Roman Giertych – dwie dekady nienawiści. Paranoja indukowana

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Kraj

11 sierpnia 2007 r. wicepremier Roman Giertych poinformował o zerwaniu koalicji PiS – LPR – Samoobrona. Tak oto zakończyła się wschodząca kariera młodego 36-letniego polityka. Od tego czasu natomiast datuje się tranzycja ideowa najdłuższego polskiego mecenasa.

To, co było potem, wyznacza tylko jedno – nienawiść do PiS, osobliwie zaś do Jarosława Kaczyńskiego.

Roman Giertych zawsze znajdował się tam, gdzie ludzie występowali p-ko Zjednoczonej Prawicy.

Pamiętamy przecież „skaczącego Qnia” na wiecu KOD-u, chociaż minęła już cała dekada.

Podrygujący na zimnie mecenas ciągle jeszcze stanowi źródło radości dla nowych roczników.

Klikalność kolejnego już filmiku na youtubie sięgnęła 100 tys.

Ale to tylko ludyczna strona pana mecenasa.

Odkrywane przez Republikę nagrania pokazują go jako człowieka owładniętego tylko jedną myślą – zniszczyć PiS.

Najwyraźniej to właśnie go odróżnia od innych polityków, dla których ważne jest zdobycie władzy, a nie szukanie pomsty na swoich urojonych wrogach.

Ujawnione w środę nagranie, gdzie Roman przyznaje się do autorstwa kolportowanego szeroko w 2019 r. „listu Macieja Giertycha do wyborców PiS” budzą… przerażenie.

Dla Giertycha najważniejsze jest bowiem to, aby PiS nie wygrało wyborów.

To już jest jawna paranoja. Facet przez życie prawie jednego pokolenia żyje nienawiścią do Jarosława Kaczyńskiego!

Psychiatria zna podobne przypadki.

Podstawową cechą, na której ludzie budują swoje relacje z innymi jest ufność i przekonanie, że generalnie ludzie są dobrzy, nie są bezinteresownie wrodzy i nie mają z natury ukrytych, negatywnych motywów działania. Podstawową cechą osobowości paranoicznej jest nieufność. Zachowania nawet przyjazne, osobowość paranoiczna traktuje nieufnie, dostrzegając podstęp, złe zamiary i chęć wykorzystania. Z tego powodu osoby paranoiczne przejawiają skrytość, czujność i dystans wobec innych. Nieadekwatnie interpretując rzeczywistość, imputują innym złe zamiary i motywy działania, stosując ten mechanizm również wobec starych znajomych. Analizując drobiazgowo najbardziej niewinne zdarzenia doszukują się informacji potwierdzających ich interpretację i konstruują paranoiczną rzeczywistość o charakterze spiskowym. Nasilający się z tego powodu lęk, wzmaga czujność i dysfunkcjonalne postrzeganie rzeczywistości, tworząc zasadę błędnego koła. Myśli paranoiczne krążą nieustannie pogłębiając poczucie skrzywdzenia i odkrywając kolejne warstwy intryg, których zawsze są ofiarą. Osobowość paranoiczna przewlekle przeżywa urazy, których nie potrafi wybaczać. (...)

Tym samym podstawowym problemem poznawczym osobowości paranoicznej nie jest percepcja, lecz interpretacja rzeczywistych bodźców. Osobowość paranoiczna te same bodźce odbiera w ten sam sposób, co inni, lecz przetwarza je w zupełnie odmienny sposób, ponieważ przetwarza je w celu wykrycia spisku.

]]>https://salusprodomo.pl/blog/osobowosc-paranoiczna-leczenie/]]>

No i to nieznośne dla innych poczucie wyższości…

Jeśli ktoś słuchał środowej konferencji Romana Giertycha pewnie zwrócił uwagę na słowa dotyczące tajemnicy adwokackiej. Jak pamiętamy Republika miała ją rzekomo złamać ujawniając rozmowy, jakie ze swoimi klientami prowadził Romuś.

