Winston Churchill wobec Polski

Obrazek użytkownika Romuald Kałwa
Historia

Ciała gen. Leopolda Okulickiego, jednego z porwanych do Moskwy przywódców powstania warszawskiego, spalono zaraz po morderstwie sądowym dokonanym w wigilię 24 grudnia 1946 roku w więzieniu na Łubiance.

Okulicki nie był realistą politycznym. Pomimo sprzeciwu gen. Sosnkowskiego doprowadził do wybuchu powstania warszawskiego. Potem przypadkowo sam oddał się w ręce NKWD, choć pewnie nie miał takich intencji. Ufność, że przeciwnik – morderca – ma jakieś zasady, jest cechą wielu Polaków. To Okulicki wysłał na bitwę o nazwie „Powstanie Warszawskie” niewinną polską młodzież. Owszem, nie jest jedynym współwinnym tragedii.

Czy wiara, że nasi wieloletni wrogowie, którzy w danym momencie poklepują nas po plecach, są naszymi przyjaciółmi, jest niestety czymś naturalnym (i zatrważającym) wśród Polaków? Jeśli się mylę proszę o wyprostowanie moich krzywych poglądów.

Jednym z państw, które od średniowiecza działało przeciw Polsce, była Anglia i jej finansowe centrum City of London, którego herb zawiera krzyż templariuszy (przynajmniej jest bardzo podobny) podtrzymywany przed dwa smoki – bestie.

City of London, niczym druga bestia z Biblii w apokalipsie św. Jana, Rozdział 13 wers 11:
„Potem ujrzałem inną Bestię, wychodzącą z ziemi: miała dwa rogi podobne do rogów Baranka, a mówiła jak Smok”.

W sprawie śmierci gen. Sikorskiego Brytyjczycy najpierw kłamali, że takich akt nie ma, a gdy sprawa wyszła na jaw, utajnili akta na kolejne 50 lat – do 2043 roku. Nasz wierny sojusznik, jak twierdzi Beata Szydło, ma sporo do ukrycia. Czyżby bał się pogorszenia relacji brytyjsko-polskich?

„Pomimo prawie 70 lat od zakończenia wojny nadal nie znamy żadnych faktów dotyczących rachunków wystawionych Polsce przez Wielką Brytanię za udział jej sił zbrojnych w obronie imperium. To jedyny przypadek w dziejach świata, w którym obrońcy pobierali opłaty od niosących im pomoc. Z realizacją płatności wiąże się również sprawa polskiego złota, jakie w końcu wojny trafiło do Wielkiej Brytanii”, pisze Leszek Pietrzak w „Uważam Rze Historia”.

Bloger MacGregor na Neonie24 w tekście: „A Polakom zrobimy powstanie” zgodnie z prawdą zauważa:

„Tak jak w 1831, 1863, tak jak w 1944 jesteśmy przez szubrawców pasożytujących na naszej naiwności popychani do kolejnego powstania, tym razem do wojny z Rosją w roli NATO-wskiego zderzaka”.

Polska wciąż jest szczuta na Rosję, a Rosja na Polskę. Ważne by nie dać się sprowokować. Udawajmy głupków jak „waleczni” Czesi, jedyny kraj ogarnięty II wojną światową, który miał dodatni przyrost naturalny.

Jeśli Jacek Tebinka w postkomunistycznej „Polityce” pisze, że „Mimo że powstanie w Warszawie zaskoczyło Brytyjczyków, to Winston Churchill w tym przypadku pozostał lojalny wobec polskiego sojusznika”, to wiadomo, że przedstawia sposób myślenia, tych, którzy chcą abyśmy wierzyli w te głupoty. No bo czy najwierniejszy sojusznik kradnie złoto i wystawia Polsce rachunek, za to, że Ci bronili jego kraju?

Nie zarzucam red. Tebince kłamstwa, tylko naiwność.

W odcinku „Sex, wojna i dynamit - Krystyna Skarbek. Historia Bez Cenzury” prowadzący Wojciech Drewniak mówi, że Anglicy nie pierwszy raz odpłacili się Polakom jak świnie.

