Koalicja. Tusk zrobił lewicę w bambuko

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Kraj

Najwyraźniej wyrazy rozpaczy, pojawiające się po wyborach tu i ówdzie na polskich patriotycznych portalach są przedwczesne. Koalicja tak naprawdę jeszcze się nawet nie zdążyła zawiązać, a już okazuje się, że przedwyborcze deklaracje były jedynie wabikiem, mającym przyciągnąć jak najwięcej głosów.

Przypomnijmy.

"Aborcja decyzją kobiety, a nie księdza, prokuratora, policjanta czy działacza partyjnego. [gromkie oklaski] I zapisaliśmy to jako konkretny projekt, będziemy gotowi zaproponować to Sejmowi pierwszego dnia po najbliższych wyborach do parlamentu. Tam jest zapisane: aborcja do 12. tygodnia, decyzja wyłącznie kobiety", mówił Donald Tusk podczas Campusu Polska 2022 zapytany przez uczestnika, czy zadeklaruje jasno "tak, o aborcji powinna decydować kobieta".

I Tusk zadeklarował. A nawet rozwinął myśl:

"Tu nie chodzi o to, że rozstrzygamy, czy aborcja jest ok, czy nie ok. Rozstrzygamy o tym, kto powinien podejmować taką decyzję. Mam za sobą dziesiątki godzin rozmów z moją córką, moją synową, dziewczyny waszego pokolenia, trochę starsze, matki. Nikt nie daje nikomu większego moralnego prawa do rozstrzygania o kwestii aborcji niż kobieta sama sobie, bo to ona jest odpowiedzialna za swoje zdrowie, zdrowie płodu, za szczęśliwe donoszenie tej ciąży, za wychowanie później tego dziecka.

(…)

Sala nagrodziła Tuska oklaskami, cytaty z polityka zaczęły krążyć po mediach społecznościowych. Ale największa bombę Tusk zostawił na koniec:

"A więc: aborcja decyzją kobiety do 12. tygodnia. Ten zapis jest już sformułowany jednoznacznie w programie Platformy. Ktoś powie: »trochę długo to trwało, Platforma nie była w tym jakby jednorodna«. Ja w tych sprawach będę bezwzględnie egzekwował swoją pozycję w Platformie w czasie kształtowania list do parlamentu.

Jeśli ja tutaj dzisiaj mówię, że my gwarantujemy kobietom podejmowanie tej decyzji, to nie będę chciał się później wstydzić, dlatego, że ktoś będzie reprezentował inne zdanie, będąc z naszych list. To macie zagwarantowane".

]]>https://oko.press/tusk-na-listach-tylko-zwolennicy-prawa-kobiet-aborcji]]>

Powyższe poglądy podtrzymywał później wielokrotnie, choćby na spotkaniu przedwyborczym w Pile. Aspirujący do zostania po 8 letniej przerwie „gazetą rządową” fanzin political fiction Adasia Szechtera z Czerskiej dzień po wyborach informował w swoim dodatku „Wysokie Obcasy”:

Lewica, ale i Koalicja Obywatelska, szły do wyborów z obietnicą legalizacji aborcji. Projekty ustaw są gotowe, ale trzeba mieć na uwadze, że nawet jeśli ustawa przejdzie przez Sejm, trafi do prezydenta Andrzeja Dudy. Lub do Trybunału Konstytucyjnego.

]]>https://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,163229,30307369,donald-tus...]]>

Tymczasem życie zaskakuje. Nie PAD, nie TK, ale sam Tusk okazuje się być hamulcowym dla lewackich żądań.

Posłanka lewicy obecnej i następnej kadencji Sejmu, niejaka Anna Maria Żukowska, w udzielonym dzisiaj wywiadzie dla PAP stwierdziła, że kwestia aborcji nie znajdzie się w umowie koalicyjnej, ale w protokole rozbieżności.

Jak stwierdziła posłanka brak zgodności koalicyjnej oznaczać będzie, że ewentualne projekty składane w tym zakresie nie będą projektami rządowymi, ale poselskimi.

Więcej: ]]>https://www.pap.pl/aktualnosci/anna-maria-zukowska-kwestia-aborcji-nie-b...]]>

Zatem mimo szumnych zapowiedzi Tuska oraz akcji propagandowej fanzinu z Czerskiej itp. nic tak naprawdę nie ulega zmianie.

Poza jednym – lewica w ostatnich wyborach doznała wyjątkowo spektakularnej porażki tracąc ok. 40% posłów.

