Czarny łabędź

Obrazek użytkownika gps65
Gospodarka

No i nadszedł wreszcie czarny łabędź - zawsze przychodzi. Czarny łabędź, czyli niespodziewane, nieprzewidywalne zdarzenie, które zmieni świat. To, że się zmieni, to oczywiste - dyskusyjne jest to, czy na gorsze, czy lepsze. Z perspektywy biologicznej, to w zasadzie nic groźnego się nie dzieje. Póki co obecna pandemia nie wytrzebiła ludzkości - są groźniejsze choroby. Ale wszyscy wieszczą katastrofę gospodarczą. No to ja będę wieszczył przeciwnie.       Nie ma żadnych zagrożeń dla biznesu! To znaczy nie ma sumarycznie - są tylko zagrożenia wybiórcze: jedne firmy stracą, inne zyskają. Głupki drżą ze strachu, mądrzy wypatrują, jak można zarobić! Teraz jest bardzo dużo branż, które zyskują - na przykład serwisy gamingowe, dostawcy rozwiązań do zdalnej pracy czy sklepy internetowe.

       W sklepach internetowych z żywnością dostawy były zwykle na następny dzień - teraz są na za miesiąc. To znaczy, że bardzo dużo osób zaczęło zamawiać przez Internet, a nigdy tego wcześniej nie robili. Nauczą się i będą to robić stale. To duże zyski dla takich sklepów i ogólnie duża optymalizacja zasobów, bo lokale w centrum są drogie. Sklepy, jako miejsca, są całkowicie zbędne! Przecież w handlu nie chodzi o to, by się gdzieś zebrać wspólnie, ale by się wymienić dobrami! To można robić zdalnie!

       Bardzo wiele firm wdrożyło "home office" - to też duża obniżka kosztów. Ludzie się tego nauczą, okiełznają, polubią - a to same korzyści i oszczędności. I takich przykładów można podawać setki. Jedynym poważnym zagrożeniem są państwa, rządy i urzędnicy - ale to żadna nowość, oni szkodzą i przeszkadzają do zawsze.

       Czarny łabędź nie oznacza jakiejś tragedii - to po prostu silne przetasowanie. Stracą ci, którzy muszą działać tak, by ludzie się zbliżali do siebie na mniej niż metr, zyskają wszyscy ci, którzy potrafią działać z metrowym dystansem. To będzie bardzo dobre i korzystne dla gospodarki. Sama światowa kwarantanna to chwilowa stagnacja, ale będącą impulsem do silniejszego rozwoju - silniejszego, bo bardziej przemyślanego i mobilizującego do lepszej optymalizacji zasobów. Co cię nie zabije, to cię wzmocni!

       Proponuję na to wszystko spojrzeć z perspektywy żeglarskiej. Bywają sztormy i bywają sztile. Trwają nawet dłużej, niż się przewidziało, niż się ma zapasów. Czasem nawet powodują utratę zapasów. W sztormie błagamy o sztil, w sztilu modlimy się o wiatr. Umiemy to mniej więcej przewidzieć, ale czarny łabędź przychodzi znienacka. Po sztormie jest inaczej niż po sztilu. Zawsze będzie inaczej, ale nigdy nie będzie gorzej! Jak tam było, tak tam było, ale jeszcze nigdy tak nie było, by jakoś nie było. Pandemia to żadna katastrofa. Czy jakikolwiek cyklon zlikwidował żeglugę światową? To sztil ma zlikwidować?

Grzegorz GPS Świderski

PS. Tu o czarnym łabędziu mówił Sławomir Mentzen ponad pół roku temu:

3
Twoja ocena: Brak Średnia: 3 (5 głosów)