DEBILIZM i PONEROLOGIA POLITYCZNA

Obrazek użytkownika michael-abakus
Świat

yes michael, ndz., 09/05/2021 - 14:46

]]>Niepełnosprawność intelektualna]]> w stopniu zatrważającym. Wyobraźmy sobie taką sytuację, w której żołnierze są zaatakowani przez wroga. Czy może być możliwe, że dowódca zbiera swoje wojsko na obrady, by po konsultacjach i dyskusji w komisjach przeprowadzić głosowanie nad trzema wariantami decyzji bojowej:
- Czy poddać się, uciekać, czy może przejść do obrony?
- Czy jest jakikolwiek sens w organizowaniu takiej debaty?
- Albo czy jest sens podejmowania głosowania nad wprowadzeniem nowej, korzystnej społecznie wartości liczby pi?

Wodzowie totalitarnej opozycji robią politykę na jeszcze niższym poziomie dowodząc, że nie wiedzą, ani pojęcia nie mają o tym w jakiej sprawie głosują oraz nic ich nie obchodzi co czeka Polskę w wyniku tego co robią.

Jest ważne pytanie: 

Czy tak zwana polska opozycja polityczna, porusza się w polskiej przestrzeni poniżej poziomu skrajnej niekompetencji i nieodpowiedzialnej głupoty, czy niestety motywem ich działania jest zła wola, świadomy i absolutnie celowy antypolski zamiar.

Jeśli politycy antypisu są durniami, to rzeczywiście nie ma sensu z nimi rozmawiać, przede wszystkim dlatego że oni wcale tego nie chcą. Najlepszym dowodem ich durnoty jest to, że przystępując do parlamentarnej debaty nie rozumieją nawet tego jaki jest jej temat i czego dotyczy ustawa, nad którą mają głosować.

Przedmiotem głosowania była "ratyfikacja ustawy o zasobach własnych Unii Europejskiej", a oni deliberują nad poprawkami do Krajowego Planu Odbudowy. Jeśli ta grupa polityczna nawet tego nie pojmuje, to rzeczywiście szkoda czasu.

Jeśli są takimi durniami, na jakich wyglądają, to tylko głupota wbija ich w stan pychy i absolutnego przekonania o swojej własnej potędze i ta sama głupota prędzej czy później doprowadzi ich do zguby.

Ale jeżeli nasz pech chce, że by sfora durniów była agenturą wpływu, sterowaną przez wrogie Polsce siły nowego europejskiego kolonializmu, prowadzącego wojnę informacyjną przeciwko Polsce - to zupełnie inna, prawdziwie groźna sprawa - po prostu teraz jest wojna. A gdy jest wojna, konieczna jest wojenna odpowiedź. Jeśli nie odpowiemy - zginiemy.

Hanna Kral w felietonie "Testy Putina" (#18 Sieci) podaje informacje o współczesnych środkach napadu, wykorzystywanych we współczesnej wojnie. Arsenał tych środków napadu, którymi posługuje się światowy terroryzm państwowy jest teraz znacznie bogatszy i groźniejszy niż to czego mogła dokonać klasyczna wojna informacyjna jeszcze kilka lat temu. 

Hanna Krall pisze:
"Dzisiaj całe narody i społeczeństwa tworzą sieć połączeń, w których komunikacja medialna, (...), rozwija się w postaci wszechobecnej i narastającej siły. Jeśli media mają moc, jak pisał Joseph Klapper, by wpływać na zmianę opinii lub poglądów, zgodnie z intencją nadawcy komunikatu, następnie zmianę formy lub skali wiedzy oraz zachowanie i utwierdzenie odbiorcy w jego opinii lub wzorcu zachowań, to moc środków masowej komunikacji może okazać siłę magicznego pocisku. Może razić dowolny obiekt, w dowolnym punkcie, czasie, przestrzeni i z matematycznie wyliczalną skutecznością.
Dziś głównym i zasadniczym celem terroryzmu jest kreowanie wielopiętrowych poziomów społecznego strachu i manipulacja nimi. Wszelkie przekazy masowych mediów jako środków utrwalania i transmisji znaczeń, tworzące różne rodzaje strachu, mogą produkować szczególne kategorie przekazów, które sprzyjają zróżnicowanym fenomenom terroryzmu polityczno-medialnego."

A więc, czy totalitarna opozycja jest zbiorem frajerów i durni, czy zorganizowaną agenturą wykorzystywaną przez antypolski terroryzm polityczno-medialny, w wojennym napadzie przeciwko polskiej racji stanu?

Jedno jest jednak pewne, to jest oczywiste zagadnienie ]]>ponerologii]]> politycznej - teraz jest wojna.

___________________________

]]>Dlatego trzeba zniszczyć "Wielką Ściemę" grożącego Polsce antypolskiego totalitaryzmu.]]>

]]>A totalitarnym PO, PSL, Lewicy, żadnej Hołowni, Konfederacji ani ich ideologii
nie tylko nie należy powierzać żadnej władzy,
ale po prostu niczego, nawet złamanego grosza!
]]>

* * *

następny - poprzedni

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)

Komentarze

W każdym zdrowym układzie społecznym, w rodzinie albo w gminie, a także całym państwie opozycja jest koniecznością, jest potrzebna do normalnego funkcjonowania każdego zespołu ludzi. Niestety, ubolewania godna jest sytuacja, w której w Polsce nie istnieje opozycja, jest tylko jej totalny a nawet totalitarny dubler.