Problem jest jednak w tym, że zgodnie z art. 6 ustawy z dnia 26 maja 1982 r. Prawo o Adwokaturze adwokat obowiązany jest zachować w tajemnicy wszystko, o czym dowiedział się w związku z udzielaniem pomocy prawnej. Obowiązek ten trwa nawet po wygaśnięciu pełnomocnictwa.

Ale ujawnione rozmowy były dalekie od nawet najszerzej pojętego zakresu udzielanej pomocy! To, że akurat Giertych był pełnomocnikiem w jakichś tam sprawach nie oznacza, że każda rozmowa objęta jest tajemnicą.

Poza tym… sąd może adwokata zwolnić z zachowania tajemnicy, gdy jest to niezbędne dla dobra wymiaru sprawiedliwości, a okoliczność nie może być ustalona na podstawie innego dowodu (vide: art. 180 § 2 Kodeksu postępowania karnego).

Ale wg Giertycha tajemnica adwokacka jest prawie równa tajemnicy spowiedzi.

Dość ciekawy pogląd, prawda? Zwłaszcza że w sieci dostępne są słowa klienta pana mecenasa red. Wojciecha Sumlińskiewgo.

1. Gdy w 2008 r. o 6 rano do mojego domu zapukała ABW, moja rodzina niejako przypadkiem trafiła na Giertycha (żona pamiętała, że kiedyś nasze drogi się połączyły – przy sprawie śmierci ks. Jerzego Popiełuszki).

2. W pierwszych dniach współpracy radził sobie dobrze – zyskał moje zaufanie. Płomienną mowa na tzw. posiedzeniu aresztowym pamiętam do dziś.

3. Zaprosił mnie na spotkanie do swojej kancelarii, by omówić dalszą strategię procesową. „Musisz mi powiedzieć wszystko – jak było. Mów szczerze” – namawiał, zaznaczając, że gabinet w którym odbywała się rozmowa jest „czysty”.

4. Po jakimś czasie odezwał się do mnie kolega-dziennikarz, zapraszając na spotkanie. Na tym spotkaniu pochwalił się posiadaniem… skrupulatnego stenogramu z rozmowy opisanej w pkt 3. Cała moja rozmowa z Giertychem w jego kancelarii została nagrana – od początku do końca.

5. Kto nagrał tę rozmowę i sporządził stenogram? Tego nie mogę stwierdzić. Faktem jest, że rozmowa została nagrana w miejscu, za które Roman Giertych ręczył.

6. Nawiązała ze mną kontakt żona Janusza Palikota, z którą się sądził, opowiadając o swoich doświadczeniach z Giertychem. „Był moim pełnomocnikiem, niech pan ucieka, póki pan może” – ostrzegała.

7. Niezależny prawnik, sędzia Johann, na moją prośbę przeanalizował jego późniejsze pisma, które konstruował w mojej sprawie. Sam bowiem miałem już wtedy co do ich treści wątpliwości. „On cię topi. Uciekaj od niego” – brzmiała rada.

]]>https://www.youtube.com/watch?v=ZPmKE67w-ww]]>

Faktycznie, wielebny Roman… ;)

Ale wróćmy do głównego wątku.

Podczas środowej konferencji Giertych oznajmił o fałszerstwie wyborów prezydenckich, dokonanych jakżeby inaczej, przez PiS.

Było to tylko powielenie tez „wzorcowego” protestu wyborczego, jaki w sieci udostępnił.

Otóż ponad wszelką wątpliwość świadczy on o paranoi, jaka jest udziałem Pana Mecenasa najwyraźniej od dłuższego czasu.

Fragment uzasadnienia:

Na wstępie należy wskazać, że z publicznie dostępnych informacji wynika, że w toku wyborów mających miejsce 1 czerwca 2025 r. doszło do szeregu nieprawidłowości dotyczących m.in. samego procesu wyborczego tj. oddawania głosów, jak i ich późniejszego liczenia oraz ustalania wyników głosowania. Źródło tych nieprawidłowości leży w oszustwie wyborczym, którego dopuścili się ludzie działający na rzecz Karola Nawrockiego.

