Imperium Zła
Pojęcie "Imperium Zła" rozpropagował amerykański prezydent Ronald Reagan, nazywając tak Związek Sowiecki. Posłużył się takim hasłem, bo sam był przywódcą imperium, więc musiał jakoś odróżnić jedno imperium od drugiego. Nam się to dobrze kojarzy, bo dzięki temu Polska wyrwała się spod wpływów sowietów.
Każde imperium ze swojego punktu widzenia jest dobre, a złe są wszystkie pozostałe imperia, bo one wszystkie walczą o tę samą planetę, więc z natury są sobie wrogie. Ale "Imperium Zła" to pleonazm, czyli masło maślane. Imperium już samo w sobie jest złe. Czy istniało kiedykolwiek w dziejach ludzkości jakieś dobre imperium? To pytanie retoryczne. Nie istniało.
Co do tego, że Imperium Mongolskie było złe, nikt nie ma wątpliwości, nawet Rosjanie. Źli byli też Aztekowie czy Majowie, zły był Egipt, złe było Imperium Macedońskie. Złe są Chiny. Ale nawet Imperium Rzymskie, po którym dziedziczymy, było niemoralne, bo niewolnictwo i wojny napastnicze były jego nierozłącznym elementem.
W istocie imperium jest złe, bo to bardzo duże państwo, a już samo państwo jest złe. Więc imperium to ogrom zła. Żyjemy w świecie opanowanym przez państwa, a więc przez wszechogarniające zło.
Imperium
Istotą tego zła, które immanentnie tkwi w imperium i państwie, jest to, że jest to organizacja inicjująca akty przemocy, by istnieć i się rozwijać. Imperium monopolizuje przemoc terytorialnie - w sposób nieuchronny dąży do ekspansji - gdy tylko ma na kogo napadać, kogo grabić i zniewalać. To się skończy tylko wtedy, gdy jakieś imperium opanuje cały glob. Albo, gdy nie będzie w ogóle żadnych imperiów, czyli większych państw.
Wszelkie podziały wewnątrz imperium mają też swe źródło w istocie imperializmu, jaką jest inicjowanie przemocy. Stronnictwa wewnętrzne dążą do tego przy przejąć imperialny aparat przemocy i się nim posługiwać. Wszelkie podziały silnie polaryzujące społeczności są zawsze wynikiem rozgrywek politycznych. To jest zawsze wojna na śmierć i życie.
Nigdy tego nie zlikwidujemy, jeśli nie rozpoznamy istoty zła. Zniszczymy jakieś jedno konkretne imperium, bo uznamy, że tylko ono jest złe, to na jego miejsce wejdą inne imperia i będą tak samo bombardować, mordować i grabić. Będą dążyć do ekspansji.
Istotą tego zła jest istnienie bardzo dużej organizacji, mającej terytorialny monopol na inicjowanie przemocy. Trzeba dążyć do likwidacji wszelkich takich organizacji.
Przemoc
Przemocy nie zlikwidujemy, bo zawsze trzeba będzie ją stosować w obronie przed inną przemocą. Organizacji stosujących przemoc nie zlikwidujemy, bo one zawsze muszą być, by się bronić przed innymi organizacjami stosującymi przemoc. Ale już terytorialny monopol na przemoc zlikwidować się da. Wielkość takich organizacji zlikwidować się da. Inicjowanie przemocy można bardzo ograniczyć.
Rozbić imperium
Teraz najgorsze imperium, które nam zagraża najbardziej, to Federacja Rosyjska. To nie jest imperium zła - to imperium największego zła. Inne imperia są tylko relatywnie lepsze, ale też są złe. Zmiana władz czy ustroju Rosji nic nie da, póki to jest imperium. By to zlikwidować, trzeba tę organizację rozbić na wiele mniejszych. A potem tak samo trzeba porozbijać wszystkie inne imperia.
Możemy to zacząć od siebie - nie sprzyjać i nie budować żadnego imperium (na przykład Unii Europejskiej). Możemy dążyć do decentralizacji na każdym szczeblu, do prawa do secesji na dowolnym poziomie, do wspierania dążenia do niepodległości przez wszelkie, nawet najmniejsze grupy ludzi, którzy chcą się sami rządzić.