Opozycja nawet nie musi być konstruktywna, ale ma być opozycją, a nie anty maszynką do przedrzeźniania strony przeciwnej. Opozycja, która działa jak prymitywny algorytm, który wszystkie głosowania PiS mnoży przez minus jeden i automatycznie głosuje NIE wszędzie tam gdzie PiS głosuje TAK oraz głosuje TAK wszędzie tam gdzie PiS głosuje NIE jest tylko bezmyślnym automatem, jest negatorem, który nic nie wnosi, nawet nie musi myśleć.

Ale nawet tak prymitywna opozycja choć jest tworem absurdalnym, to jednak jest do zaakceptowania, choć brak jest wielu walorów prawdziwej opozycji. Ale ta konkretna totalitarna opozycja, była i jest negatywnym dublerem prawdziwej opozycji wnoszącym oprócz totalnej negacji jeszcze jedno - totalitarna agresję wojny informacyjnej przeciwko polskiej racji stanu, podporządkowaną antypolskiej agenturze wpływu... I wtedy, taki twór już nie jest opozycją, jest agresorem w antypolskiej wojnie informacyjnej.


Zgadzamy się także z tym, że dotychczas mamy w Polsce totalitarnego dublera opozycji, działającego jako agentura wpływu antypolskich interesów płynących ze wschodu i z zachodu, dokładnie tak jak to napisała szpilka. Mamy też nadzieję na skuteczne wykreowanie rzeczywiście polskiej opozycji, która nie będzie kontynuacją magdalenkowej misji pupilków generała Czesława Kiszczaka. Magdalence mówimy zdecydowane NIE.

Vote up!
0
Vote down!
-1

michael

#1630089

W tytule komentarza cytuję piękne sformułowanie Szpilki, które zainspirowało mnie do poniższej wypowiedzi:

Wyobraźmy sobie hipotezę, bardzo zwięźle wyrażoną przez szanowną Szpilkę. Troszeczkę rozwinę tę hipotezę. Mianowicie:

Moskiewska i berlińska strategia polityczna ma bardzo starą tradycję wspólnoty celów politycznych. Wystarczy wspomnieć, że rosyjska caryca Katarzyna II Wielka została urodzona 2 maja 1729 roku jako Sophie Friederike Auguste von Anhalt-Zerbst w Szczecinie i była po prostu Niemką. Być może nie miałoby to zbyt wielkiego znaczenia, gdyby nie rzeczywista wspólnota cywilizacyjna. Dostrzegł to Feliks Koneczny klasyfikując historyczne królestwo Prus i moskiewskie cesarstwo Rosji jako współczesne przykłady cywilizacji turańskiej, do której także zaliczył sowiecką bolszewię. Aby nie ględzić zbyt wiele, powiem, że obie nacje rozumieją się jak łyse konie i mają bardzo podobne imperialne marzenia o światowej mocarstwowości i bardzo podobnym stylu prowadzenia polityki.
To jest fakt.

Ten kilkusetletni polityczny sen o potędze uformował się we ich wspólnej strategi, której celem jest totalitarne Wielkie Imperium Eurazji - od Atlantyku do Pacyfiku. Ta strategia z wielu względów jest anachroniczną utopią, nie pasuje do wielu mechanizmów i wyzwań współczesności, ale jest faktem. Jest to koncepcja euroazjatyckiego mocarstwa od Lizbony do Władywostoku, w którym nie ma miejsca dla Polski. Według wyobrażenia obu turańskich stron Polska jest państwem sezonowym, pokracznym bękartem traktatu wersalskiego, które trzeba zniszczyć, zetrzeć na proch, tak by możliwie najprędzej pomiędzy Niemcami a Rosją już nigdy żadnej Polski nie było.

To polityczne zadanie jest skrupulatnie realizowane przez służby specjalne obu państw metodami współczesnej wojny informacyjnej, o której wspomniałem w notce, cytując panią Hannę Kral.

I teraz podsumowanie. Moskiewskie służby, z panem Putinem na czele, swoje strategiczne zadanie realizują za pomocą bardzo mocnej działalności operacyjnej posługując się wszystkimi możliwymi narzędziami wojny informacyjnej, wykorzystując wszelkie możliwe typy agentury. Niezależnie od tego co robi Federacja Rosyjska, na naszym terenie samodzielnie ale w strategicznym porozumieniu z Rosją grasują Niemcy, również posługując się wszystkimi dostępnymi narzędziami wojny informacyjnej. Niemcy mają w Polsce swoich ludzi, których zapraszają do swojej ambasady, Rosjanie swoich, których także zapraszają do swojej ambasady.
Tak to jest.
Tak wyglądają dwa kierunki: wschodni i zachodni.