„A Polakom zrobimy powstanie”, miał powiedzieć Winston Churchill wg Aleksandra Jabłonowskiego. Pytanie brzmi: czy należy oddzielić Churchilla od reszty Brytyjczyków, którzy „podziękowali” mu za doprowadzenie do pokonania Hitlera podobnie jak Polsce. My niestety straciliśmy więcej. Bezapelacyjnie w 1939 i w 1945 roku Polacy czuli się zdradzeni przez Anglików.

Wiele jednak wskazuje, że to sami Brytyjczycy chcą, abyśmy mieli takie a nie inne zdanie o Churchillu.

Churchill miał sprzyjać polskiej niepodległości w 1918 roku. Prawdopodobnie to Churchill najostrzej dyskutował ze Stalinem o powstaniu powojennej Polski oraz negocjował wyjazd Polaków z ZSRR, którzy później dołączyli do Armii Andersa. Protestował jednak przeciwko przyznaniu Polsce tak znacznych terenów na wschód od Bugu, ale twierdził:

"Polsce odmówiono wszystkiego; wolnego wyrażania jej narodowej woli... Trzymana jest pod ścisłą kontrolą rządu zdominowanego przez Sowietów, który nawet nie odważy się przeprowadzić wolnych wyborów pod obserwacją przedstawicieli trzech z czterech wielkich światowych mocarstw. Los Polski zdaje się być niekończącą się tragedią, a my, którzy poszliśmy na wojnę nie dość dobrze przygotowani, by Polsce pomóc, przyglądamy się ze smutkiem tym dziwnym rezultatom naszych starań".

Pisał brytyjski historyk Martin Gilbert na łamach Newsweeka 7 sierpnia 2004 roku, gdy ten tygodnik wchodził jeszcze spory z „Gazetą Wyborczą” i nie był tak antypolski jak dzisiaj. 

„W 1925 roku Churchill, wówczas minister finansów, spotkał się z polskim ambasadorem w Londynie i ostrzegł, że Polska "powinna stanowczo podtrzymywać przyjaźń z Niemcami". Jego argumentacja była przepowiednią nazistowsko-sowieckiego paktu, który miał zostać zawarty 14 lat później: "Jeśli Niemcy na skutek rosyjskiego poparcia zwróciliby się przeciwko Polsce, w końcu zostałaby ona zgnieciona między nimi"” – pisał Martin Gilbert.

Churchill był zwolennikiem Polsko – radzieckiego sojuszu. Łatwo było mu to mówić, skoro Stalin nie mordował obywateli Wielkiej Brytanii. Anglik kierował się tylko interesem swojego kraju. Jak można przecież było wejść w dobrowolny sojusz ze Stalinem, skoro ten demoniczny „konik Przewalskiego” mordował Polaków (i inne narody) przed II wojną światową na (jeszcze) niespotykaną skalę?

Churchill sprzeciwił się zajęciu przez Polaków Cieszyna. Tylko dla nas to nie było zajęcie, a odzyskanie polskiej ziemi, gdy Czechosłowacja wbiła nam nóż plecy w czasie wojny Polsko–bolszewickiej zajmując ten teren i nie wpuszczając 30 000 Węgrów chcących pomóc Polsce w czasie wojny z niosącymi komunistyczną wersję pokoju bolszewikami..

O zajęciu Cieszyna pisał: „Zagadką i tragedią europejskiej historii jest fakt, iż ludzie, którzy jako jednostki są niezwykle prawi, utalentowani, bohaterscy i czarujący, ciągle wykazują zatwardziałe błędy w prawie każdym aspekcie ich działalności rządowej”.

Choć żądał sojuszu Polski z ZSRR, przecież dobrze wiedział o relacjach Polski z ZSRR, a nie tylko z nazistowskimi Niemcami: „Znów została najechana przez dwa wielkie mocarstwa, które wcześniej trzymały ją w niewoli przez 150 lat, lecz nie były w stanie zdusić ducha narodu polskiego".