Jeśli w jakiejś społeczności nastąpi silna polaryzacja, to powinno się podzielić na dwa osobne państwa. Albo na tyle, ile jest partii. Nie ma żadnych powodów, by system emerytalny, edukacyjny czy służba zdrowia to był jeden wielki monopol. Każda partia powinna móc sobie stworzyć prywatnie wszystkie takie systemy, tak by każdy jej wyborca miał dokładnie to, co proponują, a nie jakieś kompromisy czy średnie zmieniane co cztery lata.
Utopia
To może i utopia, ale taka sama jak dobro jako takie, które też jest utopią. By ta utopia się zrealizowała, wystarczy przestać wierzyć w zabobony głoszące, że secesja to zło, że decentralizacja osłabia, że wolność to anarchia, że monopole terytorialne są dobre, że totalizm jest niezbędny, że państwo może posiadać tylko i wyłącznie naród i że naród musi mieć jedno państwo.
W istocie jest tak, że naród może śmiało mieć wiele państw i będzie się wielokroć lepiej rozwijał. Niemcy najwyższy poziom cywilizacyjny czy kulturowy osiągnęły, gdy były podzielone na liczne księstewka. Gdy się zjednoczyły, wywołały dwie najbardziej zbrodnicze wojny w dziejach ludzkości.
Kiedyś powszechnie występowało niewolnictwo w postaci handlu ludźmi. Większość ludzi to akceptowała, uznawała za dobre, bo było powszechne. Tak samo jak powszechność była fałszywym uzasadnieniem niewolnictwa prywatnego, tak i fałszywym uzasadnieniem konieczności i niezbędności dużego aparatu przemocy, który ma terytorialny monopol, jest jego obecna powszechność. Udało się zlikwidować niewolnictwo prywatne, choć było powszechne, a abolicjonizm był utopią, to i te państwowe niewolnictwo zlikwidujemy.
Rosjanie
Rosjanin to niewolnik z natury, to parobek nieznający własności prywatnej, to ktoś, kto musi mieć swojego pana - na wolności nie potrafi żyć. Odziedziczył to po niewoli mongolskiej. Rozbicie dzielnicowe wcale tego Rosjanom nie odbiera. Jak się Rosja rozpadnie na tysiąc państewek, to nadal lokalny pan będzie mógł mieszkańców po rusku ciemiężyć, zapewniając im ich ruski porządek. Więc tym, którzy tego chcą, nic się nie zmieni.
Ale gdy im się ich pan znudzi albo, gdy będzie ich za bardzo ciemiężył, to, zamiast robić krwawą rewolucję na pół świata, będą mogli uciec do sąsiedniej wsi, dzielnicy, miasta czy okręgu, do lepszego pana. Lepiej będzie miał taki rusek, gdy wystarczy mu uciekać kilka czy kilkanaście kilometrów do obszaru z tą samą kulturą i językiem, niż tysiące kilometrów do kraju o odmiennej cywilizacji, gdzie takich dobrze po rusku ciemiężących panów jak w Rosji na pewno nie ma. Dziś takie migracje są milionkroć łatwiejsze niż dawniej.
Deterytorializacja
Ale my, libertarianie, idziemy dalej. Postulujemy nie tylko decentralizację, tak by państwa były małe i było ich dużo, ale też deterytorializację - tak by państwa nie musiały być spójne terytorialnie, by mogły składać się z wielu eksklaw i enklaw - jak w dawnej Polsce ordynacje rodowe. Wtedy taki ruski chłop pańszczyźniany nie będzie nawet kilka kilometrów musiał uciekać - po prostu siedząc w domu na własnej ziemi, wymieni sobie pana, na takiego, który będzie go lepiej ciemiężył, tak jak w wolnym świecie zmieniamy sobie pracodawców, nie zmieniając miejsca zamieszkania.
Każda wojna jest terytorialna. Wojna to ruchy wojsk po terytorium, to ustalanie terenów opanowanych przez daną stronę. Wojna to głównie logistyka terytorialna. Wojna jest możliwa tylko wtedy, gdy rządzący jednym spójnym terenem napada na rządzącego innym spójnym terenem. Gdy oni będą rządzić terenami wzajemnie zmieszanymi, mającymi liczne enklawy i eksklawy, to woja terytorialna straci sens - wtedy pozostanie tylko konkurencja gospodarcza.
