Palivec oPOzycji czyli Sikorski
To, że nie jestem rasistą słownym, podkreślałem nieraz. I nie tylko werbalną deklaracją, ale i czynem. Po prostu wolę napisać KURWA, niż wykropkować środkową literę.
Bo przecież ta kropka wcale nie pozbawia znaczenia tak okaleczonego wyrazu. Czytelnik doskonale zdaje sobie sprawę, co autor NAPRAWDĘ chciał przekazać. Wykropkowanie to tylko rodzaj hipokryzji symbolicznej.
Niedościgłym wzorem takiego bezkompromisowego zachowania jest nieśmiertelna postać gospodarza Palivca. Jak pamiętacie, a może i nie, to ten, który za sprawą wywiadowcy Bretschneidera trafił do paki za stwierdzenie, iż muchy srały na portret Najjaśniejszego Pana. Po wojnie, już w Republice Czechosłowackiej, odwiedziwszy Jarosława Haszka w jego mieszkaniu dziękował mu za sportretowanie go jakim był naprawdę.
Przyszedł do mnie w odwiedziny, gdy dowiedział się, że jest w książce, i nabył przeszło dwadzieścia egzemplarzy pierwszego zeszytu, które rozdał swoim znajomym, czym przyczynił się do rozpowszechnienia mojej książki.
Szczerze cieszył się, że o nim pisałem i że przedstawiłem go jako znanego prostaka.
„Mnie już nikt nie przerobi — rzekł do mnie — bo ja przez całe życie mówiłem po prostacku, jak myślałem, i tak będę mówił dalej. Dla przypodobania się jakiejś tam krowie nie będę sobie zasłaniał gęby serwetką. Dzisiaj jestem sławny”.
Jego samowiedza rzeczywiście wzrosła. Sława jego oparta jest na kilku krzepkich wyrażeniach. Wystarcza mu to i daje zadowolenie, a gdybym chciał przez wierne i dokładne reprodukowanie jego wyrażeń zwrócić mu uwagę, że nie powinien tak mówić, jak mówi, co oczywiście nie było moim zamiarem, to niezawodnie obraziłbym tego dobrego człowieka.
Niewyszukanymi słowami, prosto i uczciwie wyraził wstręt czeskiego człowieka do wszelkiego bizantynizmu, sam o tym nie wiedząc. To było w jego krwi, ten brak szacunku dla cesarza i przyzwoitych wyrażeń.
(Jarosław Haszek, Przygody dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej, t. I, Epilog)
Równie bezkompromisowy jest niegdysiejszy minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
Co prawda wątpię, by trafił do historii tak jak Palivec jako że jest jedynie jego młodszą o wiek i pobawioną wdzięku kopią.
Nie rozumiem tylko tego całego zamieszania wokół Radosława. W końcu niewyszukanymi słowami, prosto i uczciwie wyraził wstręt zwykłego człowieka do wszelkiego bizantynizmu, sam o tym nie wiedząc.
Ba, Sikorski czynnie wystąpił przeciw seksizmowi. Przecież krytycy Radka wytykają mu, że tak odezwał się do kobiety.
A to jednoznacznie wskazuje, że mąż Anny Aplebaum byłby w porzo, gdyby odezwał się tak do mężczyzny. Tymczasem dla niego płeć nie stanowi różnicy.
Jedno tylko dziwi mnie u Radka.
Otóż wg der Onet ten miszcz celnej riposty na krytykę m.in. europosła Patryka Jakiego miał odpowiedzieć:
Na zaczepki odpowiadam na poziomie, który adresat jest w stanie zrozumieć.
Prędziutko zatem sprawdziłem sobie wykształcenie pana eksministra.
Przecież nie tak dawno jako minister rządu Tuska odpowiadając na pytanie posła Karola Karskiego pisał:
Pragnę uspokoić pana posła, iż Uniwersytet Oxfordzki nadał mi tytuły zarówno bakałarza nauk (odpowiednik polskiego tytułu licencjata), jak i mistrza nauk (tytuł zawodowy magistra) na kierunku: filozofia, nauki polityczne i ekonomia. W załączeniu*) przedkładam do wiadomości kopię dokumentu poświadczającego uzyskanie przeze mnie tytułu magisterskiego. Mam głęboką nadzieję, iż pan poseł doceni wartość studiów na brytyjskiej uczelni w czasach, gdy niektórzy z dzisiejszych polityków, mieniący się niezłomnymi stróżami moralności, robili kariery w studenckich przybudówkach do partii komunistycznej.