"Bohaterska obrona Warszawy przed niemieckimi najeźdźcami udowodniła - stwierdzał Churchill - że dusza Polski jest niezniszczalna. I że ponownie podniesie się jak skała, która przez jakiś czas może być zatopiona przez przypływ, lecz nadal pozostaje skałą".

W czasie powstania warszawskiego Churchill miał zabiegać aby Roosevelt naciskał na Stalina, w sprawie pomocy powstańcom. To mogły być pozory. Przecież musiał wiedzieć, że powstanie warszawskie i wykrwawienie warszawiaków jest na rękę kolejnemu okupantowi.

Z jedne strony znajdziemy wiele przekazów dotyczących w miarę sympatycznego stosunku Churchilla do Polski, ale przecież dobrze wiedział, że bez ZSRR Anglia sromotnie przegrałaby wojnę. Zachowywał jednak pozory, co powinno być przykładem doskonałej dyplomacji dla Polaków. Mówił co innego, a robił swoje.

Nie powtórzę nic nowego. Postawa Churchilla wobec Polski jest dwuznaczna. Z jednej strony oddał ją Stalinowi w zamian za poświęcenie życia radzieckich żołnierzy w wojnie z Niemcami, z drugiej, do walki z tymże Stalinem była mu właśnie potrzebna wolna Polska, która jak się okazało rozwaliła Układ Warszawski w 1989 roku.

Churchill był realistą i wizjonerem i choć zapewne nie był autorem myśli: „a Polakom zrobimy powstanie”, choć przez pewien czas zabiega, aby alianci zachodni zaatakowali Niemcy od strony Jugosławii, co utrudniłoby ZSRR faktyczną okupację Polski do 1993 roku (gdy wyjechali z niej ostatni żołnierze radzieccy), jego postawa wobec Polski była podyktowana wyłącznie interesem Brytyjskim.

Wspomniany powyżej Biograf Churchilla na łamach Newsweeka w 2010 roku twierdzi, że Polacy powinni postawić mu pomnik, bo parafrazując jego wypowiedź, w przeciwieństwie do innych brytyjskich polityków nie postrzegał Polaków jako dzikusów. Nie potrafiłem znaleźć ulic imienia Winstona Churchilla w Polsce.

Tymczasem Franklina Delano Roosevelt, prezydent USA i totalna antypolska gnida, ma swoje ulice w Zdzieszowicach, Poznaniu, Wrocławiu, Łodzi, Zabrzu, Kędzierzynie-Koźlu, Gnieźnie, Warszawie... Roosevelt nie lubił Polaków, a istnienie Polski uważał za coś niepotrzebnego. Jednego można być pewnym. Churchill wiedział, że kraje Europy w sowieckich rękach to nie tylko śmierć narodów, ale i wzmocnienie sowieckiej bestii.

Ale czego oczekiwać, skoro austriacki nazista Kurt Waldheim, sekretarz generalny ONZ i prezydent Austrii,  uczestnik zbrodni wojennych Wehrmachtu na Bałkanach, 12 lipca 1977 został nagrodzony przez Uniwersytet Warszawski tytułem doktora honoris causa, a za działalność na rzecz dzieci, szczególnie wkład w umiędzynarodowienie Orderu Uśmiechu, rzekomo na wniosek dzieci z Austrii i Polski 21 sierpnia 1979 w Wiedniu został 205. Kawalerem Orderu Uśmiechu. Pewnie dlatego, że jako Sekretarz Generalny ONZ Kurt Waldheim nadał Orderowi Uśmiechu rangę międzynarodową. Polska godność sprzedana za dosłowne poklepywanie po plecach. Ale co z Churchillem? Czy zasługuje na potępienie, a może jest postacią tragiczną? Może był po prostu realistą politycznym, który wiedział, ze Wielka Brytania ma ograniczony potencjał i ratował swój naród.

