Podatki wg Mentzena

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Kraj

Czasem lepiej jest zmilczeć. Wypowiedź, szczególnie pisemna, zbyt łatwo może zdemaskować najbardziej ukrywane cechy.

Pan Filip Stankiewicz, który całkiem niedawno poinformował na portalu X (b. Twitter), że co prawda Korwin go denerwuje, ale generalnie Konfederacja jest w porzo, podzielił się z innymi blogerami swoimi przemyśleniami co do nadchodzących wyborów.

W tekście zatytułowanym Mamy w Polsce ponad 90 podatków itp. - tylko Konfederacja to naprawi! Odpowiedź na główne zarzuty wobec Konfederacji pisze zatem:

Tak ogromna liczba ponad 90 podatków, opłat i składek pokazuje jak chore jest zarządzanie naszym Państwem! Sama ich obsługa w sumie kosztuje nas (Państwo i podmioty je opłacające, które przerzucają te koszty na klientów) prawdopodobnie setki milionów jeśli nie miliardy złotych!

Podatki, biurokracja i rozdawnictwo niedługo nas wykończą, a już na pewno emerytury milionów Polaków będą głodowe! Zadłużenie Polski ciągle i szybko rośnie i jak tak dalej pójdzie nikt nam nie pożyczy na spłatę poprzednich długów, a jeśli pożyczy to na bardzo wysoki procent. ZUS nie ma żadnych odłożonych pieniędzy (a powinny być odłożone grube miliardy złotych), tylko wypłaca się środki z bieżących wpłat, a ponieważ mamy kryzys demograficzny tych wpłat bez zdecydowanej zmiany systemu będzie coraz mniej ergo emerytury będą głodowe!!!

No to przekopałem Internet, sięgnąłem do własnych wspomnień (w końcu przedsiębiorcą z małymi przerwami jestem od 1989 roku) i za cholerę nie umiem doliczyć się tych prawie stu podatków, o których gaworzą konfiarze.

Policzcie zresztą sami. W grupie tak zwanych podatków bezpośrednich wyróżniamy 14 pozycji:

  1. podatek dochodowy od osób fizycznych (PIT),
  2. podatek dochodowy od osób prawnych (CIT),
  3. podatek od spadków i darowizn,
  4. podatek od czynności cywilnoprawnych (PCC),
  5. podatek rolny,
  6. podatek leśny,
  7. podatek od nieruchomości,
  8. podatek od środków transportowych,
  9. podatek tonażowy,
  10. podatek od wydobycia niektórych kopalin,
  11. zryczałtowany podatek od wartości sprzedanej produkcji (tzw. podatek od produkcji okrętowej),
  12. podatek od niektórych instytucji finansowych,
  13. podatek od sprzedaży detalicznej,
  14. podatek od dochodów kapitałowych.

Kolejne to tzw. podatki pośrednie:

  1. podatek od towarów i usług (VAT),
  2. podatek akcyzowy,
  3. podatek od gier.

Wreszcie inne daniny publiczne, czasem nazywane również podatkami:

  1. Składki ZUS
  2. Cło
  3. Podatek cukrowy (opłata od środków spożywczych)
  4. Podatek handlowy
  5. Podatek od deszczu
  6. Opłata przekształceniowa OFE
  7. Podatek od alkoholu w małych butelkach (do 300 ml) – „małpek”
  8. Danina solidarnościowa
  9. Podatek piwny (opłata wnoszona przez podmioty świadczące usługę będącą reklamą napojów alkoholowych)
  10. Opłata mocowa
  11. Opłata paliwowa
  12. Abonament radiowo-telewizyjny
  13. Opłata reprograficzna
  14. Podatek śmieciowy
  15. Opłata recyklingowa
  16. Exit Tax (podatek od niezrealizowanych zysków).

No i wreszcie tzw. daniny lokalne:

  1. Opłata targowa
  2. Opłata uzdrowiskowa
  3. Opłata miejscowa
  4. Podatek od posiadania psa (opłata od posiadania psów)
  5. Opłata reklamowa
  6. Opłata planistyczna
  7. Opłata z tytułu przekształcenia prawa użytkowania wieczystego gruntu zabudowanego na cele mieszkaniowe w prawo własności (opłata przekształceniowa).

Jakby nie liczyć razem mamy 40. To nawet nie jest połowa…

Przyznam, że nie znam przedsiębiorcy (a znam ich sporo), który nie potrafił by sobie poradzić z prowadzeniem ksiąg rachunkowych (upraszczam temat dla potrzeb felietonu). Albo robią to sami, i to wcale nie jest mała liczba, albo korzystają z usług wyspecjalizowanych biur, płacąc często sporo mniej niż połowa składki na Fundusz Ubezpieczeń Społecznych.

