Dandysi z PO
Kto z kim przestaje, takim się staje, na pewno znacie te obyczaje......
Partia miłości jak wiemy rekrutowała się - czas przeszły, bo coś czasy dynamiczne i niespokojne, słowem wojna - z polityków, jak wiemy , spokojnych, stroniących od brudnych afer, posługujących się li tylko i wyłącznie językami ludzi i aniołów, a na dodatek z miłoscią.
Wisienką na tym wpaniałym platformerskim torcie miłosci i estetyki był od początku Jarosław Gowin, stanowiący przeciwagę dla nieposkromionych Palikota i Niesiołowskiego. Ci dwaj panowie traktowani byli mimo wszystkoprzez publikę ze zrozumieniem, jako potrzebny folklor, urozmaicający to gładkie, wybotoksowane oblicze Platformy. No a przecież wiadomo, że tylko różnorodnosć jest ciekawa (tak mówią ci od wizerunku)
Ale cóż to się nagle stało? Wojna wojną, ale mimo wszystko jestem zaszokowana.
Jarosław Gowin, ten arbiter elegantiarum, moralista i estetyk....tak, dziś jemu poświęca swój czas, swoją całą notkę....Mam osobisty powód.
Kiedyś, ze dwa lata temu, zaraz po wyborach był taki ranking na najseksowniejszego polityka. Gowin plasował się tam dosyć wysoko, mimo wieku, ale ten jego siwy włos nadający mu swostą powagę zapewne pociąga część pań, może nawet niektórych panów. Ja tam wtedy głosowałam na tors Olejniczaka, pomyślałam, że trzeba nagrodzić te trudy, te godziny leżenia w solarium, dentyste itp:)))). Poza tym jest młodszy od Gowina, a to również w pewnych aspektach ważne. Gowin, bez względu na sympatie polityczne, nigdy mi się nie podobał. Coś mnie w nim odstręczało, żeby nie powiedzieć, brzydziło. Nie wiedziałam co. Ale wiem z doświadczenia, że jeśli coś mi nie pasuje u nieznanego mi człowieka, a ja nie wiem co, to to coś na pewno za jakiś czas wypłynie. No i wypłynęło.
Wczoraj ten piękny, mądry, dystyngowany, skromny, inteligentny, stonowany i empatyczny polityk PO coś się zdenerwował w programie Jana Pospieszalskiego. Coś go komentarze gości w studio wytrąciły z tej jego nestorskiej równowagi, zaczął się wić i kłamać w żywe oczy, zapominając o elementarnym szacunku do widzów. Ja mu to nawet wybaczam, te bzdury na temat 8 mln zaliczki wpłaconej przez rzekomego inwestora. Ale gdy nagle użył określenia " NIE DAĆ SIĘ SPUŚCIĆ PO BRZYTWIE", kubek z herbatą omal nie wypadł mi z ręki.
Panie Gowin, pokazałeś swoją prawdziwą twarz. Już wiem, dlaczego zawsze budziłeś moją odrazę.
Historia określenia "NIE DAĆ SIĘ SPUŚCIĆ PO BRZYTWIE"
Było to z 10 lat temu, zaczynaliśmy ostatni rok studiów. Po zdanych egzaminach pojechaliśmy w lipcu stopem w Europę. A że wiadomo, studenci biedni, ale kreatywni, jeżdżąc po różnych miejscach, pomyśleliśmy, że może by się gdzieś zahaczyć na kilka tygodni i zarobić parę złotych, na przykład przy zbiorach owoców lub warzyw. Akurat byliśmy we Włoszech i koleżanka z Polski dała nam namiar na ludzi - Polaków organizujących pracę przy zbiorach pomidorów. Zadzwoniliśmy na podany numer. Kobieta, która nas informowała, była tak fałszywie, obleśnie życzliwa - nie wiem jak to inaczej określić. Ta jej rzekoma empatia podszyta była jakimś diabłem. A trzeba Wam wiedzieć, że wówczas jeszcze nikt nic nie wiedział o włoskich obozach pracy. A na dodatek my byliśmy tak naiwni i niedoświadczeni, jak mogą być tylko chowani pod kloszem polskiego uniwersytetu studenci.
A jednak coś w tej kobiecie było nie tak. Pokierowała nas do jakiegoś pośrednika we Włoszech. Również Polaka. Ten był już mniej sympatyczny, kazał nam wpłacić zaliczkę za pracę (!). Więc my znowu dzwonimy do tej pani z wyrzutem i skargą na jej kolegę, a ona do nas tym swoim obleśno słodkim głosikiem, że coś zapłacić musimy, bo takie są zasady, ale poradziła, żeby się potargować i NIE DAĆ SIĘ SPUŚCIĆ PO BRZYTWIE.
Zszokowani - pisałam, że byliśmy spod klosza - takim słownictwem, porzuciliśmy myśl o pracy przy pomidorach, zerwaliśmy kontakty z polskimi pośrednikami, mimo ich kilku nachalnych prób podtrzymania kontaktu. Do kraju wróciliśmy z końcem wakacji bez grosza przy duszy, ale za to bogaci w cudowne doświadczenia. Z wyjątkiem tego epizodu pomidorowego.
Kilka lat później gruchnęła wiadomość o obozach pracy we Włoszech.