Wielkie korporacje biznesowe nie mają swoich spójnych terytoriów - ich siedziby, fabryki i tereny są rozsiane po całym świecie w drobnych kawałkach, dlatego nikt jeszcze nie upowszechnił hasła „Korporacja Zła”, tak jak znamy pojęcie „Imperium Zła”. Dlatego jeszcze nigdy wielkie korporacje nie zaczęły bombardować swoich siedzib i mordować sobie pracowników na dużą skalę. Nie chodzi o to, że nie chcą, że nie mają do tego środków, że nie są do tego zdolne - po prostu fizycznie nie mogą. Jedna korporacja fizycznie nie może wchłonąć drugiej poprzez zbombardowanie jej siedzib, terenów i wymordowanie jej pracowników. A jedno państwo może tymi metodami przejąć inne w całości lub części.
ZSRR
Przegrana wojna ZSRR w Afganistanie, sankcje Zachodu, plus wyścig zbrojeń z USA spowodowały rozpad ZSRR, mimo że wcześniej żadne ruchy odśrodkowe nie były wyraźnie widoczne. Pojawiły się, gdy poczuły słabość ZSRR. To samo może powtórzyć się teraz.
Rosja wojnę z Ukrainą przegrywa, sankcje są bardziej dotkliwe niż te z czasów ZSRR, a wyścig zbrojeń Rosję dobije. Jeśli Niemcy dotrzymają słowa i przeznaczą 2% swojego PKB na armię, to Rosja tego nie wytrzyma. Dodatkowo wiszą im nad głową Chiny, które, nawet jeśli wejdą w sojusz z Rosją, to tylko po to, by przejąć Syberię, czyli rozpad Rosji się i tak dokona. Lepiej by się to dokonało szybciej, bo niepodległej Syberii bez sankcji, będącej w NATO, sprzedającej wszystkie bogactwa na Zachód, już tak łatwo przejąć się nie da. Te wszystkie uwarunkowania mogą stworzyć ruchy odśrodkowe w Rosji.
Optymizm
To, co napisałem to bardzo optymistyczny scenariusz. Tak optymistyczny, że utopijny, jak ogólnie pojęte dobro.
Ale ten mój optymizm idzie jeszcze dalej. Jeśli Rosja zostanie rozbita na wiele małych państewek niespójnych terytorialnie i okaże się, że żadne z nich nie będzie nikomu zagrażać, a jednocześnie ich koalicja będzie tak silna, że i im nikt nie zagrozi, to skończą się sankcje gospodarcze i rozpocznie się gwałtowny rozwój ekonomiczny, technologiczny i cywilizacyjny w naszym regionie.
Wtedy wielu zrozumie, że ustrój Szwajcarii jest najlepszy - czyli szeroki sojusz militarny połączony z dużym rozdrobnieniem na niepodległe kantony. Wtedy imperialny projekt Unii Europejskiej też upadnie. To może Chiny i USA się podzielą? To już całkowicie skończy erę wojen światowych i cała energia ludzkości z wyścigu zbrojeń zostanie przeniesiona na podbój kosmosu.
Kolano funkcji wykładniczej
To się musi stać do 2045 roku, bo wtedy dojdziemy do kolana wykładniczej funkcji postępu technicznego (kolano to miejsce, w którym styczna do wykresu funkcji osiąga nachylenie 45 stopni - w przypadku funkcji wykładniczej to miejsce, w którym jej wykres zmienia się z poziomego w pionowy), czyli gwałtownego wybuchu postępu technologii w każdej dziedzinie - w tym w sztucznej inteligencji. Ten rok wynika z analizy wszystkich dziedzin rozwoju technologicznego, które można modelować liczbowo. Lepiej by ten wybuch nastąpił w stanie, gdy na Ziemi będzie setki tysięcy niepodległych, porównywalnych siłą militarną, rozproszonych bytów politycznych współpracujących ze sobą niż kilka wielkich walczących o dominację imperiów.
Rosja nie może dotrwać w całości do tego kolana, bo jak dotrwa, to zagłada ludzkości nastąpi prawie na pewno. Wtedy jedyna nadzieja w tym, że kolano wystąpi szybciej w wykładniczym rozwoju broni defensywnej, a nie broni ofensywnej – ale to będzie przypadek. Więc póki mamy na to wpływ, dążmy do decentralizacji wszelkich imperiów i państw, w tym tych, w których żyjemy. Na broń wpływu nie mamy, bo każdy wynalazek, każda innowacja, służy wszelkim rodzajom broni i ofensywnej, i defensywnej - a wystarczy, by jeden rodzaj dotrwał do swojego kolana nawet miesiąc wcześniej, by pokonał wszystkie inne.
