Alamo vs. mundrość etapu
Widmo krąży po Internecie, widmo komunizmu.
Coroczna orgia pseudonaukowych bajań, podlanych obficie rzekomym zatroskaniem o Los Polaków (oczywiście z dużych liter), których to ZŁO uosobione w postaciach tragicznych Przywódców Powstania Warszawskiego przywiodło na skraj upadku powoli zaczyna stawać się komedią.
Te same treści powielane od przeszło dekady, za to z coraz większą swadą. I to teraz, gdy nawet w kurczącym się w zastraszającym dla tęczowo-różowych liberałów fanzinie political fiction z ul. Czerskiej odstąpiono od nachalnej pedagogiki wstydu.
No bo przecież PW było złe, doprowadziło do kolejnej w ciągu wojny hekatomby Polaków, zniszczyło miasto, starło z powierzchni Ziemi dorobek dziesiątków pokoleń… a przede wszystkim dało do ręki namiestnikom Stalina argument przemawiający do większości Polaków.
Sanacja, czyli prawica, nie dość, że zgubiła kraj w 1939, to jeszcze na koniec winna jest zniszczeniu Stolicy i śmierci Pokolenia Kolumbów.
Bo przecież Stalin nie chciał zdobywać Warszawy, gdyż zwyczajnie do Berlina się nie spieszył. Poza tym najpotężniejsza bitwa pancerna wszechwojen światowych, jaka miała miejsce pod Warszawą – Radzyminem - Otwockiem (niepotrzebne skreślić), przetrąciła kręgosłup jego armii. Astronomiczna liczba zabitych w potyczce (ok. 450 żołnierzy) wykrwawiła zaś czerwone hufce do tego stopnia, że pokornie lizały rany aż do stycznie następnego roku.
Co prawda pozostający w w ramach sowieckich wojsk Polacy praktycznie samodzielnie przeprawili się na lewy brzeg Wisły i utworzyli przyczółek, z którego to przy niewielkim wsparciu można było pokusić się o zajęcie całej lewobrzeżnej Warszawy, ale…
Tu zmienia się już narracja i zamiast mnożenia jakoby istniejących obiektywnych trudności słychać, że Stalin zwyczajnie… Polaków nie lubił.
Ot, tak. I do tego był tak perfidny, że zanim PW wybuchło nawoływać kazał do zrywu za pomocą radia.
Dżizas! Po 35 latach coraz wyraźniejszej Niepodległości (pomijając zdarzenia po 13 grudnia ub. r., bo coś mi mówi, że to tylko epizod) mamy powrót narracji z czasów środkowego Gomułki!
Pijacy, obłąkańcy, człowiek-galareta i awantura!
Tak bezczelni nie byli nawet komuniści.
Bo przecież powinniśmy siedzieć na dupach i grzecznie obserwować, jak Niemcy przygotowują obronę największego węzła kolejowego na drodze do Berlina. I ginąć nocami pod sowieckimi bombami, a potem w piwnicach domów rozwalanych ogniem zwycięskiej armii czerwonej.
W 1944 roku Niemcy przynajmniej pozwolili wyjść ludności cywilnej z miasta. Gdyby jednak Warszawa znalazła się w sowieckim okrążeniu należy przypuszczać, że walki toczyłyby się... do ostatniego cywila i liczba strat mogłaby być nawet kilka razy większa.
Co wydaje się niemal pewne – ocaleli byliby poddani gwałtom i rabunkom sowieckim, kałmucy traktowaliby ich przecież jako obrońców stawiającego im opór miasta.
Ale przecież nie chodzi o to, że każdy inny scenariusz (no, może poza jednym – na spadochronach w centrum miasta ląduje Wanda Wasilewska i paru innych towarzyszy od razu stając na czele oporu, zaś powstańcy noszą opaski nie biało – czerwone, ale o krwistej barwie) potencjalnie stanowiłby większe zagrożenie, niż Powstanie.
