Choinka

Obrazek użytkownika Marian Stefaniak
Blog

Kolega był zawodowym żołnierzem oraz szefem wojskowej strzelnicy. I właśnie na terenie tej strzelnicy znalazł choinkę, którą przyniósł do domu. Drzewko może nie było za wysokie, ale na pewno rozłożyste. I to bardzo. Z rozpostartymi gałęziami zajmowało jakieś 4/5 jego pokoju. Jedynego w całym tym mieszkaniu.
Jak tą choinkę zobaczyła jego żona to się nieco wściekła. Nawet za bardzo jej się nie dziwiłem. Właśnie o niej (choince) dyskutowała z mężem. W kuchni. W tym momencie wszedłem do ich mieszkania. Całkowicie pochłonięty jakimś problemem. I zamyślony.
Żeby dostać się do kuchni musiałem przejść przez ten pokój z choinką. A ponieważ drzewko było tak szerokie, że zablokowało mi drogę, więc, przeszedłem pod nim. Na czworakach. Ale go nie zauważyłem.
Jak wreszcie dotarłem do kuchni, żona kolegi od razu zaczęła narzekać na choinkę przyniesioną przez męża. Mówiła i mówiła. Wreszcie zamilkła i spojrzała na mnie oczekując akceptacji. A ja za bardzo nie wiedziałem co powiedzieć. Bo i tematu nie znałem. Więc na wszelki wypadek nic nie mówiłem. Milczałem. Starała się mnie zachęcić:
- Sam powiedz: czy by Cię taka choinka nie wkurzyła?
Zanim zdążyłem sprawę przemyśleć, powiedziałem. Z głupia frant:
- To macie już jakąś choinkę?
Spojrzała na mnie przeciągle i... się rozpłakała. A ja tak nie lubię łez.

Gdy mieszkałem na wsi to choinka musiała być. Bo nikt sobie nawet nie wyobrażał Świąt bez niej. Ojciec co roku przynosił ją z lasu świeżą i pachnącą. O sztucznych nawet nikt wtedy nie słyszał. Jeśli w ogóle takie były.
Przeprowadziliśmy się do miasta. Miesiąc przed Wigilią. A tydzień przed nią ojciec jak zwykle przyniósł choinkę. I położył ją za kanapą. Nadszedł czas strojenia. Gdy ją wyciągnęliśmy to cała była łysa. Nie miała nawet jednej igły. Bo za łóżkiem znajdowały się też kaloryfery. A o nich jakoś nikt nie pomyślał. Święta mieliśmy pierwszy raz bez choinki.

Miałem wtedy chyba z sześć lat. Mój kolega, rówieśnik, wpadł na genialny pomysł: obrabujemy Mikołaja. Ma przecież taki duży worek, a w nim tyle wspaniałości!
Wzięliśmy kije od mioteł i staraliśmy się zrealizować swój szalony pomysł. Do dzisiaj czuję lęk przed Świętym Mikołajem. I wiem, że rózgi dla niegrzecznych dzieci to szczera prawda. Wystarczyło, że gdy tylko miałem jakiś niecny zamysł to już mnie zaczynały boleć cztery litery. I tak mi pozostało.

***********************************************

Wydałem całościowe wspomnienia na wydaje.pl
Link do wspomnień:

http://wydaje.pl/u/mefi100

Wspomnienia ukazały się pod tytułem "Naszywka z przodu". Książkę starałem się pisać zwięźle, lecz wyszło tego i tak dużo. Podzieliłem na dwie części. Pierwsza to "Naszywka z przodu cz.1". Część druga to "Naszywka z przodu".
Gdy się dowiem jak ją udostępnić za darmo, zrobię to. Proszę o pomoc w tym temacie.

Brak głosów