Ale to pikuś. Krzaczasty, pardon, Czarzasty pieje z zachwytu, że oto lewica po 18 latach znowu ma szansę dorwać się do władzy.

A apetyt ma odwrotnie proporcjonalny do wyniku wyborczego. Prócz jednego ministra chce umieścić swoich ludzi…. w każdym pozostałym.

Najwyraźniej trzeba dać się odkuć swoim ludziom.

Wszystko wskazuje, że to jest jedyne spoiwo „tercetu egzotycznego”, a raczej „czerwonej orkiestry”, jaką wg deklaracji przedwyborczych była powstająca koalicja.

To poniekąd tłumaczy naciski, by jak najprędzej PAD powołał nowego premiera i powierzył mu misję utworzenia nowego rządu.

Nie wszyscy bowiem nowo wybrani posłowie posiedli „pragmatyzm” w stopniu pozwalającym na zapomnienie o hasłach, z jakimi szli do wyborów.

Nie zapominajmy też o elektoracie. Donald Tusk przez dwa lata obiecywał prawdziwe eldorado zaraz po wyborach.

I jeśli nawet słowa Lubnauer o funduszach z KPO, jakie Tusk obiecywał przywieźć do Polski na drugi dzień po wygranych wyborach osobiście jestem skłonny uznać za prawdziwe, to wątpię, by tego samego zdania byli wszyscy wyborcy byłego premiera.

Za bardzo demonizowaliśmy hasło ***** ***; tak naprawdę pomogło pośród najmłodszych wyborców, ale np. w grupie małych i drobnych przedsiębiorców ważniejsze były inne zapewnienia i nadzieje.

Nerwowość „oPOzycji demokratycznej” stąd włąśnie wynika. Rolnicy zaczynają się czuć zagrożeni, lewica dostrzega, że w kwestiach moralnych PSL stanowi przeszkodę mocną prawie jak PiS, przedsiębiorcy (a w zasadzie lumpenbiznesmeni, bo tylko tak można nazwać samozatrudnionych prowadzących punkty usługowe w Polsce) czekają na zmiany podatkowe oraz… kolejną abolicję ZUS, jedni oczekują końca rozdawnictwa, inni zaś jego kontynuacji itp. Nie bez znaczenia jest i to, że wg sygnałów płynących z Brukseli do otrzymania środków z KPO jesteśmy równie daleko jak wówczas, gdyby PiS nie tylko wygrało wybory, ale osiągnęło większość konstytucyjną.

Za moment może się okazać, że na stronę ZP mogą przechodzić posłowie z innych ugrupowań. Trzeba jednak pamiętać, że presja społeczna ciągle jest zbyt silna, by tego typu eskapady miały miejsce w ilości pozwalającej na odbudowanie większości sejmowej.

A więc najbardziej prawdopodobny scenariusz to brak sfinalizowania koalicji i nowe wybory, bowiem żadna partia nie posiada możliwości powołania rządu większościowego. A rozdarcie jest na tyle duże, że zasadnie można spodziewać się jawnego już działania na szkodę rządzących.

Kto wtedy wygra?

Tusk i jego akolici pokazali już, co tak naprawdę można się po nich spodziewać. Opowieści Siemoniaka o armii, w której chciałby widzieć kilkaset tysięcy rezerwistów przy postulowanej służbie zasadniczej ok. 20 tys. rocznie to zupełny odlot. A w kontekście tego, co dzieje się za naszą wschodnią granicą to już ocieranie się o zdradę państwa.

Likwidacja CBA w kraju, gdzie ciągle łapówkarstwo stanowi problem to działalność jawnie antypaństwowa.

Ale największą „pomoc wyborczą” dla prawicy stanowią nielegalni imigranci, a raczej terror, jaki powoli rozszerza się w centrach miast krajów UE na zachód od Odry.

Każdy z nas ma albo kogoś znajomego, albo też kogoś z rodziny, kto tam mieszka i niekoniecznie podziela bajki opowiadane na łamach fanzinu z Czerskiej itp.

Czas jest naszym sprzymierzeńcem.

Autodestrukcja lewicy (w tym jej części przezywającej się liberałami) postępuje już całkiem wyraźnie.

24.10 2023

fot. facebook

screen portal X
 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (6 głosów)

Komentarze

Jedno zdjęcie jest warte więcej niż 10000 słów.

Zobaczcie jaka minę ma ten rudy palant

Vote up!
3
Vote down!
0
#1655616