Ujadanie poststalinowskich sobak wynika… z namoknięcia marksizmem. I to tym w wydaniu Lenina i jego jaczejki.
Domorośli stratedzy, czasem nawet liznąwszy jakieś wykształcenie quasi historyczne tak naprawdę jedyne, na czym się opierają, to bolszewickie brednie o tzw. mądrości etapu.
Polscy dowódcy okazali się durniami (donosicielami, alkoholikami i galaretą), którzy wywołali Powstanie.
Tymczasem powinni siedzieć na dupie i czekać, kiedy czerwony socjalista rozprawi się z socjalistą brunatnym.
Idąc jednak tym zakręconym tokiem myślenia należy potępić wszelkie zrywy wolnościowe już po 1945 r.
Bo to ino haje beły, jak powiedzielibyśmy na Śląsku.
Poznańska awantura z czerwca 1956 przecież nie miała szans na zwycięstwo. Tak samo burda październikowa, obłęd grudniowy 1970 roku…
Czy też zadyma sierpniowa 1980 i potem cała praca w konspiracji podczas jaruzelskiej 8-letniej nocy.
Bez sensu… Zamiast tego trzeba było pracować? Ale jak, skoro w Poznaniu ludzie przymierali głodem... ciężko pracując?
Za każdym razem jednak mundrość etapu wymagała, byśmy siedzieli cicho.
Czyż nie takie wnioski mamy wysnuć z kocopałów drania podającego się za wszechwiedzącego historyka?
A już jego organiczna nienawiść do obchodów tej jednej z najboleśniejszych rocznic w naszej historii, bo rzekomo inne nacje świętują wyłącznie zwycięstwa, zakrawa na… autentyczny obłęd.
Tymczasem już starożytni Grecy czcili Termopile. Gdyby tak mieli ten sam rozum, co pewien forumowy pseudo historyk, naprawdę zaś antypolski propagandzista, powinni się wstydzić. Armii perskiej nie zatrzymali i do tego jeszcze wszyscy zginęli. Pewnie byli pijani, co?
A może dlatego, że to głupie pedały były?
Hop, hop, panie herstoryku! Alkoholicy czy pedryle? A może oba naraz???
Ale Grecy potrafili uczcić, a i my do tej pory stawiamy Leonidasa i 300 poległych Spartan na piedestale.
Starożytni Rzymianie, choć ich oręż przez wieki święcił triumfy, czcili Kanny. A tam przecie klęska!
Wojska kartagińskie pod dowództwem Hannibala rozgromiły liczniejszą armię rzymską. No co za PO.eby, prawda?
W tej kolekcji zboczeńców (wg portalowego herstoryka rzecz jasna) czczących przegrane bitwy nie zabraknie nawet Anglików.
Chodzi o bitwę pod Bałakławą, słynną „szarżę lekkiej brygady”.
A jak jeszcze mało – wspomnijcie na amerykański kult bitwy pod Alamo. A przecież tam to dopiero byli idioci. A nawet kilku alkoholików. Zginęli wszyscy…
Głupcy, prawda?
Durni byli też Polacy walczący z kałmuckim najeźdźcą w sierpniu 1920 roku???
Bo przecież też nie mieli dużych szans...
Odpowiedzi na to, dlaczego tak się dzieje kilkanaście lat temu udzielił pewien bloger na nieistniejącym już chyba portalu rebelya.pl:
Jest taki (pozorny) paradoks, ze wiele narodów bardziej czci bitwy i wojny przegrane niż zwycięskie: Grecy Termopile, Rzymianie Kanny, Anglicy Bałaklawę, Amerykanie Alamo… Rzymianom nie brakowało zwycięstw, więc dlaczego tak umiłowali bitwę pod Kannami?
Paradoks jest pozorny, bo dla człowieka wolnego cnotą główną jest odwaga, a bitwa przegrana pokazuje odwagę ostateczną – odwagę do końca. Bitwa wygrana tej możliwości nie daje.
