Reparacje od Niemiec. Nowa narracja
Stwierdzenie Tuska o braku jakichkolwiek roszczeń wobec Republiki Federalnej Niemiec z tytułu odszkodowań za barbarzyńskie zniszczenie II RP wywołało burzę.
W ramach ad hoc powołanej obrony ruda ekipa znowu sięgnęła po wyświechtany argument – to nie my, to PiS!
Konkretnie wg internetowych kundli Tuska winna wszystkiemu jest p. Anna Fotyga, ongiś Minister Spraw Zagranicznych w pierwszym rządzie PiS.
W zeszłorocznym tekście opublikowanym na WP „winę” Fotygi stwierdzono bowiem wyraźnie.
To łgarstwo. Zajrzyjmy do źródła, czyli do odpowiedzi na interpelację nr 4836 posła Janusza Dobrosza (wówczas należącego do LPR Romana Giertycha, potem PSL, poza tym ojca szanownej czerskiej żurnalistki Justyny Dobrosz-Oracz) z dnia 28 września 2006 roku.
Problem niemieckich reparacji wojennych został rozwiązany przez trzy zwycięskie mocarstwa: ZSRR, USA i Wielką Brytanię na konferencji w Jałcie i w Poczdamie. Polska nie miała prawa głosu w tej sprawie. Zgodnie z podjętymi decyzjami, Polska została zaliczona do wschodniej strefy reparacyjnej obejmującej radziecką strefę okupacyjną Niemiec i państwa sojusznicze III Rzeszy. Reparacje z tej strefy zostały przyznane bezpośrednio ZSRR, który zobowiązał się zaspokoić żądania reparacyjne Polski. W oparciu o to w dniu 16 sierpnia 1945 r. Polska podpisała z ZSRR Umowę o wynagrodzeniu szkód wyrządzonych przez okupację niemiecką, regulującą rozmiary i tryb świadczeń dla Polski. Na jej podstawie Związek Radziecki zrzekł się na rzecz Polski wszelkich pretensji do mienia niemieckiego i innych niemieckich aktywów na całym terytorium Polski, łącznie z tą częścią terytorium niemieckiego, które zostało włączone w granice Polski. W umowie tej określono też tryb i zakres zaspokojenia roszczeń Polski z tytułu reparacji z radzieckiej strefy okupacyjnej Niemiec oraz z udziału ZSRR w reparacjach z zachodnich stref okupacyjnych. Wykonanie reparacji odbywało się tylko częściowo w sposób sformalizowany w trybie umów wykonawczych (np. Umowa w sprawie przekazania Polsce parowozów na rachunek reparacji z dnia 7 września 1945 r.). Ponieważ część reparacji radzieckich była realizowana również w formie wymiany towarów, także udział Polski został zrealizowany w tym trybie. Sprawę rozliczeń Polski z ZSRR w zakresie reparacji wojennych zamknął Protokół o dostawach dla PRL na rachunek jej udziału w reparacjach z Niemiec z dnia 4 lipca 1957 r.
Polska nie była stroną innych umów regulujących wynikające z wojny kwestie majątkowe (m.in. układu o odszkodowaniach z 14 stycznia 1946 r.; układu londyńskiego z 27 lutego 1953 r.), zawartych pomiędzy Niemcami a państwami zachodnimi.
W dniu 22 sierpnia 1953 r. ZSRR zawarł z NRD umowę dotyczącą zamknięcia kwestii reparacyjnych ze strony Niemiec, tzn. Protokół w sprawie zaprzestania pobierania reparacji niemieckich i w sprawie innych środków złagodzenia zobowiązań finansowo-gospodarczych NRD związanych z następstwami wojny. W protokole tym stwierdzono, że Niemcy wykonały już znaczną część swoich zobowiązań finansowo-gospodarczych wynikających z wojny i wskutek tego uznano za konieczne złagodzenie ich zobowiązań ekonomicznych. Zgodnie z art. 1 rząd ZSRR - po uzgodnieniu z rządem PRL - zobowiązał się do przerwania z dniem 1 stycznia 1954 r. pobierania świadczeń reparacyjnych od NRD w każdej postaci.
