z głupiego w mądre, a dla drugiego to samo jest zmianą mądrego w głupie.

       Wolny rynek pozwala na to by coś co się spodoba wielu ludziom mogło być szybko zweryfikowane w praktyce, wolny rynek to ciągłe eksperymenty i zmiany. Ciągle pojawiają się nowe produkty, czy usługi - a stare znikają. Sytuacja jest bardzo dynamiczna i ten dynamizm powoduje, że większości łatwiej jest zaspokajać swoje potrzeby.

       Totalizm demokracji, która reguluje sprawy gospodarcze, powoduje, że gospodarka jest dużo bardziej ociężała, ma dużą inercję i jak pójdzie w złą stronę, to bardzo trudno jest zawrócić. Trzeba najpierw miliony ludzi przekonywać teoretycznie, robić propagandę, zdobyć władzę, dokonać zmian w prawie i dokonać totalnej zmiany - to wszystko trwa bardzo długo, trwa latami. To samo na wolnym rynku staje się wielokroć szybciej - ktoś wpada na pomysł, przekonuje nielicznych, realizuje to, i już działa w praktyce, po kilku dniach, czy miesiącach, a potem się powoli rozrasta, ale te inne, stare, być może gorsze, a może lepsze, rozwiązania trwają równolegle, konkurują ze sobą, aż wygrywa lepsze - ale już na nie czyha jeszcze lepsze.

       W demokracji by coś przeprowadzić trzeba to rozważać teoretycznie i teoretycznie do tego przekonywać ludzi. A ludzie są głupi i jak coś im się teoretycznie tłumaczy, to tego nie rozumieją. Wolny rynek pozwala to samo łatwo i szybko zrealizować w praktyce i pokazać jak to działa - ci sami głupi ludzie zrozumieją to wtedy bez problemu, bo albo to im się spodoba, albo nie. Zobaczą to na żywo, naocznie, w praktyce, a nie w jakiejś niezrozumiałej teorii.

       Weźmy przykład. Większość jest zbyt głupia i leniwa, by zrozumieć teoretyczne argumenty za i przeciw skróceniu wieku obowiązku szkolnego do 6 lat - jest zbyt głupia, by włączyć się do dyskursu publicznego w tej sprawie - by to dogłębnie przeanalizować i by podjąć decyzję w stosunku do wszystkich dzieci, obecnych czy narodzonych w przyszłości, czyli jakiegoś abstrakcyjnego tworu, którego nie są w stanie ogarnąć umysłem. Ale ci sami głupcy i lenie są wystarczająco mądrzy i zaradni by zdecydować o tym kiedy posłać ich własne dzieci do szkoły. Suma indywidualnych decyzji rodziców posyłających dzieci do szkoły jest decyzją mądrą, decyzja w ogólnopaństwowym referendum tych samych rodziców w sprawie wieku posyłania dzieci do szkoły będzie zawsze decyzją głupią.

       Większość jest zbyt głupia, by zdecydować jaki system emerytalny będzie najlepszy dla wszystkich w państwie, ale jest wystarczająco mądra, by wiedzieć jak siebie zabezpieczyć na starość. Większość jest zbyt głupia, by zaprojektować ogólnonarodowy system opieki zdrowotnej, ale jest wystarczająco mądra, by wybrać sobie lekarza, który ich wyleczy gdy zachorują.

       Większość jest zbyt głupia i leniwa by kierować państwem, by zdecydować o tym co ma robić państwo, większość jest zbyt głupia by podejmować decyzje dotyczące państwa - ale każdy z tych głupców i leniów jest wystarczająco mądry i zaradny, by samemu zyskać w swoich własnych działaniach gospodarczych.

       Gdy decydujemy o jakiejś sprawie indywidualnie lub w grupie, to w istocie nigdy nie jest to ta sama sprawa. Np. chcemy zdecydować o tym jak się zabezpieczyć na starość. Gdy decydujemy o tym indywidualnie to wybieramy dla siebie najlepszy system oszczędzania, a gdy decydujemy grupowo, to wybieramy jeden wspólny system oszczędzania dla grupy. W istocie to są dwa różne systemy. Jeśli chcemy rzetelnie zdecydować o tym systemie grupowym, to nie możemy kierować się w tej decyzji tym, jaki system wybralibyśmy dla siebie. Wybór systemu grupowego jest wielokroć trudniejszym zadaniem niż wybór systemu dla siebie. Przeciętny człowiek jest wystarczająco inteligentny i ma wystarczająco dużo danych by wybrać dobry system oszczędzania dla siebie, ale nie ma wystarczająco dużej wiedzy i danych by zdecydować o systemie oszczędzania dla większej grupy. Ale nawet jeśli o tym systemie grupowym zdecyduje jakiś geniusz, który będzie dysponował nieograniczoną liczbą badań statystycznych, to i tak zawsze totalne rozwiązanie, czyli jakiś jeden system oszczędzania dla wielu, będzie gorszym rozwiązaniem niż gdy każdy wybierze sobie swój własny system.

       Niemniej oczywiście często działanie w grupie jest bardziej korzystne niż działanie indywidualne. Oszczędzanie na starość w grupie może być lepsze niż oszczędzanie w pojedynkę. Współpracować zawsze warto, ale liczebność grupy, której dotyczy wspólne działanie zależy od dziedziny, w której się działa. Na wolnym rynku ta liczebność kształtuje się naturalnie, reguluje ją konkurencja - konkurują firmy mające jednego, czy kilku właścicieli, ze spółkami akcyjnym mającymi miliony właścicieli. Demokratyczny totalizm sztucznie wymusza współpracę i zmusza do podejmowania decyzji w maksymalnie możliwej grupie i dlatego jest to nieoptymalne.

Grzegorz GPS Świderski

Twoja ocena: Brak Średnia: 1 (4 głosy)