Macron 2.0: obrona francuskiej demokracji
Wygląda na to, że towarzyszący nam od dekad „polski imperatyw wyborczy” umacnia się nad Sekwaną.
9 prezydent którejś tam (bodaj V) Republiki E. Macron kolejny raz staje w szranki z córką najsłynniejszego prawicowca Unii Europejskiej, panią M. Le Pen.
Po raz wtóry sztabowcy Macrona będą chcieli zmobilizować miliony Francuzów dla wyboru „mniejszego zła”.
W 2017 roku, jak zdążyliśmy zapomnieć, taka mobilizacja doprowadziła nawet do tego, że rektor Wielkiego Meczetu w Paryżu Dalil Boubakeur wzywał społeczność muzułmańską do głosowania na „kandydata nadziei”.
I Macron dostał islamskie poparcie.
W sumie przewaga, jaką odniósł w II turze, sięgnęła 10 mln głosów.
W tym roku jednak sprawa się komplikuje. Zdaniem prof. Georgesa Minka* sytuacja w 2022 jest inna.
To jest constans sytuacji, od kilku lat, mianowicie rozpad klasycznego systemu politycznego francuskiego z tymi dwiema partiami - z jednej strony socjalistami, z drugiej strony postgaulistami, którzy się wymieniali mandatami. Oni znikają ze sceny politycznej od kilku lat. Z tego skorzystał Macron, który doskonale wyczuł to, że legitymacja tej klasycznej sceny politycznej znikała i postanowił stworzyć nową siłę. W 2017 roku był nowym człowiekiem, proponującym nowe rozwiązania. Tym razem nie jest nowym człowiekiem, ma 5-letni bilans, który można krytykować i stworzył też niestety - ale to jest w dużej mierze wina sytemu konstytucyjnego francuskiego, V Republiki - wrażenie, że jest tak jakby prezydentem-królem, który jest oddzielony od społeczeństwa gdzieś tam na górze i ma pulę wszystkich decyzji. W ten sposób odciął się w gruncie rzeczy od społeczeństwa. I to jest ta podstawowa groźba, bo bardzo dużo ludzi, którzy głosowali dla niego, którzy stworzyli tzw. kordon sanitarny wokół skrajnej prawicy, już nie wierzy w ten kordon sanitarny, a jedyne co jest ich podstawową ideą, to jest to, że trzeba dowalić Macronowi za to, że nie spełnił w pewnym sensie obietnic.
Zaniepokojenia wynikiem II tury francuskich wyborów prezydenckich nie ukrywają przede wszystkim Niemcy.
…. krytyka pod adresem Macrona nie jest porównywalna z zagrożeniem, jakie zwycięstwo Le Pen oznaczałoby dla podstaw francuskiej demokracji.
Jedynym sposobem ochrony kraju przed totalitaryzmem jest uniemożliwienie jej dojścia do władzy. Francuscy wyborcy, zanim za dwa tygodnie dokonają wyboru, powinni zadać sobie pytanie, jak bardzo cenią swoją demokrację.
Banalnie proste, prawda? Demokracja tak, ale tylko wtedy, gdy zapewnia naszym ciągłość władzy. Przecież dokładnie w taki właśnie sposób próbowano wpłynąć na wyniki wyborów… w Polsce. I dokładnie w ten sam deseń wpisują się próby utworzenia Zjednoczonej Opozycji pod wodzą niejakiego Tuska.
Taki sam „kordon sanitarny” jak we Francji w 2017 roku. PiS sprawuje już drugą kadencję totalitarne rządy ku żałości eurolewicy; teraz może dojść do śmierci demokracji we Francji.
Jak jednak rozumie swoje wezwanie autorka DW, Lisa Luis?
Proponuje wszak uniemożliwienie dojścia do władzy Le Pen, bo to jest jedyny sposób ochrony kraju przed totalitaryzmem.
