Настоящий стратег*
Rosja to kraj wielkich możliwości. Oto prezydentem, jednocześnie wodzem „drugiej armii świata” został mało znany w czasach ZSRS skromny urzędniczyna KGB Wołodia Putin, zaś na czołowego jastrzębia wyrasta kurdupel Miedwiediew, wcześniej znany jako słup polityczny wspomnianego. Na dodatek odbierany na całym świecie jako pokaz wyjątkowej nieudolności i słabości armii „bój o Bachmut” stał się w oczach polskojęzycznych moskali największym triumfem ruskiego oręża zaraz po zdobyciu Berlina w 1945 r.
Genialna strategia Putina tylko pozornie wygląda na blamaż armii, przez lata robiącej za straszaka reszty świata.
Oto bowiem trwające już ponad 14 miesięcy dreptanie w miejscu na Ukrainie, połączone z bezprzykładnym po 1945 roku zdziczeniem sołdatów, swoje główne „sukcesy” odnoszących w walce z bezbronnymi cywilami, wg polskojęzycznych stanowi o geniuszu Putina!
Głównym zadaniem armii „Wagnera” nie było szybsze zajęcie Bachmuta, ale zniszczenie jak największej liczby żołnierzy i sprzętu ukraińskiej armii i obcych najemników. Wagnerowi to się jak najbardziej udało. Podobno w Bachmucie w ciągu 10 miesięcy walk zginęło około 100 tysięcy żołnierzy Sił Zbrojnych Ukrainy. Przy stratach rosyjskich kilkakrotnie mniejszych.
Proszę zwrócić uwagę na słowo „podobno”. Tymczasem wg podręczników strategii, z jakich uczyli się, uczą i będą uczyć sowieccy i moskiewscy kandydaci na oficerów atakujący ponoszą 2-3 krotnie większe straty niż obrońcy.
Ale w Bachmucie ma być odwrotnie.
Okazuje się, że triumfalizm moskiewski w polskojęzycznym wykonaniu prowadzi nawet do takich konstatacji:
Gdybyśmy załatwili UPAdlinę w tydzień to co byśmy z tego mieli? A tak UPAdlina wystawia już trzecią armię (dwie poprzednie bohatersko poległy) czyli mamy denazyfikację.
Broń sprzed operacji specjalnej już nie istnieje a państwa NATO już grzebią łyżeczką po dnie beczki czyli mamy demilitaryzację. I to nie tylko UPAdliny ale całego NATO.
Tak właśnie wygląda nowa putinowska propaganda.
10 marca 2023 r. red. Maksymilian Dura obnażył ją na Defence24:
Propaganda Kremla zmienia narrację i nie mając od dawna sukcesów terytorialnych zaczyna drastycznie zawyżać straty, jakie ma ponosić na wojnie armia ukraińska. Nawet słowem nie wspomina się przy tym o zabijanej ludności cywilnej, jak również o niszczonej infrastrukturze – w tym domach mieszkalnych.
Brak sukcesów terytorialnych w działaniach wojennych na Ukrainie zmusił władze Kremla do szukania innych informacji, stawiających w lepszym świetle działania rosyjskich sił zbrojnych w „specjalnej wojennej operacji". Ostatecznie zdecydowano się skupić na stratach przeciwnika i postępować według zasady: im mniej postępów w terenie tym więcej niszczonych na papierze ukraińskich pojazdów, statków powietrznych i eliminowanych żołnierzy.
Kto zna historię XX wieku nie jest specjalnie zdziwiony. Bodaj na początku września 1941 roku sowiecka „prasa” doniosła o zestrzeleniu tylu samolotów niemieckich, ile 22 czerwca owego roku nie mieli łącznie Niemcy i ich sojusznicy.
Również liczba wziętych do niewoli oraz zabitych Niemców była większa od ilości żołnierzy atakujących 22 czerwca ZSRS.
Nihil novi…
Co prawda wczytując się w tekst polskojęzycznego moskala człowiek zaczyna wątpić w jego zdrowe zmysły. Pisze bowiem:
Oddziały rosyjskie po opuszczeniu Artemowska przez siły Wagnera przejmą kontrolę nad Artemowskiem.
Operacja trwała 224 dni i według ekspertów stała się jedną z najdłuższych i najbardziej krwawych od czasów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej.
Bo niby gdzie, poza laniem w Afganistanie, co doprowadziło do upadku całe Imperium Sowieckie odziedziczone po Stalinie, sowiecka bądź moskiewska armia miała okazję walczyć z równorzędnym przeciwnikiem?
A może I wojna czeczeńska, w której bojownicy islamscy zlikwidowali co najmniej 5,5 tys. moskiewskich żołnierzy? I to tylko wg oficjalnych danych?
Jak ktoś zapomniał wojna ta zakończyła się przegraną Moskwy.
A może chodzi o II? Tam Moskwa poniosła jeszcze większe straty, chociaż w efekcie posadziła na tamtejszym „tronie” swojego człowieka, Kadyrowa.
