Guru żyje w dostatku. Próba utworzenia nowego „kościoła”
Pora przestać udawać, że to „prywatna wojenka” dwojga blogerów. Tak naprawdę mamy bowiem do czynienia z kształtowaniem się nowej grupy religijnej i namolnym wyłapywaniem jej członków na różnych forach. I przeciwdziałaniem temu.
To już 8 lat, jak m. in. na dawnym Nowym Ekranie została zdemaskowana internetowa oszustka, niejaka S. Pochodząca z postsowieckiego miasteczka położonego w północno-zachodniej Polsce kobieta rozkręciła ogólnopolski biznes bazując li tylko i wyłącznie na własnym rzekomym nieszczęściu.
Przedstawiając się jako ofiara banków (a także Państwa) wzruszała szereg obcych osób tak, że ci powodowani litością wpłacali różne kwoty na konto jednej z jej dwóch córek. Czasem też dawali osobiście.
Czy to przypadek, że S. do dziś figuruje na Leonku pośród ulubionych autorów Rebeliantki?
A przecież koincydencja jest zanadto widoczna. Wielka akcja żebracza S. wyprzedza tylko nieznacznie wielki skowyt pokrzywdzonego rodzeństwa G.
Na szczęście wespół w zespół udało się jednego szkodnika przepędzić z netu na tyle, że aż z kraju uciekła do Danii.
I nawet jeśli gdzieś tam grasuje pod kolejnym nickiem jedyne, co może zrobić, to zamieścić negatywny komentarz pod cudzą wypowiedzią.
A przecież jej historia mogła stanowić inspirację dla wielu innych. Teoretycznie bezrobotna i bez prawa do zasiłku poruszała się dość młodym jeepem, nie miała także najmniejszych oporów przed płaceniem rachunków sięgających nawet 1000,- zł.
I również znała się na wszystkim, szczególnie na prawie.
Jej swoista charyzma wynikała z aktywności w KGB.
Proszę państwa, nie chodzi o formację, z której wywodzi się JE Prezydent Rosji. KGB to również akronim nazwy Koinonia Giovanni Baptisti.
S. akurat trafiła do najbardziej sekciarskiej grupy.
Jej wiara była prosta.
Jeśli masz pieniądze, to Bóg cię lubi i błogosławi.
Nie masz – jesteś grzesznikiem.
Natomiast to, w jaki sposób pieniążki są zdobywane ona i jej najbliższe otoczenie pokrywali wyniosłym milczeniem.
Aż wreszcie nadszedł kres dolce vita na koszt innych.
Co prawda S. gryzła i drapała, w wojence wspierała ją, jeśli dobrze pamiętam, jej ówczesna psiapsiółka, ale prawdy nie da się ukrywać na dłuższą metę.
Jej się nie udało, bo spotkała na swojej drodze ludzi zdecydowanych, zaprawionych w boju z sekciarstwem.
Ale co użyła, to jej.
Nic dziwnego, że w Polsce, kraju katolickim, sekty powstają wg mojej oceny w tempie przewyższającym rozwody.
Ojciec Emil Smolana OP z Dominikańskiego Centrum Informacji stawia sprawę jasno. Grupy destrukcyjne to nie tylko obszar religijny:
W definicji sekty, którą posługujemy się w naszym Dominikańskim Centrum Informacji, zwracamy uwagę, że kultowość takich grup może odnosić się także do kultu jednostki, pieniędzy, sukcesu czy zdrowia. Ludzie gromadzą się wokół najróżniejszych idei, które mogą stać się bożkami. Na „sekciarskie mechanizmy” możemy trafić także podczas wyjazdu organizowanego przez firmę, w której pracujemy. Ktoś wyjeżdża na szkolenie, na którym obok treści związanych z rozwojem w granicach tematyki zawodowej pojawia się „coś więcej”.