Tymczasem w eurowyborach „sołtys Chobielina” obok byłego członka KC PZPR stał się członkiem Parlamentu Europejskiego.
I tam przez nikogo nie przymuszony podaje swoje wykształcenie.
Jak widać brakuje mu sporo do magistra, którym jest Beata Kempa.
Ale najzabawniejsze jest to, że na nowo stał się popularny stary dowcip.
Oto w pociągu dalekobieżnym w przedziale jedzie dwóch panów. W końcu zaczęli ze sobą rozmawiać i wtedy jeden z nich mówi:
- Pan pozwoli, że się przedstawię – Poliwko jestem.
- Sikorski.
Po pewnym czasie Sikorski troszeczkę nieśmiało zaczyna:
- Wie pan.. ja mam takie hobby… Po prostu układam krótkie wierszyki zwierające nazwiska osób nowo poznanych.
- O, super! A o mnie już pan ułożył?
- Tak.
- To no wal pan!
- Ale pan się na mnie nie obrazi? - zapytał Sikorski.
- Wal pan śmiało!
Sikorski lekko się wyprostował, zmrużył oczy i wyrecytował:
Poliwko, Poliwko
ty dziwko!
Pan Poliwko klasnął w ręce i od razu odpowiedział:
- Cóż za zbieg okoliczności! Ja też mam podobne hobby i właśnie ułożyłem wierszyk o panu!
I wyrecytował:
Sikorski, Sikorski
ty ciulu!
I to w zasadzie było by na tyle.
21.10 2021
Ps, Coraz częściej pojawiają się pytania o przeszłość Sikorskiego w PRL.
Przede wszystkim co robił, zanim objawił się jako student Oxfordu oraz korespondent wojenny w Afganistanie. Co ciekawe, w Afganistanie był freelancerem, tak przynajmniej podaje wikipedia. Któż więc finansował tę jego wycieczkę?
Jeszcze w 2016 roku zostało publicznie postawione pytanie, na które ani on ani też nikt z jego formacji, nawet nie próbował odpowiedzieć. Chodziło zaś o potwierdzenie lub też stanowcze dementi, że już w 1980, bądź w 1981 r. był widziany w Rzymie w towarzystwie oficera pionu „N” Departamentu I SB.
I jak bumerang wraca pytanie o finansowanie jego studiów. Jak powszechnie wiadomo Radek orłem nie był, zatem trudno mówić o czymś w rodzaju stypendium naukowego. Być może była to pomoc świadczona dla osoby zza żelaznej kurtyny. Gdyby tak jednak było pewnie czytalibyśmy o tym w wikipedii, na dodatek wyboltowane.
Kto zatem finansował studia Sikorskiego?
I kolejna kwestia, możliwie ze powiązana z poprzednim pytaniem. Radek już jako 25-latek został doradcą Ruperta Murdocha. Miał go reprezentować m.in. przy rozmowach dotyczących telewizji komercyjnej. Jak pamiętamy w 1988 roku komuna trzymała się przynajmniej na pozór mocno. Czy Radek miał wówczas układy w wierchuszce kompartii? A może był łącznikiem pomiędzy „reformatorami” i „pragmatykami” z PZPR a zachodnim kapitałem? Trudno wszak przypuszczać, by biznesmen Murdoch za doradcę wziął sobie świeżo upieczonego bakałarza bez jakichkolwiek koneksji.
Polscy antysemici wiążą nagły wzlot kariery Sikorskiego (wiceminister MON w wieku lat 29 – miał odpowiadać za szybką integracją Polski z NATO) z faktem związania się z Anną Aplebaum (małżeństwo od 1992).
Ta narracja ustępuje jednak innej. Otóż człowiekiem, który wprowadził Radka na polityczne salony Warszawy miał być wysokiej rangi oficer brytyjskiego MI6, w owych czasach działający pod przykryciem jako urzędnik ambasady Zjednoczonego Królestwa w Warszawie.
W tym kontekście za karierą Sikorskiego stały zachodnie sztaby.
Fot. kadr z filmu Dobrý voják Švejk reż. Karel Steklý (1956). Siedzą od lewej: agent Bretschneider (František Filipovský), Józef Szwejk (Rudolf Hrušínský). Stoi: gospodarz Palivec (Josef Hlinomaz)
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 80 odsłon