Sondażownie a zmierzch demokracji
Każdy, kto choć trochę orientuje się w pojęciach typu "opinia publiczna" zgodzi się z poglądem, że znaczenie, jakie przypisuje się sondażom zostało rozdmuchane, zaś wiarygodność demokratyczna tego narzędzia jest co najmniej wątpliwa.
Nie przeszkadza to jednak w popularności rozmaitych pollsters, które wypuszczając na rynek swój produkt w postaci "niezależnego" badani opinii przyczyniają się do arytmii serca niektórych polityków, u innych powodują nieuzasadnione poczucie wszechwładztwa i nastrój jak po spożyciu jakiejś zakazanej substancji.
To zaiste fenomen, iż wiedząc o nikłej wartości sondażu,jednocześnie tylu ludzi emocjonuje się jego wynikami i daje się urabiać bezwartościowym fałszywkom.
Garść oczywistości:
Sondaże opinii zawierają odpowiedzi na pytania sformułowane przez zlecającego sondaż- jest to kluczowa cecha KAŻDEGO sondażu. Proszę zwrócić uwagę, że pytania sondażowe nie są układane przez naukowców, badaczy, a pracowników działu marketingu, copywriterów etc. Są układane pod wcześniej przygotowany klucz interpretacji.
Przykładowo pytania:
"Czy chciałbyś aby Adam Małysz kandydował w wyborach prezydenckich?"
"Czy Adam Małysz ma możliwości i kompetencje wystarczające do wystartowania jako kandydat w najbliższych wyborach prezydenckich?"
różnią się tym, że jedno pyta o to: co o tym myślisz, a drugie pyta co o tym wiesz.
Oczywiście w sondażach przedwyborczych pojawiają się TYLKO pytania pierwszego rodzaju.
Dlatego uważam, że sondaże nas niszczą.
Większość opinii ujawnionych w sondażach charakteryzuje się:
* słabością (nie wyrażają stanowiska, z którym się mocno utożsamiamy)
* ulotnością ( opinie mogą zmieniać się na przestrzeni kilku dni )
* przypadkowością (często są wypowiedziane, bo trzeba powiedzieć cokolwiek, żeby nie wyjść na idiotę i zachować twarz)
* efektem odbicia, czyli powtarzaniem opinii zasłyszanych w mediach. (co oczywiście tłumaczy walkę o media)
Środki masowego przekazu wytwarzają na gigantyczną skalę opinie zewątrzsterowne. Bombardowanie odbiorców wynikami sondaży pozornie utwierdza szarego człowieka w ułudzie, iż żyje on w demokratycznym państwie, gdzie jego głos jest brany pod uwagę. Niestety takie sondaże osłabiają mocno ustrój zwany demokracją, rozumianą jako rządy opinii.
Sondaże rządzą niepodzielnie.
Tysiąc osobowa grupa Polaków jest bez przerwy przepytywana po to, by mogła pozostałym kilkudziesięciu milionom powiedzieć co mamy myśleć i na kogo głosować.
Bibliografia:
R. Newman, The paradoks of Mass Politics: Knowlege and Opinion in the American Electorate, Cambridge 1986
G. Sartori, Homo videns, WUW 2007.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1310 odsłon
Komentarze
bożena, dyktatura sondaży zastapiła dyktaturę ciemniaków
20 Lipca, 2009 - 19:24
Kiedyś mateczka partia mozoliła się na zjazdach, na plenach; uchwalała, wciągała na członka!
A dzisiaj?
Z lekkością ... posła Kalisza zapytywuje się ludu, czyli 1000 próbkę czy beza jest lepsza od POtomka dziadka z Wehrmachtu!
I to ta dowartośiowana tysiąc osobowa nadreprezentacja nadinterpretując rzeczywistość mówi tak ;"Wolimy bezę"!
czyli rzecz prosta jak konstrukcja...cepa!
pzdr
antysalon
Czasami mam wrażenie, a dotyczy to nie tylko polityki,
21 Lipca, 2009 - 01:55
ale także wszelkich naszych preferencji życiowych, że jesteśmy in gremio traktowani jak stado królików doświadczalnych, u których wyrabia się pożądane odruchy warunkowe! Wydaje mi się, że to właśnie obecne pokolenie stoi przed alternatywą: albo się oprze "inżynierii społecznej" albo podzieli los ludzi opisywanych przez Orwella.
mam wrażenie
22 Lipca, 2009 - 11:59
podobne: że żyłka - napięta do granic - niebawem pęknie.
pozdrawiam.
hehe, dobre to z tym wciąganiem na członka:-))
22 Lipca, 2009 - 11:50
ja żałuję że nigdy nie znalazłam się w tym 1000 reprezentatywnych. To musi być zaiste emocjonujące doznanie!
pozdrawiam
hehe, dobre to z tym wciąganiem na członka:-))
22 Lipca, 2009 - 11:52
ja żałuję że nigdy nie znalazłam się w tym 1000 reprezentatywnych. To musi być zaiste emocjonujące doznanie!
pozdrawiam