Boże Narodzenie, Syberia, 1942

Obrazek użytkownika bożena
Historia

24 grudnia, blady świt, czterdzieści stopni mrozu. Trzeba szykować się do pracy, zaraz przyjdzie kułak, żeby wygonić dorosłych do roboty, szybko więc ubierają na siebie, to co mają, zniszczone walonki, ale jak tu inaczejś przejść te 18 km, żeby dotrzeć do wyrębu? Wszyscy niewyspani, dziecko, dwuletnia Wandzia, całą noc płakała z głodu i zimna. Reszta osób w baraku (4 rodziny, łącznie 17 osób) też niewyspana, pluskwy atakowały zajadlej niż zazwyczaj. Dwunastoletnia Basia odkrywa nowe wrzody na nodze, a jej starsza siorstra skarży się na bolące strupy na głowie. Dobrze, że nie ma lustra, z jej urody - tylko wspomnienie,z pięknych ciemnych i gęstych włosów do pasa został tylko kołtun, zawszony i brudny.

Wieczorem dorośli wracają umęczęni nieludzką pracą przy wyrębię lasu, kobiety zgrabiałymi, przemarzniętymi rękami przytulają dzieci, starają się opatrzyć rany i ugryzienia. Ktoś informuje, że właśnie pochowano czwartą w tym tygodniu osobę z sąsiedniego baraku.

Wieczór Wigilijny.

Dzięki wyrobionej normie niektórzy mają 800 gram czarnego chleba, niektórzy tylko 400, dzieci mają po 200 gram. Czarny chleb i wrzątek - oto wigilijne potrawy Polaków zesłanych na Syberię za to, że w ich rodzinach byli wojskowi walczący u boku Piłsudskiego w 1920 roku. Polscy inteligenci, nauczyciele, działacze społeczni. Odkąd wywieziono ich pod osłoną nocy w lutym 1940 roku, nikt nie jadł normalnego posiłku, nikomu nie udzielono fachowej pomocy lekarskiej, nikt nie mógł umyć się porządnie, gdyż nie było mydła. Ludzie, stłoczeni w barakach, walczący z głodem, insektami, chorobami, brudem i przerażajacym zimnem.......łamią się czarnym chlebem, składają sobie życzenia świąteczne. Modlą się. Modlitwa i miłość pomaga im przetrwać, pomaga im znieść żrącą tęsknotę za krajem, za ojczystymi stronami, za rodziną, przyjaciółmi. Śpiewają po cichu polskie kolędy, Ktoś powiesił na ścianie z tej okazji zabrany podczas wywózki, przemycony obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej. Boże, pozwól nam zobaczyć Ojczyznę, pomóż nam przeżyć tę syberyjską zimę, daj nam wrócić w rodzinne strony.....

***

Barbara Powroźnik z Bilewiczów: „Kochajmy i szanujmy tę wolność, bo ona nie jest dana raz na zawsze”

Miała 10 lat, gdy Armia Czerwona wkroczyła do Polski. Wówczas nie zdawała sobie sprawy z tego co się dzieje, dlaczego mama ukradkiem ociera łzy i dokąd idą polscy żołnierze. Zesłana na 6 lat na Syberię wraz z mamą i trójką rodzeństwa wspomina dzień 17 września 1939 roku z pełną świadomością dramatu, jaki rozegrał się 70 lat temu. Córka osadnika wojskowego Franciszka Bilewicza, autorka wielu książek do dziś pamięta co wydarzyło się przed laty. Postanowiła ocalić od zapomnienia i spisuje swoje przeżycia oraz wydaje w formie książkowej, m.in. "Między nocą rozpaczy a świtem nadziei". Mieszka na stałe w Jaśle.

Brak głosów

Komentarze

Te spisane świadectwa są bezcenne. Niedługo braknie świadków i niedobrze byłoby gdyby z nimi umarła historia.

Vote up!
0
Vote down!
0
#41069

Gdy czyta się takie wspomnienia, gdy zapoznało się z Jednym dniem Iwana Denisewicza - Sołżenicyna, to jak na dłoni mamy bolszewickie barbarzyństwo. I pytanie: kto (co) stoi na przeszkodzie, aby czerwony bandytyzm zwany komunizmem, traktować na równi z niemieckim totalitaryzmem. By wszelkie cechy przynależne sowieckiemu bezprawiu były tak potraktowane, jak na to zasługują, czyli dożywotnio zakazane.

Vote up!
0
Vote down!
0
#41138