Przewaga w losowaniach składów Obwodowych Komisji Wyborczych

W wyborach na Prezydenta RP Państwowa Komisja Wyborcza przyjęła zawiadomienie o utworzeniu od 44 komitetów wyborczych. Większość z tych komitetów nie zgłosiło czy też nie zdołało zarejestrować swojego kandydata na urząd Prezydenta RP.

Zgodnie z przepisami Kodeksu wyborczego każdy komitet ma możliwość zgłoszenia jednego kandydata do obwodowych komisji wyborczych, z zastrzeżeniem, że gdyby liczba członków komisji powołanych w ten sposób miała być większa niż ustawowy skład liczbowy komisji, powoływana jest ona w drodze publicznego losowania (vide art. 182 k.w.).

Z kolei komitet wyborczy mogą utworzyć obywatele w liczbie co najmniej 15, mający prawo wybierania (vide art. 90 § 1 k.w.). Poza tym wymagane jest m.in. zebranie 1000 podpisów obywateli mających prawo wybierania do Sejmu i popierających kandydata, które należy załączyć do zawiadomienia o utworzeniu komitetu wyborczego (vide art. 299 ust. 1 k.w.).

Przyjęcie tego zawiadomienia przez Państwową Komisję Wyborczą otwiera komitetom drogę do zgłaszania kandydatów na członków obwodowych komisji wyborczych, mimo że ostatecznie nie zgłoszą one kandydata na Prezydenta RP, co wymaga złożenia 100.000 podpisów obywateli popierających taką osobę. Może zatem dojść do sytuacji, że w składzie danej komisji wyborczej nie będzie przedstawicieli zgłoszonych przez komitety, które zarejestrowały kandydata na Prezydenta RP. Takie rozwiązanie tworzy pole do nadużyć.

Wystarczy, że osoba czy osoby powiązane z danym kandydatem, założą de facto fikcyjne komitety, tj. bez zamiaru zgłoszenia swojego kandydata i w ten sposób otrzymają prawo do zgłoszenia osób mających zasiadać w obwodowych komisjach wyborczych. W ten sposób w danej komisji mogą zasiadać osoby, które sprzyjają konkretnemu kandydatowi, co może w oczywisty sposób wpływać na wybór osób funkcyjnych w jej składzie, a w efekcie wpłynąć na sposób liczenia głosów i przebieg wyborów.

STOP!

Wzór Giertycha wyraźnie wskazuje zatem, że nie jest w stanie wykazać, by doszło do jakiegokolwiek fałszerstwa, ale jedynie na istniejącą jego zdaniem możliwość takowego.

Tymczasem protest wyborczy musi wskazywać konkretny przypadek, a nie tylko jego możliwość!

Dalej.

… kandydaci, którzy nie wystartowali w tegorocznych wyborach uzyskali ponad 4 tysięcy przewodniczących obwodowych komisji wyborczych. Tym samym mieli około 20 tysięcy członków obwodowych komisji wyborczych.

Jest oczywiste, że drobni prawicowi działacze (wszystkich ich łączy prawicowy lub skrajnie prawicowy światopogląd) tacy jak Romuald Starosielec, Wojciech Papis, Stanisław Żółtek, Piotr Lechowicz, Anna Skirgiełło, Włodzimierz Rynkowski, Wiesław Lewicki, Dawid Jackiewicz i inni nie mają, ani zasobów personalnych ani finansowych na przedstawienie kandydatur w tak dużej liczbie komisji. Życiorysy tych kandydatów wskazują na mocne powiązania z partią Prawo i Sprawiedliwość.

Tymczasem Ruch Kontroli Wyborów, który został powołany przez Prawo i Sprawiedliwość („PiS”) do „kontroli” wyborów chwali się zorganizowaniem takiej „armii” ludzi. Komitety te zostały założone we współpracy z PiS, a ich zgłoszenie nie miało na celu startu w wyborach, lecz jedynie zgłaszanie kandydatur do OKW tak, aby w losowaniu uzyskać większe prawdopodobieństwo uzyskania większości w składzie komisji i wyboru przewodniczącego OKW związanego z Karolem Nawrockim.

