Hakowa służba hejtu - teutoński interes

Obrazek użytkownika michael-abakus
Kraj

yes michael, pt., 09/04/2021 - 19:30

Przeczytałem wywiad Gazety Polskiej z Jarosławem Kaczyńskim (GP #14 z 7 kwietnia 2021 roku). To są 4 strony bitego tekstu. Na samym dole pierwszej strony, w ostatnim akapicie jest taki fragment dłuższej odpowiedzi na redakcyjne pytanie:

"Opozycja jest w każdym systemie, nawet w takim, który nie ma nic wspólnego z demokracją. Zawsze są jakieś siły opozycyjne, ale naprawdę wyjątkowo, niezmiernie rzadko zdarza się grupa ludzi, która sama o sobie mówi, iż jest całkowicie przeciw wszystkiemu, że jest totalną opozycją. Nie znam przypadku - poza naszymi oponentami w parlamencie - by ktoś sam siebie tak określał. Ale trudno znaleźć przykłady z historii, by ktoś w myśl takiej ślepej zasady działał. To rak polskiej polityki. Niebywałe szkodnictwo, ale całkowicie zamierzone. Oni naprawdę chcą aby było źle, bo tylko w tym widzą szansę na utrzymanie swojej pozycji na scenie politycznej. To jest ich strategia działania, sprowadzająca się do marzenia, aby było jak najgorzej."
Jarosław Kaczyński (GP #14 [2021], str. 7)

To jest naprawdę mały fragment całej wypowiedzi mniej niż 1/36 całego tekstu. A w tym fragmencie tylko cztery słowa - "To rak polskiej polityki". Właśnie tylko te cztery słowa zostały wyrwane z kontekstu i są używane jako dowód "mowy nienawiści" Jarosława Kaczyńskiego, która uniemożliwia prowadzenie "politycznego dyskursu" z polityczną reprezentacją rządzącej partii. Niech Jarosław Kaczyński przeprosi za nazwanie opozycji rakiem, to wtedy się zastanowimy czy nadał ***** ***.

Na tym polega dysproporcja. Wulgarne i obelżywe hasło ***** *** jest publikowane, plakatowane wszędzie, kolportowane na murach i nawet w klozecie - jest jak najbardziej w porządku i absolutnie nie jest rakiem polskiej polityki. Jest dobre i okej, nieomal jak aborcja i eutanazja. 

Natomiast asertywnie wyrażona prawda, wyrwana z kontekstu i przeinaczona jest co prawda fałszywym, ale wielokrotnie wykorzystywanym świadectwem mowy nienawiści. Tak wygląda stara sowiecka i bolszewicka technika ]]>kompromantów]]>. Kомпрометирующий материал. Kompromitujacy materiał nie musi być prawdziwy, a sowieckie i polskie komunistyczne służby do perfekcji doprowadziły technikę fabrykowania z niczego takich materiałów, które są systematycznie używane w złej wierze, aby nieustannie i bezwzględnie niszczyć politycznego wroga. Tak jest ponieważ polska większość parlamentarna w rozumieniu totalnej opozycji nie jest przeciwnikiem politycznym - jest wrogiem. Jest wrogiem, który musi byś bezwzględnie zniszczony. Watahy muszą być dorżnięte []]>link]]>],

A więc kto ma prawdziwy polityczny interes utrącenia Europejskiego Funduszu Odbudowy, kto jest jego prawdziwym wrogiem?

Odpowiedź na to pytanie ujawnia czyim wrogiem jest polski rząd i zarazem czyją agenturą jest jego totalitarna opozycja. Mianowicie. 

Przykład # 1.  Sprawa polskiej racji stanu.

Jaki jest polityczny cel najstarszych członków Unii Europejskiej, płatników netto, zwanych skąpcami. Są to państwa, które nie chcą zgodzić się na ryzyko solidarnego zadłużania się w celu sfinansowania Europejskiego Funduszu Odbudowy, który w czasie pandemii covid-19 jest błogosławieństwem dla wielu krajów Europy i równocześnie jest trudnym do zaakceptowania kłopotem dla europejskich "skąpców", czyli dla Holandii, Belgii, Francji, Danii i Niemiec. Skąpcom nie wypada przeciwstawić się otwarcie, bardziej im zależy na tym, by ten fundusz był utrącony cudzymi rękami. W lecie, w trakcie obrad Rady Europejskiej rozgrywkę lepiej rozegrały rząd Polski i Węgier, które groziły wetem - ale w ostatniej chwili nie zawetowały - i Fundusz został uchwalony. 

Teraz ten Fundusz może być utrącony razem z budżetem UE tylko i wyłącznie po odmowie ratyfikacji ustawy o przyjęciu Budżetu UE razem z Funduszem Odbudowy przez parlament jednego z krajów Unii Europejskiej. Niemcy, Francja, i pozostałe kraje bardzo by chciały, by utrącenie tego Funduszu nastąpiło z powodu polskiego albo węgierskiego sprzeciwu. Niestety, ten Fundusz jest najbardziej korzystny właśnie dla Polski i dla Węgier. Jest bardzo mało prawdopodobne, by ktokolwiek, kto dobrze Polsce życzy dążył do uwalenia tego Funduszu.

No, ale od czego jest totalitarna opozycja antypisu. Działa dokładnie jako sprawna antypolska agentura, która jest bardzo zainteresowana tym, by Polska była słabym i niepoważnym państwem. Niemcy są przed jesiennymi wyborami, pozycja polityczna aktualnie rządzących w RFN partii jest niepewna, a ryzyko współfinansowania Europejskiego Funduszu Odbudowy nie jest zbyt chętnie akceptowane przez niemiecką opinię publiczną.

