Sekundy naszego życia.

Obrazek użytkownika Marian Stefaniak
Blog

Notka ta nie ma żadnego morału, ani czegoś podobnego. Po prostu powstała.
Dla człowieka dni, godziny, minuty, a tym bardziej sekundy nie mają żadnego znaczenia. Ot, po prostu jakiś krótki wycinek czasu. Może jednak powinny mieć? Nieraz bowiem sekunda decyduje o całym naszym życiu. Zastanawiamy się później co by było gdyby...Ale jest już za późno. Na gdybanie.
Opowiem o swoich przypadkach. Myślę, że nie jestem odosobniony. Każdy na pewno przeżył takie momenty, które mogły zadecydować o dalszym jego losie. Ja opowiem o paru.
Nie tak znowu dawno temu wybrałem się na spacer. Pogoda była piękna. Mi rozsznurował się jeden but. Denerwowało mnie to niesłychanie, lecz postanowiłem zaczekać z zasznurowaniem buta do najbliższej ławki. Poszedłem dalej. Następne co pamiętam to pochylonych nad sobą ludzi:
- Nic Panu nie jest?
Rozejrzałem się wkoło. Siedziałem na trawniku. Wcześniej chyba nawet leżałem. Niedaleko mnie zobaczyłem samochód wbity w ścianę pobliskiego budynku. Lekko mnie zahaczył bokiem, wywrócił i następnie z impetem wpadł na ścianę.
Nie czułem żadnego bólu, wszystko wydawało się być w porządku i takim było. Wstałem i poszedłem dalej. Gdy tak szedłem zacząłem myśleć: może jestem w szoku i nie czuję bólu? Co by było gdybym się na chwilę zatrzymał by zawiązać buta? Te parę sekund uratowało mi życie. Wystarczyło bym był o krok z tyłu i już ten samochód przygwoździł by mnie do ściany.
Podobne zdarzenie. Przechodzę obok ronda. Dzieli je od chodnika tylko krucha barierka z rurki. Tak by pieszy mógł się jej przytrzymać. O żadnej ochronie przed pędzącymi po rondzie samochodami nie było nawet mowy. Idę chodnikiem. Nagle huk. Tuż za mną wjechał na ten chodnik samochód, zniszczył tą wątpliwą osłonę i wyrżnął w mur. Miałem dużo szczęścia. Ułamek sekundy opóźnienia i było by po mnie. Tego szczęścia zabrakło przejeżdżającemu za mną rowerzyście.
Duże miasto w którym przebywałem czasowo. Wybrałem się na zakupy. Po drodze zastał mnie deszcz. Skryłem się pod pobliskie drzewo. Tych drzew był cały rząd, ale moje wydawało się najbardziej gęste, najlepiej chroniące przed deszczem. Pod drzewem obok mnie skryła się jakaś para z rowerami. Ponieważ to było blisko mnie słyszałem o czym rozmawiają. Podjechał tramwaj. Dziewczyna powiedziała:
- Wsiadamy.
Chłopak:
- Poczekamy. Następny podwiezie nas pod dom.
W tym czasie deszcz zamienił się w ulewę, ulewa w burzę. Moje drzewo zaczęło delikatnie przemakać. Pomyślałem, że niedaleko jest przecież wiadukt obok którego przechodziłem. Dałby mi pewniejszą ochronę. Chwilę się zastanawiałem. Deszcz na chwilę zelżał. Pobiegłem. Kątem oka zobaczyłem, że para obok przenosi się pod moje drzewo. Gęściejsze.
Ja poczekałem do końca burzy pod wiaduktem. Nie żałowałem tej decyzji bo była ona (burza) wyjątkowo długa i gwałtowna. Zaświeciło słońce. Jeszcze chwilę poczekałem by się upewnić i wyszedłem. Nie zrezygnowałem z odwiedzenia sklepu do którego się wcześniej wybrałem. Przechodziłem obok „swojego” drzewa. Trafił w nie piorun. Właśnie pakowano ciała tych co pod nim stali do worków.
Kupowałem coś w kiosku. Niedaleko była krzyżówka drogi. Podjechał TIR z dwoma naczepami. Kierowca się zatrzymał ponieważ był na drodze przyporządkowanej. Rozglądał się w prawo i lewo czekając okazji by ruszyć. W tym czasie z jakiejś bocznej drogi wyskoczył motocyklista. Próba hamowania zakończyła się tym, że wpadł w poślizg i wylądował pod kołami tylnej naczepy. Nieporadnie próbował się spod nich wydostać. Kierowca TIR-a trzymał nogę na sprzęgle gotowy w każdej chwili ruszyć. Motocyklista dalej nie mógł się wygrzebać spod kół ciężarowego samochodu. Próbowałem coś krzyczeć ostrzegając, lecz głos mi odmówił całkowicie posłuszeństwa. Droga była wolna, samochód nieodwracalnie zaczął ruszać. W niemal ostatniej chwili prawie rzuciłem się na maskę pojazdu, machając rękoma jak szalony. Akurat to zdarzenie zakończyło się szczęśliwie.
Co by się stało gdyby mnie tam nie było? Patrząc na szerszą skalę, nic. Mało kto by nawet o tym zdarzeniu wiedział. Jeszcze jeden wypadek.
Wybierałem się na próbę swojego zespołu muzycznego. Autobus mi uciekł. Postanowiłem wybrać się na stopa. Miałem dużo szczęścia. Długo nie czekałem. Zaraz się przy mnie zatrzymał jakiś samochód i mnie zabrał. Nietypowy. To znaczy miał nietypowy kolor. Fioletowy. Wyjechaliśmy już za miasteczko, gdy sobie przypomniałem, że czegoś nie zabrałem. Czegoś ważnego. Kierowca się zatrzymał i mnie wysadził. Wracałem na piechotę, całą drogę przeklinając bo był straszny upał. Zabrałem to co zapomniałem i jeszcze raz pojechałem. Tym razem autobusem.
Niedaleko końca mojej podróży autobus się zatrzymał i na coś długo czekał. Było duszno. Postanowiłem dalszą część drogi przebyć pieszo. Wyszedłem. Kierowca fioletowego samochodu leżał martwy obok rowu. Miał wypadek.
Pół drogi się cieszyłem, że wysiadłem z tego samochodu, a następnych pół myślałem co by było gdyby kierowca się nie zatrzymał na te kilka sekund by mnie wysadzić. Dla mnie te sekundy były bez znaczenia. Dla niego już nie.
............................
...............................

