„Postępowe” lewactwo jest z innego świata. Ranking HiT-ów wg organu Michnika

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Kultura

Podział społeczeństwa dokonał się co prawda już znacznie wcześniej i to właśnie za sprawą organu nadredaktora Michnika, ale dopiero teraz widać, że rów oddzielający „postępowców” od reszty Narodu stale się pogłębia i nie ma już raczej szans, by go choć częściowo wypełnić.

Żurnalista z Czerskiej, niejaki Jędrzej Słodkowski (wcześniej lewacka „Krytyka Polityczna”), właśnie wskazał, co bawi jego oraz środowisko czersko-wiertnicze w nowym podręczniku Historia i Teraźniejszość 1945-1979 autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego.

W odróżnieniu od czerskiego żurnalisty, powoli stopniującego napięcie my pokażmy od razu, co budzi największą wesołość lewicy (lewizny raczej) intelektualnej.

Najbardziej ucieszny jest… atak w podstawę ideologiczną skupionego wokół KP lewactwa. Roszkowski poważył się tknąć najświętsze ateistyczne przekonanie:

Znacznie bardziej destrukcyjny jest swego rodzaju bunt barbarzyńców, którzy negują wszelki sens życia i jakichkolwiek zasad postępowania. Godzą w podstawy egzystencjalne naszej cywilizacji. To naprawdę nie jest problem wymyślony przez pokolenie "dziadersów". To kwestia naszego życia codziennego i naszej przyszłości. Ktoś, kto z dumą niesie torbę z napisem "No Rules" ("Nie ma zasad"), jest wrogiem cywilizacji - nawet jeśli sam nie zdaje sobie z tego sprawy - i naprawdę nie wiadomo, czego się po nim (lub po niej) spodziewać.

Nic dziwnego, że na drugim miejscu Słodkowski postawił…. Boga.

Przy założeniu istnienia Boga - a przecież nie ma żadnego dowodu, poza spekulacjami myślowymi, na to, że Go nie ma - wszystkie kombinacje intelektualne marksistów i neomarksistów tracą jakikolwiek sens.

Wszak lewactwo postępowe wychowane na dziele brodatych agitatorów (Marks, Engels, Lenin, Sta….) wie materialistycznie, jak jest. Co prawda ta wiedza coraz bardziej idzie w kąt, ale to tylko wymagania etapu. Da nieistniejący Bóg, że znowu będą nauczać, jak wygląda świat wg Marksa, Lenina i Trockiego.

Dalej.

Dziś, w XXI w., uznaje się samo słowo "Murzyn" za obelżywe. Chce się je wykreślać z dzieł literackich, zabrania się go używać, nawet jeśli nie ma najmniejszego kontekstu rasowego. W konsekwencji używanie wielu innych słów, takich jak "czarny", "biały", a nawet "matka" czy "ojciec" staje się ryzykowne. Tymczasem istnieją słowa naprawdę obraźliwe lub uwłaczające godności, nieraz bardzo ordynarne, które są tolerowane przez wszystkie tzw. postępowe kręgi, instytucje i organizacje.

Podczas skrajnie lewicujących, neomarksistowskich manifestacji rzucane są pod adresem ludzi o tradycyjnej moralności i chrześcijańskich poglądach takie hasła jak na przykład "wyp...dalać!" albo jeszcze gorsze. To wszystko uchodzi, to wszystko wolno, ale wyobraźmy sobie, że ksiądz skierowałby do kogoś z ambony takie słowo - oburzenie nie miałoby granic.

Niepojęte dla lewactwa. Jak można kwestionować słowa takiej współczesnej lwicy lewizny jak Lempart???

I to jeszcze kropkując. Wypierdalać to wypierdalać! Bez żadnych niedomówień...