W podobnych kategoriach można ocenić komitety wyborcze Krzysztofa Stanowskiego oraz Marka Jakubiaka i Marka Wocha, które co prawda zgłosiły swoich kandydatów, ale od początku współpracowały z PiS i poparcie dla wystawionych kandydatów było symboliczne.

Marek Jakubiak i Marek Woch nadto oficjalnie poparli Karola Nawrockiego, a Krzysztofowi Stanowskiemu sam Jarosław Kaczyński dziękował za wsparcie w czasie kampanii. Również ci kandydaci nie mieli takich zasobów ludzkich, aby obsadzić członków OKW i korzystali z zasobów ludzkich PiS.

Powyższe działania zmierzające do obejścia prawa potwierdza znana powszechnie wypowiedź Przemysława Czarnka na portalu radiomaryja.pl w artykule „PiS wraz z Ruchem Ochrony Wyborów i Ruchem Kontroli Wyborów uruchomili aplikację ROW2025.pl”opublikowana już w lutym br.. Jak tam wskazano, do obsadzenia obwodowych komisji wyborczych oraz mężów zaufania potrzebnych było Czarnkowi ok. 120 tys. osób. Jest to o tyle istotne, że łącznie zostało utworzonych ponad 32 tys. komisji obwodowych, a zgodnie z zasadami określonymi przez Kodeks wyborczy każdy komitet miał możliwość zgłoszenia jednego kandydata do komisji.

Zatem środowisko związane z PiS zorganizowało zdecydowanie więcej osób niż wynikałoby to z potrzeb komitetu wyborczego Karola Nawrockiego. Co w pełni uzasadnia tezę, że PiS pomagał w ten sposób organizować i zgłaszać kandydatów do OKW przez inne komitety przychylne ich kandydatowi, aby doprowadzić do obsadzania poszczególnych komisji wyborczych przez osoby wspierające Karola Nawrockiego. Było to działanie mające charakter oszustwa wyborczego, gdyż wykorzystując uczciwość pozostałych komitetów i kandydatów, jeden kandydat zapewnił sobie większy niż wszyscy pozostali razem wzięci, wpływ na komisje, które liczą głosy.

Jest oczywiste, że takie działania należy zakwalifikować jako nadużycie i obejście prawa, gdyż celem losowania do OKW jest umożliwienie wszystkim komitetom startującym w wyborach posiadania reprezentacji pilnującej wyniku. Tymczasem komitet wyborczy Karola Nawrockiego uzyskał dzięki takiemu manewrowi, wielokrotnie większą szansę na uzyskanie miejsca w OKW niż pozostali kandydaci. Można porównać tę sytuację do kogoś kto umawia się na losowanie czegoś, ale sam uzyskuje podstępem dziesięć prób takiego losowania. Jest to oczywiste naruszenie przepisów Kodeksu wyborczego, które może mieć wpływ na ustalanie wyników wyborów.

Mając na uwadze, że w ponad połowie OKW funkcję przewodniczącego pełniły osoby powiązane z komitetem wyborczym Karola Nawrockiego oraz z PiS (przy ośmiu realnych kandydatach), należy wskazać, że te działania były realizowane na wielką skalę i miały charakter systemowy w całym kraju.

Nie bez znaczenia w kontekście powyższego pozostaje również fakt, że po opublikowaniu pierwszych wyników sondażowych w dniu 1 czerwca 2025 r. o godz. 21.00, do wszystkich, w tym członków poszczególnych obwodowych komisji wyborczych popłynął jasny komunikat, że zwycięzcą wyborów został Rafał Trzaskowski, lecz zwycięstwo to jest bardzo niewielkie. Tego rodzaju przekaz mógł oddziaływać na pracę członków komisji sprzyjających Karolowi Nawrockiemu, która dopiero w zakresie weryfikacji głosów i ich liczenia się rozpoczęła. Zaskakujące jest tutaj w szczególności to, że Karol Nawrocki podczas „wieczoru wyborczego” po ogłoszeniu w/w wyników sondażowych z całą stanowczością stwierdził, że „Drodzy Państwo. Tak. My zwyciężymy. Dzisiaj w nocy zwyciężymy.”