Niewolnik ma inny system wartości – dla niego odwaga jest głupotą, przegrana frajerstwem, a jedyna cnota to umiejętność ucieczki od batoga. Rosjanie nie sa wolnym narodem jak Grecy, Rzymianie i Anglicy – oni wspominają tylko bitwy wygrane.
Dziś mamy niepowtarzalną okazję: słuchajcie co mówią różni ludzie o Powstaniu Warszawskim.
Kto czci odwagę ten Polak, kto szydzi z klęski ten sowieciarz. Prosty schemat prawica-lewica nie starczy, bo na tzw. prawicy sowieciarzy też sporo.
Tylko tyle i… aż tyle, proszę Państwa. Wrzaski, wyzywanie innych od nieuków, sugerowanie swojej nieprzeciętnej wiedzy itp. tak naprawdę to tylko zachowanie człowieka o mentalności niewolnika.
Krzyczy, bowiem gdzieś tam w głębi czuje, jak bardzo jest podły.
Ale póki wrzeszczy wystarczy mu, jeśli tylko uda się uniknąć bata.
14.08 2024
rys. pixabay
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 495 odsłon
Komentarze
Dzięki za ten tekst
14 Sierpnia, 2024 - 13:43
Spróbujmy sobie wyobrazić też jaki los spotkał by akowców gdyby nie podjęli walki. Zostali by wymordowani jako hitlerowscy kolaboranci. Może lepiej było ginąć w walce, niż od strzału w tył głowy po wielu miesiącach tortur.
Leopold
Dzięki za przygotowanie materiału.
14 Sierpnia, 2024 - 14:10
Symbole. Przykłady.
Bez nich nie istniały by przykłady.
I wzory męstwa tworzącego kręgosłup moralny oraz
patriotyzm.
A czynownikom i zdrajcom chodzi o przetrącenie pierwszego oraz zniszczenie drugiego.
Dr.brian
Nieuk Hamski Dupny
Ukryty komentarz
Komentarz użytkownika xiazeluka został oceniony przez społeczność negatywnie. Jeśli chcesz go na chwilę odkryć kliknij mały przycisk z cyferką 2. Odkrywając komentarz działasz na własną odpowiedzialność. Pamiętaj że nie chcieliśmy Ci pokazywać tego komentarza..
14 Sierpnia, 2024 - 14:38
Coroczna orgia pseudonaukowych bajań, [nie macie kompetencji merytorycznych, towarzyszu, by przesądzać o naukowości czegokolwiek] podlanych obficie rzekomym [rzekomym, bo sprzeciwiającym się masowemu samobójstwu? To jest właśnie sowiecka propaganda] zatroskaniem o Los Polaków [...] których to ZŁO uosobione w postaciach tragicznych [to nie jest właściwe określenie dla niekompetencji] Przywódców Powstania Warszawskiego przywiodło na skraj upadku powoli zaczyna stawać się komedią.
Te same treści powielane od przeszło dekady [od dekad powtarzane są hurrapatriotyczne kłamstwa] [...] I to teraz, gdy nawet w kurczącym się w zastraszającym dla tęczowo-różowych liberałów fanzinie political fiction z ul. Czerskiej odstąpiono od nachalnej pedagogiki wstydu. [Jak zwykle u kłamcy HD sensu we wnioskowaniu brak. Co ma Judenrat Judische Zeitung ze swoją pedagogiką wstydu do rzetelnych badań naukowych?]
No bo przecież PW było złe, doprowadziło do kolejnej w ciągu wojny hekatomby Polaków, zniszczyło miasto, starło z powierzchni Ziemi dorobek dziesiątków pokoleń… a przede wszystkim dało do ręki namiestnikom Stalina argument przemawiający do większości Polaków. [Przypadkowo napisaliście prawdę. Wszystko w tym akapicie się zgadza.]
