Obiecanki-cacanki a Tuskowi władza

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Kraj

Jak wiadomo człowiekowi najtrudniej przyznać się, że został zrobiony w bambuko.

Mali i drobni przedsiębiorcy wreszcie zaczynają rozumieć, że obietnice „wakacji ZUS”, płatnych urlopów czy też domniemywana przez zadłużonych w ZUS kolejna „abolicja” to były tylko pijarowe zagrywki ryżego, mające skłonić jak największą część elektoratu do niegłosowania na PiS.

Wygląda na to, że do grona „zadowolonych” powoli zaczną dołączać nauczyciele. I bynajmniej nie mam na myśli tej części, która konsekwentnie popierała i popiera Zjednoczoną Prawicę, ale tych, dla których Sławomir Broniarz od dekad jest kimś w rodzaju świeckiego guru.

Oto w fanzinie political-fiction z Czerskiej (używającego na co dzień nazwy Gazeta Wyborcza) upust rozczarowaniu ostatnimi propozycjami podwyżek nauczycielskich pensji daje nie kto inny, ale wicebroniarzowa Urszula Woźniak.

- Nie jestem rozczarowana, jestem wściekła - przyznaje wiceprezeska Związku Nauczycielstwa Polskiego Urszula Woźniak. To jej reakcja na projekt rozporządzenia płacowego dla nauczycieli. Wynika z niego, że obiecane jeszcze w kampanii wyborczej "nie mniej niż 1,5 tys. zł brutto" nie dotyczy realnych wynagrodzeń, tylko średnich, do których wliczanych jest wszystkich kilkanaście dodatków, jak również odprawy emerytalne.

(…)

- Okazuje się jednak, że 1,5 tys. zł dotyczy mitycznego wynagrodzenia średniego, a nie realnej stawki - komentuje szef oświatowej "Solidarności" Waldemar Jakubowski. - Warto przypomnieć, że o 30-procentowej podwyżce rozmawialiśmy jeszcze z byłym ministrem Przemysławem Czarnkiem i mówiliśmy o niej w kontekście rekompensaty inflacyjnej - dodał.

Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka ZNP, podkreśla, że ich związek docenia wysiłek. - Ale nie jest to spełnienie przedwyborczych obietnic. Pamiętajmy, od jakiego pułapu naliczamy te 30 proc. Nauczyciele początkujący zarabiają na granicy pensji minimalnej - podkreśla.

]]>https://wyborcza.pl/7,75398,30611523,podwyzki-dla-nauczycieli-nizsze-niz...]]>

Wg ZNP płace nauczycielskie po tuskowej podwyżce będą wyglądały następująco:

  • nauczyciel początkujący – 4908,- zł brutto (dotychczas to 3690,- zł brutto),
  • nauczyciel mianowany 5057,- zł brutto (dotychczas to 3890,- zł brutto),
  • nauczyciel dyplomowany 5915,- zł brutto (dotychczas to 4550,- zł brutto).

Tymczasem płaca minimalna od 1 stycznia 2024 r. wynosi 4242,- zł (dotychczas – 3600,- zł).

Tak więc w 2023 roku nauczyciel początkujący zarabiał o 90,- zł więcej , mianowany – o 290,- zł więcej, dyplomowany zaś o 950,- zł więcej niż... nowo przyjęta konserwatorka powierzchni płaskich (d. sprzątaczka).

Po obiecanej podwyżce początkujący zarobi o 666 zł więcej, mianowany – o 815,- zł więcej zaś dyplomowany aż o 1673,- zł więcej od kogoś, kto przyjmie się do pracy po raz pierwszy i nie ma żadnych kwalifikacji.

I to, zaznaczam, w sferze budżetowej, bo na budowie ktoś, kto nadaje się tylko do pchania taczek czy też do przysłowiowego „mieszania wapna” zarobi zdecydowanie więcej, niż nauczyciel… dyplomowany.

Gdyby jednak przeliczyć podwyżki na procenty wcale tak źle nie jest. Płaca minimalna bowiem wzrosła o niespełna 18%.

Wynagrodzenia nauczycieli odpowiednio zaś o 33%, 30% i 30%.

Zatem Tusk… dotrzymał zobowiązania przedwyborczego. ;)

Z tą jednak różnicą, że zamiast podwyżek o 1500,- zł każdemu podniósł o 30% płace wszystkim.

Tylko… średnio.

Najzabawniejsze w tym wszystkim jest co innego. Otóż podawane przez ZNP stawki wynagrodzenia dotyczą sytuacji praktycznie niewyobrażalnej. Są to tzw. gołe pensje. Trudno jednak wyobrazić sobie nauczyciela mianowanego bez wysługi lat.

Tak samo, jak w każdym zawodzie o faktycznej wysokości wynagrodzenia decydują dodatki. A tych w szkolnictwie jest całkiem sporo.

Przykładowo:

Dodatek funkcyjny - dyrektorzy szkół mogą otrzymać dodatek funkcyjny w wysokości od 5 proc. do 100 proc. zasadniczego wynagrodzenia. Natomiast dodatek funkcyjny dla nauczycieli za sprawowanie funkcji wychowawcy klasy wynosi około 600 zł.

Dodatek za trudne warunki pracy - jest to dodatkowe 20 proc. wynagrodzenia zasadniczego nauczyciela za prowadzenie zajęć z dziećmi i młodzieżą z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu głębokim, a także za prowadzenie zajęć w specjalnych przedszkolach, szkołach i klasach, oraz indywidualnego nauczania dziecka zakwalifikowanego do kształcenia specjalnego. Dodatkowo nauczyciele prowadzący zajęcia dydaktyczne w klasach łączonych w szkołach podstawowych otrzymują 25 proc. stawki godzinowej za każdą przepracowaną godzinę.