Znam przypadki, kiedy podczas takich szkoleń ludzie byli wprowadzani w praktyki szamańskie. Również zajęcia sportowe, np. joga, czy kurs języka mogą być miejscem, w którym spotkamy się z taką grupą. Niektóre zaangażowania grup mogą być tylko przykrywką do tego, aby sprzedać pewne idee, które początkowo są przed nami ukryte. To jeden z mechanizmów manipulacji i jednocześnie jedna z cech sekty. Cele deklarowane są inne od tych, do których prowadzi się ludzi. Jestem oszukiwany i metodą małych kroków wprowadza się mnie w coś, czego bym nie przyjął, gdyby podane było to jawnie. Jedna ze spraw, którą prowadziliśmy, dotyczyła grupy gospodyń spotykających się przy jednej z parafii. Jedna z pań werbowała tam osoby do swojej destrukcyjnej grupy. Te przykłady pokazują, że z takimi grupami czy osobami możemy spotkać się wszędzie.
Szczególnym polem, gdzie „łowi się duszyczki” (cyt. za Igraszki z diabłem Jana Drdy) jest Internet.
No dobrze, ktoś powie. Nawet jeśli jest to połów, to tak samo czynili apostołowie.
Teoretycznie mógłby mieć rację, gdyby nie jedno ale…
Otóż apostołowie łowili dusze, by je zbawić.
Natomiast współcześni „apostołowie” łowią po to, by je doić.
Konkretnie poprzez obciążenie swoich „wiernych” kolejnym podatkiem. To tzw. dziesięcina wspomniana w 3 Moj. 27:30-34:
"Wszystkie także dziesięciny ziemi z nasienia ziemi, z owocu drzewa...dziesięciny z rogatego bydła, i z drobnego bydła, wszystkiego, co przechodzi pod laską pasterską, każde dziesiąte będzie poświęcone Panu".
Dziesięcina, czyli 10% zarobków.
10% na chwałę bożą, a tak naprawdę po to tylko, by guru mógł żyć dostatnio i śmiać się w kułak z naiwnych owieczek.
Tak właśnie wyglądają wszelkiego rodzaju nowe ruchu religijne, czy to nawołujące do „ortodoksji” a la Verita, czy też rzekomo szanujące inne byty, kosmitów i duchy nie wyłączając.
Na facebooku można odnaleźć sporo zdjęć różnych kaznodziei z nawet najbardziej egzotycznych i drogich jednocześnie zakątków świata.
A wszystko dzięki owieczkom, które np. zapłaciły za… usługę proroczą! Taka np. znajduje się w ofercie pewnego pastora z okolic Gliwic, prowadzącego swój własny kościół, liczący już blisko sto osób.
Zaczyna się dość niewinnie. Czasem, jak w Raciborzu, zbiórki rodzącej się nowej wspólnoty odbywają się początkowo w kościele.
Pierwszym znakiem, jaki powinien stanowić ostrzeżenie, jest wyprowadzenie zebrań poza teren świątyni.
Mało kto jednak zwraca na to uwagę – wszechbombardowanie miłością, brak chwili na zastanowienie się (bo jak tu się skupić, kiedy na zebraniu co chwile podchodzi ktoś nieznajomy i mówi, ze cię kocha i cieszy się, ze jesteśmy razem) nie pozwala na refleksję. Doprawdy trzeba być przygotowanym na taki miłosne uderzenie.
Nie tak dawno brałem udział w osławionym kursie alpha. Podczas obiadu puszczany był film o jakimś angielskim pastorze, który dekady temu postanowił udowodnić chrześcijańskim studentom, że Ewangelia to bzdura i zaczął czytać Biblię. Po trzech dniach został chrześcijaninem i odtąd jego życie stało się cudowne.
Ostatnie akordy filmu, pełne achów i ochów, zbiegły się z deserem. ;)
Dopiero jednak zakończenie było dość symptomatyczne. Zaproponowałem wspólną modlitwę, na co zebrani na ponoć chrześcijańskim kursie spojrzeli na mnie jak na jakiegoś dziwoląga. ;)
Mimo to stolik, przy którym siedziałem był jedynym, gdzie było słychać jakąś rachityczną modlitwę.
Atak na Kościół, a raczej atak na chrześcijan, rzadko kiedy jest tak prędko rozpoznawalny.
