Ślad wodny czyli woń dzika

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Kraj

Teoretycznie żyjemy w czasach, gdy w większości krajów analfabetyzm nie istnieje ewentualnie jest pomijalnie mały. Z drugiej strony widać jak na dłoni szerzącą się ciemnotę, czemu niestety służy powszechny dostęp do wszelkiej informacji za sprawą mediów elektronicznych.

Oto najnowszy „zielony” wynalazek. Jak polskojęzyczna € - posłanka Spurek nawołuje należy ograniczyć (być może nawet zrezygnować) z hodowli zwierzęcej. Nie dość, że metan, gaz cieplarniany, to jeszcze do wyprodukowania kg mięsa zużywamy tysiące litrów wody. No istny horror, a nawet chorror!

Moja ulubiena* GAZETA WYBORCZA w tekście niejakiego Piotra Cieślińskiego (absolwenta fizyki na UW) przynosi taką oto wstrząsającą informację:

Spróbujcie zgadnąć. Przyjmijcie założenie, że człowiek pije 2 litry wody dziennie (a przynajmniej tyle powinniśmy pić), a hamburger jest wołowy i waży 200 g. Poniżej odpowiedź.

Nie ma rzeczy, która nie wymagałaby wody w procesie produkcji, ale hodowla bydła na mięso jest wyjątkowo wodożerna. Ilość wody potrzebnej do produkcji określonego dobra nazywa się śladem wodnym.

W branży spożywczej zdecydowanym rekordzistą jest mięso wołowe. Do wyprodukowania kilograma wołowiny potrzeba... ponad 15 tys. litrów wody. Do czego są wykorzystywane te hektolitry wody? Lwią część – 98 proc. – stanowi ślad wodny produkcji paszy dla bydła.

To znaczy, że do wyprodukowania jednego hamburgera wołowego o wadze 200 g potrzeba nawet 3000 litrów wody. Jeśli człowiek pije 2 litry wody dziennie, przez miesiąc daje to 60 litrów, a przez rok – 730 litrów.

]]>https://wyborcza.pl/7,75400,28902807,ekozagadka-czy-ilosc-wody-potrzebnej-do-wyprodukowania-hamburgera.html#do_w=244&do_v=651&do_st=PP&do_sid=624#S.partners-K.C-B.1-L.3.duzy]]>

Mgr Cieśliński każe nam zatem wierzyć, że z każdym zjedzonym kilogramem wołowiny ubywają bezpowrotnie aż 15 tysięcy litrów wody. Toż to prawdziwy horror! Wieprzowina pochłania natomiast dwa razy więcej – ok. 30 tysięcy litrów. Gdyby brać na poważnie takie informacje okazuje się, że rocznie Polak wraz z mięsem likwiduje aż 1 milion 975 tysięcy litrów tak bardzo brakującej nam wody. Ba, niektórzy jednak nie wyobrażają sobie schabowego bez modrej kapusty czy też kiszonego ogórka oraz ziemniaków tak, że ilość straconej wody należałoby podnieść do 2 milionów 300 tysięcy litrów na osobę. Zakładając zaś, że jest nas około 39 mln całkowite zużycie wody (ślad wodny) należy określić na 89.700.000.000.000,- l , czyli „tylko” 89.700,- km3. Dla porównania całkowita objętość największego polskiego jeziora – Śniardwy, oceniana jest na… 0,65 km3. Tyle wody wg mgr Cieślińskiego konsumujemy w ciągu… niespełna 4 minut. Całe Mazury zatem idą w kwadrans. ;)

Przeczytajmy jednak uważnie raz jeszcze cytowany fragment. Cieśliński pisze wyraźnie:

Lwią część – 98 proc. – stanowi ślad wodny produkcji paszy dla bydła.

Czyli tak naprawdę winne są rośliny. Pasza dla bydła potrzebuje wody dla swojego wzrostu podobnie jak… las. A zatem chcąc ograniczyć ślad wodny nie tylko powinniśmy likwidować hodowlę bydła, ale przede wszystkim likwidować tereny zielone, odpowiedzialne wszak aż za 98% śladu wodnego! Tylko zastąpienie trawy betonem pozwoli na redukcję śladu wodnego! No i oczywiste jest, że powinniśmy jak najprędzej powycinać lasy.

Widocznie w lasach kryje się niebezpieczeństwo pozbawienia Ziemi wody. ;)

Cymbał Cieśliński najwyraźniej przeoczył, że woda biorąca udział w procesie fotosyntezy nie znika, ale po prostu jest wprowadzona do obiegu. I trafia na Ziemię z powrotem w postaci deszczu. Ewentualnie wsiąka w ziemię jako rosa.

