O zapaści semantycznej... i Białych Rosjanach - część 4/4

Obrazek użytkownika Żołnierze Wyklęci
Historia

Oczyma wyobraźni widzę uroczystość państwową w miejscu takiego upamiętnienia. Kwiaty pod pomnikiem składają  polski prezydent i rosyjski premier. Prowadzący uroczystość, w ukłonie dla rosyjskich gości, czyta słowa wypowiedziane w lipcu 1920 r przez gen. Piotra Wrangla, Głównodowodzącego Siłami Zbrojnymi Południa Rosji, następcę gen. Antona Denikina:
Można różnie oceniać ustroje polityczne, można być skrajnym republikaninem, socjalistą, a nawet marksistą, ale nie sposób nie dostrzec, że tak zwana republika sowiecka jest przykładem najbardziej tyrańskiego, złowieszczego despotyzmu, pod którego uciskiem ginie Rosja, i nawet jej nowa,  jakoby rządząca klasa robotnicza wdeptana jest w ziemię, jak cała reszta społeczeństwa [...]. Tylko ludzie ślepi i nieuczciwi mogą uważać nas za reakcjonistów. My walczymy o wyzwolenie narodu spod jarzma, jakiego nie znano w najbardziej ponurych okresach naszej historii […] my doskonale wiemy, że nasza wojna domowa ma światowe znaczenie. Jeśli nasza ofiara pójdzie na marne, to społeczeństwo europejskie, europejska demokracja będzie musiała sama bronić swoich kulturowych  i politycznych zdobyczy przed uskrzydlonym zwycięstwami wrogiem cywilizacji.

Generał Piotr Nikołajewicz Wrangel, głównodowodzący Siłami Zbrojnymi Południa Rosji.

Naszych rodaków zgromadzonych pod pomnikiem rosyjskich  antykomunistów, towarzyszy broni żołnierza polskiego z wojny polsko-bolszewickiej, ogarnia  wówczas refleksja jak prorocze były to słowa. Bo przecież niespełna dwadzieścia lat po zwycięstwie z 1920 roku, dokładnie 17 września 1939 roku,  efekty polskiej wiktorii, w ponoć jednej z  osiemnastu bitew decydujących o losach świata, przestały mięć jakiekolwiek praktyczne znaczenie, odchodząc już na wieki wyłącznie do świata wspomnień o dniach chwały polskiego oręża. Prowadzący celebrę dalej czyta słowa  gen.Wrangla:
Dopóki w Rosji nie zostanie ustanowiona prawdziwa władza państwowa, oparta na potwierdzonych wiekowymi dociekaniami rozumu ludzkiego zasadach praworządności, zagwarantowania praw osobistych i majątkowych, z pełnym poszanowaniem międzynarodowych zobowiązań, w Europie nigdy nie zapanuje pokój. Nie można będzie podpisać żadnego gwarantującego cokolwiek porozumienia i w niczym się ze sobą dogadać.

Uczestnicy uroczystości, słuchając tych słów, myślą wtedy: „Jaka to ulga, że w Rosji zapanowała  wreszcie wymarzona przez Wrangla władza, że zamordowanie znacznej części narodu czeczeńskiego, napaść na gruzińskie terytorium i bombardowanie gruzińskich osad w sierpniu 2008 roku, zabójstwo  Anny Politkowskiej w dniu 7 października 2006 roku (na marginesie: 7 października to dzień urodzin premiera Putina), zabójstwo Aleksandra  Litwinienki dokonane w centrum Londynu w listopadzie 2006 r., los Chodorkowskiego, wysadzenie w powietrze samochodu z byłym prezydentem Czeczenii Zelimchanem  Jandarbijewem w stolicy Kataru, Dausze, w lutym 2004 roku, przepisy rosyjskiego systemu prawnego służące legitymizacji wymienionych mordów w Londynie i Katarze, czy zaprzeczanie temu, że mord katyński nosił znamiona ludobójstwa to przeszłość, od której aktualne rosyjskie władze jednoznacznie się odcinają i którą w sposób zdecydowany i bez żadnych niedomówień potępiają”.... „Jak dobrze, że tego dożyliśmy” - myślą sobie...

