Bruksela. Gangsterzy i filantropi

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Świat

Kto naprawdę rządzi Europą?

Kolejny raz pomyje wylały się w samym „przybytku demokracji”, jak z przymrużeniem oka można by nazywać „ludowy komisariat” w Brukseli. Wcześniej, przypomnijmy, chodziło o Ewę Kaili, eurodeputowaną z Grecji, tuż przed zatrzymaniem pełniącą funkcję… wiceprzewodniczącej Parlamentu Europejskiego. Kaili miała być skorumpowana przez przedstawicieli Kataru. Ten, jak wiemy, jest po prostu protezą Moskwy, która od czasu agresji na Ukrainę zmuszona jest działać ciut bardziej subtelnie.

Teraz padło na „pisożerczego” byłego już komisarza rodem z Belgii, niejakiego Didiera Reyndersa (66 lat).

Oskarża się go o pranie „brudnych pieniędzy”. Tak na razie brzmi rozpowszechniana przez media wersja.

Dla legalizacji sporych nawet jak na warunki unijnych bonzów kwot po prostu… wygrywał je na loterii.

Czyżby zainspirował się Lechem Wałęsą, który pół wieku wcześniej miał szczęście grając w Totolotka?

W przypadku tego ostatniego wiemy jednak dokładnie, kto sponsorował te „wygrane”.

I choć media milczą na temat „brudnych pieniędzy” Reyndersa to przecież oczywistą oczywistością jest, że nie zarobił ich jako sutener czy wręcz alfons.

W jego przypadku podejrzenia padają na Rosję.

To akurat tłumaczy aż nadto wściekłe ataki tego komisarza na Polskę i robienie, co się da, byśmy nie otrzymali należnych nam środków z KPO.

Teraz widać wyraźnie, że nie chodziło o żadne łamanie praworządności, ale o to, by z braku funduszy Polska była jak najbardziej osłabiona. Kiedy jednak na czele żondu kompromitacji 13 grudnia na powrót stanął „nasz (tj. Kremla) człowiek w Warszawie” nagle okazało się, że вcё OK! Bodnarenko nie łamie prawa ale „przywraca praworządność”, nagle neosędziowie stali się sędziami i wara maluczkim wzruszać wyroki przez nich wydane, chociaż przed 15 października 2023 r. obowiązywała wersja, że to są tylko togowi przebierańcy.

Za to do służby czynnej zostali powołani ludzie, których życiorys wskazuje na niegdysiejsze silne związki z Moskwą.

Patrząc na mapę wyraźnie widać, komu mogło zależeć na takim dealu.

Przecież w Rosji ciągle jeszcze echo powtarza słowa Tuchaczewskiego: po trupie Polski droga wiedzie do Berlina i Paryża.

Reynders najwyraźniej grał w drużynie Putina. Słaba Polska plus kompletnie niezdolne do obrony Niemcy oznaczają jedno – w przypadku ataku Rosji wejście w głąb UE będzie ograniczone jedynie pojemnością czołgowych baków. Tak więc osiągnięcie Paryża będą wymagały trzech, góra czterech dni „walki”.

To, że Francja posiada jakieś ograniczone siły nuklearne wcale nie oznacza, że je użyje. Bać bowiem będzie się rosyjskiej retorsji i wygumowania np. Paryża.

Ale przykład „pracza” Reyndersa każe postawić kolejne pytanie.

Czy tylko on jeden???

Przecież od lat słychać wyraźnie o co najmniej nietransparentnych interesach pani Ursuli von der Leyen i jej męża (szczepionki!).

Od wątpliwości nie są wolne nawet unijne płotki.

Przykład b. europosła licencjusza Sikorskiego (lub, jak kto woli, bakałarza z angielskiego) dowodzi, że dorabianie na boku wśród europosłów jest nader rozpowszechnione.

Taka sytuacja jest wybitnie korupcjogenna.

Najbardziej jednak przeciwko UE świadczy obsadzanie stanowisk jawnymi miernotami. I wcale nie chodzi o Ewę Kopacz ( z d. Lis) czy inną Bieńkowską.