Teraz mamy bardzo rozbudowane środki przenoszenia ładunków termojądrowych, ale mamy też bardzo skuteczne systemy tarczy antyrakietowej rozwijanie przez Amerykanów. Dojście do kolana spowoduje, że oba systemy będą bardzo łatwo i tanio dostępne dla każdego i będą sto razy silniejsze niż obecne. Lepiej będzie, gdy te tarcze będą tysiąckroć bardziej skuteczne niż rakiety, które będą odstrzelane. Lepiej będzie, gdy nie będzie wtedy wielkich imperiów. Ale już dziś musicie to zrozumieć. Już dziś musimy w pierwszej kolejności zlikwidować Federację Rosyjską.
Grzegorz GPS Świderski
PS. Notki powiązane:
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 238 odsłon
Komentarze
Czyli zgodnie z postulatami libertarian mamy za mało biurokratów
6 Czerwca, 2022 - 16:47
Piszesz:
"Ale my, libertarianie, idziemy dalej. Postulujemy nie tylko decentralizację, tak by państwa były małe i było ich dużo, ale też deterytorializację - tak by państwa nie musiały być spójne terytorialnie, by mogły składać się z wielu eksklaw i enklaw - jak w dawnej Polsce ordynacje rodowe."
A w każdym minipaństewku co najmniej prezydent, parlament, ministrowie... No braffo wy! ;)
prezydent, parlament, ministrowie...
7 Czerwca, 2022 - 03:14
To jeszcze mało. W każdej firmie w tym minipaństewku prezes i wiceprezesi, w każdej gminie wójt, w każdym bloku cieć, w każdej policji komendant, a w każdym domu ojciec. Co w tym dziwnego?
Pozdrowienia,
Grzegorz GPS Świderski
"My libertarianie" - Brzmi to jak hasło na sztandarze
6 Czerwca, 2022 - 17:48
Uniwersalny system, dobry na wszystko. Nie istnieje taki system. Na przykład: Mój syn jest libertarianinem, tym od szkoły austriackiej. To są dobre rozmowy, można sporo się nauczyć, przedyskutować sporo różnych teorii. Twórcy klasycznego libertarianizmu Ludwig von Mises albo nieco późniejszy Murray Rothbard, który mocno rozwinął teoretyczną myśl Misesa. Mogę powiedzieć, że jest to najżywszy intelektualnie nurt współczesnej myśli ekonomicznej
Tak, jest to z jednej strony zaleta myśli szkoły austriackiej, ale z drugiej strony wada. Teraz akurat chciałbym powiedzieć coś o wadach libertarianizmu.
Mianowicie:
Wada pierwsza - ekonomia szkoły austriackiej stała się na tyle rozległym systemem, że zaczęło w nim działać twierdzenie Kurta Gödela o niezupełności. Jest to twierdzenie, które relacjonowane w mowie potocznej stwierdza, że "w dostatecznie rozległym systemie istnieją zdania «niedowodliwe» czyli takie, których prawdziwości nie da się stwierdzić, ponieważ jest to niemożliwe.
Cytuję za wikipedią: Zakończyło to definitywnie wieloletnie próby zaksjomatyzowania całej matematyki, gdyż z twierdzenia Gödla wynika wprost, że jest to zadanie niewykonalne. Z twierdzenia tego wynika też, że matematyka nie jest i nie może być nauką zamkniętą i zakończoną, jak niektórzy do tego czasu sądzili. W szczególności wynika z niego również, że żadnego komputera nie da się zaprogramować tak, by zdołał on rozstrzygnąć wszystkie problemy matematyczne i jest to stwierdzenie o kluczowym znaczeniu dla informatyki. Co więcej, istnieją takie konkretne problemy, których nie da się rozwiązać na żadnym komputerze.
Otóż libertariańska ekonomia stała się takim właśnie systemem, który w tym sensie przestał pasować do współczesnej rzeczywistości, czyli jest w jakimś sensie systemem niezupełnym, a więc wymaga rozszerzenia metasystemem.