Nadymanie ilości rzekomo istniejących podatków tak naprawdę zrobić ma wrażenie na ludziach bez jakiegokolwiek doświadczenia (czyt. młodych).

Opowieści o głodowych emeryturach, rzekomo spowodowanych coraz mniejszą ilością osób wpłacających do systemu (starzenie się społeczeństwa) ma ciut inne podłoże. Otóż w ostatnich sześciu, siedmiu latach płace idą dość mocno w górę (poza sferą budżetową) , co powoduje, że odprowadzone ongiś składki tworzące tzw. kapitał początkowy są za małe, aby dotrzymać kroku płacom. Dlatego też wartość względna średniej emerytury w stosunku do średniej płacy spadła od 2015 roku o jakieś 12-13%.

PiS doraźnie próbuje uratować system wprowadzając tzw. „13-tki” i „14-tki”, bo to nie wymaga przebudowy całego systemu. Ale wszyscy mają świadomość, że nie da się dłużej utrzymać bismarckowskiego modelu ubezpieczeń społecznych.

Przyznam, że recepta Konfy na uzdrowienie Służby Zdrowia przeraża swoją… dziecinadą, by nie określić tego dosadniej.

Otóż każdy ma otrzymać „bon zdrowotny” o wysokości bodaj 4,3 tys. zł i… ubezpieczyć się na wypadek, gdyby prócz plomby oraz wizyty u lekarza rodzinnego połączonej ze szczepieniem p-ko żółtaczce trzeba by w ciągu roku skorzystać raz jeszcze z usług medycznych.

Tylko co z tymi, którzy nagle dowiedzieliby się, że mają… raka? Albo chorą wątrobę, polip w nosie czy też w jelicie grubym i koszt operacji/leczenia przewyższy czasem nawet kilkadziesiąt razy wartość „bona”?

Przecież Polska pod rządami Konfederacji będzie w pełni wolnym krajem co oznacza, że do wszechwolności obywatelskiej dojdzie jeszcze takaż sama firm.

W tym… ubezpieczeniowych.

Owszem, można sobie wyobrazić, że firma ubezpieczeniowa ubezpieczy dodatkowo na ewentualność jakiegoś kosztowniejszego schorzenia, robi to bowiem również teraz, ale postawi warunki.

Super stan zdrowia, brak występowania chorób przewlekłych itp. w rodzinie, co najmniej dwuletni vacat…

Ktoś, kto już jest chory zostanie odprawiony z kwitkiem.

Pomysłowy Dobromir, pardon, Sławomir Mentzen znalazł jednak wyjście z tej sytuacji.

W rozmowie z "Faktem" Sławomir Mentzen przekonywał, że jego ugrupowanie ma pomysł, jak uzdrowić polską służbę zdrowia, a lekiem na całe zło ma być tzw. bon zdrowotny.

— To znaczy: teraz każdy Polak płaci pod przymusem składki zdrowotne na ubezpieczenie do NFZ-u, chodzi o to, żeby NFZ nie był monopolistą. Jeśli na jakimkolwiek rynku mamy monopolistę, to zawsze wiąże się z wysokimi cenami i niskim poziomem jakości usług, stąd chcemy wpuścić na ten rynek konkurujących z NFZ ubezpieczycieli. Oni mogą być publiczni, mogą być prywatni, chodzi o to, żeby każdy Polak miał do wyboru, gdzie płaci swoją składkę zdrowotną. Każdy taki ubezpieczyciel byłby zobowiązany do pobierania składki tylko w takiej wysokości, niezależnie od stanu zdrowia ubezpieczonego, natomiast rywalizowaliby ze sobą koszykiem usług i poziomem jakości usług zdrowotnych – mówił polityk.

]]>https://www.fakt.pl/polityka/slawomir-mentzen-chce-by-kazdy-mogl-leczyc-...]]>

Czyli jednak nie pełna wolność dla wszystkich, ale również przymus.

Na razie tylko wobec ubezpieczycieli, ale łańcuch przyczynowo-skutkowy łatwo sobie wyobrazić. Multum firm ubezpieczeniowych obarczonych obowiązkiem ubezpieczania bez względu na stan zdrowia ubezpieczonego stanie się niewydolna finansowo.