Sanacja, czyli prawica, nie dość, że zgubiła kraj w 1939, to jeszcze na koniec winna jest zniszczeniu Stolicy i śmierci Pokolenia Kolumbów. [Sanacja to nie prawica, ze zniszczeniem mojego miasta nie miała związku, lecz to zapewne przyciężki, germański sarkazm kłamcy HD]
Bo przecież Stalin nie chciał zdobywać Warszawy, gdyż zwyczajnie do Berlina się nie spieszył. [Ciekawe dlaczego zatrzymał się w 1945 roku na dwa miesiące na Odrze, 60 km od przedmieść Berlina. Nie spieszyło mu się?] Poza tym najpotężniejsza bitwa pancerna wszechwojen światowych, jaka miała miejsce pod Warszawą – Radzyminem - Otwockiem (niepotrzebne skreślić), przetrąciła kręgosłup jego armii. [Nieuk nadal nie odróżnia pojedynczej armii od Frontu]. Astronomiczna liczba zabitych w potyczce (ok. 450 żołnierzy) [Straty sowieckiej 2 APanc. w okresie 20 lipca - 5 sierpnia: 16 KPanc utracił 1423 ludzi, 3 KPanc - 1297, a 8 KPanc gw. – 1294. Jak zwykle nieuk o niczym nie ma pojęcia.] wykrwawiła zaś czerwone hufce do tego stopnia, że pokornie lizały rany aż do stycznie następnego roku. [Tradycyjnie nieprawda - 1 FB toczył walki nad środkową Wisłą do końca października 1944 roku]
Co prawda pozostający w w ramach sowieckich wojsk Polacy praktycznie samodzielnie przeprawili się na lewy brzeg Wisły i utworzyli przyczółek, z którego to przy niewielkim wsparciu można było pokusić się o zajęcie całej lewobrzeżnej Warszawy, ale… [A może całego Berlina? Dlaczego znacznie większe przyczółki w dogodniejszym terenie nie doprowadziły do zajęcia Warszawy?]
Tu zmienia się już narracja i zamiast mnożenia jakoby istniejących obiektywnych trudności słychać, że Stalin zwyczajnie… Polaków nie lubił. [Typowe prymitywne rozumienie geopolityki: nie interesy, racja stanu czy strategia ma znaczenie lecz sympatie i antypatie]
Ot, tak. I do tego był tak perfidny, że zanim PW wybuchło nawoływać kazał do zrywu za pomocą radia. [Nie tow. Stalin, lecz pewna radiostacja, no i jakie to proste: wroga Polsce rozgłośnia namawia nas do samobójstwa, więc logicznie i odpowiedzialnie należy nieprzyjaciela usłuchać.]
Dżizas! Po 35 latach coraz wyraźniejszej Niepodległości (pomijając zdarzenia po 13 grudnia ub. r., bo coś mi mówi, że to tylko epizod) mamy powrót narracji z czasów środkowego Gomułki! [Znowu przypadkiem macie rację - mniej więcej w tym czasie Pobóg-Malinowski pisał na emigracji wybitną "Najnowszą historię polityczną Polski 1864–1945", w której ostro pojechał po łajdakach z KG AK odpowiedzialnych za zniszcenie Warszawy i ciężką klęskę militarną]
[...]