W końcu, aczkolwiek Kościół jest powszechny (to właśnie znaczy katholikos), to przecież każdy z nas jest członkiem jakiejś mniejszej wspólnoty – parafii, grupy modlitewnej, kręgu biblijnego etc.
Tam właśnie zaczynać się może późniejsze sekciarstwo.
Św. Jan Paweł II, wtedy jeszcze będący biskupem Karolem Wojtyłą podał definicję pozytywnej grupy religijnej:
- zdrowa wspólnota to grupa, w której są silne więzi, wspólne cele, ale jest możliwość sprzeciwu.
Brak tego ostatniego stanowi sygnał ostrzegawczy.
Jest tylko jedno ale.
Zanim guru ujawni się w całej krasie przejmuje „rząd dusz” stopniowo.
Zbyt wczesne ujawnienie to dekonspiracja na tym etapie, na którym możliwe jest jeszcze dostrzeżenie antychrześcijańskiego przesłania.
Rzadko, na nieszczęście, zdarza się tak klarowna sytuacja, jak w przypadku „świętego rodzeństwa” G.
Państwo wybaczą tą ironię, ale jak inaczej traktować człowieka, który krytykę swoich własnych nie mających z chrześcijaństwem zbyt wiele wspólnego słów nazywa grzechem p-ko Duchowi Świętemu????
Janusz Górzyński nie skrywa swojego antykościelnego stanowiska.
Na facebooku pisze przecież wyraźnie:
Zatem według bożej sprawiedliwości nie ma zbrodni bez kary i każdy grzech wywołuje konsekwencje indywidualne i społeczne, wbrew temu co wygaduje pseudoteolog prymas W. Polak.
Prymas Polski jest wg abiturienta Górzyńskiego pseudoteologiem. Należy przypuszczać, ze we własnym rozumieniu prawdziwym teologiem jest on sam, bądź też jeszcze były nauczyciel religii Sławomir Dul.
Przesłanie jest jasne.
Ludzie, zostawcie Kościół, na czele którego w Polsce stoi Prymas - pseudoteolog, a idźcie za Górzyńskimi.
Oni wiedzą lepiej, co Bóg rzeczywiście powiedział!
Prawdziwym wiatrem w żagle czechowickich sekciarzy jest pandemia koronawirusa.
Postawmy sobie sprawę jasno – jak długo istnieją sekty, tak długo ludzie są zastraszani wizją jakiegoś opętańczego końca świata, podczas którego rozgniewane bóstwo ma wytracić wszelkich grzeszników, sprawiedliwych zaś (dziwnie jakoś wyłącznie lub prawie wyłącznie członków sekty) zachować.
Tutaj Janusz Górzyński jest wręcz podręcznikowy.
Wczoraj groził śmiercią „staruchom”, dzisiaj zaś idzie jeszcze dalej.
…Czekam aż żydowka Szydło odpokutuje swą niczemność, i spektakularną niewierność, gdy zamiast jako premier RP udać się do Sanktuarium w Łagiewnikach na Intronizację Jezusa Króla i Pana Polski, to podążyła do Izraela, aby pokołonić się tamtejszym antychrystom. Jakże synuś takiej mamuśki miał wytrwać w kapłaństwie. Tam gdzie nie ma wiary to i nie ma wierności i miłosci do Boga i ludzi. Ale właśnie takich karierowiczów popiera ksiądz Złotówa z Torunia, który męczy swymi nawoływanimi aby dawać na media redemtorystów służące PiS i na inne dary. NIE MA INTRONIZACJI JEZUSA KRÓLA POLSKI TAK JAK CHCIAŁ CHRYSTUS, TO TEŻ NIE BĘDZIE KASY DLA JUDASZY !!!! NIE BĘDZIE SPOŁECZNEGO PANOWANIA JEZUSA KRÓLA POLSKI, TO TEŻ BĘDZIE ZARAZA I LICHWA !!!! Precz z Kaczorem Antychrystem i katem Polski co miał złoty róg a będzie miał koniowirusa !!!!
