Ocena.
Zbliżał się koniec semestru, a mi groziły cztery oceny niedostateczne. Niedobrze. Aby myśleć o egzaminach poprawkowych można ich było mieć co najwyżej trzy. Tych ocen. Jeśli chciałem mieć jakąkolwiek szansę pozostania na uczelni to musiał bym wybłagać przynajmniej jedną ocenę pozytywną.
Na pierwszy ogień poszła matematyczka. Wyglądała sympatycznie. Właśnie czekałem pod jej salą aż skończy zajęcia. Naprzeciwko mnie siedziała jakaś dziewczyna. Z twarzy dobrze mi znana. Był jeden szkopuł. Znajoma, ale skąd? Myślałem, myślałem i nic. Chociaż bardzo się starałem to nie mogłem sobie przypomnieć. Z wysiłku prawie zapomniałem po co przyszedłem. Dziewczyna patrzyła na mnie obojętnie, jakby mnie nie znała. Powiedziałem:
- Też do matematyczki?
- Aha.
‘ Kłopoty?
„ Nie. To moja mama.
Więcej jej nie pytałem. Bo i tak te pytania nic mi nie dawały. Kiedyś całą grupą czekaliśmy na zajęcia. Jedna z dziewczyn powiedziała:
- A wiecie, że córka naszej profesorki od matematyki grała główną rolę w filmie „Nad Niemnem”?
Nie wiedzieliśmy. Ale ja za to już wiedziałem skąd znam twarz tej dziewczyny z poczekalni. Bo film oglądałem i bardzo mi się podobał.
Pani z matematyki ni nie dała się przekonać do zmiany decyzji. Musiałem szukać gdzieś indziej. Koło uczelni napotkałem kolejną z pań, z którymi musiałem porozmawiać. Ale obok niej szedł mąż ciągnąc za sobą sanki. Nie wypadało zagadać.
Mężczyzna, w pewnym momencie się pośliznął. I coś sobie zrobił w nogę, bo nie mógł wstać. Obok niego stała bezradnie żona, więc zaproponowałem pomoc. Zawiozłem poszkodowanego sankami do szpitala. Po prześwietleniu noga okazała się złamana. Nauczycielka z wdzięczności chciała mi dać ocenę dobrą. Protestowałem. Przecież nie zrobiłem tego dla korzyści. Ale była niezmiernie przekonywująca i postawiła na swoim.
Kolega coś mi mówił o względności. Ale chyba go do końca nie zrozumiałem. Przecież ta sytuacja była bezwzględnie dobra.. Dla mnie.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 478 odsłon