Nazajutrz, tzn. w dniu 23 sierpnia 1953 r., Rada Ministrów PRL przyjęła uchwałę ˝Oświadczenie rządu PRL˝1), dotyczące reparacji wojennych (zarejestrowane i opublikowane w zbiorze traktatów ONZ w 1969 r.). Ustęp 5 tego oświadczenia stwierdza, że:
˝(...) dla uregulowania problemu niemieckiego i w uznaniu, iż Niemcy w znacznym stopniu uregulowały swe zobowiązania z tytułu odszkodowań wojennych, rząd polski zrzeka się z dniem 1 stycznia 1954 r. spłaty odszkodowań wojennych na rzecz Polski.˝
W omawianym oświadczeniu z 23.08.1953 r. rząd polski poszedł dalej niż cytowany powyżej protokół pomiędzy ZSRR i NRD, gdyż nie mówi się w nim, tak jak to uczynił ZSRR, o przerwaniu pobierania odszkodowań, które mogą być wznowione, lecz o zrzeczeniu się, które jest definitywne.
To oświadczenie RM PRL budziło dyskusje w doktrynie i było wielokrotnie oceniane pod różnymi aspektami. Tocząca się w ostatnich latach dyskusja - zarówno w kręgu polityków jak i środowisku naukowym - podniosła szereg wątków krytycznych dotyczących oświadczenia złożonego przez władze PRL w dniu 23 sierpnia 1953 r.
Dotyczyły one m.in.
- jego wad formalnych jako jednostronnego oświadczenia państwa, w szczególności kompetencji Rady Ministrów PRL jako organu właściwego do złożenia takiego oświadczenia,
- podmiotu, wobec którego zrzeczenie się nastąpiło - ze względu na brak uznania wówczas przez PRL państwa RFN część doktryny wbrew literalnemu brzmieniu cytowanego powyżej oświadczenia uważa, że zrzeczenie reparacji odnosiło się wyłącznie do NRD, jako jedynego wówczas uznawanego przez Polskę państwa niemieckiego. Pogląd ten nie uznaje, że przedmiotowe oświadczenie dotyczy zrzeczenia się ˝spłaty odszkodowań wojennych na rzecz Polski˝, bez definiowania podmiotów zobowiązanych do świadczenia,
- braku lub znacznego ograniczenia suwerenności ówczesnych władz polskich w czasie wydawania oświadczenia.
Nie analizowano natomiast w tej dyskusji innych istotnych wątków dotyczących m.in. zagadnień:
- pochodnego prawa PRL do reparacji z części przydzielonej w porozumieniu poczdamskim ZSRR,
- faktycznego ograniczenia źródeł reparacji do terenów wschodniej strefy okupacyjnej Niemiec i innych państw sprzymierzonych z III Rzeszą oraz tylko udziału w części radzieckiej - wynoszącej 15% od części reparacji z zachodnich stref okupacyjnych w Niemczech,
- przytoczonych powyżej umów PRL-ZSRR oraz poszukiwania w nich i wynikających z nich zobowiązań ewentualnego źródła dalszych sum reparacyjnych lub odszkodowawczych. Takie przemyślenia odnoszące się do Związku Radzieckiego były w okresie do 1989/1990 oczywiście niedopuszczalne. Obecnie mogą jednak stanowić istotne uzupełnienie analizy zagadnienia, prowadząc także do wniosku, że mogłyby istnieć ewentualne roszczenia regresowe w odniesieniu do ZSRR i Federacji Rosyjskiej z tytułu rozliczeń reparacji od Niemiec.
Pomimo przytoczonej dyskusji stanowisko polskiej doktryny prawa międzynarodowego w przeważającej mierze jest jednoznaczne i nie pozostawia wątpliwości co do faktu zrzeczenia się przez Polskę reparacji od Niemiec2). W latach późniejszych rząd polski wielokrotnie stwierdzał, że problem realizacji uprawnień reparacyjnych Polski od Niemiec jest zamknięty.