Bardzo trudne jest sprawne wyjęzyczenie się w tej sprawie, ten problem w pewnym sensie przypomina próbę namalowania mapy Polski, która daje się znakomicie wykonać na płaszczyźnie, czyli narysować w dwuwymiarowej przestrzeni kartezjańskiej. Ale gdy będziemy próbowali rozszerzyć ten malunek do mapy całego świata, to wtedy okazuje się, że świat nie jest płaski.
Druga wada tej libertariańskiej nauki ekonomicznej to jest stan rzeczywistości. Chcąc pisać zwięźle, potrzebny jest jakiś skrót, jakaś paralela. Otóż libertarianizm pojawił się i okrzepł tak gdzieś w środku wieku XX, tymczasem świat się zmienił, stał się zupełnie inny, a ta zmiana stała się na tyle istotna, że rzeczywistość przestała pasować do libertarianizmu. Nie jest to zwykły anachronizm, ale fundamentalna zmiana systemowa. Otóż mniej więcej na przełomie wieku XX i XXI świat w konsekwencji zmian technologicznych przekształcił systemy funkcjonowania w ten sposób, że jesteśmy teraz w innej przestrzeni cywilizacyjnej, która stała się "rozległym systemem o rozproszonej inteligencji" czyli zupełnie innym urządzeniem mechanizmów rzeczywistości.
Jeśli ktoś oczekuje na wskazanie jakiegoś konkretu - to proszę bardzo, podaję globalny ustrój systemu informacyjnego świata: INTERNET. Proszę zauważyć, jest to absolutnie realny, konkretny i rzeczywisty, sprawnie działający rozległy system o rozproszonej inteligencji.
Użyte tu pojęcie "rozproszonej inteligencji" należy rozmieć tak, że ten system jest zdecentralizowany absolutnie, nie istnieje żaden główny albo centralny zarząd. Internet nie jest więc żadnym globalnym IMPERIUM. Jest jego przeciwieństwem. Nie jest państwem, jest środowiskiem, w którym może istnieć i działać wszystko. I GPS i NETFLIX i TNT oraz na przykład zarządzanie aktywami różnych firm, a także zasobami informacji tkwiącymi w chmurze... i wszystko działa!
UWAGA KOŃCOWA
To nie libertarianizm stał się anachroniczny, lecz wszelkie imperialne koncepcje kontynentalnego imperium Eurazji od wysp Kanaryjskich do Kurylskich, projekt federalnego państwa Unii Europejskiej ze stolicą w Moskwie lub Berlinie. Te koncepcje układane według Aleksandra Michajłowicza Gorczakowa i Ottona von Bismarcka [link] na tej samej zasadzie już dawno przestały być anachroniczne, stały się niemożliwe.
A naukę ekonomiczną według Ludwiga von Misesa czeka solidny kawał roboty.
michael
twierdzenia Gödla
7 Czerwca, 2022 - 03:20
Twierdzenia Gödla dotyczy wszystkich systemów aksjomatycznych o złożoności co najmniej arytmetyki liczb naturalnych, a więc każdego sensownego, nietrywialnego systemu. W takim systemie istnieje nieskończenie wiele twierdzeń niedowodliwych, które można włączyć do aksjomatów, a więc nie da się takiego systemu rozszerzyć tak, by nie był niezupełny. A więc taka jest rzeczywistość, a nie tylko libertarianizm. Uznawanie wady realnego świata, za wadę jakiegokolwiek systemu jest bez sensu. To tak jakby stwierdzić, że wadą libertarianizmu jest to, że nie może przekroczyć prędkości światła.
Pozdrowienia,
Grzegorz GPS Świderski
INTERNET
7 Czerwca, 2022 - 03:22
Internet jest akurat w pełni zgodny z postulatami libertarian, więc to też bez sensu uznawać go za wadę libertarianizmu. Internet to wzorcowy przykład ładu bezpaństwowego, bez żadnego monopolu, centrali czy nadzorcy - co właśnie postulują libertarianie.
Pozdrowienia,
Grzegorz GPS Świderski
Dogmatyzm jest charakterystyczny dla niektórych umysłów
7 Czerwca, 2022 - 06:30
A dogmatyzm jest pozbawiony poczucia humoru, wyłącza samodzielne myślenie i wyklucza jakąkolwiek dyskusję zmierzającą do rozwiązania nawet rzeczywistych problemów, a co najgorsze pociąga za sobą smutne konsekwencje mocno przypominające czystą bolszewię, w której możliwe są wszelkie absurdy ignorujące rzeczywiste problemy. Przykładem takiego absurdu jest akceptacja "nauki Trofima Łysenki" i odrzucenie wszelkiej krytyki jego postulatów...