Ważne jest zrozumienie wagi przemian kulturowych na Zachodzie. Na początku lat siedemdziesiątych zespół T. Rex wylansował przebój o "dzieciach rewolucji" (Children of the Revolution), zapewne nie zdając sobie sprawy, jak ironicznego i smutnego kontekstu nabierze to określenie. Rewolucja obyczajowa lat sześćdziesiątych zataczała bowiem nowe kręgi, prowadząc do rozkładu tradycyjnych społeczeństw Zachodu. Choć postawy młodego pokolenia wynikały często z protestu przeciw złym zachowaniom niektórych rodzin, w których dominował pieniądz i egoizm, to skutki tych buntów były gorsze niż przyczyny. Rewolucja przeciw "złym" rodzicom okazała się "samotną matką, jej dzieci - półsierotami". (...)

Z wielkich planów o rewolucji pozostało często uzależnienie od narkotyków, zagubione dzieci z rozbitych związków, upodobanie do różnych odmian Wiedzy Tajemnej, Ery Wodnika, neopogaństwa czy religijny wręcz stosunek do środowiska naturalnego, a przede wszystkim egocentryzm w pogoni za przyjemnościami. Pojęcia szlachetności, lojalności, męstwa i innych przymiotów ducha znikały z języka publicznej debaty.

(...) Rewolucyjne idee z lat sześćdziesiątych zatruwały i zatruwają nadal kolejne pokolenie. Istotą ich jest ułuda i zakłamanie.

Powyższy akapit zapewne rozbawił całą Krytykę Polityczną do łez. I nawet nadredaktor Michnik pewnie się uśmiechnął. Przecież rewolucja obyczajowa wyniosła ich do władzy. Przynajmniej na Zachodzie. Tutaj zaś od siedmiu lat próbują wrócić…

Patrzmy dalej, co bawi lewactwo.

Przemiany kulturowe na Zachodzie w latach siedemdziesiątych, których głównym hasłem była wolność bez zobowiązań i "tolerancja" wymagająca akceptacji tego rodzaju poglądów, były zaledwie wstępem do tego, co nastąpiło na początku XXI w. Już wówczas jednak rosło pokolenie, którego szaleństwa doprowadziły w naszych czasach cywilizację zachodnią na skraj katastrofy.

Przepraszam, a czy ktoś z Czytelników nie podpisałby się pod tym twierdzeniem?

Za chwilę niektóre państwa UE mogą demokratycznie zamienić się w republiki islamskie. A to oznaczać będzie zmianę cywilizacyjną na skalę większą, niż ongiś uczynienie chrześcijaństwa religią państwową Cesarstwa Rzymskiego.

Ale za to nie będzie Kościoła…

Nie wiem, ile lat ma autor czerskiej wyliczanki. Mniemam jednak, że okres Karnawału lat 1980-81 oraz późniejszego stanu wojennego zna dobrze choćby z opowiadań ojca. Dlatego umieszczenie kolejnego fragmentu zakrawa już nawet nie na jawną manipulację, ale cyniczne zakłamywanie historii.

Wśród działaczy opozycyjnych zaczynał umacniać się "realistyczny" nurt, że z "Ruskimi" trzeba się dogadać, że nie należy domagać się pełnej suwerenności, bo to jest nierealne, ale wymóc na komunistach pakiet większych swobód. Ten nurt tworzyli m.in. Jacek Kuroń czy Adam Michnik. Wielu opozycjonistów, jak na przykład głęboko zakonspirowane Polskie Porozumienie Niepodległościowe (PPN), Antoni Macierewicz czy bracia Lech i Jarosław Kaczyńscy, nie chciało jednak żadnych doraźnych kompromisów, jeśli chodzi o suwerenność Ojczyzny

Tak się dziwnie poukładało w moim życiu, że w latach 1980-81 byłem na spotkaniach zarówno z Kuroniem, jak i Michnikiem. Obaj za szczyt dążeń niepodległościowych PRL uważali… finlandyzację Polski. Czyli całkowita neutralność połączona z, delikatnie mówiąc, nie podskakiwaniem Moskwie.

Tak właśnie miała wyglądać „Niepodległa”.

