Podróże. Do domu.

Obrazek użytkownika Marian Stefaniak
Blog

kontynuacja

  Był oblepiony krwią. Sam już nie wiedział czy była jego. Do tego te nieruchome oczy! Nic dziwnego, że go wzięto za nieboszczyka. Afgańczycy długo i uważnie mu się przygląddali. Na szczęście z daleka.

  Gdy już sobie poszli Andriej postanowił nie kusić losu i poszukać sobie innego miejsca. Na wypadek, gdyby tamci postanowili wrócić. Po drodze natknął się na Siergieja. Żołnierza ze swojego odziału. Coś do niego mówił, ale Siergiej kompletnie nie reagował. Sprawa była chyba raczej dla psychologa lub psychiatry. Przeszukał go, ale żadnej amunicji przy nim nie znalazł. Dalej, więc, miał dwa granaty przyczepione do kamizelki. 

  Nie wiadomo kiedy zapadł zmrok. Tamci rozpalili ognisko. W jego świetle zobaczył paru kolegów. Widocznie wzięto ich żywcem. Wolał nie myśleć w jakim celu. Mimo ciepła przebiegł po nim dreszcz.

  Afgańczycy gdzieś poszli. Przy więźniach pozostało ich tylko paru. Widocznie też się spieszyli, gdyż od razu wzięli się do rzeczy. Alosza był ich śmieszkiem. Ale teraz raczej nie było mu do śmiechu. Bagnetem otworzono mu brzuch i wnętrzności rozpostarto między pobliskimi skałami. Andriej nigdy by nie pomyślał, że mogą być takie długie. Ale gdy Aloszy zaczęto wlewać do środka benzynę, ocknął się z odrętwienia.

  Sięgnął po granaty. Wiedział, że nie są tak selektywne jak karabin. No, ale amunicji nie miał. Wyboru także. Rzucone szybko po sobie granaty obronne pokazały swoją moc. Zdmuchnęły ogień z oniska oraz życie tych, którzy znajdowali się w pobliżu.

  Odszukał Sirgieja i powiedział, biorąc go za rękę:

 - Czas już wracać do domu.

  Siergiej poszedł za nim bezwolnie i w milczeniu. Milczał też gdy ich w jednostce odznaczali.

  Po powrocie w swoje strony Andriej nie mógł sypiać. Miał koszmary. Szybko został młodym rozwodnikiem. I młodym alkoholikiem. C.d.n…

 

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.4 (9 głosów)