Bo przecież powinniśmy siedzieć na dupach i grzecznie obserwować, jak Niemcy przygotowują obronę największego węzła kolejowego na drodze do Berlina. [Gdybyście mieli jakiekolwiek, podstawowe, elementarne pojęcie o sztuce wojennej i historii byście takich nonsensów nie wypisywali. Warszawę wygodniej zdobywać poprzez manewr okrążający zamiast bez sensu pchać się przez Wisłę - i tak właśnie Sowieci postąpili w 1945 roku. Zagrożeni otoczeniem Niemcy uciekli z miasta w zasadzie bez walki. A jakim cudem Sowieci mogli ów manerw okrążający przeprowadzić? Dzięki przyczółkom, o które tak zaciekle walczyli do października 1944, realizując dyrektywy Stawki. Dlatego włąśnie przyczółki były ważniejsze od punktu na mapie zwanego "Warszawą"] I ginąć nocami pod sowieckimi bombami, [nieuk napawa się informacjami o kilku sowieckich nalotach przed sierpniem 1944 i z jakiegoś powodu przenosi ją na kolejne dni. Tak przy okazji, ćwoku - w największym sowieckim nalocie na stolicę w maju 1943 zginął dziadek mojej Żony] a potem w piwnicach domów rozwalanych ogniem zwycięskiej armii czerwonej. [To czytelna, aczkolwiek nie umocowana analogiami oraz faktograficznie sugestia, że Warszawa wyglądałaby gorzej po sowieckim natarciu niż po powstaniu. Nawet w Białystok, zniszczony przez Niemców i poddany ostrzałowi przez ruskie małpy, wyglądał lepiej niż Stolica, jako że nie był metodycznie demolowany, a obszar ruin ograniczył się do śródmieścia]
[...] Gdyby jednak Warszawa znalazła się w sowieckim okrążeniu należy przypuszczać, że walki toczyłyby się... do ostatniego cywila i liczba strat mogłaby być nawet kilka razy większa. [Brak analogii do takich fantazji. Kraków, Poznań, Łódź, Lublin, Sandomierz czy gdziekolwiek - gdzie straty ludności cywilnej były większe od tej w awanturze warszawskiej?]
Co wydaje się niemal pewne – ocaleli byliby poddani gwałtom i rabunkom sowieckim, kałmucy traktowaliby ich przecież jako obrońców stawiającego im opór miasta. [Gdzie do takich sytuacji doszło? Gdzie Sowieci potraktowali Polaków jako obrońców miasta bronionego przez Niemców? Gdybanie nie jest dowodem na cokolwiek, a brak analogii dodatkowo podważa takie zmyślone scenariusze]
[...]
Domorośli stratedzy, czasem nawet liznąwszy jakieś wykształcenie quasi historyczne tak naprawdę jedyne, na czym się opierają, to bolszewickie brednie o tzw. mądrości etapu. [Pisze takie rzeczy indywiduum, które nie potrafi podać paru tytułów z internetu, o ich treści nie wspominając. O dokumentach źródłowych nie wspominając]
Polscy dowódcy okazali się durniami (donosicielami, alkoholikami i galaretą), którzy wywołali Powstanie. [Znowu przypadkiem napisaliście prawdę]
Tymczasem powinni siedzieć na dupie i czekać, kiedy czerwony socjalista rozprawi się z socjalistą brunatnym. [Nikt nie zabraniał dzielnym - zza pleców swoich podwładnych, jako że żaden z prowodyrów awantury życia nie stracił - strategom wyprowadzenia warszawskiego korpusu AK w góry Świętokrzyskie, okopania się tam i wysłania dwóch nagich mieczy najbliższemu niemieckiemu generałowi. Zamiast tego łajdacy wydali Szkopom bitwę w milionowym mieście mając świadomość, że "mury się będą walić, a ulicami popłyną potoki krwi". To nie tylko antypolskie działanie, to jakiś wynaturzony sadyzm]
Idąc jednak tym zakręconym tokiem myślenia należy potępić wszelkie zrywy wolnościowe już po 1945 r. [Kolejny idiotyczny wniosek. Zrywy czy co tam ocenia się pod kątem miejsca, czasu, sił i środków, a nie wedle wynaturzonej moralności: "zryw dobrze, niezryw źle"]
[...]
Poznańska awantura z czerwca 1956 przecież nie miała szans na zwycięstwo. Tak samo burda październikowa, obłęd grudniowy 1970 roku… [Serio porównujecie, towarzyszu, operację wojskową do demonstracji ulicznych cywilów?]
[...].