Popatrzmy tylko na tych, którzy tyle mieli do powiedzenia w dziedzinie „łamania praworządności” w Polsce.

I tak Reynders był wszak komisarzem ds. sprawiedliwości w KE, lecz poza kilkoma latami po ukończeniu studiów (1982) praktyki prawniczej już nie prowadził. Już jako 28-latek, w 1986 r. został prezesem belgijskiego przewoźnika kolejowego SNCB/NMBS, by po 5 latach zostać zawodowym politykiem) z kolei Vera Jourova z zawodu jest nauczycielką, studia prawnicze kończyła już zaocznie, w wieku 48 lat. Mimo to uparcie nazywana jest „prawniczką” i, jak pamiętamy, ochoczo udzielała pouczeń rządowi Zjednoczonej Prawicy co do zasad obowiązujących w Państwie Prawnym, co wśród prawników budziło jedynie wesołość.

Niemniej, co trzeba pamiętać, ludzi ci posiadali konkretną władzę.

Tymczasem jeszcze w latach 1920-tych Carl Gustaw Jung zauważył, że najbardziej podatni na manipulację są ludzie o niskiej inteligencji, którym wmówiono, że są doskonale wykształceni.

Czy jednak atakowanie Polski i dążenie do jej maksymalnego osłabienia to jedyna aktywność domniemanej ruskiej jaczejki zagnieżdżonej głęboko w strukturach UE?

Przecież cała heca związana z tzw. „zielonym ładem” tak naprawdę prowadzi do jednego – do wyeliminowania europejskich firm ze światowego handlu ze względu na brak konkurencyjności ich wyrobów.

A to, niestety, wynika z ponoszonych kosztów. W Polsce widzimy to wyjątkowo dokładnie. Prawdopodobnie mamy w tej chwili najwyższą cenę energii na świecie. W dobie coraz większej automatyzacji procesu produkcyjnego oraz globalizacji oczywistą oczywistością jest ucieczka producentów tam, gdzie są niższe koszty.

A to prócz coraz większego bezrobocia w Europie zagraża już strategicznie. Przecież w razie konfliktu z Chinami praktycznie zostajemy zatrzymani w każdej bodaj dziedzinie. Nie dość, że zabraknie podstawowych wręcz tekstyliów (skarpet czy majtek nawet!), to również nie będzie podstawowych części do sprzętu elektronicznego a nawet samochodów.

Poniekąd mieliśmy już nauczkę, jak hipotetyczny konflikt mógłby wyglądać. Żond kompromitacji 13 grudnia postanowił uzupełnić zapas amunicji kal. 155 mm (armatohaubice Krab) kupując ją w niemieckim koncernie Rheinmetall. Ale zakłady produkujące ten rodzaj amunicji są położone w RPA, która z kolei jest zblatowana z Rosją (BRICKS). Kontraktu nie zrealizowano, bowiem wg Pretorii amunicja mogła trafić na front rosyjsko-ukraiński.

Co byłoby, gdyby groził konflikt Rosja-NATO?

A wszystko to przecież odbywało się pod płaszczykiem walki o czyste powietrze w Europie.

I tak przeniesiono „brudną” produkcję do Azji, Afryki czy nawet do Ameryki Południowej.

Tam jednak mało kto zawraca sobie głowę ochroną przyrody i dlatego globalne zanieczyszczenie… rośnie.

Ktoś jednak na całej operacji zarabia, tak samo zresztą, jak na handlu emisjami dwutlenku węgla.

Tymczasem zamiast rzetelnej dyskusji mamy rozwydrzonych dzieciaków podpuszczanych jeszcze przez Trzaskowskiego.

Planeta płonie! Choć daleko nam jeszcze do klimatu, jaki panował za czasów Bolesława Krzywoustego, gdy na Pomorzu rosły winogrona a na Grenlandii osiedli tam Wikingowie hodowali owce i siali owies. I bynajmniej nie na śniegu czy lodzie.

Brakuje rzetelnych badań, przeprowadzonych jednak przez niezależnych naukowców, a nie w ramach grantów…

Wszak wiadomo coraz powszechniej, że dziwnym trafem wyniki tych ostatnich zbieżne są z... oczekiwaniami sponsora.