„Ksiądz Złotówa z Torunia” to zapewne ks. Tadeusz Rydzyk, redaktor Radia Maryja, na które to z kolei powołuje się żeński człon „świętego rodzeństwa”. Traktowani razem są za, a nawet przeciw, niczym nasz nobliwy noblysta.
Nawołuje:
WIERNI WYZNAWCY CHRYSTUSA PANA I ZWOLENNICY SPOŁECZNEGO PANOWANIA JEZUSA KRÓLA POLSKI JEDNOCZCIE SIĘ W DZIELE INTRONIZACJI KRÓLA WIEKÓW OPOWIADAJĄC SIĘ ZA BOGIEM KRÓLEM, PANOWANIEM W POLSCE ŚWIĘTOŚCI ORAZ ETOSU BOGA I PRAW BOGA, TAKŻE PRZECIWKO WSZYSTKIM ANTYCHRYSTOM Z PIS, PO, SLD, PSL, I TYM PODOBNYCH SIŁ PSEUDOKATOLICKICH I JAWNIE ANTYKATOLICKICH!!!
Jeśli Bóg z nami któż przeciwko nam !?
Nie miejmy złudzeń. „Święte rodzeństwo” na siłę usiłuje wypromować sektę. Przy czym ich indolencja, a także coraz bardziej widoczny z wiekiem niedowład umysłowy nie pozwala na wymyślenie innej nazwy.
Przedstawiają się zatem jako prawdziwi katolicy i najprawdziwsi teolodzy.
Tu warto wspomnieć o niejakim Dulu (ten od palenia kukły Żyda w Łodzi) i podkreślaniu przy lada okazji, że jest „polskim” teologiem.
Osobiście wolałbym rozmawiać z teologiem katolickim, czy nawet zielonoświątkowym.
O tym, że sekta przeszła już okres wstępnego formowania świadczy jeszcze jedno.
„Prorok bezdomny” grzmi, że oto odczytał „Znaki Czasu”, a epidemia koronawirusa z woli Boga będzie pozbawiać życia grzeszników.
Co prawda nie tylko, ale dla grzeszników (czyli rozwodników, członków PiS, sędziów, prokuratorów, policjantów a przede wszystkim ludzi, którzy obnażają wieloletnie kłamstwa „proroka” i jego siostry) los będzie o wiele gorszy. Wytykanie oczywistego kłamstwa „prorokowi” i jego „uczennicy” stanowi bowiem…. grzech p-ko Duchowi Świętemu!!!!
Dla obserwatora z zewnątrz znającego choć trochę problematykę sekt sygnałem przesądzającym o sekciarstwie rodzeństwa G. jest język, jakiego używają.
Proszę zwrócić uwagę na łatwość, z jaką Rebeliantka wyzywa innych od kłamców. Wystarczy mieć tylko nieco odmienne zdanie, by narazić się na atak.
Samo w sobie nie jest oznaką przynależności do sekty. Równie dobrze może być to spowodowane jakimś obłędem pieniaczym powstałym na fundamencie przeogromnej pychy, odwrotnie proporcjonalnej do rzeczywistego znaczenia w społeczeństwie czy też najzwyklejszego urazu mózgu.
Ale raz jeszcze zwróćmy uwagę na słowa. Przedstawicielka „proroka bezdomnego” Rebeliantka nazywa innych łacińskim słowem oznaczającym diabła.
I sądząc z kontekstu, jest to największa obelga, jaką jest w stanie wymyślić.
To zaś oznacza, że tak określany jest świat, jaki otacza „święte rodzeństwo” z Czechowic.
Słowo używane na co dzień dla określenia wszystkich tych, którzy pukają się w czoło słysząc czy też czytając kolejne kocopały rodzeństwa jest używane na zewnątrz bez cienia refleksji, ze tylko mocniej rozśmiesza interlokutorów.
To świadczy o spustoszeniu, jakie dotknęło Rebeliantkę. Nie jest już w stanie odróżnić fikcji, w jakiej przynajmniej na początku dobrowolnie się pogrążyła, od realu.