Biorąc pod uwagę, że straty, jakie poniosła ludność cywilna najechanej republiki procentowo były wyższe, niż te, jakie Sowiety poniosły podczas II wojny światowej, faktycznie Moskale mogą być dumni.
I pewnie są, czytając polskojęzyczne kocopały.
Niestety, proputinowskie durnie nie znajdują się tylko w Europie środkowej. Oto na stronkach polskojęzycznych moskali pojawia się cytat niespełna 80-letniego włoskiego „narodoffca”, niejakiego Michele Rallo. Otóż zdaniem tego pana We Włoszech już się zorientowali: Po zniszczeniu Ukrainy, Ameryka przygotowuje zniszczenie Polski.
Co prawda autor waha się w swojej ocenie zamiarów USA. Być może chodzi o zaatakowanie Moskwy z terenu Finlandii, boć w tym celu przecież została przyjęta do NATO.
Za Polską jednak przemawia to, że... już raz wywołała wojnę światową.
Polska zresztą już w przeszłości posłużyła anglosaskiej “partii wojny” do wywołania konfliktu światowego. Nie znajdziecie tego w oficjalnych podsumowaniach historycznych, ale geneza II wojny światowej została w całości stworzona w Anglii. Niemcy i Polska negocjowały w sprawie sporu między nimi (Gdańsk i reszta) i były bliskie znalezienia rozwiązania kompromisowego. Z wyjątkiem tego, że polscy przywódcy zostali wezwani do Londynu i usilnie zachęceni do zerwania negocjacji; z obietnicą, że jeśli zostaną zaatakowani przez Niemcy, Anglia przyjdzie im z pomocą całym ciężarem swojej ogromnej potęgi militarnej.
Cóż, Polska złapała przynętę, zerwała negocjacje, została zaatakowana przez Niemcy, zniszczona i zrównana z ziemią, ale Anglia nie wysłała ani jednego czołgu, ani jednego samolotu, ani jednego okrętu, by jej bronić. Polska została wymazana z mapy, ale w ten sposób Anglia miała pretekst do wypowiedzenia wojny Niemcom, do “poszerzenia” konfliktu regionalnego, a następnie przekształcenia go w wojnę światową. Tak właśnie się stało i rzucam wyzwanie każdemu, kto udowodni, że jest inaczej. Są to jednak rzeczy, które nigdy nie znajdą się w “politycznie poprawnych” książkach historycznych.
Powyższy tekst został szeroko rozkolportowany w polskojęzycznym kacapskim necie.
Jeśli jednak włoski starzec chciałby dowodu, kto naprawdę pchnął Hitlera do wojny, niech zapozna się choćby z działami Trockiego, który wszak powinien mu być wyjątkowo bliski.
Nie dość, że trafnie przewidział wybuch II wojny światowej, to jeszcze miał czelność twierdzić, że bez Stalina nie byłoby ani Hitlera, ani też Gestapo.
„Miłujący pokój” Stalin musiał go więc uciszyć za pomocą czekana w ręce późniejszego bohatera Związku Sowieckiego Ramóna Mercadera.
Ciekawe, kogo będą chcieli uciszyć polskojęzyczni moskale?
fot. ruiny Bachmutu twitter
23.05 2023
Ps. Innego zdania co do znaczenia „bitwy o Bachmut” jest zbrodniarz wojenny Igor Girkin-Striełkow.
...nasi „stratedzy wojskowi” ponownie próbowali rozwiązać dla kierownictwa politycznego zadanie, które nasi starsi kretyni „wyrysowali” sobie w głowach: „Całkowite wyzwolenie Donbasu i zacząć targować się z Kijowem i drogimi zachodnimi partnerami, aby narzucić im „status quo”: Krym, Donbas i Korytarz Krymski są za nami, do niczego więcej nie pretendujemy.
Jak widać, zadanie to nie zostało rozwiązane nawet w niewielkim stopniu w ciągu siedmiu miesięcy krwawych walk (w wielu rejonach - na przykład pod Awdiejewką i Marinką, prawie nieprzerwanie).
I fakt, że "Wagnerowi" - wyposażonemu i uzupełnionemu do połowy zimy tego roku. „według kategorii luksusu” – w końcu (kosztem prawie całkowitej utraty własnej piechoty) w ciągu wielomiesięcznej maszynki do mielenia mięsa udało im się „wycisnąć” dwa miasteczka – Soledar i Bachmut – to jedynie zwycięstwo taktyczne. A w związku z całkowitym niepowodzeniem zadania strategicznego - wzięcie Bachmutu jest przedstawiane jako „zwieńczenie przywództwa wojskowego” i „epokowa bitwa o światowym znaczeniu historycznym”.
Tak to wygląda w oczach człowieka, którego trudno wszak posądzić o nawet najmniejsze sympatie proukraińskie.
______________________________________________________
* prawdziwy strateg
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 355 odsłon