A pierwszym skutkiem takiego dogmatyzmu jest znana z bolszewickiej praktyki stalinowska pryncypialność, która każdą samodzielną myśl uznaje za atak, który trzeba natychmiast wypalić rozżarzonym żelazem, ponieważ "kto nie jest z nami jest przeciwko nam". A przecież libertarianizm nie jest marksizmem i może się bez żadnej wojny rozwijać zgodnie z rozwojem rzeczywistości, nawet w ślad za internetem.
A teraz ciekawostka, zawarta w takim oto pytaniu:
- Co powiedziałem o libertarianizmie w moim komentarzu?
Odpowiadam cytatem:
"Mogę powiedzieć, że jest to najżywszy intelektualnie nurt współczesnej myśli ekonomicznej!"
Czy to jest atak na libertarianizm?
Oczywiście, że nie. To jest mocna pochwała.
Szanowny pan gps65 napisał, że "twierdzenia Gödla dotyczy wszystkich systemów aksjomatycznych o złożoności co najmniej arytmetyki liczb naturalnych, a więc każdego sensownego, nietrywialnego systemu" a ja w swoim komentarzu jako pierwszą "wadę" libertarianizmu podałem to, że właśnie takim systemem libertarianizm jest. A więc jakim systemem? No właśnie jakim?
Takim jak trzeba, czyli "sensownym i nietrywialnym". Taki jest pierwszy mój wniosek zawarty implicite w moim komentarzu.
A co piszę o internecie? Znowu zacytuję: "Internet nie jest więc żadnym globalnym IMPERIUM. Jest jego przeciwieństwem. Nie jest państwem, jest środowiskiem, w którym może istnieć i działać wszystko. I GPS i NETFLIX i TNT oraz na przykład zarządzanie aktywami różnych firm, a także zasobami informacji tkwiącymi w chmurze... i wszystko działa!."
Jedyny sensowny wniosek z tego co napisałem jest taki: Internet jest konkretnym, rzeczywistym i sprawnie funkcjonującym w realnej rzeczywistości systemem działającym skutecznie właśnie dlatego, że spełnia postulaty libertarianizmu.
I to jest uzasadnienie dla mojego końcowego wniosku, który znowu zacytuję: "To nie libertarianizm stał się anachroniczny, lecz wszelkie imperialne koncepcje kontynentalnego imperium Eurazji od wysp Kanaryjskich do Kurylskich, projekt federalnego państwa Unii Europejskiej ze stolicą w Moskwie lub Berlinie. Te koncepcje układane według Aleksandra Michajłowicza Gorczakowa i Ottona von Bismarcka [link] na tej samej zasadzie, już dawno przestały być anachroniczne, stały się niemożliwe.
A naukę ekonomiczną według Ludwiga von Misesa czeka solidny kawał roboty."
PODSUMOWANIE
Cały mój komentarz jest w rzeczywistości mocnym wsparciem głównego artykułu pana gps65, taka była moja intencja i taki był jego cel.
Ale nie tylko. Jest jeszcze jeden wniosek, trochę za plecami wielkiej imperialnej polityki, jest to wniosek wspierający sugestię skuteczności rozległego systemu o rozproszonej inteligencji...
Ale to co wypisuje pan gps65 świadczy także o tym, że pozbawiony poczucia humoru dogmatyzm nie służy dobrze libertarianizmowi i niebezpiecznie przybliża do praktyki Janusza Korwina-Mikke, który najprościej mówiąc kompromituje już tylko samego siebie.
michael
Wady
7 Czerwca, 2022 - 12:07
Odniosłem się do wymienionych rzekomych wad libertarianizmu. Teraz się okazuje, że nie mam poczucia humoru, bo to wcale nie były wady, ale zalety. I dlatego jestem dogmatykiem. No bez jaj! To ma być dyskusja? Tu więcej o dogmatykach: https://www.salon24.pl/u/gps65/374881,ideologia
Pozdrowienia,
Grzegorz GPS Świderski
Ta polemika śmieszy mnie
7 Czerwca, 2022 - 13:28
Wyjaśniam, wspieram cel pańskiego felietonu. uznaję jego podstawowe przesłanie i wierzę, że intelektualna siła libertariańskiej ekonomii pozwoli na rozwiązanie najważniejszych problemów współczesności, stającej wobec drastycznej przemiany globalnej rzeczywistości. Wspieram i jestem za.