Zatem „państwo Mentzena” będzie musiało w jakiś sposób sobie z tym poradzić. Na początek lekarze otrzymają prikaz leczenia nawet wtedy, gdy w ślad za pacjentem nie napłyną środki od niewypłacalnego ubezpieczyciela, co zacznie rozkładać prywatne szpitale i kliniki.

A potem… pojawią się podatki.

Coraz większe, im bardziej „państwo” będzie się rozłazić.

Kolejny zarzut pod adresem PiS p. Stankiewicza dotyka sfery obronności. Otóż:

Moim zdaniem Rosja nie będzie w stanie nas zaatakować w najbliższym czasie gdyż już stracili dużą część sprzętu i wyszkolonej armii, ich możliwości rekrutacji nowych żołnierzy nie są nieograniczone, a w najbliższym czasie stracą jeszcze więcej. Przez przynajmniej 20-30 lat Rosja nie będzie w stanie nas zaatakować. W tym czasie PiS/ZP wydaje grube miliardy złotych na wojsko gdy to zbędne, a robili znacznie mniej przez poprzednie 7 lat gdy zagrożenie ze strony Rosji było realne! Warto pamiętać, że obecnie zakupiony sprzęt za te 20-30 lat będzie już dość stary i wyeksploatowany. Podsumowując będziemy przez to znacznie biedniejsi, a nasze bezpieczeństwo nie będzie większe.

(ibid.)

Warto poświęcić parę słów na ten temat, bowiem pogląd powyższy wydaje się reprezentatywny nie tylko dla zwolenników Konfy, ale też szeroko pojętej liberalnej lewicy, z którą wyznawcy Mentzena mają o wiele więcej punktów stycznych, niż sobie uświadamiają.

Przede wszystkim trzeba sobie uświadomić, że przy liczebności armii, jaką odziedziczyliśmy po PO-PSL do skutecznego ataku na Polskę wystarczyły siły zbrojne Guberni Mińskiej (d. Białoruś). Liczenie zaś na „sojuszników” mogłoby być mocno zawodne. Niemcy bowiem, jak donosił ongiś DW, amunicji mają na… 20 minut strzelania, zaś czołgi, samoloty i śmigłowce w połowie tylko są sprawne.

Podobnie wygląda armia francuska. No chyba, że liczymy na Litwę, Łotwę i Estonię wspomaganą przez Słowację…

O stanie uzbrojenia armii w czasach PO-PSL (posowieckie muzeum) nie ma co w ogóle mówić.

Co prawda minister Siemoniak wyposażył armię w sprzęt, który zapewne nie zestarzeje się jeszcze przez kilka dekad. Szkopuł w tym, że plastikowe „tablice Mendelejewa” są mało przydatne na współczesnym polu bitwy. ;)

Wróćmy jednak do tematu uzbrojenia.

Ze Stankiewicza (ale tak samo z Mentzena i jemu podobnych) wychodzi kompletny brak elementarnej znajomości wojska. Tymczasem moje pokolenie, dla którego służba w siłach zbrojnych była obowiązkiem, coś niecoś wie, a jeszcze potrafi sobie sporo wyobrazić.

Trzydzieści, a tym bardziej dwadzieścia lat dla czołgu to naprawdę niewiele. Zakładając, że co roku wyjedzie na poligon, w tym czasie przejedzie od 2000 do 3000 km (100-150 km rocznie).

Tak więc nawet nie będzie musiał przechodzić naprawy głównej (brytyjski Challenger 1 – po 4000 km).

Inne zmiany, jakie z całą pewnością zajdą w tym czasie, dotyczyć mogą opancerzenia (kwestia wymiany komponentów), systemu prowadzenia ognia i generalnie innej elektroniki.

Zmiana standardu to przysłowiowy pikuś. Trzeba bowiem pamiętać, że czołgi Leopard są opracowywane już od 1965 roku.

Amerykańskie Abramsy weszły do służby już w 1980 roku.

Opowieści, jak sprzęt szybko się starzeje i w związku z tym… nie należy go kupować to chyba crème de la crème współczesnej targowicy.

Mając na wyposażeniu kilkaset czołgów spokojnie przez lata możemy je modernizować. I nawet za 20-30 lat nie odstawać od potencjalnego przeciwnika.

Natomiast opowieści o tym, że obecnie zagrożenie ze strony Rosji ustało, realne zaś było w latach… 2015 – 2022 wymyka się jakiemukolwiek logicznemu komentarzowi.

To po prostu odlot umysłu, i to o wiele gorszy, niż „uzdrowienie służby zdrowia za 4.300,- zł na osobę”.