Brzmiało to jak sygnał do działania. Trudno jest w obiektywny sposób wytłumaczyć to przekonanie, które potwierdziło się nad ranem następnego dnia, w inny sposób jak swoistego rodzaju apelem o „cud na urną”.

Posiadanie nieproporcjonalnie dużego wpływu na OKW stanowi oczywiste naruszenie przepisów Kodeksu wyborczego, które może mieć wpływ na ustalanie wyników wyborów (art. 82 ust. 1 pkt. 2 kodeksu wyborczego). Zgodnie z treścią powołanego przepisu strona wnosząca protest wyborczy jest zobowiązana do wykazania jednak nie tylko teoretycznego wpływu, ale rzeczywistego wpływu na ustalanie wyników głosowania.

W związku z powyższym składam wniosek dowodowy o:

1) Dokonanie ponownego przeliczenia głosów we wszystkich obwodowych komisjach wyborczych w całym kraju.

Wniosek dowodowy ma na celu wykazanie, że metodą sfałszowania wyborów było obsadzenie funkcji przewodniczących OKW w tak nieproporcjonalnej do poparcia społecznego części obwodów wyborczych przez podmioty związane z PiS i poprzez tych przewodniczących takie wpłynięcie na przebieg liczenia głosów, aby zaniżyć liczbę głosów dla Rafała Trzaskowskiego i zawyżyć dla Karola Nawrockiego.

Tyle wystarczy.

Mgr Giertych nie tylko obnaża się jako paranoik (wg niego miało dojść do masowych fałszerstw wyborczych z udziałem ok. 120 tysięcy sprawców!!!) ale i jako wyjątkowo mierny prawnik.

Powołane przez niego przepisy kodeksu wyborczego wymagają bowiem wykazania rzeczywistego wpływu na ustalenie wyniku wyborów przez podniesione w proteście uchybienie.

Tymczasem mgr Giertych każe Sądowi Najwyższemu przeliczyć głosy w całej Polsce, bowiem może się okazać, że doszło do nieprawidłowości i sfałszowania wyborów.

Może… a może i nie.

Przecież ani jeden „argument” mgr Romana nie wskazuje, że do sfałszowania doszło.

Idąc tym samym tokiem myślenia należałoby przekopać Giertychowi działkę, i to na dwa metry w głąb, bo może zakopał tam czyjeś zwłoki??? ;)

Analizując tekst kolportowanego przez Giertycha „protestu”, słuchając jego środowego wystąpienia trudno nie ulec wrażeniu, że mamy do czynienia z człowiekiem silnie zaburzonym.

To również tłumaczyłoby spore poparcie, jakie Roman ma w mediach społecznościowych. Historia bowiem notuje wielu paranoików, którzy dotarli na sam szczyt władzy mając przy tym poparcie tłumów.

Fanatyzm ich zwolenników tłumaczy zaś inny termin – paranoja indukowana.

To jednak temat na osobne opowiadanie,

18.06 2025

 

4
Twoja ocena: Brak Średnia: 3.9 (5 głosów)

Komentarze

Niszcząca Polskę sowiecko-rosyjska i niemiecka agentura w PO-PSL-Polska 2050 oraz lewaccy degeneraci nienawidzący polskości, polskiego patriotyzmu i prawdy pokazują, że hejt jest ich podstawowym narzędziem do siania bolszewickiej nienawiści wobec polskości oraz osób, które mogą się przeciwstawić temu rosyjskiemu, niemieckiemu oraz bolszewicko-komunistycznemu hejtowi lub stanowią przeszkodę do osiąganięcia celów zbrodniczego hejtu.

Jak widać hejtem może sterować osoba oskarżana o ciężkie przestępstwa fianansowe i oszustwa na szkodę tysięcy osób.

Fragment książki pt. „Hejt 2.0 czyli uzbrojona narracja przeciwko Polsce”. Active Measures - co to jest?