Piotr Zychowicz ma rację. Postawa Churchilla powinna być wzorem patriotyzmu i umiłowania własnego narodu – co jest godne naśladowania. Wielkim plusem jest to, że sprzeciwił się sympatyzującej z niemieckimi nazistami rodzinie brytyjskiej rodzinie królewskiej. Gdyby do hitlerowskich Niemiec dołączyła Wielka Brytania (o czym marzył Hitler), to czy germański, okultystyczny, pogański nazizm wygrałby wojnę, a mordowani Polacy przestaliby istnieć jak Prusowie czy Jaćwingowie? Czy gdyby nie Churchill, spełniłoby się marzenie Hitlera i spółki o germańskiej dominacji nad światem?

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.7 (8 głosów)

Komentarze

"The Second World War" autorstwa Churchilla wlasnie (m. in. za to opracowanie dostal... literackiego Nobla). Biografie pisane przez autorow nie znajacych dostatecznie realiow dzialalnosci danej postaci zawsze obarczone sa bledem stronniczosci - a Piotr Zychowicz (na ktorego autor sie powoluje) nalezy do historykow o kontrowersyjnych pogladach.

Oczywistym jest, ze Churchill - jako premier Wlk. Brytanii przedkladal dobro swojego kraju nad dobro sojusznikow - gdyby bylo inaczej jego rodacy mogliby go nazywac zdrajca. Niemniej w bardzo wielu wypadkach okazywal Polsce i Polakom daleko idaca pomoc - mozna powiedziec, ze zrobil w tej sprawie wiele - choc zapewne wolelibysmy zeby bylo to wiecej.

Sprawy stosunkow Wlk. Brytanii z ZSRR  (zwlaszcza w sprawach Polski) nalezy analizowac uwzgledniajac decydujacy wplyw USA (Franklin Delano Roosvelt). Np. sprawa powojennych granic Polski zostala ustalona w Teheranie i Jalcie przez FDR i Stalina - bez udzialu Churchilla. USA - po przystapieniu do wojny udzielaly Wlk. Brytanii  i ZSRR ogromnej pomocy w sprzecie i materialach - nalezalo wtedy wykorzystac zaleznosc od dostaw frontu wschodniego - i "przycisnac" ruskich w  waznych sprawach do zalatwienia po wojnie ( w tym sprawach Polski). Niestety FDR obawial sie bardziej, ze ZSRR i Niemcy zawra separatystyczny pokoj - i nie wykorzystal szansy, gdy ZSRR byl slaby i zalezny od dostaw. Bylo to spowodowane najprawdopodobniej dzialaniami sowieckich szpiegow i agentow wplywu w otoczeniu FDR. Poza tym - o czym wiedza tylko nieliczni - jednym z glownych celow FDR w czasie wojny bylo... zniszczenie Imperium Brytyjskiego - jako jedynej sily zdolnej rywalizowac z dominacja amerykanska. W zwiazku z czym Polska - jako najblizszy sojusznik Wlk. Brytanii tez miala wyjsc ( wdg FDR) z wojny oslabiona.

Pewnik jest jeden: duzo wiekszy wplyw na powojenne losy Polski mial FDR niz Churchill.

Wlk. Brytania wygrala wojne - ale po wojnie byla praktycznie bankrutem (USA kazaly sobie slono placic za dostarczony sprzet, zwynosc, materialy) - tak wiec z oczywistych wzgledow  (braku wlasnych srodkow) na splate dlugow poszly i polskie pieniadze i zloto zdeponowane w Wlk. Brytanii. 

Moim zdaniem - te majetnosci winny byc zwrocone Polsce przez Niemcy - a nie przez Wlk, Brytanie. Przeciez to Niemcy wywolali wojne... a po wojnie Wlk. Brytania walczyla z wlasnymi dlugami budzetu, a USA sponsorowaly...glownie Niemcy poprzez plan Marschalla...

Vote up!
3
Vote down!
0

mikolaj

#1551872

Roosevelt chciał zniszczyć Wielką Brytanię podobno ze względów, że ta była imperium kolonialnym. Właściwie aż tak się z tym nie ukrywał. Pytanie, o co mu chodziło naprawdę. Czy nie o osłabienie wroga Związku Zdradzieckiego, którego tak uwielbiał?