Rozumiem, że teraz chce się ówczesne tezy zakopać. Ale pamiętamy zachowanie tego środowiska po 1989 roku. Z Układu Warszawskiego wystąpiliśmy wszak dopiero 1 lipca 1991 r., niecałe pół roku przed rozpadem Związku Sowieckiego. Wcześniej Wałęsa (obecne czerskie bożyszcze) proponował powołanie… NATO bis.

Na zakończenie jeszcze jeden powód uśmiechu współczesnego lewactwa.

Niezależnie od doraźnego sukcesu Kościoła uroczystości milenijne pozostawiły głęboki ślad w pamięci całego pokolenia Polaków, umacniając fundamenty wiary i uczuć narodowych.

Wiara, czyli katotaliban, do tego wyklęte jeszcze przez Marksa uczucia narodowe?

Aaaaaaaaaaaaaaaa ffffffffffffffuuuuuuuuuuuujjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjj!!!!!!!!!!!!!!!!!

Marksiści, lewaccy neomarkśiści szczególnie, nie mają przecież Ojczyzny. Uczucia narodowe są im nie tylko obce, ale wręcz wstrętne.

Wystarczy wiedzieć, co ich bawi, by móc odtworzyć model świata, jaki proponują praktycznie bez zmian od przeszło wieku.

A to zdecydowanie nie jest moja bajka.

19.08 2022

cytaty:

]]>https://wyborcza.pl/7,75410,28800076,25-hitow-hit-u-ranking-najlepszych-cytatow-ze-slynnego-podrecznika.html#S.TD-K.C-B.5-L.2.maly]]>

fot. pixabay

 

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (8 głosów)

Komentarze

  • "Komunizm jest jak opium dla ludu w tym znaczeniu, że znieczula i paraliżuje intelekt ludzki.

Opium jest narkotykiem, który stępia wyższe intelektualne zdolności człowieka, ale dopuszcza funkcjonowanie niższych funkcji wegetatywnych i zwierzęcych.

    Człowiek pod wpływem narkotyku nie może myśleć, ale może oddychać; nie ma własnej woli, ale może trawić; nie jest zdolny nadążać za procesem myślenia, ale jego krew krąży. Komunizm jest opium w tym znaczeniu, że całkowicie niszczy rozum ludzki. W systemie komunistycznym człowiek nie może podejmować własnych decyzji, lecz musi zaakceptować decyzje podjęte przez dyktatora; nie ma sumienia, ponieważ sumienie jest tyko państwowe.

    Właśnie dlatego komuniści tak często zaprzeczją samym sobie, najpierw 'hajlują' nazistom' jak najlepszym przyjaciołom, aby wkrótce wrzeszczeć z cach sił, wskazując ich jako najgorszych wrogów."

    - pisze abp Fulton J. Sheen w znakomitej książce "Komunizm a sumienie Zachodu".

Vote up!
3
Vote down!
0

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1646482

Dlatego proponowałbym używać zamiast określeń nazizm i komunizm dwóch bardziej podobnych:  nazizm i internazizm (narodowy socjalizm i internacjonalistyczny socjalizm). Bo przecież tak naprawdę mało co się różnią.

Vote up!
3
Vote down!
0
#1646499

Można też użyć nazwy narodowy bolszewizm. Jest to połączenie nazistów i krańcowej lewicy (komunistów). A przedstawicielem tego nurtu jest współcześnie Dugin.

Vote up!
3
Vote down!
0

AgnieszkaS

#1646501

Bomba w samochodzie została rzekomo podłożona dla ideologa napaści na Ukrainę,  Aleksandra Dugina. Dugin miał jechać tym samochodem, pojechała jednak jego córka Daria Dugina i zginęła w wybuchu. To się stało dosłownie godziny temu, w sobotę, pod Moskwą.

https://www.youtube.com/shorts/_vGtVyHvRoE

 

Vote up!
2
Vote down!
0

AgnieszkaS

#1646503