Dodatek za uciążliwe warunki pracy - nauczyciele pracujący w warunkach uciążliwych mogą otrzymać dodatek w wysokości ustalonej według stawki dodatku za trudne warunki pracy, powiększonej o 10 proc. wynagrodzenia zasadniczego.

Dodatek za wysługę lat - pracownicy otrzymują 1 proc. podstawy pensji za każdy przepracowany rok, jednak nie może to przekroczyć 20 proc.

Dodatek wiejski - wynosi 10 proc. wynagrodzenia zasadniczego.

Ponadto w październiku 2023 roku nauczyciele otrzymali specjalny, jednorazowy dodatek w wysokości 1125 zł (realnie około 755 zł po odliczeniu podatków i składek) z okazji 250. rocznicy utworzenia Komisji Edukacji Narodowej.

]]>https://forsal.pl/praca/wynagrodzenia/artykuly/9374782,nauczyciel-ile-za...]]>

A przecież do średniej płacy nauczyciela zaliczane są jeszcze tzw. nadgodziny i inne dodatki, lokalnie zależne od samorządów itp.

Tak więc pytanie o rzeczywistą pensję nauczyciela jest ciągle otwarte.

ZNP, jak każdy związek zawodowy, podaje najniższe wartości. I trudno się dziwić, wszak związki od tego są, by pracownikom tworzyć jak najlepsze warunki.

Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że obecny rząd postanowił wykorzystać statystykę dla własnych celów.

Stąd oburzenie. Bo przecież średnia to jedno z największych kłamstw wymyślonych przez ludzi trzymających władzę dla ogłupiania maluczkich.

Obrazowo – jeśli ja jem mięso a ty kapustę to średnio wychodzi, że jemy bigos. ;)

Wystarczy, że w placówce oświatowej na 5 osób dwie mają dodatki rzędu 100% wynagrodzenia to średnia rośnie aż o 40%.

Ale to doprawdy nie moje zmartwienie.

Jako Polaka przeraża mnie pomysł okrojenia programu szkolnego. A zwłaszcza plan ograniczenia ilości lektur, bo wymagania dotychczasowe są przeokropne – do matury trzeba znać „aż” 52 pozycje, w tym niektóre dość krótkie, jak „Bogurodzica”.

52 pozycje w cztery lata to… 13 na rok. Faktycznie, obciążenie ponad miarę, zwłaszcza że w kanonie zawarty jest Inny świat Gustawa Herlinga – Grudzińskiego. Czyli pozycja demaskująca paskudną historię dzisiejszej eurolewicy obecnej ministrzycy oświaty nie wyłączając.

Być może też to jest jedna z recept na podwyżki w oświacie? Okrojenie programu i następcze zmniejszenie ilości godzin lekcyjnych w efekcie doprowadzi do redukcji etatów.

Pamiętać przy tym należy, że w czasach, kiedy Tusk haratał w gałę na szkolnym boisku klasy liczące 40 uczniów nikogo nie dziwiły. Ba, były wręcz normą.

A przecież tylu z nas wyszło na ludzi.

Chcą wiedzy? Niech idą do szkół prywatnych.

Gros społeczeństwa musi być odpowiednio wychowana do życia w coraz mocniej widocznym eurokołchozie.

Zresztą… po co jakakolwiek nauka, skoro jest wikipedia? A jak za trudno cokolwiek samemu znaleźć wystarczy włączyć odpowiedni kanał w tivi albo wejść na Onet.

ZNP się burzy, wtóruje mu Solidarność…

Obawiam się jednak, że poza schadenfreude, jaką zaczyna odczuwać spora część społeczeństwa (sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyn…, pardon, Sławomirze Broniarzu!), mało co z tego wyniknie.

Ot, kolejna grupa cynicznie zrobiona w bambuko przez Rudego.

On i jego jaczejka wszak wierzą, że tropienie i oskarżanie PiS o wszelkie zło tego świata pozwoli dojechać spokojnie do następnych wyborów.

A pół roku wcześniej znowu się coś obieca.

Wszak w międzyczasie wyrośnie już kolejny elektorat.

20.01 2024

fot. facebook - takie były początki

 

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (10 głosów)

Komentarze

Co by nie mówić to nawet Bierut i Gomółka nie chcieli zlikwidować polskiego złotego i przyłączyć PRL-u do ZSRR. A  Tusk . chcą (€€ + UE)

Jabaćpisy i sekta Silni Razem szczęśliwi i zachwyceni.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1658327

Ale dwaj pierwsi nie zasłużyli na towarzystwo trzeciego.

Zwłaszcza że oni byli Tylko funkcjonariuszami.

Zaś trzeci ma ewidentnie psychozę.

 

Przypomina mi się pewien incydent.

Gdy któryś z namiestników zaproponował uniżenie zmianę Hymnu na jakiś socjomuzyczny... Stalinissimus miał odpowiedzieć: na sztuo? Eta haroszij mazurek!

A tu? Partia miłości i oda do radości...

Przychodzi mi do głowy pewne porównanie.

Proszę o przyjemny wyraz twarzy- mówi do skazańca dowódca plutonu egzekucyjnego.

Taką to radość i przyjemność szykują.

Chyba że prędzej zamienimy się miejscami...

 

 

Vote up!
2
Vote down!
0

brian

#1658373