Mały
"Małego" znam już blisko czterdzieści lat. Od początku szkoły średniej. Najpierw go nawet niezbyt lubiłem.
Pierwszy dzień. Wychowawczyni nas się pyta gdzie mieszkamy. "Mały" mówi: trzysta osiem. Nauczycielka:
- Jak?
"Mały" powtarza:
- No, przecież mówię wyraźnie: trzysta osiem.
Wychowawczyni:
- To nie Nowy Jork. Ulice mają nazwy, a nie numery.
- Ulica nazywa się Czysta. A numer domu to osiem. Chyba jasne?
Po minach kompletnie wszystkich było można poznać, że nie koniecznie jest to jasne.
Raz w tygodniu mieliśmy warsztaty szkolne. W grupach. Ja razem z "Małym". Coś kuliśmy. Na zmianę. "Mały" od razu za... zarąbał sobie młotkiem w palec. Więc go zastąpiłem. Stał nade mną, trzymał się za palec, i głośno do mnie mówił:
- Mocniej! Mocniej! No, mocniej!
Kiedyś nauczyciel zawodu dał mu lutownicę transformatorową, żeby coś przylutował. Przyłączył ją, więc, do sieci i sobie usiadł podpierając głowę ręką. Nic nie robił, tylko jakby myślał. O czym? Trudno powiedzieć. Myślał tak przez pięć...dziesięć...piętnaście minut. W końcu nie wytrzymałem i spytałem się go na co czeka? Jak to na co? Aż się ta lutownica wreszcie rozgrzeje.
Dostaliśmy nowoczesne urządzenie wskazujące ilość obrotów i kierunek wirowania. Testowaliśmy je na silniku i pile tarczowej. "Mały" niezbyt uważał gdyż zajęty był swoimi pokręconymi myślami. Z tego zamyślenia wyrwał go głos nauczyciela:
- Sprawdź w którą stronę kręci się ta piła.
Sprawdził od razu. Zanim ktokolwiek zdążył zareagować. Aż dziw, że nic sobie nie obciął. Zszokowanemu i pobladłemu nauczycielowi powiedział spokojnie:
- W prawo.
Po czym zabandażował palca.
Kiedyś razem z "Małym" osadzaliśmy w ścianie okno. Właśnie zaczęliśmy tą ścianę burzyć, gdy nas powstrzymano i powiedziano, że to ściana nośna. I wytłumaczono, że cały dom mógł nam się zwalić na głowy. "Mały" powiedział:
- Na głowy? To w takim razie nic by nam się nie stało.
"Mały" ma dryg do interesów. Odkąd pamiętam. Rano wcześnie wstawał i kupował gazety po 50 groszy. Sprzedawał je w szkole już dwa razy drożej. Po złotówce. Z fizy groziła mu ocena niedostateczna. Stał przed tablicą i nauczycielką. I się pocił. Bo nie szło mu zbyt dobrze. Nauczycielka zagaiła:
- Słyszałam, że handlujesz gazetami?
Niechętnie przyznał. Nauczycielka ciągnęła temat:
- A sprzedasz mi po normalnej cenie? (50 gr). Dam Ci zaliczenie.
Długo się zastanawiał. W końcu powiedział:
- Raczej nie.c.d.n...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 501 odsłon