Rozpaczliwy ruch lewactwa

Obrazek użytkownika gw1990
Kraj

Zgodnie z przewidywaniami, SLD zaskarżyło do Trybunału Konstytucyjnego ustawę znacznie redukującą emerytury dla byłych funkcjonariuszy SB i UB w latach 1944-1990. Projekt ma moc sprawczą od 2010r. i większość, czekających na rozliczenie się pieniężne z bezpieką, wyrażało swą obawę przed takimi zagraniami ze strony SLD. Liczę jednak na to, że Trybunał Konstytucyjny nie pójdzie na rękę ludzi, którzy niszczyli przez wiele lat Polskę i pobierali z tego powodu ogromne profity.

Ustawa, która odbiera część przywilejów dla byłych funkcjonariuszy służb, to pierwszy etap dekomunizacji i rozliczenia. Nie do pomyślenia jest sytuacja w wolnym i demokratycznym kraju, by esbecy pobierali ogromne emerytury, parokrotnie przewyższające świadczenia obywateli, którzy nie byli skażeni totalitarnym reżimem. Wielu bohaterów opozycji przecież żyje do dzisiaj w nędzy, podczas gdy komuniści z miłą chęcia odbierali za swoje "zasługi" duże pieniądze, które państwo z takim samym uśmiechem na twarzy wypłacało. Sytuacja się zmieni pod wpływem tej ustawy i bardzo dobrze, że została ona przegłosowana wspólnie przez PiS i PO. Lewica do końca broni swoich mentorów, których uznaje za dawców wolności i demokracji w Polsce. Tym bardziej to oburzające, że ohydny plan Jana Widackiego i Janusza Zemke popierają dawni opozycjoniści - Bogdan Lis i Andrzej Celiński, którzy tym samym zaprzedali do końca swój dawny życiorys. Z niego nie zostało po prostu nic, prócz umizgiwania się do dawnych przeciwników. Czasami mam wrażenie, że michnikowszczyzna i środowiska antylustracyjne wypełniają role plenipotentów twarzy dawnego systemu - Jaruzelskiego i Kiszczaka. Jan Widacki podaje argumenty w uzasadnieniu, które po prostu są śmieszne i haniebne:

"Bycie funkcjonariuszem organów bezpieczeństwa łączyło się zawsze z nienormowanym czasem pracy, a także z narażeniem na stres, odpowiedzialnością (....) zwiększonym ryzykiem śmierci, kalectwa, specyficznym (znacznie zwiększonym ) ryzykiem choroby lub wypadku"

O morderstwach w "niewyjaśnionych okolicznościach" na księżach i zwykłych, niewinnych ludziach adwokat nie miał ochoty wspomnieć. Przecież sam bronił esbeków, którzy mataczyli w sprawie śmierci Stanisława Pyjasa i z uporem maniaka przekonywał, że opozycjonista nie został pobity, a spadł ze schodów, co było przyczyną jego zgonu. Człowiek marnej reputacji, mimo pełnionego zawodu adwokata, nie powinien być brany na poważnie przez Trybunał Konstytucyjny. Szczególnie, jeśli pisze takie dyrdymały, które zacytowałem powyżej.

Na pewno część obserwatorów nabierze się na hasła "podważania zaufania do państwa", "niedemokratyczności ustawy" i "braku sprawiedliwości społecznej". Jeśli spojrzeć na martyrologie narodu polskiego w czasach komunizmu, ludzie dawnych służb nie powinni mieć wpływu na życie publiczne po 1989 roku. Lustracji nigdy nie było, a wszelkie próby zbadania przeszłości napotykają się z ostrą nagonką. Tonący brzytwy się chwyta i tak postępuje lewica, której grunt pali się pod nogami.

Brak głosów