Analogiczne stanowisko w tej sprawie zajęła Rada Ministrów RP w 2004 r., która w związku z uchwałą Sejmu RP w sprawie uznania deklaracji z 23 sierpnia 1953 r. o zrzeczeniu się przez Polskę reparacji wojennych za nieobowiązującą zajęła stanowisko w sprawie poselskiego projektu uchwały w sprawie reparacji Niemiec na rzecz Polski. Zostało ono powtórzone w oświadczeniu z dnia 19 października 2004 r. Potwierdzono w nim, iż problem realizacji uprawnień reparacyjnych Polski od Niemiec jest już zamknięty. Stanowisko to jest ostatnim poglądem rządu na ten temat.
Jak ktoś zapomniał – 19 października 2004 r. premierem był Marek Belka, ministrem Spraw Zagranicznych Wołodia Cimoszewicz. Wówczas postkomuniści, obecnie zaś gorliwi „demokraci” spod znaku partii Donalda Tuska.
Jeśli więc kogoś winić, to raczej Marka Belkę i Wołodię Cimoszewicza, dla których przecież PRL było suwerennym podmiotem prawa międzynarodowego. Pośrednio zaś należy winić Tuska, który z tych dinozaurów PZPR uczynił „demokratów”.
Trzeba również pamiętać, że cytowana wyżej odpowiedź na interpelację dotyczyła zupełnie innego problemu, niż aktualnie podnoszony.
Nie jest bowiem tajemnicą, że praktycznie od samego istnienia RFN istnieją dość mocno wpływowe stronnictwa rewizjonistyczne zmierzające nie tylko do odzyskania majątków prywatnych obywateli niemieckich utraconych przez nich w wyniku II wojny światowej, ale też przywrócenia zachodniej granicy Niemiec wg stanu na dzień 1 stycznia 1938 roku. Każdy, kto oglądał niemiecką prognozę pogody w latach 1960-tych widział mapę, na której Wrocław, Opole, Szczecin a nawet Gdańsk pozostawały w granicach Niemiec.
W niemieckiej propagandzie tamtego czasu nie było przede wszystkim miejsca dla NRD, niemieckiego państwa pozostającego po sowieckiej stronie żelaznej kurtyny. Ba, nie istniało ono również zgodnie z niemiecką doktryną prawną tamtego okresu.
Z punktu widzenia prawników niemieckich tamtego czasu jest więc oczywistą oczywistością, że oświadczenie rządu PRL o zrzeczeniu się odszkodowań skierowane do nieistniejącego podmiotu nie miało mocy prawnej.
Jeszcze w 2017 roku na temat ten wypowiadał się publicznie prof. dr hab. Grzegorz Kucharczyk, na co dzień specjalizujący się w w historii myśli politycznej XIX i XX wieku oraz historii Niemiec.
Polscy komuniści w 1953 roku złożyli jednostronną deklarację o zrzeczeniu się reparacji wojennych wobec władz NRD. Fakty są takie, że Niemcy Zachodnie w swojej doktrynie prawnej, także w momencie zawierania z Polską układu w 1970 roku o podstawach normalizacji stosunków, uznawały ciągłość istnienia Rzeszy Niemieckiej w granicach z 1937 roku. Tak uznawało Bonn, i później zjednoczone Niemcy. Z tego powodu jednostronna deklaracja komunistycznych władz PRL wobec NRD w ogóle nie ma żadnej mocy prawnej.
Z punktu widzenia Niemiec Zachodnich w obowiązującej doktrynie prawnej i politycznej uznawano, że wszystkie umowy zawierane przez państwa trzecie z NRD są z mocy prawa nieważne. Takie było stanowisko Niemiec Zachodnich, których spadkobiercą jest obecna zjednoczona Bundesrepublika.
https://forsal.pl/artykuly/1061965,prof-kucharczyk-deklaracja-z-1953-r-o...
Konsekwentnie realizowane powyższe stanowisko doprowadziło do słynnego w najnowszej historii Polski uznania naszych granic zachodnich w 1970 roku. Zawarty wówczas traktat uznawał nasze granice na Odrze i Nysie zupełnie tak, jakby NRD w ogóle nie istniało. Stronami układu o podstawach normalizacji wzajemnych stosunków była bowiem PRL i Republika Federalna Niemiec, choć tę ostatnią od polskiej granicy dzieliło jakieś 400 km suwerennego i uznawanego przez ONZ państwa.
