Koziołek Matołek szuka wolności

Obrazek użytkownika gps65
Idee

I znów po­sze­dł bie­da­czy­sko, po sze­ro­kim szu­kać świe­cie te­go, co je­st bar­dzo bli­sko.

  Wol­no­ść to mo­blil­no­ść. To nie je­st de­fi­ni­cja, to twier­dze­nie. Peł­na de­fi­ni­cja je­st tu: ]]>Wolność]]>. Tam je­st ta­ki frag­ment: "…ta­ki sens po­ję­cia wol­no­ść pod­ję­ła i wy­ko­rzy­sta­ła przede wszyst­kim my­śl li­be­ral­na…" - a za­tem są in­ne sen­sy, pod­ję­te przez in­ne my­śli. Więc mo­ja my­śl pod­ję­ła in­ny sens, bar­dziej ogól­ny, bar­dziej pa­su­ją­cy do po­wszech­ny­ch użyć te­go po­ję­cia przez lu­dzi w ję­zy­ku pol­skim. My­śl li­be­ral­na nie pod­ję­ła i nie wy­ko­rzy­sta­ła po­ję­cia wol­no­ści w sto­sun­ku do zwie­rząt. Ta my­śl nie ro­zu­mie po­wszech­nie sto­so­wa­ne­go przez lu­dzi zwro­tu: „wol­ny jak ptak”. Ta li­be­ral­na my­śl my­śli tyl­ko o po­li­ty­ce, a nie po­tra­fi zo­ba­czyć te­go co je­st bar­dzo bli­sko. Pta­ki prze­cież po­li­ty­ki nie uprawiają.

  W naj­szer­szym zna­cze­niu wol­no­ść to mo­bil­no­ść. Wol­no­ść po­li­tycz­na to pod­zbiór wol­no­ści. My­śl li­be­ral­na pod­ję­ła i wy­ko­rzy­sta­ła pod­zbiór, ob­ję­ła tyl­ko je­den ga­tu­nek zwie­rząt, tyl­ko ho­mo sa­piens, a mo­ja my­śl ob­ję­ła ca­ło­ść, wszyst­kie zwie­rzę­ta. Wol­no­ść to po­ję­cie fi­zjo­lo­gicz­ne, a nie fi­lo­zo­ficz­ne.

  Mi­tem je­st, że je­st ja­kaś le­wi­co­wa wol­no­ść "do" i pra­wi­co­wa "od". Ta pra­wi­co­wa to wol­no­ść spo­łecz­na, a ta le­wi­co­wa to za­mor­dy­zm spo­łecz­ny, czy­li wol­no­ść do znie­wa­la­nia in­ny­ch. W isto­cie wol­no­ść to du­żo szer­sze po­ję­cie, któ­re­go wol­no­ść spo­łecz­na je­st tyl­ko czę­ścią. Wol­no­ść ogól­nie, bez przy­miot­ni­ków, to mo­bil­no­ść, a za­tem po­ten­cja do swo­bod­ne­go po­ru­sza­nia się, brak ogra­ni­czeń w ru­cha­ch. Zwie­rzę­ta ma­ją du­żo wol­no­ści, ro­śli­ny ma­ło, bo im ko­rze­nie utrud­nia­ją po­ru­sza­nie się.

  Wol­no­ść je­st po­ję­ciem cią­głym, a nie dys­kret­nym, stop­nio­wal­nym, a nie zero-jedynkowym. Moż­na być bar­dziej lub mniej wol­nym. Po­ziom wol­no­ści moż­na mie­rzyć. Na bez­lud­nej ma­łej wy­spie ma­my ty­le wol­no­ści, ile ona ma po­wierzch­ni. Je­ste­śmy tam tyl­ko tro­chę wol­ni, a na kon­ty­nen­cie wol­no­ści ma­my wię­cej – oczy­wi­ście, je­śli nie ma in­ny­ch czyn­ni­ków ogra­ni­cza­ją­cy­ch wol­no­ść, w tym politycznych. Gdy na wy­spie ma­my do dyspozycji da­le­ko­mor­ską łó­dź to je­ste­śmy bar­dziej wol­ni. Na wy­spie z ło­dzią ma­my ty­le wol­no­ści, ile na wszyst­ki­ch kon­ty­nen­ta­ch. Wol­no­ść to nie ru­ch, ale po­ten­cja ru­chu – czy­li mo­bil­no­ść.