Vote up!
0
Vote down!
-1

michael

#1630090

Wyobraźmy sobie, że jakiś docent doktor habilitowany napisze naukową rozprawę, w której zaproponuje, by drogą ustawową zmienić wartość liczby Π (pi), by wynosiła równo 3 (trzy), oraz skorygować prawo Ohma, ponieważ przynosiłoby to znaczne korzyści społeczne. W naukach przyrodniczych taki projekt natychmiast, bez sekundy dyskusji dyskwalifikuje autora takiego projektu, bez względu na jakiekolwiek uzasadnienie. Tej kategorii bzdura kompromituje autora natychmiast. Pytanie jest takie: - Dlaczego w tym przypadku bzdura jest oczywista?

Wyobraźmy sobie, że jakieś naukowe grono powie o konieczności radykalnego ograniczenia emisji dwutlenku węgla, by ratować planetę przed globalnym ociepleniem. To także jest bzdura, a przeciwstawienie tej bzdurze jakiejkolwiek argumentacji, nie zapobiega dalszego wykorzystywania tej bzdury w praktyce politycznej i gospodarczej.
Podam przykład takiej argumentacji, nawet nie jeden:
Węgiel i tlen krążą w przyrodzie w obiegu zamkniętym od milionów lat, pozostając w dość stabilnej równowadze.
● Rośliny oddychając dwutlenkiem węgla przyjmują energię światła słonecznego i wydychając tlen gromadzą węgiel w swoim organizmie.
● Zwierzęta i wszystkie cudzożywne organizmy oddychając tlenem, spalają w swoich organizmach węgiel zjadany w pożywieniu i w ten sposób czerpią potrzebną do życia energię i wydychają dwutlenek węgla. I tak w kółko. My oddychamy tlenem, wydychamy dwutlenek węgla. Rośliny oddychają dwutlenkiem węgla, wydychając tlen.
Wniosek:
Zmniejszymy emisję dwutlenku węgla, rośliny zaczną się dusić i umierać, będzie ich mniej, weganie i cały świat zacznie przymierać głodem. A więc ograniczenie emisji CO2 jest niebezpieczne dla przyrodniczej równowagi na naszej planecie. A mimo tego argumentu bzdura o konieczności walki z emisją dwutlenku węgla staje się dogmatem światowej polityki.
Pytanie jest takie: - Dlaczego w tym przypadku ta bzdura NIE JEST oczywista?

Wyobraźmy sobie inny argument - dwutlenek węgla jest wysyłany do atmosfera nie tylko przez ludzką gospodarkę, ale także przez wulkany i inne szczeliny w ziemskiej skorupie. W tej naturalnej emisji dwutlenku węgla wydziela się tak dużo, że normalne, całkowicie naturalne wahania ilości emitowanego CO2 sa większe od całej emisji ludzkości. Kto myśli, kojarzy - to sobie wydedykuje, że ograniczenie człowieczej emisji nie ma żadnego znaczenia, ponieważ to czego ludzie nie wydyszą, to wulkany wybuchną.
A więc po co to robimy, jakie są rzeczywiste skutki redukcji emisji CO2? W przyrodzie - prawie żadne, natomiast zmienią się radykalnie parametry ekonomiczne i warunki konkurencyjności w gospodarce. Widać, że przekonanie o tym, że emisja dwutlenku węgla przez ludzi ma decydujący wpływ na cyrkulację tego gazu w przyrodzie - jest bzdurą.
Pytanie jest takie: - Dlaczego w przypadku tego argumentu ta bzdura także NIE JEST oczywista? 

Wyobraźmy sobie taki oto fakt opisany w Wikipedii, podam dwa adresy do dwóch różnych wersji informacji: [link-en], [link - pl]  Z obu tekstów wynika i jest tam napisane, że SS-Hauptsturmführer Hermann Schaper jako dowódca oddziału Gestapo Einsatzgruppe w 1941 roku przeprowadził systematycznie stosowaną, tą samą metodą masowe morderstwa w wielu polskich miejscowościach: "The entire Einsatzgruppe employed the same, systematic method of mass killing in many Polish villages and towns in the vicinity of Białystok. Schaper's murderous rampage south-east of East Prussia included Wizna (end of June), Wąsosz (5 July), Radziłów (7 July), Jedwabne (10 July), Łomża (early August), Tykocin (22–25 August), Rutki (4 September), Piątnica, Zambrów as well as other locations." Różnica pomiędzy tymi tekstami jest taka, że w polskiej wersji jakiś pożałowania godny antypolski lizus zrobił paskudny dopisek, zawierający ordynarne kłamstwo, pomówienie Polaków o coś, co się nie zdarzyło.

A pan Jan Gross, wcale nie profesjonalny historyk i nawet nie docent bezczelnie skłamał wymyślając bzdurę o polskiej zbrodni - i ta bzdura jest uważana za prawdę. Zupełnie tak samo jak bzdura opowiadana przez tego tam Dr hab. Roberta Wiśniewskiego [link].
Już nie pytam, dlaczego w tak wielu zjawiskach bzdura jest ważniejsza od prawdy.

Cui prodest scelus, is fecit.

Vote up!
0
Vote down!
-1

michael

#1630092