Czyż nie takie wnioski mamy wysnuć z kocopałów drania podającego się za wszechwiedzącego historyka? [Nie, durniu, nie takie]
A już jego organiczna nienawiść do obchodów tej jednej z najboleśniejszych rocznic w naszej historii, bo rzekomo inne nacje świętują wyłącznie zwycięstwa, zakrawa na… autentyczny obłęd. [Nie do obchodów jako takich, lecz celebrowania klęski jako czegoś pozytywnego]
Tymczasem już starożytni Grecy czcili Termopile. [I bardzo słusznie - niewielkimi siłami zatrzymali marsz perskiej armii, zyskując czas na przygotowanie do obrony. Termopile to ideał taktyczny] Gdyby tak mieli ten sam rozum, co pewien forumowy pseudo historyk, naprawdę zaś antypolski propagandzista, powinni się wstydzić. Armii perskiej nie zatrzymali i do tego jeszcze wszyscy zginęli. Pewnie byli pijani, co?
[...]
Starożytni Rzymianie, choć ich oręż przez wieki święcił triumfy, czcili Kanny. A tam przecie klęska! [Rzymianie czcili Kanny? Ciekawe, czego nieuk nie zrozumiał]
[...]
A jak jeszcze mało – wspomnijcie na amerykański kult bitwy pod Alamo. A przecież tam to dopiero byli idioci. A nawet kilku alkoholików. Zginęli wszyscy… [Skracając - bardzo cenię obronę Westerplatte. 200 żołnierzy związało na tydzień 3000 Niemców, duży okręt wojenny, kilka baterii artylerii, o logistyce nie wspominając. I co Wy na to, nieuku?]
Rzymianom nie brakowało zwycięstw, więc dlaczego tak umiłowali bitwę pod Kannami? [A, stąd to przepisaliście. Doskonale. To teraz dostarczcie dowodów, że tak było]
Paradoks jest pozorny, bo dla człowieka wolnego cnotą główną jest odwaga, a bitwa przegrana pokazuje odwagę ostateczną – odwagę do końca. Bitwa wygrana tej możliwości nie daje. [Pod Kłuszynem husaria nie wykazała się odwagą do końca, szarżując siedem, osiem razy?]
Niewolnik ma inny system wartości – dla niego odwaga jest głupotą, przegrana frajerstwem, a jedyna cnota to umiejętność ucieczki od batoga. Rosjanie nie sa wolnym narodem jak Grecy, Rzymianie i Anglicy – oni wspominają tylko bitwy wygrane. [Całkowicie alogiczny passus. Wymaga kilku stron A4, by wyjaśnić wszystkie idiotyzmy w nim zawarte]
Ale póki wrzeszczy wystarczy mu, jeśli tylko uda się uniknąć bata.
[Ble, ble, ble w kabotyńskim zadęciu]
A teraz sowiecki niewolniku xiazedupa przeczytaj raz jeszcze co
14 Sierpnia, 2024 - 15:12
nabazgrałeś, Może w końcu do ciebie dotrze, że właśnie takie renegackie opinie jak twoja, oparte na psychopatycznie dobranych fragmentach rzeczywistości i własnych fantazjach służą tym, którzy nie chcą płacić reparacji. Jesteś marnym agentem wpływu, i nic ponad to.
P. Tarnawska przez lata prosiła "tła" o zamieszczenie bibliografii - zbywałeś ją, stary kłamco. Przy czym jesteś do tego stopnia mało obyty z językiem polskim, że do pustaka, na który wkładasz kapelusz nawet nie dociera, że słowo "armii" to liczba mnoga. Won za Don, putinowski niewolniku.
Gardzę tobą, sowieciarzu.
Kłamca Hamski Dupiarz
Ukryty komentarz
Komentarz użytkownika xiazeluka został oceniony przez społeczność negatywnie. Jeśli chcesz go na chwilę odkryć kliknij mały przycisk z cyferką 2. Odkrywając komentarz działasz na własną odpowiedzialność. Pamiętaj że nie chcieliśmy Ci pokazywać tego komentarza..
14 Sierpnia, 2024 - 21:01
To są fakty, łgarzu notoryczny, a nie "renegackie opinie". Opinie to Wy przedstawiacie, zmyślając je lub powołując na teksty innych idiotów, oczywiście nie wspartych aparatem naukowym.
