Bieszczady

Obrazek użytkownika Marian Stefaniak
Blog

Mama nalegała abym odwiedził wreszcie jej rodzinne strony. Pojechałem tam razem z dwoma kumplami. W Bieszczady. Decyzja zapadła błyskawicznie. W południe jeszcze nic nie wiedzieliśmy, a po południu byliśmy już w pociągu zmierzającym w góry.
Każdy z nas miał jakieś zadanie: pieniądze, jedzenie, albo jak w moim przypadku, namiot. Który nam zresztą ukradziono w czasie tej podróży. Jeden z kolegów prawie całą podróż przespał. Co było prawdziwą sztuką, bo pociąg był zapchany do granic możliwości. Czasami się budził, aby coś przekąsić. Zwłaszcza mu zasmakowały udka indyka. Powiedziałem do niego:
- Które to już udko wcinasz?
- A bo co?
- Nie, nic. Tak się tylko pytam. Z ciekawości.
- Trzecie.
- Nie żebym Ci coś sugerował. Ale indyk ma dwa udka, a Wojtkowi niedawno zaginął pies.
Chyba dałem mu do myślenia bo zmarszczył czoło i przestał żuć. Ale zaraz znowu zasnął. A ja go znowu obudziłem:
- Wstawaj! Za chwilę Bieszczady!
Zbliżaliśmy się właśnie do jakiegoś zadymionego, ślązkiego miasta. Kolega wybiegł na peron i głośno oraz głęboko wciągnął powietrze:
- Nooo! Po prostu balsam na moje płuca!
A balsam to była prawdziwa tablica mendelejewa. Widocznie mu tego brakowało.
Jak już o tym wspominałem namiot ktoś nam zakosił jeszcze w pociągu. Ale nic to. Najgorsze się okazało coś innego. Był straszny upał. Wbiegliśmy do najbliższej rzeki. Na szczęście była płytka. Inaczej byśmy się potopili. Staliśmy po kolana w wodzie i nie mogliśmy nic z siebie wydusić. Ani słowa. Taka była woda zimna. Ale nie to nas doprawiło.
Postanowiliśmy się nieco rozgrzać. Na słońcu. I posnęliśmy. Co to były za piękne udary termiczne! Każdy z nas wymiotował jak kot. Cokolwiek to oznacza. Postanowiliśmy wracać do domów. By uniknąć tłoku w pociągu przyszliśmy wcześniej. Dużo wcześniej. Chyba z dwanaście godzin przed odjazdem. I zajęliśmy sobie miejsca w jakimś pustym przedziale. Zresztą o tej porze wszystkie przedziały były puste.
Po południu zaczęli się schodzić ludzie. Przed odjazdem był już prawdziwy tlok. Nie ukrywam, że przyglądaliśmy się temu, z odrobiną satysfakcji. Gdy pociąg ruszył przyszedł jakiś mundurowy Pan i nas wygonił. Bo na drzwiach wisiała kartka: "Przedział dla matki z dzieckiem".

Brak głosów

Komentarze

Jeżeli fikcja to opowiadanko niczego sobie , jeżeli prawda to myślałem , że dzisiejsza młodzież jest bardziej rozgarnięta.
bialogwardzista

Vote up!
0
Vote down!
0
#365868

Marianie, - czytając Twoje "biszczadzkie opowieści" widzę, że powoli dochodzisz do formy. To dobrze. Kuruj się i niech powróci Twoje dawne poczucie humoru. 

A Tobie Yupiter proponuję, abyś był tak miły i zaglądnął na blog Mariana Stefaniaka i przecztyał przynajmniej 3-5 Jego notek. Wówczas Twoje wątpliwości zostaną rozwiane.:-)

Pozdrawiam Was,
                           
________________________ 
"Stan skrajnej niewiedzy czasem potrafi doprowadzić
do stanu skrajnego ogłupienia". (Satyr)

Vote up!
0
Vote down!
0
#365950