Jeszcze raz trzeba powtarzać aż do znudzenia – czołg, okręt, armata, pistolet maszynowy czy samolot to nie jest samochód osobowy.

To inwestycja na lata, a nie na kilka sezonów, do czasu, jak wypuszczą nowy model.

Można co prawda być zaskoczonym, gdy ewentualny przeciwnik wypuści model pozostający poza zasięgiem naszego uzbrojenia.

Tak było w 1942 roku na froncie wschodnim, gdy sowieccy czołgiści przyzwyczajeni do łatwych zwycięstw nad niemieckimi panzerami nagle natknęli się na Tygrysy. A te z kolei niszczyły sowieckie tanki z odległości tak dużej, że często nawet nie były dostrzegane przez mołojców…

Widzimy jednak, że póki co Moskwa nie jest w stanie opracować czołgu równoważnego Abramsowi, zaś regres, jakie kacapskie imperium z dykty przeżywa nie wygląda na możliwy do zahamowania w ciągu najbliższej dekady.

Samoloty? Moskale latają na sprzęcie opracowanym jeszcze za Breżniewa, sporadycznie zaś jeszcze pod koniec epoki Stalina (Tu-95).

Amerykanie używają B-52 opracowaną konstrukcyjnie w podobnych latach.

Natomiast cały postęp dokonywa się w wyposażeniu elektronicznym. I pancerzu, który składa się z modułów nakładanych na stalowy pancerz.

I jeszcze na zakończenie ostatnia perełka p. Stankiewicza, powielana jednak przez zwolenników Konfy i Tuska.

PiS ściąga tysiące imigrantów muzułmańskich mówiąc, że ta imigracja jest kontrolowana, ale jest ona kontrolowana tylko w teorii, tak naprawdę ani nie wiemy co ci ludzie myślą, ani nasze służby nie są w stanie ich kontrolować na co dzień, to fikcja. To, że część firm chce ich ściągania to nie znaczy, że rządzący mają im ulegać, zwłaszcza, że jak ci imigranci zostaną to ich dzieci i wnuki będą robili takie ogromne zamieszki i popełniali wiele przestępstw jak Muzułmanie we Francji i innych Państwach Europy, poza tym powoduje to zaniżanie naszych pensji (bo część z nich pracuje np. w przewozach na aplikacje).

(ibid.)

Zastanawiam się, czy warto raz jeszcze tłumaczyć, jak jest.

Wszak odpowiedź na ten fejk Mentzena-Tuska padła już dawno.

Pisałem o tym tutaj:

https://niepoprawni.pl/blog/humpty-dumpty/rzeczpospolita-klamcow-po-latach

Stankiewicz, za sprawą pewnie Mentzena i innych konfiarzy, nie widzi różnicy pomiędzy imigrantem a osobą czasowo pracującą w danym kraju.

Z plakatu wyborczego sprzed lat pięciu wynikałoby, że Stankiewicz mieszka w okolicach 3miasta. A to znaczy, że wśród znajomych powinien mieć wiele osób pracujących np. w Niemczech czy też z drugiej strony Bałtyku, co wcale z nich emigrantów nie uczyniło.

Dokładnie tak jest z ludźmi, których spora część przyjechała do pracy z wybitnie muzułmańskiego kraju, jakim jest... nasz sojusznik w NATO, Turcja.

A jak uczy najnowsza historia pośród islamskich terrorystów we Francji czy też w Niemczech żaden nie miał tureckich korzeni, chociaż emigranci z Turcji stanowią najliczniejszą spośród grup muzułmańskich w tych krajach.

Natomiast stwierdzenie, że jak ci imigranci zostaną to ich dzieci i wnuki będą robili takie ogromne zamieszki i popełniali wiele przestępstw jak Muzułmanie we Francji i innych Państwach Europy stawia Stankiewicza poza nawiasem jakiejkolwiek dyskusji toczonej na argumenty.

Niestety. Nie tylko jego.

Wszak podobnie bajdurzył Tusk, co zostało wyśmiane nawet przez Onet.

Tymczasem tak naprawdę chodzi o coś innego.

Otóż zdaniem oPOzycji oraz idącej z nią pod rękę Konfederacji PiS wpuszcza setki tysięcy imigrantów muzułmańskich do Polski.

No to o co im chodzi, jak protestują przeciw relokacji kilkunastu tysięcy architektów, inżynierów i lekarzy zaproszonych przez Merkel???