Vote up!
0
Vote down!
0

Romuald Kałwa

#1551938

w okresie II WŚ Polska nie była podmiotem, lecz przedmiotem rozgrywek. Polski nie było. Kto miał bronić interesów (obcych) Polski ? Stalin ? USA, GB ? Wolne żarty. Dzisiaj oczekujemy, iż "wielcy monarchowie" mogli lepiej zadbać o nasz interes. Mogli, ale nie zadbali. Czy my mogliśmy wówczas na nich naciskać ? Mogliśmy, ale nie naciskaliśmy dostatecznie mocno (wszak nasza armia była 4-cią siła wśród aliantów, licząc ZSRR). Nasz błąd.

Największy błąd naszej polityki współczesnej polega na tym, iż w dalszym ciągu nie potrafimy (lub nie chcemy) wejść twardo do gry. W dalszym ciągu zgadzamy się za darmo stawiać naszą rację stanu, byt naszego narodu nie uzyskując żadnych korzyści.

To że Jankesi rozgrywają nami UE - zgoda, ale dlaczego za darmo ?  Na Boga, dlaczego za darmo ?

Vote up!
4
Vote down!
0

Apoloniusz

#1551883

albo liczaca sie armie, albo potencjal ekonomiczny - a tego dzisiaj Polska nie ma. 

Dlatego zamiast snic o potedze - trzeba zdecydowac sie na strategiczne, wieloletnie sojusze oraz oprzec polityke zagraniczna na dobrych stosunkach z mozliwie duza czescia sasiadow.

Niestety - w praktycezle to wyglada: co nastepuje zmiana rzadu - nastepuje zmiana potencjalnych sojusznikow, a ze wszystkimi sasiadami mamy wiele punktow spornych, ktore narastaja - a nie sa rozwiazywane.

Nie zapominajmy, ze najwazniejsze sprawy w polityce zalatwia sie w przytulnych gabinetach - a nie na wiecach i w mediach...

Vote up!
1
Vote down!
0

mikolaj

#1551916

Właśnie potencjał jest, ale nie w sensie słownikowych definicji, lecz w sensie praw fizyki - mamy ukrytą wielką energię. Co do reszty masz całkowitą rację. Bez wątpienia powinniśmy się zbroić i pracować nad bronią masowej zagłady - niekoniecznie atomową. No i nad bronią przeciwlotniczą oraz przeciwrakietową. 

Vote up!
0
Vote down!
0

Romuald Kałwa

#1551941

spójrz na mapę. Jesteśmy (dla USA) krajem ryglującym przeszłe i ewentualne, sojusze nieniecko - rosyjskie.

To jest więcej znaczące niż kilka tysięcy czołgów.

Tyko dlaczego za darmo ? Czy MON nie mógłby wymóc wydzierżawienia (zamiast becelowania gotówką, której brakuje) porządnego uzbrojenia ? Mówię przykładowo, gdyż potrzeb jest znacznie więcej.

Vote up!
0
Vote down!
0

Apoloniusz

#1551994

Witaj Apoloniusz!

Tylko jakby się zachowywała armia ZSRR, która na terenie Polski zgwałciła 100 000 kobiet, ale były to głównie Ślązaczki i Niemki. Śp. pamięci prof. Wieczorkiewicz mówił, że przyznanie tak Ziem Zachodnich w takiej skali, było gestem Stalina. Co by było z ludźmi, którzy stworzyli armię Andersa, co by było, gdyby nie było "Kościuszkowców".

Ale II wojna już się na szczęście skończyła: "To że Jankesi rozgrywają nami UE - zgoda, ale dlaczego za darmo ?  Na Boga, dlaczego za darmo ?" - no właśnie, obecnie mamy lepszą sytuację geopolityczną, ale nasz zapatrzony i wierny USA jak pies rząd, po prostu nie wyobrazi sobie, że Polska może cokolwiek z kimkolwiek sprytnie negocjować.

Vote up!
2
Vote down!
0

Romuald Kałwa

#1551940

Nic ując, nic dodać. Może się krępują, może się wstydzą poprosić, a może się boją zażądać. Sam nie wiem, ale się dziwię.

Vote up!
0
Vote down!
0

Apoloniusz

#1551996