Urojenia wielkości brata (często podkreślane, choć obiektywnie nawet bezrobotny zarejestrowany w „biurze nędzy” czy też pracujący na czarno stoi moralnie wyżej od tego chronicznie bezrobotnego nieroba) stały się jej rzeczywistością do tego stopnia, że bez względu na to, jak wielka byłaby bzdura, którą „prorok” wypowie czy napisze będzie bronić go do upadłego.
Co więcej, w ramach tej swoistej „egzegezy” zupełnie bezrefleksyjnie wyzwiska pod adresem „diabłów” miesza z odwołaniem się do Boga, czy też jego Miłości.
Z praktyki wieloletnich kontaktów z członkami różnych sekt (nie tylko Świadków Jehowy, ale i np. wyznawców guru Mohana) dorzuciłbym jeszcze dążenie do wypowiedzenia ostatniego słowa w dyskusji.
Nie jest istotne, jak postronny obserwator będzie je odbierał. Sekciarz musi zabrać głos jako ostatni.
W jego bowiem odczuciu ten, kto pozostał na portalu, zwyciężył.
Spróbujcie kiedyś wpuścić do mieszkania Świadków Jehowy, a zobaczycie to w praktyce.
Tak po prostu działa sekta – guru („prorok”) wypowiada ostatnie słowo. ;)
Christian Czurko, szef brytyjskiej filii Dialogocentre, zajmującej się pomocą byłym członkom sekt zarysował taką formację następująco:
· Członków werbuje się nie udzielając im ścisłych informacji.
· Wyrabia się w nich przekonanie, że inne poglądy i podstawy są błędne i niesłuszne.
· Grupa (i/lub jej przywódca) czerpie korzyści materialne z tytułu posiadania członków przez zagarnianie ich pieniędzy, poprzez zmuszanie ich do pracy, za którą nie otrzymują nic, albo są bardzo nędznie wynagradzani.
· Ludzie zostają skrzywdzeni, dotyczy to zarówno rodzin, jak i przyjaciół członków sekt, a również ich samych.
„Prorok” z Czechowic nie osiągnął jeszcze tego etapu ciągle podając się za katolika. To też jest swego rodzaju normą – wiele odstępstw od wiary zaczynało się od grup charyzmatycznych.
Formalna przynależność do Kościoła powoduje, że „prorok” z Czechowic na razie nie przymusza do finansowania działalności „świętego rodzeństwa”.
To oczywiście teraz, gdyż w miarę oddalania się ich zwolenników od Kościoła nastąpi taki moment, w którym nieuchronnie przytoczona będzie Biblia.
A konkretnie cytowane już wyżej wersy o dziesięcinie, która to przecież należna jest Bogu, a naprawdę szamanowi, pardon, „prorokowi”.
Na to jeszcze nie pora, dlatego tak uporczywie kolportowana jest fałszywa do obrzydzenia opowiastka o niegojących się ranach zadanych przez (opętanych przez Diabła-Szatana?) policjantów na rozkaz mafii sądowo-prokurtorsko-lekarskiej, której jedynym celem jest zniszczenie „świętego” człowieka.
Mamy zatem motyw prześladowania połączony z szyderczym wątkiem stygmatycznym.
Ciekawi mnie, jak wiele osób dało się nabrać na taką opowieść?
Pozorna ofiara, a tak naprawdę przebiegły manipulator, żeruje na współczuciu, jaki poprzez Rebeliantkę stara się uzyskać u jak największej liczby osób.
Stąd ataki personalne i próby uczynienia z ludzi widzących oczywistą bzdurność argumentów „świętego rodzeństwa” w najlepszym przypadku hejterów.
W gorszym – ludzi zawistnych, agentów GazWyb, prof. Popiołka a nawet… trąconych psychicznie.
Także zwolenników aborcji, bolszewizmu, kaczyzmu, panslawizmu, hitleryzmu, tumiwisizmu, makiawelizmu, socjalizmu, aborcji, Sorosa a także szynki jedzonej w piątek. ;)
Natomiast wszelkie próby wszczynania dyskusji nt. chronicznego nieróbstwa „proroka” zabijane są słowami o hejcie.
Oszczerstwie i zakłamaniu, za którym kryją się Oni.
To też ogólna cecha przeważającej większości sekt.