Co prawda ci wpuszczeni przez PiS będą pracować dla dobra Polski, z Niemiec zaś przyjechać mają wyłącznie roszczeniowe nieroby, ale dla Tuska – Mentzena to żadna różnica.

Bo przecież chodzi o przejęcie władzy.

Praktyczny sojusz Mentzena i Tuska nie powinien dziwić. W końcu jest o wiele mniej egzotyczny od Kołodziejczaka czy też Giertycha na listach KO.

A że z obietnic wyborczych, na jakie dał się złowić m.in. Stankiewicz, nic nie wyjdzie?

To będzie tylko problem Stankiewicza.

I jeszcze innych naiwniaków, którzy dali się złapać na leciutko zmodernizowane bajania JKM.

9.09 2023

 

memy: paczaizm.pl

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.5 (8 głosów)

Komentarze

zbrodniarzy z UB, SB i WSI-FSB sterowanych przez ruskiego zbrodniarza z KGB Putina.

Nie słyszałem żeby rusofile z konfy protestowali przeciwko deklaracji mafiozów z PO-PSL, że przywrócą mordercom polskich patriotów ich essbeckie emerytury.

Vote up!
5
Vote down!
0

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1654361

A nawet o tym samym facecie. Nie jest mi łatwo wytłumaczyć o co chodzi, ale podam jako przykład zjawisko programu 500+, rozumianego przez polityczną gawiedź Donalda Tuska jako rozdawnictwo. To pseudointelektualne środowisko nie potrafi zrozumieć, że to nie jest rozdawnictwo, ponieważ jest to inwestycja polegajaca na finansowaniu konkretnego profilu popytu, który wywołuje wzrost podaży, a więc i produkcji właściwej dla tego profilu tak, że w sumie jest to niegasnący proces antyinflacyjny stymulujący rozwój gospodarczy. W ten sposób mamy taką oto alternatywę: 

Słowo klucz «rozdawnictwo» przeciw zrozumieniu «złożonej funkcji antyinflacyjnego stymulatora rozwoju» programu 500+. 

Oczywiście prymitywne głupki od pseudo libertariańskiej ekonomii nie są w stanie zrozumieć jak to działa i dlatego wolą wrzeszczeć o rozdawnictwie.

Czyli jak ktoś czegoś nie rozumie, to wtedy staje się autorytetem.  

I wtedy już nie musi niczego rozumieć, ponieważ już jest autorytetem jak nie przymierzając pan taki a taki ...

[Komentarze do 161 miesięcznicy smoleńskiej zbrodni]

Vote up!
2
Vote down!
0

michael

#1654376

"To pseudointelektualne środowisko nie potrafi zrozumieć, że ..."

Uważam, że zrozumieć potrafi.

Kłopot polega jednak na tym, że wszelkie działania promujące wspólnotowy solidaryzm, choć są ekonomicznie uzasadnione, stają w poprzek ideologii drapieżnego wolnego rynku, której to ideologii reprezentantem jest p. Mentzen. Więc je krytykuje. Zgodnie z ideologiczną linią.

Za listek figowy robi tu p. Bosak, który swoją patriotyczną deklaracją kamufluje szczere intencje kolegi. Przyciągając przy tym do Konfederacji nieuformowanych do końca młodych patriotów.

Zauważmy, że Konfederacja nie eksponuje w programie wyborczym swojego "światopoglądu", lecz koncentruje się jedynie na kwestiach ekonomicznych.

dratwa3

Vote up!
2
Vote down!
0

Wolność słowa bez odpowiedzialności za słowo staje się słowną chuliganką.

#1654392

Niestety, Donald Tusk prowadzi grę o sumie zerowej, czyli aby coś dać, musi komuś zabrać. Sprzeda Orlen, wydobyte w ten sposób pieniądze da ludziom, na pierwszą wypłatę i pojęcia nie ma skąd weźmie drugi Orlen, aby dać ludziom kasę na nastepną wypłatę. To jest polityka głupka, który wynosi z domu graty, by sprzedać na bazarku.

Sprzeda wszystko co jeszcze Polska ma i co?

Wszyscy zęby w ścianę?

Vote up!
4
Vote down!
0

michael

#1654377

Zamiast w "piątkę" przypadkowo kliknąłem w "jedynkę".

Gawrion powiedział, że nie da się tego odkręcić, więc musimy nauczyć się z tym żyć.

dratwa3

Vote up!
2
Vote down!
0

Wolność słowa bez odpowiedzialności za słowo staje się słowną chuliganką.

#1654393

Pzdr

Vote up!
2
Vote down!
0
#1654396