Dlatego Niemcy już zabezpieczyli szansę utrącenia tego Funduszu, blokując jego ratyfikację wyrokiem Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe. Jeśli nie uda się zablokować tego Funduszu polskimi rękami, Niemcy mają do tego otwartą drogę. Ale byłoby dobrze, gdyby to jednak Polacy sami sobie strzelili tę samobójczą bramkę. I tu ujawnia się antypolska agentura, niesłusznie zwana opozycją. 

Już zwija się i troi, by wywiązać się z tego zadania w oczywistych oparach dezinformacji udając, że są za, a nawet przeciw. 

Przykład #2. Sprawa Śpiewaka, kameralna racja stanu.

Paweł Śpiewak, Jan Grabowski, Jan Gross, Barbara Engelking, Jan Gross i inni znani w międzynarodowej opinii publicznej luminarze nauki, zgodnie z teutońskim interesem polityki historycznej od wielu już lat przeprowadzają dowód na to, że państwo Polskie i Polacy jako naród są jedynymi odpowiedzialnymi za Holocaust. Polacy i nikt inny. Może jest w tym odrobina przesady. Wstrętni, obrzydliwi, pazerni chorzy z nienawiści i zbrodniczo antysemiccy Polacy są zawsze winni zagłady milionów Żydów w czasie II Wojny Światowej.

Na przykład "publicystka Masha Gessen w tekście "]]>The Historians Under Attack for Exploring Poland’s Role in the Holocaust]]>" na łamach "New Yorkera" obwinia Polaków o śmierć 3 mln Żydów podczas II wojny światowej i równocześnie obwinia polski rząd o niesłuszne prześladowanie polskich historyków. 

"The two historians’ legal troubles stem from the Polish government’s ongoing effort to exonerate Poland of any role in the deaths of three million Jews in Poland during the Nazi occupation. When facts get in the way of this revisionist effort, historians pay the price. In 2016, Polish authorities began investigating the Polish-American historian Jan Tomasz Gross, the author of the groundbreaking book “Neighbors: The Destruction of the Jewish Community in Jedwabne, Poland.” He was accused of insulting the Polish people for his observation that Poles killed more Jews than Germans during the Second World War. The case dragged on for three years, with Gross subjected to hours of police interrogations; the government also threatened to strip Gross of the Order of Merit of the Republic of Poland, a state honor he had received in 1996. (The state dropped the investigation after Gross retired from his job at Princeton.)" []]>link]]>] {jest to oczywiście fragment)

Mashy Gessen broni dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego prof. Paweł Śpiewak" []]>link]]>] i oczywiście cała polska elita liberalnej demokracji, nie wyłączając grupy czołowych blogerów portalu "Niepoprawni", którzy doprowadzili do zablokowania komentowania felietonu "Jak znany Śpiewak falsetem śpiewał, czyli kto walczy z prawdą" - jako fake newsu  pisanego przez jakiegoś trolla. 

Fakt oczywisty, że pani Masha Gessen przy okazji swojego felietonu przypisuje Polakom zbrodnię w Jedwabnem, dokonaną przez oddział niemieckiego Eisatzkommando SS dowodzonego przez SS-Hauptsturmführera ]]>Hermanna Schapera]]> - to akurat nikogo nie interesuje. Kłamstwo znieważające Polskę nadal krąży po świecie. Kim jest pani Masha Gessen i dlaczego prezentuje światowej opinii publicznej antypolską i zakłamaną wizję historii, można zobaczyć w Wikipedii []]>link]]>].

Dlaczego patriotyczni blogerzy portalu Niepoprawni stanęli jak jeden mąż i żona przeciwko prawdzie o postawie elity antypolskich historyków, nie rozumiem. Jan Gross, Jan Grabowski, Barbara Engelking albo Paweł Śpiewak piszą o Polskiej historii prawdę?

Nie rozśmieszajcie mnie. Tego się naprawdę nie da zrobić. To naprawdę nie jest śmieszne.
Pisałem o bezskuteczności antypolskiej propagandy nie istniejącego polskiego antysemityzmu 10 lat temu []]>link]]>]. Kłamstwo i obrzydliwe plucie na Polskę, zniesławianie i fałszywe oskarżanie w skali międzynarodowej idzie tym "historykom" całkiem, całkiem wrednie.

 

]]>Totalitarnym PO, PSL, Lewicy, żadnej Hołowni, Konfederacji ani ich ideologii
nie tylko nie należy powierzać żadnej władzy,
ale po prostu niczego, nawet złamanego grosza!
]]>

* * *

następny - poprzedni

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)

Komentarze

"Kłopoty prawne dwóch historyków wynikają z nieustannych wysiłków polskiego rządu, aby oczyścić Polskę z jakiejkolwiek roli w śmierci trzech milionów Żydów w Polsce podczas okupacji hitlerowskiej. Kiedy fakty staną na przeszkodzie temu rewizjonistycznemu wysiłkowi, historycy płacą cenę. W 2016 roku polskie władze rozpoczęły śledztwo w sprawie polsko-amerykańskiego historyka Jana Tomasza Grossa, autora przełomowej książki „Sąsiedzi: Zagłada społeczności żydowskiej w Jedwabnem”. Zarzucono mu, że obraził Polaków za to, że spostrzegł, iż Polacy zabili więcej Żydów niż Niemcy podczas II wojny światowej. Sprawa ciągnęła się przez trzy lata, a Gross był poddawany godzinnym przesłuchaniom przez policję; rząd zagroził również odebraniem Grossowi Orderu Zasługi RP, zaszczytu państwowego, który otrzymał w 1996 r. (Państwo odstąpiło od śledztwa po odejściu Grossa na emeryturę w Princeton)." [link]

To jest oczywiście mały fragment, który pozostawiam bez komentarza.

Vote up!
1
Vote down!
0

michael

#1630128