Kłamiecie także, jakoby p. Tarnawska domagała się ode mnie bibliografii i nie dostała jej. Bibliografii czego, kretynie nie odróżniający zdjęcia z manewrów od fotografii inwazji z 17 września?
To są "fakty" tylko w twojej biednej głowce, szaleńcu
15 Sierpnia, 2024 - 01:08
Kontrik cię zaorał już w 2017 r. Ba, nie tylko zaorał, ale jeszcze przyklepał łopatą ziemię nad twoim truchłem. A ty dalej swoje... Ziiiiiiiiiieeeeeeeeeeeeeeeeeewwwwwwwwwwwwwwwww....
Kłamca Hamski Dupiarz
Ukryty komentarz
Komentarz użytkownika xiazeluka został oceniony przez społeczność negatywnie. Jeśli chcesz go na chwilę odkryć kliknij mały przycisk z cyferką 2. Odkrywając komentarz działasz na własną odpowiedzialność. Pamiętaj że nie chcieliśmy Ci pokazywać tego komentarza..
15 Sierpnia, 2024 - 09:01
Wy nie macie pojęcia o faktach. Opowiadacie niestworzone historie, jakoby w pewnej bitwie Niemcy stracili więcej czołgów niż ich mieli na stanie. Albo zamieszczacie zdjęcie z manewrów w 1935 i upieracie się, że to fotka z 17 września 1939. Albo mylicie 2 Armię Pancerną z 2 Armią Pancerną Gwardii. Jesteście aroganckim dyletantem oraz sowieckim agentem.
Kontrik przynajmniej próbował dyskutować. Wy tego nie potraficie, boście dureń. Niemniej kontrik już tytułem pierwszego wpisu dokonał samomasakry, bo po "moralnie było to zwycięstwo" można jedynie wzruszyć ramionami i popukać się w czoło: to co, bez zniszczenia Warszawy i śmierci 120 000 Polaków racje moralne byłyby inne, słabsze, niejednoznaczne? I przede wszystkim - na kim na świecie te "racje moralne" zrobiły jakieś wrażenie? Jedynym pozytywem jest uznanie przez Niemców praw kombatanckich akowców, no ale taką decyzję Churchill mógł podjąć i bez awantury w Warszawie.
Kontrik bredził ponadto w kwestii faktograficznej, bo teksty w stylu "nie ma, ale mogło/musiało być" czy "Stalin to czy tamto na pewno musiał" to pobożne życzenia bez umocowania w realiach. W dodatku palnął " są dowody z ich archiwów." [na wstrzymanie ofensywy], co go zdemaskowało jako ignoranta (tak samo jak Iwanowa, który opowiada podobne bajki). Nie ma żadnego dowodu na wstrzymanie ofensywy - jeśli są, to je podajcie, towarzyszu, wraz z odnośnikiem archiwalnym.
No ale przecież nie podacie - ani Wy, ani kontrik, ani Iwanow - bo takiego dokumentu nie ma.
Coś jeszcze, durniu?
Oszust i łgarz xiazedupa wyje zaorany
15 Sierpnia, 2024 - 11:00
Każdy bredzi, tylko dfupek vel kupa mówi prawdę. Masz ała, synek, i to coraz większego wraz z upływającym czasem. Więc wyjesz, głupcze, i bardzo dobrze. A to dopiero początek boleści, troliku putinowski.
Ps. I uważaj, co piszesz. Bo odnaleźć ciebie po IP to doprawdy żaden problem. Chyba, że nadajesz zza Donu jakimś cudem.
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika xiazeluka nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
Kłamca Hamski Dupiarz15 Sierpnia, 2024 - 12:35
Na Waszym miejscu, towarzyszu, zająłbym się pilnie poprawianiem mojego błogostanu. Bo groźba karalna, której się dopuściliście, jest przestępstwem.
Oszust i łgarz xiazedupa dalej wyje zaorany
15 Sierpnia, 2024 - 13:07
Widzę, że z ciebie nie tylko historyczny, ale i prawny matołek. ;)