W jaki sposób ma nastąpić to uniemożliwienie? Gwardia Narodowa czy też żołnierze Legii Cudzoziemskiej otoczą punkty wyborcze i będą wpuszczać jedynie zwolenników Macrona?
A może o pomoc poproszą znowu islamistów, a ci w porozumieniu z bojówkami Al-Kaidy zapewnią porządek demokratyczny podczas wyborów?
Francja ma spore doświadczenie w walce o wolność. Nie kto inny, ale jeden z rzeźników rewolucji 1789 roku, niejaki Saint - Just, wołał przecież:
- Nie ma wolności dla wrogów wolności!
To usprawiedliwiało mordy jakobińskie na skalę nieznaną wcześniej Europie.
Czy w 2022 roku hasło Saint - Justa ulegnie pewnej modyfikacji i we Francji rozlegnie się:
- Nie ma demokracji dla wrogów demokracji?
Przyznam, że nic chyba tak mocno nie obnaża prawdziwych zasad „zachodniej demokracji”, jak ten nieszczęsny wpis nazbyt szczerej niemieckiej dziennikarki.
Czego można się spodziewać?
W skrajnym przypadku cudów nad urną tak samo, jak ostatnio na Białorusi?
Nikt jednak nie zająknie się nawet w obronie elementarnych zasad demokracji, zdeptanych w imię panującej powszechnie lewicowej ideologii. Pod warunkiem, że Macron przez drugą kadencję zasiadać będzie w Pałacu Elizejskim.
Jak bowiem dekady temu powiedział inny światły Europejczyk**:
- władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy!
Nie po to tyle dekad pracowano usilnie nad społeczeństwami europejskimi, żeby teraz jakaś prawicowa baba zniweczyła wysiłek kilku pokoleń politycznych agitatorów. ;)
Stąd zapewne wziął się zupełnie niegodny polityka bluzg Macrona pod adresem polskiego premiera. Mazowiecki wg niego jest bowiem "skrajnie prawicowym antysemitą, który wyklucza osoby LGBT".
W lewackiej nowomowie politycznej Zachodu jest to najcięższa bodaj obelga. Morawiecki poniekąd winny sam sobie, bo rozwścieczył francuskiego fuhrerka... spotkaniem z Le Pen.
Trudno zatem wymagać szacunku dla Macrona nad Wisłą. I to nie tylko za powyższe słowa, ale przede wszystkim za dozbrajanie rosyjskiej armii i torpedowanie sankcji nakładanych na Rosję.
Nie zapominajmy jednak, że i ultra prawicowość Le Pen jest tylko lokalna. W Polsce spokojnie mogłaby np. należeć do partii Wiosna. Od pewnego czasu zawiedziona trzema nieudanymi tradycyjnymi związkami mieszka bowiem z kobietą.
12.04 2022
_______________________________________________
* syn dowódcy kompanii żydowskiej im. Naftalego Botwina z XIII Brygady Międzynarodowej im. Jarosława Dąbrowskiego podczas hiszpańskiej wojny domowej, po wojnie zaś kapitana KBW. Polskę opuścił wraz z rodziną po Marcu’68.
** Władysław Gomułka (1945)
fot. BBC youtube (2017)
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 456 odsłon
Komentarze
Dobre!
12 Kwietnia, 2022 - 23:17
Dzięki za mało znane i ciekawe informacje z Francji. Pamiętam opinię belgijskiego pisma Le Soir po wygranej Komorowskiego z Kaczyńskim: "Świat odetchnął z ulgą. Skrajny nacjonalista Jarosław Kaczyński nie został prezydentem".
Leopold
USA: Trump i Biden wreszcie
14 Kwietnia, 2022 - 21:05
USA: Trump i Biden wreszcie znaleźli coś w czym się zgadzają: Rosja popełnia na Ukrainie ludobójstwo.
Francja: Macron i Le Pen w tej sprawie też zgodni - nie należy mówić, że Rosja popełnia ludobójstwo.
Niemcy: Merkel i Scholz też zgodni - milczą.
Takie oceny