Wspominając historię ostatnich dekad I RP trudno nie zauważyć pewnych analogii. Ongiś Rzplita nierządem stała i, wg powszechnego przekonania ówczesnego społeczeństwa, jako niezagrażająca sąsiadom była bezpieczna.

Dzięki pracy historyków wiemy, że za utrzymaniem skarlałego państwa stały rządy sąsiadujących mocarstw, przede wszystkim Rosji, która wszak od Sejmu niemego (1717) sprawowała faktyczną kontrolę nad całym obszarem Rzeczpospolitej.

Kto stoi dzisiaj za obłąkańczymi pomysłami KE i ich realizowaniem, co tylko przyczynia się do marginalizowania Europy? A raczej tej części zwącej się dumnie Unią Europejską?

Na razie okazuje się, że mający pełne gęby frazesów brukselscy liberałowie (czyt. lewacy) nie mają kompletnie żadnego pomysłu na to, by w jakikolwiek sposób rozwiązać „problem” uchodźców zasiłkowych.

A przecież wystarczyłoby tylko jedno – uzależnić prawo do zasiłku od przepracowania na terenie UE min. 5 lat.

Ktoś jednak to wszystko blokuje.

Czy są to wpływy „filantropa” Sorosa i jemu podobnych, marzących o utworzeniu nowego wspaniałego świata zgodnie ze wskazaniami uznanego za jednego z ojców UE hr. Richarda Coudenhove-Kalergi*?

To jest pytanie, które zadaje sobie coraz więcej ludzi nie tylko w Polsce.

Upadki rządów w Niemczech i we Francji wskazują dobitnie, że coś się dzieje, czego zarządzający Europą gangsterzy polityczni (wszystko wskazuje, że również najzwyklejsi zdrajcy) w rodzaju wspomnianego „komisarza” Reyndersa zwyczajnie nie przewidzieli.

Pycha, jak bowiem wiadomo od co najmniej dwóch tysiącleci, kroczy przed upadkiem

5.12 2024

_____________________________________________

* Człowiek przyszłości będzie rasy mieszanej. Dzisiejsze rasy i klasy będą stopniowo znikać ze względu na eliminację przestrzeni, czasu i uprzedzeń. Eurazjatycko-negroidalna rasa przyszłości, podobna z wyglądu do starożytnych Egipcjan, zastąpi różnorodność narodów i różnorodność jednostek. Zamiast niszczyć europejski judaizm, Europa, wbrew jej woli, uszlachetniła i wykształciła tych ludzi, popędzając ich do przyszłego statusu wiodącego narodu poprzez ten sztuczny proces ewolucyjny. Nic dziwnego w tym, że naród który uciekł z getta-więzienia, stał się duchową szlachtą Europy. Tym sposobem litościwa troskliwa Europa stworzyła nową rasę arystokratów. To się wydarzyło, gdy upadła europejska arystokracja feudalna z powodu emancypacji Żydów [z powodu działań podjętych przez rewolucję francuską].”

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (11 głosów)

Komentarze

  No to pojechałeś...i tak trzymać. Pewnie prawda niektórych zaboli. Gratuluję artykułu bez znieczulenia. Pozdr!

Vote up!
7
Vote down!
0

ronin

#1664580

Unia Europejska to nie tylko wspólnota gospodarcza, to również wspólnota wartości, mówili..

 

Vote up!
5
Vote down!
0
#1664586

Trwal tyle ile dobry seks

Ile trwa dobry seks najlepiej wie nasz premier, który kiedyś czekał dwie godziny, aż Wojciech Fułek wyjdzie z jego mieszkania

Vote up!
5
Vote down!
0
#1664585

Dobre! :) Gratuluje.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1664634

Bodnar go wsadzi?

Vote up!
1
Vote down!
0

Niepoprawny

#1664604

  E, tam...posprzątają, tak jak aferę z Katarem i Marokiem, czyli w domyśle mega ruską operację korupcji w Parlamencie Europejskim.

Vote up!
1
Vote down!
0

ronin

#1664605