W książce o hejcie jako metodzie niszczenia polskich patriotów przez Rosję i jej ośrodki sojusznicze [np. niemiecka i ruska agentura w mafijnym PO-Polska 2050 - andy] nie może zabraknąć rozdziału na temat „środków aktywnych”. Hejt bowiem (którego elementem są fejkniusy) jest narzędziem, którym przeciwnik posługuje się do eliminacji osób, które mogą się jakoś mu przeciwstawić, lub stanowią przeszkodę do osiągnięcia celów. W tym sensie jest to element uzbrojonej narracji przeciwko Polsce i jej głównego narzędzia: środków aktywnych.

Pojęcie Active Measures czyli „środki aktywne” jest słabo znane w Polsce.

https://wpolityce.pl/polityka/612204-hejt-20-czyli-uzbrojona-narracja-przeciwko-polsce

 

 

Vote up!
2
Vote down!
0

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1668601

Nieładnie postąpił ten Schetyna nie chcąc dać Giertychowi biorącego miejsca, choć wiedział, że Roman pilnie potrzebuje immunitetu. Przez Schetynę Giertych musiał zemdleć (co było podstawą do twierdzeń, że nie został skutecznie powiadomiony przez prokuratora), a następnie udać się do Włoch. Z ziemi włoskiej do Polski przybył dopiero po odzyskaniu władzy przez komunę. 
Giertych to polityk, o którego istnieniu wie (i ceni) Aleksandr Dugin - autor koncepcji Euroazji, którą zaczęli wcielać w życie Tusk z Sikorskim ("mały ruch graniczny" z Kaliningradem).
Czy Giertych jest ważniejszy od Tuska? 

Vote up!
1
Vote down!
0

Leopold

#1668616

Dziadek Jędrzej zasłynął jako czołowy antysemita przed wojną. W grudniu 1981 r. poparł stan wojenny w Polsce. Z kolei ojciec, Maciej Giertych, uważa podobnie jak Ewa Kopacz, że dinozaury i ludzie żyli współcześnie a Ziemia liczy sobie 10 tys. lat. Również poparł stan wojenny, nadto działał w Radzie Konsultacyjnej przy Jaruzelskim (1986-9).

Jak może być normalny? 

Ps. I nie zapominaj, że Jędrzej Giertych był z Sosnowca. ;)

Vote up!
0
Vote down!
0
#1668621

Vote up!
0
Vote down!
0
#1668624

Jaką kreaturą jest Giertych, świadczy jego próba szantażowania J. Kulczyka [sprawa związana z aferą Orlenu z 2002 roku, która rozpoczęła się od zatrzymania Andrzeja Modrzejewskiego, prezesa PKN Orlen, przez Urząd Ochrony Państwa (UOP) w lutym 2002 roku].

W 2011 roku Giertych uczestniczył w spotkaniu z dziennikarzami Janem Pińskim i Piotrem Nisztorem, dotyczącym książki o Kulczyku.

Według informacji z nagrań tej rozmowy, Giertych proponował Nisztorowi 400 tys. zł za prawa do niepublikowanej książki, która mogła zawierać kompromitujące informacje o Kulczyku.

Kulczyk twierdził, że Nisztor szantażował go publikacją.

Giertych tłumaczył, że działał na zlecenie osoby bliskiej Kulczykowi, która chciała chronić jego ojca przed stresem.

Sprawa ta, ujawniona w 2014 roku, rzuciła cień na Giertycha

Oto fragment stenogramu z tej rozmowy:

(...)

Roman Giertych:  Piotrek, moja ostateczna propozycja: cztery stówy [400 tysięcy złotych – red. Wprost] i dziesięć pro [chodzi o procent, od tego co uda się wyciągnąć od Kulczyka – red. Wprost]. Mogę zainwestować, zaryzykuję, największe moje ryzyko.[…] Ja mogę umówić się z tobą, że przeleję ci sumę od razu. Na moje ryzyko i 20 proc. od tego, co wynegocjuję z nimi. Jeżeli mi zapłacą tyle, ile chcę. […] To jak akcje kupujesz. Nie wiesz, czy pójdą w górę czy…

(...)

https://bliskopolski.pl/iii-rp/afery/afera-podsluchowa-wszystkie-rozmowy-wprost/piotr-nisztor-jan-pinski-roman-giertych-zapis-rozmowy/

Vote up!
1
Vote down!
0
#1668625