Taki proces nazywany jest transpiracją. Roślina owszem pobiera wodę, lecz nie rozkłada jej czy też zamienia w inne związki chemiczne w procesie fotosyntezy!

Pomocną dla uczniów młodszych klas jest Ściąga.pl. Czytamy tam:

Woda ma w świecie roślin bardzo duże znaczenie, ponieważ decyduje w dużym stopniu o wyglądzie i rozmieszczeniu roślin. Woda stanowi nieraz ponad 90% rośliny. Woda nie jest ani materiałem budulcowym, ani pokarmem dla roślin, ale warunkuje rozwój rośliny, bo w komórkach przewagę mają koloidy hydrofilowe, a procesy życiowe przebiegają wtedy gdy koloidy są napęczniałe.

]]>https://sciaga.pl/tekst/53381-54-woda_w_organizmie_roslinnym]]>

To jak z tym „śladem wodnym”, panie Cieśliński? Może warto skorzystać z podręcznika do biologii z klas V-VII???

Woda ginie bezpowrotnie czy też wraca w postaci pary wodnej do środowiska, panie redaktorze?

A może walka z hamburgerem tak naprawdę powinna być walką z roślinami? W końcu aż 98% wody pochłaniają rośliny paszowe. I ten stan nie zmieniłby się nawet wtedy, gdyby rosły sobie bez obawy, że zostaną przeznaczone na konsumpcję. ;)

Zatem wyciąć! I zabetonować!

Tylko w ten sposób ochroni red. Cieśliński środowisko. ;)

Przy okazji warto by tak zastanowić się nad śladem wodnym wegetarianina. Wszak i on (ona i nawet ono) pochłania roślinną karmę, ponadto sery, które wymagają więcej wody od mięsa, zatem...?

Idę o zakład, że ślad wodny Sylwii Spurek aż tak bardzo nie różni się od takiegoż śladu pozostawianego przez mięsożercę. Kto wie, może nawet jest większy.

Argument ze „śladu wodnego” jest argumentem głupim. Wszak można używać go dowolnie, np. przeciw elektrowniom wodnym! Przecież ilość wody potrzebna do pozyskania jednej kilowatogodziny jest ogromny. A że rzeka poniżej elektrowni płynie sobie jakby nigdy nic? To pomijamy tak samo, jak „zieloni ekologowie” milczą o losach wody odparowanej z roślin, która powraca na ziemię wraz z deszczem.

Cieśliński kończy swój artykuł dramatycznie:

Przez całe życie (średnia długość życia w Polsce wynosi ok. 78 lat) wypijamy blisko 60 tys. litrów wody. Tyle, ile wymaga produkcja zaledwie czterech kilogramów wołowiny.

Gigantyczne zużycie cennych zasobów wody słodkiej to nie jedyny minus produkcji mięsa:

  • przemysłowa hodowla zwierząt odpowiada za ponad 20 proc. światowych emisji gazów cieplarnianych,
  • metan powstający podczas hodowli bydła, a potem uwalniający się do atmosfery w wyniku psucia się żywności, jest bardziej szkodliwym gazem cieplarnianym niż CO2,
  • do produkcji paszy trzeba coraz więcej pól uprawnych, ofiarą rabunkowej wycinki padają bezcenne lasy, m.in. puszcza amazońska;
  • znacząca część produkcji roślinnej na świecie to pasza dla zwierząt hodowlanych,
  • w procesie produkcji roślinnej są stosowane środki chemiczne przeżyźniające glebę, zatruwające wody powierzchniowe, rzeki i morza.

(op. cit.)

Powinniśmy zatem dla dobra środowiska powycinać lasy (wszak dżungla „zużywa” więcej wody niż pastwisko przeznaczone dla wypasu bydła) i zlikwidować zwierzęta. Nie tylko w hodowlach, ale i te żyjące na swobodzie. Wszak pierd dzika na wolności oraz pierd hodowanej świni zawierają ten sam metan. I w podobnej ilości.

Trzeba również mocno zredukować liczbę ludności na świecie, może nawet wprowadzając opcję zerową. Każdy z nas bowiem zostawia ślady – prócz wodnego także dwutlenkowo-węglowy.

I dopiero wtedy będzie dobrze. Ziemia bez roślin, bez zwierząt i bez człowieka w pełni zadowoli ekologów.

Ale kto wówczas będzie czytał Gazetę Wyborczą?

18.09 2022

fot. silvageritus – pixabay

________________________________________

* za Arnoldem Boczkiem z Kiepskich


 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (6 głosów)