A nam, od czasu pamiętnej rozmowy z pośredniczką określenie " NIE DAĆ SIĘ SPUŚCIĆ PO BRZYTWIE" kojarzy sie z najgorszym sortem oszustów, drobnych cwaniaczków, szulerów, śmierdzących paserów spod dworca PKP.
A wczoraj dokładnie to określenie słyszę z ust arbitra elegantiarum z PO, Jarosława Gowina.
Dandysom z PO już dziękujemy. Nie chcę żeby w rządzie mojego kraju zasiadali pośrednicy polskich obozów pracy we Włoszech przy pomidorach, którzy wiedzą, jak nie dać się spuścić po brzytwie.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1655 odsłon
Komentarze
Gowin się wcale nie zmienił, tylko przestał udawać
15 Października, 2009 - 11:43
warto sobie przypomnieć tekst, od którego zaczęła się w sieci kariera naszego blogera Koszona:
http://koszon.salon24.pl/79212,mimowolny-sztab-jaroslawa-gowina
on po prostu przestał UDAWAĆ
15 Października, 2009 - 15:16
ten pan nigdy mi sie nie POdobał,a w 2007 szczegolnie
gość z drogi
gość z drogi
też tak sądzę
15 Października, 2009 - 16:12
że się nie zmienił. Po prostu dostał nerwa i maska mu spadła. Oni w tej platforme to chyba ostatnio coś poddenerwowani. A stres, jak widać, szkodzi.
wybotoksowane oblicze Platformy ;-)
15 Października, 2009 - 14:52
Świetny tekst!
A ten gość mnie także brzydzi samym swoim obłudnym wyglądem, nie mówiąc już o zachowaniu, kiedy długo budowany kredyt zaufania zaczyna wykorzystywać dla obrony bratnich skurwieli i plucia na porządnych ludzi.
Pzdrwm
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - -
Liberalizm to lewactwo sklepikarzy (i alibi aferzystów).
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
czy to przypadkiem nie TEN,za ktorego urzędowania,Znak
15 Października, 2009 - 15:20
wydał własnym nakladem pewną obrzydliwą ksiązkę,godzącą w Polskę... ? gość z drogi
gość z drogi
Dandysom z PO dziękujemy:)a ja dopowiem paszli won
15 Października, 2009 - 15:27
Bozena,
doskonale,ze ktos zauważył TĄ jego "BRZYTWĘ" myslalam,ze się przełyszałam,ogladając ten program.....ale jednak ,nie
,brawo ,gość z drogi :)
gość z drogi
gość z drogi
15 Października, 2009 - 16:18
to prawda, Znak podpadł przez tą publikację.
A określenie z "brzytwą" zawsze słyszę dzięki opisanej historii.
Po epizodzie we Włoszech słyszałam też je parę razy potem, zawsze z ust tzw elementu. A tu proszę, taka niespodzianka! nie dość, ze w telewizji, to jeszcze sam Gowin. Język określa nasz status społeczny, klasę, wykształcenie itp. Gowin się właśnie "pięknie określił"
pozdawiam
dzięki
15 Października, 2009 - 16:15
tak jak pisałam - u mnie nigdy nie miał kredytu zaufania, nawet sprawa in vitro mnie nie zwiodła. Dobrze sie stało, że ludzie zobaczyli, jaki jest naprawdę. Dostał nawet ironiczne oklaski.
bożena,wisienka Gowin? Raczej szara maść. Dobra nawet na ściury!
15 Października, 2009 - 17:52
"Dandysom z PO już dziękujemy."
Kak Dandys londynskoj odet na kanec uwideł śwet!
pzdr
antysalon
Sprytny wielki językoznawca Jerry Dżoo-Vin
15 Października, 2009 - 20:14
Był kiedyś taki film przygodowy "Długie łodzie Wikingów", gdzie w końcowych scenach Wikingowie dostają się do jakiegoś arabskiego miasta, w którym atrakcją jest długa brzytwa w kształcie ogona dinozaura, nad którą delikwent klęka na desce i po uruchomieniu zapadni jest SPUSZCZANY PO BRZYTWIE. Może ta scena weszła do wyobraźni plebejskiej, a wielki dr phil Jerry Dżoo-Vin, twórczo przejął fraze-sologię proletów.
Gdy studiujemy gwarę więzienną, dziwimy się jędrności i dosadności tzw. grypsery. Docenił to np. W. Łysiak i w powieści "Lider", gdzie wkłada w usta pewnemu jegomościowi, też z królewskiego miasta Krakowa jak Jerry, o ksywie "Blankiet" vel "Zecer" znamienne zdanie "puzon wam w oklapichę".
Tym optymistycznym akcentem kończę, w długi październikowy wieczór przy herbacie, balladach Oscara Petersona gdy za oknem ciemno ;-)
pzdr
Milton
Gowin
16 Października, 2009 - 08:45
no cóż, wychodzi szydło z worka. trzeba mu przyznać, że niezły z niego aktor, a rolę wysublimowanego konserwatysty opanował perfekcyjnie.
członkowie klubu PO - jak ich nacisnąć - gubią się w zeznaniach. Tusku ostrzegał: rozmawiajcie tak, jakby was podsłuchiwano, a i tak cała prawda o nich wyłazi na wierzch.