Na razie to tylko marzenia. Mogą się spełnić albo nie spełnić. W  każdym razie na zarysowany powyżej pomysł upamiętnienia Rosjan walczących za naszą wolność przeciwko Armii Czerwonej w lecie 1920 r., pomysł pozwalający w procesie ocieplania stosunków polsko-rosyjskich  odwołać  się do prawdziwej historii, udzielam naszym politykom, będąc upoważniony do tego przez Kazimierza Krajewskiego,  bezpłatnej licencji. A czy strona rosyjska, gdyby taki pomnik został wzniesiony, przyjmie polską inicjatywę z uznaniem, czy nie odbierze jej jako prowokację obliczoną na zniweczenie wiatru odnowy wiejącego -  jak twierdzą  osobistości polskiego życia publicznego, a one na pewno widzą więcej i wiedzą lepiej od szarych zjadaczy chleba, z których większość ma pewne trudności z rozpoznaniem realnych symptomów ocieplenia wzajemnych stosunków - od murów Kremla w kierunku Warszawy?
Mam nadzieję, że odniesie się do niej pozytywnie. Wszak pomysł mieści się w kanonie  aktualnej narracji historycznej  władz rosyjskich,  trafnie zdiagnozowanej przez red. Skwiecińskiego w przywołanym wcześniej tekście Na Placu Czerwonym być trzeba, odwołuje się do braterstwa broni, tak  przecież cenionego na Kremlu, i dobitnie pokazuje, że komunizm był śmiertelnym wrogiem zarówno narodu rosyjskiego jak i polskiego, z czym nikt przy zdrowych zmysłach nie powinien  chyba polemizować.

Tak czy inaczej, Borysa Sawinkowa i innych Rosjan-antykomunistów, którzy walczyli u boku żołnierza polskiego w letnich tygodniach  kampanii 1920 roku, czas uczcić!

Grzegorz Wąsowski
Fundacja „Pamiętamy”
Warszawa, maj/czerwiec 2010 r.

PS. Tekst ten powstał na przełomie maja i czerwca 2010 r. Kiedy kończyłem pracę nad nim, nie sądziłem, że rzeczywistość tak szybko, bo w ciągu  niecałych trzech miesięcy, dopisze smutny epilog do jego głównych wątków. Mam na myśli, rzecz jasna, podjętą przez naszą władzę wykonawczą, jak się wydaje na polecenie Kancelarii Prezydenta RP, inicjatywę upamiętnienia pomnikiem nagrobnym 22 żołnierzy Armii Czerwonej, poległych w czasie szturmu na Warszawę w 1920 roku, spoczywających na cmentarzu w Ossowie. Pomnik zatem już stoi, uroczystość będzie, choć jeszcze nie wiadomo kiedy, tyle że nie Sawinkowa i Jego towarzyszy upamiętniliśmy, ale bolszewików.

Bardzo okazały pomnik w Ossowie wybudowany na mogile bolszewików poległych  podczas wojny 1920 r., sfinansowany ze środków Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.

Jak sądzę właściwą i pełną ocenę tego faktu przedstawił prof. Andrzej Nowak w opublikowanym na łamach "Rzeczpospolitej"  artykule Ossów to rosyjski Katyń?, do którego lektury serdecznie zachęcam. Ze swojej strony chcę zwrócić uwagę na dwa aspekty  ostatnich wydarzeń na cmentarzu w Ossowie, które jak sądzę, są znakomitą ilustracją dla głównej tezy mojego tekstu, iż grzęźniemy w  głębokiej zapaści semantycznej i poruszamy się w chaosie pojęciowym. Przede wszystkim okazało się, że grób czerwonoarmistów można zbezcześcić, czy - jak kto woli -  sprofanować, malując na nim czerwoną gwiazdę, czyli symbol pod jakim żołnierze ci walczyli i zginęli. Do takiego  incydentu bowiem doszło, co było jednym z powodów odłożenia zaplanowanej na 15 sierpnia br. ceremonii odsłonięcia pomnika. To tak, jakby  uznać, że grób żołnierza polskiego można sprofanować malując na nim orzełka z koroną.
Uznanie, że w opisanych sytuacjach doszło do profanacji jest możliwe wyłącznie w warunkach przyjęcia za obowiązujące symboli - pojęć przeciwstawnych prawdzie. A taką właśnie symbolikę – w postaci krzyża prawosławnego - przyjęto dla upamiętnienia w Ossowie. Może więc warto, znów z powodu elementarnego przywiązania do faktów, przypomnieć, że Cerkiew prawosławna w pierwszych latach po rewolucji bolszewickiej występowała jako otwarty wróg bolszewizmu, oraz że 19 stycznia 1918 roku jej patriarcha Tichon rzucił anatemę na bolszewików, ogłaszając co następuje:
Mocą użyczonej Nam przez Boga władzy, wzbraniamy wam Sakramentów Chrystusowych i rzucamy na was anatemę, o ile nosicie jeszcze imiona chrześcijańskie, i chociażby przez urodzenie swe tylko, do Cerkwi Prawosławnej należycie. [Józef Mackiewicz, „Zwycięstwo prowokacji”].

