Rozbiory

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Historia

Ukraina powinna oddać Rosji tyle własnego terytorium, ile Putin zechce. To powinno pozwolić na zachowanie pokoju i, tym samym, ocalenie dziesiątek, jeśli już nie setek tysięcy istnień ludzkich.

Nie mówiąc już o tym, że przywrócenie pokoju w „małorosji” pozwoli na ponowne ogrzewanie ruskim gazem francuskich i niemieckich tyłków a przede wszystkim na nowo uruchomi największą w XXI wieku krucjatę Unii Europejskiej, jaką od 2015 roku jest przywrócenie praworządności w Polsce.

Marzenia Macrona oraz niemieckiego pomakrelowego kanclerza (nazwisko, jako nieistotne, pomijam) o zachowaniu „twarzy” ruskiego agresora doskonale wpisują się w europejską tradycję.

Cofnijmy się do 1920 roku. Po paśmie sukcesów armii polsko-ukraińskiej sowieci przechodzą do kontrataku.

Wydaje się, że nic nie powstrzyma czerwonego taranu. Minister spraw zagranicznych największego wówczas mocarstwa świata (przynajmniej terytorialnie) lord George Curzon zwraca się (oczywiście z pominięciem najbardziej zainteresowanej Polski) do ludowego komisarza spraw zagranicznych Rosji sowieckiej, Grigorija Cziczerina, z wnioskiem o wstrzymanie działań wojennych na linii z grubsza odpowiadającej dzisiejszej wschodniej granicy Polski.

Jak wiemy rosyjskie hordy były jednak pełne zapału i nie tyle chodziło im o pokonanie Polski, ale o zaniesienie sztandaru rewolucji do Berlina i Paryża.

Warszawa była jedynie po drodze.

Linia Curzona dzięki bitwie warszawskiej odeszła do lamusa. Stalin sięgnął po nią dopiero w 1945 roku, ustalając nasze wschodnie granice.

18 lat po brytyjskiej propozycji wprowadzenia pokoju w Europie za cenę połowy ziem II RP Europa stanęła wobec kolejnego wyzwania.

Tym razem socjalista Hitler groził wojną z Czechosłowacją.

Ówczesna „Unia Europejska” po długich rozmowach zapewniła wieczysty pokój. Tak przynajmniej wydawało się premierowi brytyjskiemu Arthurowi N. Chamberlain’owi.

Jego słowa przywiozłem wam pokój na wieki stały się synonimem głupoty politycznej.

Wojna, jak do tej pory największa i najkrwawsza w znanych dziejach świata, wybuchła niespełna rok później.

Powojenny podział świata, żelazna granica pomiędzy Imperium Stalina i wolnym światem, na dekady wyłączył możliwość podobnych układów.

Aż w końcu mamy 2022 rok. Tym razem troskę wielkich zachodniego świata wywołuje nie tyle konieczność powstrzymania agresora, ale… uchronienie tegoż przed klęską.

Ukraina ma się ukorzyć, oddać Putinowi co tylko zechce, i usunąć się w cień.

W końcu stroną europejskich dealów jest putinowska Rosja, a nie Ukraina.

Bo jeśli naprawdę dostanie po d…, a na to zanosi się coraz bardziej, mogą go zwyczajnie odstrzelić.

I na nowo trzeba będzie zawierać porozumienia z kimś zupełnie nieznanym.

Na szczęście Ukraińcy tak jak Polacy w 1920 r. w d… mają zabiegi wielkich.

I to prawdopodobnie dobrze rokuje na przyszłość.

W końcu rozbiór Czechosłowacji przyspieszył jedynie II wojnę światową.

Nieposłuszeństwo Polski w 1920 dało natomiast prawie 20 lat pokoju.

6.06 2022

fot. pixabay

 

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (7 głosów)

Komentarze

Vote up!
0
Vote down!
0
#1644927