  Wol­no­ść dzie­je się po­za umy­słem. By wie­dzieć, czy zwie­rzę je­st wol­ne (do­ty­czy to też lu­dzi, któ­rzy są ga­tun­kiem zwie­rząt) nie trze­ba ba­dać, co czu­je. Ono jest wol­ne nie­za­leż­nie od swoich zdol­no­ści ko­gni­tyw­ny­ch. Wie­my, że zwie­rzę­ta są wol­ne, bo ob­ser­wu­je­my ich ru­ch, ich swo­bo­dę prze­miesz­cza­nia się, wi­dzi­my, jak się po­ru­sza­ją – nie cha­otycz­nie, ale ce­lo­wo. To wy­star­cza. Wol­no­ść to stan or­ga­ni­zmów ży­wy­ch. Każ­dy czło­wiek bez żad­nej wie­dzy fi­lo­zo­ficz­nej bar­dzo ła­two roz­strzy­gnie, że bu­rek na łań­cu­chu ma mniej wol­no­ści niż bu­rek szwendający się sa­mo­pas po wsi.

  Wol­no­ść to kwe­stia fi­zjo­lo­gicz­na zwie­rząt, w tym czło­wie­ka. Tak jak zwie­rzę mu­si je­ść czy od­dy­chać, tak też mu­si mieć wol­no­ść, by żyć. Ale oczy­wi­ście moż­na je­ść wię­cej lub mniej, od­dy­chać z więk­szą lub mniej­szą czę­sto­tli­wo­ścią, być mniej lub bar­dziej wol­nym – ale gdy to wszyst­ko ogra­ni­czy­my do ze­ra, to umrze­my. Bez wol­no­ści się za­gło­dzi­my i za­du­si­my. By wie­dzieć, że zwie­rzę chce je­ść, nie mu­si­my mu ba­dać sta­nów umy­sło­wy­ch. I to sa­mo jest z wol­no­ścią. Psy wy­pro­wa­dza­my na spa­cer, by za­spo­ka­ja­ły swo­je po­trze­by fi­zjo­lo­gicz­ne – po­trze­bę do wy­próż­nia­nia się i po­trze­bę wol­no­ści.

  Mo­im zda­niem ni­gdy sku­tecz­nie nie za­wal­czy­my o wol­no­ść, je­śli nie zro­zu­mie­my, że je­st to po­ję­cie fi­zjo­lo­gicz­ne, ta­kie jak je­dze­nie czy od­dy­cha­nie. Wol­no­ść je­st nam tak sa­mo nie­zbęd­na do ży­cia jak żyw­no­ść i po­wie­trze. Po prostu, by żyć, mu­si­my się ru­szać. Wol­no­ść to mo­bil­no­ść. To ca­łe mę­dr­ko­wa­nie i fi­lo­zo­fo­wa­nie, za­mą­ca­ją­ce po­ję­cia wol­no­ści, wy­my­śla­nie, że to ja­kieś sta­ny umy­słu, że to ja­kieś po­ję­cie du­cho­we, trans­cen­dent­ne czy po­li­tycz­ne, po­wo­du­je tyl­ko to, że od­by­wa się re­wo­lu­cja w imię wol­no­ści, któ­ra wam wol­no­ść od­bie­ra.

  Je­śli wol­no­ść to po­ję­cie po­li­tycz­ne, to mu­si­cie mieć pań­stwo, któ­re mu­si wam wol­no­ści strzec. No to je ma­cie i ono je­st klu­czo­wym czyn­ni­kiem ogra­ni­cza­ją­cym wol­no­ść. Fi­lo­zo­fia was oszu­ku­je, polityka kłamie. O wol­no­ści mó­wią wszyst­kie od­mia­ny lewaków, ale i pra­wa­ków. Ko­mu­ni­stom cho­dzi o wol­no­ść, so­cja­li­stom, de­mo­kra­tom, li­be­ra­łom, kon­ser­wa­ty­stom, wszyst­kim. Wol­no­ść to ko­mu­na, to de­mo­kra­cja, to so­cja­li­zm, to pań­stwo na­ro­do­we. Moż­na tak to mą­cić, bo nie po­tra­fi­cie po­jąć kwe­stii oczy­wi­stej, że wol­no­ść to mo­bil­no­ść. Je­ste­ście jak ten Ko­zio­łek Ma­to­łek – szu­ka­cie wol­no­ści w ja­kichś nie­skoń­czo­ny­ch fi­lo­zo­ficz­ny­ch świa­ta­ch, nie wie­dząc, że ona je­st tuż ko­ło was, je­st w wa­szym ru­chu, w try­wial­nej, przy­ziem­niej, co­dzien­nej swo­bo­dzie po­ru­sza­nia się.

Grzegorz GPS Świderski
]]>t.me/gps65]]>

PS. Notki powiązane:

Twoja ocena: Brak Średnia: 3.5 (7 głosów)