Kanał
Pracowałem w zakładzie wyrabiającym szklane znicze. Podszedł do mnie kierowca jeżdżący firmowym busem i powiedział:
- Poprowadź mnie w garażu, bo się boję, że wjadę w worki ze słoikami.
Więc go poprowadziłem. Cały byłem skoncentrowany na samochodzie przede mną i opakowaniach ze zniczami leżącymi przy ścianach po prawej i lewej stronie. Auto jechało wolno do tyłu, ja się też posuwałem nieśpiesznie tyłem machając przy tym rękoma.
Nawet nie wiedziałem, że idę po deskach kanału samochodowego. A kilku desek brakowało. No, i do niego wpadłem. Do tego kanału. Nie wiem czy zdążyłem chociażby pomachać nogami. Tak szybko wszystko się stało. Leżałem na schodkach i nie wiedziałem dlaczego.
Kierowca też nie wiedział. Czekał i czekał. W końcu wyszedł z auta i rozejrzał się wokół. Znalazł mnie tam gdzie spadłem. Akurar dochodziłem do siebie:
- Nic Ci nie jest?
- Chyba nic.
Rękoma i nogami poruszałem. Nawet o własnych siłach wstałem. Na pytania czy wezwać karetkę pogotowia, odpowiadałem, że nie. Nie widziałem powodu. Po krótkim czasie ten powód jednak zobaczyłem. Coraz trudniej było mi się poruszać.
Gdy przyjechała w końcu karetka to nie można mnie było zapakować do samochodu. Darłem się przy nawet lekkim zgięciu. Dopiero zastrzyk ze środkiem przeciwbólowym pozwolił na przewiezienie mnie do szpitala i zrobienie zdjęcia. Oczywiście zdjęcia kręgosłupa, a nie twarzy. I nic.
Po ustaniu działania środka przecwbólowego myślałem, że oszaleję. Akurat doszedłem do domu. Mogłem wreszcie na spokojnie pomyśleć. Całe szczęscie, że kilka dni wcześniej się ubezpieczyłem od nieszczęśliwych wypadków. Będę przynajmniej miał pieniądze.
Pracownicy mieli się ubezpieczyć. Albo wszyscy, albo nikt. Więc się ubezpieczyliśmy wszyscy. Ale kobieta, która miała to zrobić bezzwłocznie, nie zrobiła tego. I tak zostałem na lodzie. I z bolącym kręgosłupem. Bez ubezpieczenia.
Gdy najmniejsze nawet zgięcie wywołuje potworny ból to trudno cokolwiek zrobić. Banalnie proste czynności nie są już takie proste. Przykładowo, położenie się spać to już była wyższa szkoła jazdy. No, a wstawanie było bardziej skompoikowane.
I miałem dziwne tiki, których nie potrafiłem kontrolować. Kopałem. Jeśli ktoś szedł za blsko, to miał wielkie szanse oberwać ode mnie nogą w d... siedzenie. A jazda miejskim autobusem to już był prawdziwy koszmar. Przy wysiadaniu kopałem jak szalony. I chyba za takiego byłem brany. Jedak miałem nieco szczęścia. Bo gdybym pracował w niektórych urzędach państwowych dopiero bym im skopał d..y. Oczywiście niechcący.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1860 odsłon
Komentarze
Ogólna życiowa przydatność.
7 Sierpnia, 2013 - 22:14
Ty to Marian szczęściarz jesteś. Gdybyś nie wpadł do wspomnianego kanału, to prawdopodobnie ciężarówka wgniotłaby Cię w te znicze, taki masz spryt i dryg do pracy.
Szczęściarz. Naprawdę szczęściarz.
Przypominasz mi mojego znajomego Marianie, który też był niebywałym szczęściarzem. Wystarczyło na przykład, żeby na trawniku o pow. 10 hektarów było jedno psie głowienko, to on zawsze w nie wdepnął i przyszedł z opaćkanym butem. Albo gdy w kawalerskich czasach chodziliśmy na panienki, to zawsze wybrał taką, która albo czymś go zaraziła albo miała p...o ścisk. Jak wziął ze sobą parasol to nigdy nie padało, jak nie wziął to oberwanie chmury.
Miał wiele wyjątkowych cech, jednak jego cechą przewodnią były właśnie te głowienka, które tak bezbłędnie własnymi butami(a czasami gołymi stopami) znajdował. Małe, duże, rzadkie i gęste, psie, ludzkie, krowie placki i końskie pyrki, zawsze znalazł, nigdy nie zawiódł.
Kiedyś nawet w plenerze wdepnął we własne, gdy złapany na "gorącym uczynku", zawstydzony próbował się cofać głębiej w krzaki.
Nazwaliśmy go w końcu Człowiek Mucha...........choć na imię miał Stefan.
NIEPOPRAWNY INACZEJ
NIEPOPRAWNY INACZEJ
Marian
8 Sierpnia, 2013 - 00:57
Patrz pod nogi, szczególnie, gdy idziesz tyłem.
Bez złośliwości Pozdrawiam, sam też nie raz gdzieś wpadłem lub spadłem.
jwp - Ja też potrafię w mordę bić.
Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.