Lasy Warzyckie. Tu się słyszy historię (cz. I)
Pan E., 68 lat, jaślanin: byłem mały, malutki, niewiele pamiętam....twarze, twarze, blade, strach, strach. Starch i głód. Głód i strach. Mieszkaliśmy w lesie, obok przechodził front. Wysiedlili nas, wyrzucili z domu. Starch, głód, zimno.
Chwilami brak nadziei. Przez kilka następnych lat, już w łóżku, w ciepłym łóżeczku w domu, kładąc się spać, wkładałem kromkę chleba pod poduszkę, tak na wszelki wypadek.
***
Jedziemy z Jasła, w kierunku Krosna. Skręcamy w lewo i wjeżdzamy na najwyższe wzgórze w okolicy, Babią Górę, 387 m npm. Szukamy kurhanów. O kurhanach wiem, bo opowiedzieli mi jaślanie. Chcemy je zobaczyć. Ot, mieszczuchy szukające sensacji. A kurhan sprzed ponad 4 tys. lat to nie lada gratka!
Jeździmy, błądzimy, pytamy miejscowych: "kurhany, no gdzie te kurhany?". A nie wim, panie, odpowiada jeden z drugim.
Whatta fuck, nie wiedzą??? Miejscowi? Może więc kurhanów nie ma? W "Wikipedii" wprawdzie wspomniano, ale bez żadnego odnośnika, bez linka, bez...ech, trochę historii i człowiek się gubi.
***
Wjeżdżamy w las, ale jeszcze drogą asfaltową. Brama, a na niej napis:
Przechodniu, powiedz Ojczyźnie, że wierni jej prawom tu spoczywają.
Spaceruję pomiędzy mogiłami, w większości są to mogiły zbiorowe. "Wspaniałych duchem żołnierzy AK", "Bohaterom", "Niezłomny żołnierz, major AK, torturowany w hitlerowskim więzieniu, następnie stracony w tym miejscu, 1943"
W przewodniku: kilka tysięcy ofiar faszyzmu, Polaków, Żydów, Łemków. Miejsce kaźni z terenu całego Podkarpacia.
Jest zbiorowa mogiła kalekich dzieci z ośrodków wychowawczych w Miejscu Piastowym i Iwoniczu. Zostały okrutnie zamordowane. Hitlerowcom żal było amunicji, więc roztrzaskiwali główki dzieci o leśne drzewa.
Boże...Boże....
Stoję nad mogiłą długą chwilę.
Boże, nie pozwól, by o nich zapomniano!
Florentyna Madejewska. Jej dom, określany w konspiracji kryptonimem "Lukaszów", był punktem kontaktowym dla żołnierzy polskich przechodzących przez „zieloną granicę" polsko- słowacką na Węgry, a stamtąd na Zachód do tworzących się jednostek armii polskiej.
Florentyna Madejewska podjęła pracę w Polskim Komitecie Opiekuńczym zajmującym się dożywianiem i pomocą więźniom jasielskiego więzienia. Wraz
z innymi przygotowywała posiłki i paczki. Nawiązywała kontakty z więźniami
i przekazywano informacje o ewentualnym zagrożeniu dla innych. Była łączniczką między strażnikami jasielskiego więzienia, a szefem Kedywu rzeszowskiego por. Zenonem Sobotą ps. „ Korczak ". Organizowała też pomoc dla przesiedleńców.
Została aresztowana przez Gestapo 3 stycznia 1944 r. Po dziesięciu dniach śledztwa została przewieziona do Krakowa. W jakiś czas później przywieziono ją na powrót do Jasła i rozstrzelano 31 marca 1944 r. w lesie Warzyckim.
***
Piszę o pani Florentynie, z prostego powodu. Ocalić od zapomnienia. Od 2004 roku została honorową obywatelką Jasła. Wiedzą jednak o tym chyba tylko niektórzy miejscowi urzędnicy i kilku nauczycieli z okolicznych szkół.
***
Kurhany?
Do kurhanów docieramy następnym razem.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1115 odsłon
Komentarze
Tylko nie bardzo rozumiem, do czego bylo pani potrzebne
20 Sierpnia, 2009 - 13:29
to ohydne przeklenstwo ?
Zeby popisac sie znajomoscia angielskiego ?
A moze, zeby pokazac, ze pani taka rowniacha ?
I zaraz po tym o ofiarach faszyzmu...
----------------
Nie czuje pani tego zgrzytu ?
To mozna bylo wyrazic inaczej.
arka
arka
20 Sierpnia, 2009 - 13:48
nie bulwersuj się tak.
Widzisz....cóż, czasem trzeba tłumaczyć z polskiego na nasze.
Chciałam pokazać właśnie, jaki świat mamy wokół, jaki misz masz, ile zapomnienia, niezrozumienia. Jak to właśnie dzisiaj wygląda, jak przeciętni turyści do tego podchodzą.
Szkoda że kompletnie nie zrozumiałaś. Niepotrzebne to Twoje zadęcie.
Poniżej sparafrazowłam np. znane powiedzenie "trochę techniki a człowiek się gubi"
pozdrawiam