Kłamstwa głoszone przez jej prominentnych członków (guru bądź kogoś z jego upoważnienia) są najprawdziwszymi prawdami, popartymi autorytetem Ducha Świętego bądź równoważnym.
Z kolei prawdy o sekcie to tylko bredzenie lub bełkot szatański, który nie może znieść światła prawdziwej wiary (cnoty).
Stąd m. in. biorą się figury retoryczne „świętej” siostry „proroka”.
Zarzucany userom mający tyle odwagi, by stawić czoła apodyktycznej i coraz bardziej bezczelnej mocno już starszej panience hejt, czy też swojsko brzmiące kłamstwo lub oszczerstwo należy interpretować szerzej, niż tylko nadając potoczne znaczenie.
Kłamstwo i oszczerstwo tak naprawdę są nimi dlatego, że podważają słuszne i niepodważalne słowa „proroka”.
Mowa nienawiści, czyli slangowo hejt, to z kolei słowa skierowane przeciw jedynej-prawdziwej doktrynie raczkującego „proroka”.
Co możemy zrobić? Dla „świętego rodzeństwa” nic. Ich uzdrowić może już tylko Łaska Boża.
Natomiast dla nas tak.
Przede wszystkim przestańmy w końcu brać na wiarę każdą bzdurę, która jest prawdowata.
Niczym pokerzyści nie bójmy się słowa sprawdzam.
Skoro twierdzisz, że rany są pokłosiem pobicia, to okaż stosowną opinie lekarską. Bo ty żadną miarą nie jesteś autorytetem medycznym.
Stosujmy się do uniwersalnej zasady zawartej w art. 6 kodeksu cywilnego – skoro coś twierdzisz, musisz wykazać, że jest to prawdziwe.
Nie mam czasu i nie mam zamiaru demaskować twoje kłamstwa.
Lojalnie ostrzegam, że każdą nie udowodnioną wypowiedź wkładam pomiędzy baśnie, lub fake newsy.
Myślę, że gdyby większość zastosowała powyższe, w szczególności redakcje mediów netowych czy też tradycyjnych dzisiaj nie musielibyśmy walczyć z kolejną powstającą na naszych oczach destrukcyjną sektą.
20.03 2020
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2972 odsłony
Komentarze
<
21 Marca, 2020 - 00:54
to kiedy kanonizacja tego rodzeństwa?
Nigdy nie przegrywasz, gdy walczysz.Przegrywasz, gdy przestajesz walczyć.
Ryan
Sprawnie opisane, czym to
21 Marca, 2020 - 02:03
Sprawnie opisane, czym to jest w istocie.
Otóż właśnie to sekciarski umysł, który należy rozpatrywać w połączeniu z drugim.
Jest podział my-oni, jest misja i walka ze światem, wyjasniana kategoriami religijnymi.
Jest agitacja, wszechobecna propaganda, wściekła vendetta wobec wrogów.
Widziałem juz, jak się formują takie grupki. Jest ich sporo, niewiele staje się sektami, znaczne powszechniejsze są sekciarskie poglądy i praktyki. Sekciarstwa jest pełno wokół, w polityce też, trzeba tylko się rozglądnąć.
Jeśli ktoś się zagłębi w ten temat, już na zawsze będzie miał inne spojrzenie na społeczeństwo. Podobnie jak ze znajomością półświatka, ekstremistów i wykluczonych, obcowaniem z urazami i chorobami czy weteranem z Wietnamu byciem. Pod powierzchnią kłębią się różne rzeczy.
„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin
Nigdy za dużo...
21 Marca, 2020 - 12:26
Nigdy za dużo takich ostrzeżeń przed sektami. Szczególnie zacytowane przez Autora słowa Ojca Emila Smolany na temat sekt powinny zabrzmieć jak ostrzegawczy dzwon.
jan patmo
5*
21 Marca, 2020 - 21:16
Tak tak, grupy charyzmatyczne... Mógłbym opowiedzieć co widziałem u jednej z nich. W innej widziałem egzorcyzmy. Dziwne to wszystko...
Romuald Kałwa