Robię to ze względu na wartość tego co czytam, zwracając uwagę czytelnika na istotę globalnego kryzysu, zwracam uwagę na to, czym ta zmiana jest, na czym polega kłopot. Sugeruję by przyjąć do wiadomości, że kłopoty współczesności polegają na tym, że globalna rzeczywistość stała się systemem. który uruchomił działanie twierdzenia Kurta Gödela.
A europejscy politycy, albo rosyjscy zbrodniarze, tkwiący w kajdanach imperialnych projektów po prostu prowadzą świat na manowce.
A zastosowałem metodę odwróconego persyflażu. Persyflaż jest tym czym jest, są tacy, którzy wiedzą, inni nie, a na czym polega odwrócenie tego literackiego zabiegu? Jedni mogą się domyślać inni nie.
michael
Gps65
6 Czerwca, 2022 - 21:20
"By ta utopia się zrealizowała, wystarczy przestać wierzyć w zabobony głoszące, ... że wolność to anarchia..."
Pewnie zgadzamy się co do tego, że moja wolność kończy się tu, gdzie zaczyna się wolność Twoja.
By jednak to w praktyce zadziałało, i ja i Ty winniśmy być wolni od wewnętrznych, egoistycznych nacisków, które próbują granicę między tymi naszymi wolnościami przesuwać według własnego uznania.
Stać się wolnym od siebie samego na tyle, by wypasiony egoizm mną i Tobą nie rządził jest niesamowicie trudno, niezbędny jest więc nam obiektywny strażnik tej granicy. Bo tylko on może uchronić nas przed nieuchronną anarchią.
Przed wiekami, podczas sianokosów, jakiś prosty wieśniak stwierdził, że grabie zawsze grabią do siebie. I żaden filozof od tamtej pory nie był w stanie tego stwierdzenia obalić.
Jeśli założymy przy tym, że zazwyczaj grabie zagrabiają tyle, ile tylko potrafią, nie bacząc na koszty, każda nowo powstająca idea nie powinna tej prawidłowości ignorować.
Od lat brakuje mi w Twoich notkach tej właśnie prawdy, która jest w stanie zweryfikować nawet najwspanialszą ideę.
Pozdrawiam.
dratwa3
Wolność słowa bez odpowiedzialności za słowo staje się słowną chuliganką.
Strażnik
7 Czerwca, 2022 - 03:28
Libertarianie nie twierdzą, że nie są potrzebni różni strażnicy do tego, by strzec różnych wolności. Libertarianie tylko i wyłącznie podważają sens wszelkich monopoli narzuconych z góry. To pozwala na to, by każdy mógł być i egoistą, i altruistą. A to, że kradzież się opłaca, już się kończy, dlatego państwa nieuchronnie upadną. Rozwój technologii powoduje zwiększenie wydajności pracy, tak, że metoda państw, a więc zysk oparty na inicjowaniu aktów przemocy, już się po prostu nie opłaca.
Pozdrowienia,
Grzegorz GPS Świderski
Sorry Vinnettou.
11 Czerwca, 2022 - 07:58
Wolny net skończył się gdy fejs zbuka "złapano za mordę".
A nasze dane? Jakie one nasze.
Terroryzm, kradzież danych? Mają się dobrze, szczególnie korporacyjna, banksterska i instytucyjno państwowa. Nie w wykonaniu zakapturzonych geeków.
Turbaniarze wrócili częściowo do starych wypróbowanych metod kontaktu i organizacji.
Niby dowcipna wypowiedź Kargula, Cały Czas i Wszędzie ma się dobrze.
"A co to za demokracja, gdzie każdy może mieć swoje zdanie?".
I druga, też wciąż na czasie: "Nareszcie człowiek czuje się jak sołtys: wysoko, najedzony i za nic nie odpowiada.".
Czyli trzymanie mierzwy(Lenin) za pysk i brutalna kontrola by nie fikała.
Oraz stare japońskie przysłowie.
"Prawo jest jak płot.
Tygrys przeskoczy, wąż się prześlizgnie.
A bydło się nie rozlezie".
Tak. Dla nich nim jesteśmy.
Dr.brian