Wydaje się zatem oczywiste, że jak nie można zjeść ciastka i je zachować, tak samo nie można przez dekady odmawiać prawnej doniosłości wszelkim aktom zawieranym przez państwa trzecie z NRD jednocześnie robiąc wyjątek dla jednostronnej deklaracji złożonej temu nieistniejącemu wg zachodnioniemieckiej doktryny Hallsteina podmiotowi przez niesuwerenny rząd PRL na zarządzenie kremlowskiej centrali.
Trzeba też pamiętać, że Polska ani też PRL nigdy nie była stroną jakiegokolwiek traktatu z Niemcami (obojętnie NRD czy RFN) dotyczącego odszkodowań za II wojnę światową. Związek Sowiecki rozgrywał niemiecką kartę poza nami.
I dopiero w tym kontekście można właściwie ocenić ostatnią polskojęzyczną deklarację Tuska.
3.07 2024
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 415 odsłon
Komentarze
Tak mnie kusi żeby Szanownego
3 Lipca, 2024 - 21:23
Tak mnie kusi żeby Szanownego Państwa zapytać czy gdybym napisał "kawał rudego judaszowego xuja" to by państwo wiedzieli o kogo chodzi?
Ach ten piękny język Cervantesa...
4 Lipca, 2024 - 06:57
Można też bardziej swojsko.
Bo partaje lubiom skróty.
Np. WWH.
Wagner without honor.
Ciekawe, skąd w angielskim znalazło się akurat takie obraźliwe określenie słowa które w bodaj Farsi brzmi swojsko- hoya..
A teraz wyobraźmy sobie liczbę mnogą takiego skrótu...
Dr.brian
I komentarz bezpośredni.
4 Lipca, 2024 - 07:23
To nie ja jestem prawnikiem.
Lecz z oślim uporem powtarzam: żadna sovijetskaja rijespublika nazywana umownie PRL nie mogła nic zrobić bez prikazu Moskwy.
A skoro nie miała Faktycznej osobowości prawnej to istniała tylko przerwana przez nią tylko na terenie tegoż PRL osobowość Rządu na wychodźctwie, nie mająca mocy sprawczej.
Zaś od 1939!!! nie zawarto traktatu pokojowego. Takowy istniał w wypadku jej włączenia do państw Ententy w wyniku Wielkiej Wojny.
Czyli Wciąż jesteśmy ze szwabensynami W Stanie Wojny!!!!!
I to może być zasadniczą blokadą by cokolwiek zrobić w sprawie kapitulacji oraz reparacji.
I jakoś Wszyscy o tym skrupulatnie"zapominają".
Pytanie, dlaczego?
Dr.brian
Moskwa i Berlin piszą scenariusze
4 Lipca, 2024 - 13:17
Wczoraj jawną zdradę państwa polskiego przez Tuska, przykryto medialnym siłowym wejściem do KRSu. Dodajmy do tego zmniejszenie o 57 miliardów na wojsko, czyli mamy do czynienia z przyspieszonym rozbiorem Polski. To ma również na celu wystawienia Polski na ułatwienie i zachętę na atak Rosji na Polskę. Jeżeli naród szybko się nie obudzi, to za chwile będziemy mieli uśmiechniętych Polaków zza drutów kolczastych Syberii. Jaskrawo widać, że władzę w Polsce sfałszowanymi wyborami parlamentarnymi, przejęli organizatorzy i zwolennicy zamachu smoleńskiego.
ronin
Przyznaj Ha Dek, iż dzisiaj nie byłoby żadnych ochów i achów...
4 Lipca, 2024 - 13:41
... gdyby PIS zamiast udawać, ze stara się o reparacje podjął zdecydowane, merytoryczne kroki z min., pozwaniem Niemiec przed Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, chociaż.
To, że teraz obecny premier naopowiada Niemcom że się zrzeka, w istocie nie ma żadnego znaczenia, gdyż przyjdzie czas, że Niemcy zapłacą.
Może ani ja a ni Ty tego nie doczekamy, ale Niemcy zapłacą Polsce reparacje wraz z odsetkami i jako prawnik powinieneś o tym wiedzieć.
Apoloniusz