Przeciwnikiem wojsk polskich w wojnie 1920 r. była Armia Czerwona, a szerzej bolszewicy, czyli wszyscy popierający wprowadzenie leninowskiej wersji komunizmu w Rosji. Jak wyglądało takie wprowadzenie widzimy na zdjęciu, przedstawiającym "laicyzację" jednego z klasztorów prawosławnych [fot. www.ioh.pl ] .

Warto wspomnieć również i to, że gdy owych 22 bolszewików, którzy znaleźli śmierć z rąk żołnierza polskiego pod Ossowem i zostali pochowani na miejscowym cmentarzu, maszerowało  w szeregach Armii Czerwonej żeby „wziąć” Warszawę, co miało umożliwić  Leninowi i spółce zainstalowanie bolszewizmu w  Europie zachodniej, czyli zniszczenie cywilizacji zachodnioeuropejskiej, zbudowanej przecież na fundamencie chrześcijaństwa, na Krymie walczyły jeszcze oddziały białych Rosjan pod ogólną komendą gen. Wrangla. Jego słowa o wrogach cywilizacji przypomniałem w swoim tekście.

Prawda jest taka, że o czerwonoarmistach pochowanych w Ossowie nie wiemy nic ponadto, że byli elementem potężnej siły, która szła na Warszawę, na zachód, żeby zniszczyć, podeptać wszystko co było drogie naszym przodkom, a wiarę chrześcijańską w pierwszej kolejności. Wiemy również, że ich rodacy przywiązani do starego porządku, czyli rzeczywistości szanującej chrześcijaństwo, byli wtedy po drugiej stronie barykady, walcząc u boku żołnierza polskiego bądź w szeregach Wrangla. Zdobienie mogiły  żołnierzy bolszewickich pochowanych na cmentarzu w Ossowie pomnikiem, którego najważniejszym elementem jest krzyż prawosławny, stanowi zatem poważne zafałszowanie w przestrzeni symbolicznej i prowadzi  niektórych do absurdalnego wniosku, że symbol czerwonej gwiazdy narysowany na mogile przez przeciwników tego upamiętnienia należy rozpoznawać jako akt profanacji, a nie przypomnienie  z czym i po co żołnierze ci przyszli na ziemię, w której zostali pochowani.
Tak, oparte na deformującej prawdę narracji historycznej stosunki postpeerelowsko - postsowieckie, przepraszam: oczywiście polsko - rosyjskie mają się coraz lepiej. Grozą wieje...

G.W.


Zwłoki żołnierzy polskich rozbrojonych przez bolszewików i rozsiekanych szablami w okolicach Warszawy latem 1920 r. Oprawcy na ogół rozrąbywali schwytanych szablami: puszczali ich w pole i urządzali "polowanie na ludzi". Czasami nabijali oficerów na pal lub, gdy było nieco więcej czasu, stosowali wymyślne tortury. Raport z 8 czerwca 1920 roku spod wsi Zamosze i Zawidno, gdzie walczył 32. Pułk Piechoty: "Po odparciu wroga i przywróceniu starych pozycji znaleziono [jeńców] z rozprutymi brzuchami, powyrywanymi wnętrznościami, porąbanymi czaszkami, pokłutymi pachwinami, poprzestrzeliwanych kulami dum-dum. [...] Mózg porąbany leżał obok trupa" . .. czytaj więcej>

Zwłoki żołnierzy polskich z 4 armii wziętych do niewoli przez bolszewików i żywcem zakopanych pod Słonimiem w 1920 r. czytaj więcej>

Ręka oficera Wojska Polskiego żywcem zakopanego przez bolszewików na Wołyniu.

O zapaści semantycznej... i Białych Rosjanach - część 1/4>
Strona główna>

Brak głosów

Komentarze

Doskonała praca, teraz najwyższy czas na wydanie książki o tej tematyce. Początek już jest. Może już takie opracowanie powstaje?

Polacy tak naprawdę nic na temat Białych Rosjan żyjących w II RP nie wiedzą i o ich walce po stronie Polski w czasie wojny polsko - bolszewickiej 1919 - 1921 rok.

Nie wiedzą o tym prawie nic dlatego taka książka by się nam przydała, aby nam Polakom przybliżyć losy Białych Rosjan żyjących w granicach II RP. Zresztą sama wojna polsko - bolszewicka jest bardzo słabo udokumentowana, jest bardzo mało książek i publikacji na ten temat i bardzo mało historyków zajmujących się tą tematyką.

A tutaj kilka najnowszych opracowań na ten temat, które polecam:

"Wojna o wszystko", "W obronie Europy Wojna z bolszewicką Rosją w 1920 roku" i "Poznaniacy w wojnie polsko - bolszewickiej 1919 - 1921", osobiście polecam te opracowania.

Gorąco pozdrawiam autora tekstu.

Vote up!
0
Vote down!
0
#82180