Złodziej

Obrazek użytkownika Marian Stefaniak
Blog

Wieczorami sobie dreptam wąskimi korytarzami "Kombatanta". Efekty tego dreptania są mizerne. Ale się poruszam. Za pomocą specjaljego chodzika.
Spotkałem Pana Z. To starsza osoba mieszkająca na moim piętrze. Można by powiedzieć - sąsiad. Zaczęliśmy rozmawiać. Po pewnym czasie rozmowa zeszła na temat jego bezpośredniego sąsiada:
- Chyba nie jest uciążliwy?
- A szlag by z takim człowiekim. Zwykły złodziej.
- Złodziej? Przecież on się ledwo porusza.
- Ale kradnie.
- To niech Pan zamyka drzwi.
- Zamykam. Ale to nic nie pomaga. Widocznie ma drugi klucz. Na przykład ostatnio zabrał mi czapkę.
- No, i po co mu była Pana czapka? Ma przecież własną.
- Sam się zastanawiałem. On widocznie także. Bo wczoraj wieczorem mi ją podrzucił.
- To nie było Pana o tak późnej porze w pokoju?
- Byłem. Ale tak prędko się poruszał...
- Zaraz. Przecież ledwo porusza jedną nogą.
Jakoś trudno mi sobie było go wyobrazić w roli złodzieja. Dystans stu metrów pokonywał chyba z godzinę.
- Widzi Pan jak się maskuje. Ale mi oczu nie zamydli. Dzisiaj na przykład ukradł mi skarpety. I to z nóg. Na chwilę zasnąłem w fotelu. Budzę się, a nogi gołe. No, i jak ja teraz wyglądam?
Podwinął nogawki. Skarpet faktycznie nie miał.
W czasie naszej rozmowy podjechał wózkiem inwalidzkim jego sąsiad. Ten o którym rozmawialiśmy. Powiedziałem mu "dobry wieczór". Coś mi niewyraźnie odpowiedział. Za jego plecami mój rozmówca mrugnął do mnie porozumiewawczo okiem. A złodziej wolno pojechał dalej. Zapewne do łazieki, aby ją zadeptać butami. Niby nie chodził, ale ludzi można nabrać. Mnie nabrał.
Za chwilę pojechał na posiłek. Bo była pora kolacji. Mój rozmówca szedł także. Ja mam jedzenie przynoszone do pokoju. Pan Z. poszedł zamknąć swój pokój. Po chwili usłyszałem jego przekleństwa. Wrócił wzburzony:
- Ukradł mi klucze! Ale i tak pójdę. Proszę Cię tylko abyś czasami rzucił okiem na mój pokój.
Obiecałem. Po powrcie zapytał się mnie czy wszystko okej? Tak. Jeszcze chwilę ze mną pogadał i poszedł do siebie. Ale po chwili wrócił:
- Ktoś mi ukradł dokumenty!
- Niemożliwe! Przecież cały czas tu byłem, a nikt nie wchodził.
Długo na mnie patrzył, w końcu powiedział:
- Naprawdę. Nigdy bym Pana nie podejrzewał.

**********************************************

Wydałem całościowe wspomnienia na wydaje.pl
Link do wspomnień:

http://wydaje.pl/u/mefi100

Wspomnienia ukazały się pod tytułem "Naszywka z przodu". Książkę starałem się pisać zwięźle, lecz wyszło tego i tak dużo. Podzieliłem na dwie części. Pierwsza to "Naszywka z przodu cz.1". Część druga to "Naszywka z przodu".
Gdy się dowiem jak ją udostępnić za darmo, zrobię to. Proszę o pomoc w tym temacie.

Brak głosów