Rozpadają mi się neurony. Z dnia na dzień coraz trudniej skupić mi myśli.
Pieniądze w całości są przeznaczone na rehabilitację.

JAK PRZEKAZAĆ 1%
Wypełniając zeznanie PIT, należy obliczyć podatek należny wobec Urzędu
Skarbowego.

W rubryce WNIOSEK O PRZEKAZANIE 1% PODATKU NALEŻNEGO NA RZECZ ORGANIZACJI
POŻYTKU PUBLICZNEGO (OPP)
* Wpisać numer KRS: 0000270809
* Obliczyć kwotę 1%

W rubryce INFORMACJE UZUPEŁNIAJĄCE (bardzo ważne!)
* Marian Stefaniak 1297

Darowizny:
Fundacja Avalon - Bezpośrednia Pomoc Niepełnosprawnym,
Michała Kajki 80/82 lok. 1, 04-620 Warszawa
nr rachunku odbiorcy: 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001
Prowadzone przez: BNP Paribas Bank Polska SA
Tytuł wpłaty: 1297 Marian Stefaniak

Przelewy zagraniczne:
International Bank Account Number
IBAN: PL62 1600 1286 0003 0031 8642 6001
SWIFT/BIC: PPAB PLPK

Brak głosów

Komentarze

Z Twych przypadków(?) jeden wniosek wypływa.Masz potężnego Anioła Stróża.Ufaj więc i teraz,wszystko będzie dobrze.Jeśli takie są plany Boże wobec Twojej osoby.Pozdrawiam

Prawdę się czasami uwalnia,bo nie ona jest najgorsza.Najgorsi są ci,którzy ją głoszą-tych się krzyżuje. Waldemar Łysiak "MW"

Vote up!
0
Vote down!
0

Prawdę się czasami uwalnia,bo nie ona jest najgorsza.Najgorsi są ci,którzy ją głoszą-tych się krzyżuje. Waldemar Łysiak "MW"

#234186

Przypadki są moje i to tylko niektóre. Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#234189

Znak zapytania dotyczył  określenia "przypadek".

Prawdę się czasami uwalnia,bo nie ona jest najgorsza.Najgorsi są ci,którzy ją głoszą-tych się krzyżuje. Waldemar Łysiak "MW"

Vote up!
0
Vote down!
0

Prawdę się czasami uwalnia,bo nie ona jest najgorsza.Najgorsi są ci,którzy ją głoszą-tych się krzyżuje. Waldemar Łysiak "MW"

#234202

z pewnością nie wyłączyło komórek...

______________________________________________

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

 
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#234199

za ramy...

Vote up!
0
Vote down!
0
#234270