Muł rzeczny i rzeżucha oprócz banana

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Kultura

Motto: Chodzi o to, że musi coś istnieć! Jakaś granica, za którą nie wolno przejść, za którą przestaje się być sobą.*

 

Bananowa wiktoria okazała się wbrew intencjom oPOzycji kolejnym zwycięstwem partii rządzącej. Dyr. Jerzy Miziołek usunął z Muzeum Narodowego jedną z najważniejszych prac polskiej sztuki początku XXI wieku.

 

Przynajmniej najważniejszą zdaniem Karola Sienkiewicza, wschodzącej gwiazdy krytyki i historii sztuki.

 

Jak podaje poniedziałkowy Onet:

 

Usunięte z wystawy Muzeum Narodowego dzieła pokazujące między innymi kobietę jedzącą banany mają wrócić na swojej miejsce w galerii XX i XXI wieku - wynika z oświadczenia, które ukazało się dziś na stronie muzeum.

 

"Dobrze jest mi znane miejsce prac Natalii LL i Katarzyny Kozyry w polskiej sztuce. Misją MNW jest prezentowanie różnorodnych kierunków i postaw artystycznych, co w sytuacji bardzo ograniczonych warunków lokalowych powoduje, iż muszą następować kreatywne zmiany. Z respektem należnym każdemu obiektowi muzealnemu zarówno te prace, jak i inne, trafią na pewien czas do magazynu, by ustąpić miejsca innym" - brzmi oświadczenie, pod którym podpisał się prof. Jerzy Miziołek.

 

Dyrektor muzeum zaznaczył, że zdecydował o "dalszym eksponowaniu dzieł do dnia rozpoczęcia prac rearanżacyjnych".

 

"Mając na uwadze fakt, że ogromna liczba wybitnych dzieł sztuki, zwłaszcza polskiej, znajduje się w magazynach, w jednym z punktów programu funkcjonowania MNW, przedłożonego w listopadzie 2018 roku w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, zobowiązałem się do wprowadzenia koncepcji wymiany dzieł eksponowanych w Galerii Sztuki XX i XXI Wieku co pół roku, aby zapoznać publiczność z bogatymi zbiorami sztuki nowoczesnej MNW" - stwierdza dale prof. Miziołek.

 

]]>https://wiadomosci.onet.pl/kraj/warszawa-muzeum-narodowe-przywroci-prace-natalii-ll/2fl29l3]]>

 

Ale to przecież nie jedyne dzieła, których dotknęło ostrze nowej cenzury.

 

28 kwietnia GazWyb alarmowała:

 

Usunięty z wystawy telewizyjny performance Grupy Sędzia Główny, czyli Karoliny Wiktor i Aleksandry Kubiak, odbywał się na antenie TVP Kultura w 2005 roku. Dziś trudno uwierzyć, że jeszcze kilkanaście lat temu telewizja publiczna była otwarta na takie eksperymenty. Performerki na żywo wykonywały polecenia dzwoniących do studia widzów. Telefonujący – głównie mężczyźni – domagali się przede wszystkim, by artystki zdjęły ubrania. Te, swoją prowokacją i rezygnacją z władzy nad własnym ciałem, wprowadzały widzów w pułapkę, ujawniały uprzedmiotowienie kobiecego ciała w kulturze. Ich performance to jedna z najważniejszych prac polskiej sztuki początku XXI wieku.

 

]]>http://wyborcza.pl/7,112588,24708236,kto-sie-boi-bananow-natalii-ll-czyli-dulszczyzna-i-cenzura.html]]>

 

 Usunięty zapis performance Karoliny Wiktor i Aleksandry Kubiak to tylko niewielka część dokonań artystycznych obu wielkich feministycznych artystek.

 

Działania Sędziego Głównego oparte są na formule żywej rzeźby lub żywego obrazu. Zazwyczaj występują nago. Ich performances dotykają między innymi problemów politycznych, patriarchalności kultury, kwestii ról płciowych, uprzedmiotowienia kobiety.

 

Podczas akcji w Galerii Stara Winiarnia w 2003 roku artystki leżały zapakowane w wielkiego hamburgera, umieszczonego na złączonych flagach Polski i Stanów Zjednoczonych. W ten sposób stawały się przedmiotem konsumpcji, co dodatkowo podkreślał fakt, że kanapka była licytowana. Jako produkt wystąpiły też na festiwalu "Interakcje" w Piotrkowie Trybunalskim w 2005 roku. Pozwoliły wówczas mężczyznom grać o prawo do "posiadania" artystek przez okrągłą dobę (szczegóły regulowała umowa sporządzona przez prawnika). Z kolei gdy we Władysławowie zawinął do portu statek - klinika aborcyjna, w gdańskiej Modelarni "urodziły" jajka, które następnie rozgniotły i częstowały nimi publiczność.

 

(…)

 

Podczas akcji na otwarciu wystawy "Dzień Matki" w Galerii XX1 w 2005 roku artystki połączyły swe usta i pochwy plastikowymi rurkami, w geście symbolicznej jedności.

 

]]>https://culture.pl/pl/tworca/sedzia-glowny]]>

 

Materiał filmowy:

 

]]>https://www.youtube.com/watch?v=HV9GMGFhZ10]]>

 

 

Zwróćmy uwagę na pojawiający się w 1:18 minucie zapis jednego z najważniejszych dla kultury gender wydarzeń artystycznych w Europie. W 2008 r. na scenie teatru w Opolu tworzące grupę Sędzia Główny artystki nago rozbiegały się, by następnie uderzać w kurtynę przeciwpożarową.

 

Zupełnie tak, jakby chciały powiedzieć:

 

Oto ja, pradawna Ewa, stworzona by stwarzać, burzycielka i budownicza w jednym, spotykam się z przeszkodą.

 

Żelazną, a więc męską.

 

Męski świat ogranicza mnie, ale i tak będę próbowała przebić się przez ograniczenia.

 

Bez końca. Póki tchu w piersiach, a przynajmniej do czasu, kiedy one mnie zabolą...

 

Trzy lata wcześniej w Domu Kolejarza w Zielonej Górze performerski wytrzymały godzinę w akwarium wypełnionym kostkami lodu.

 

Tymczasem widz/zwiedzający Muzeum Narodowe jest całkowicie odcięty od tych fundamentalnych dla Sztuki Feministycznej arcydzieł. A przecież wyznaczają one nowy kierunek, na razie znany jako genderyzm zaangażowany czasem zwany też feminizmem lodowatym.

 

Gdyby można porównać ze sztuką umownie nazywaną męską trzeba by porównać dokonania Grupy Sędzia Główny do Józefa Karola Stielera i jego cyklu portretów Johanna Wolfganga von Goethe, Joachima Murata, Ludwiga Tiecka i Alexandra von Humboldta. A przede wszystkim najsłynniejszego – portret Ludwiga van Beethovena.

 

Tymczasem zamiast pełni sztuki feministycznej mamy jedynie jej namiastkę.

 

Katarzyna Kozyra jest bowiem uznawana powszechnie za artystkę kontrowersyjną, zaś temat jej prac nie dotyczy wyłącznie tematyki feministycznej (vide: Łaźnia męska).

 

Z kolei twórczość Natalii LL (Lach-Lachowicz) wymyka się poza całkowite przyporządkowanie jej do sztuki feministycznej. Szczególnie takie dzieła, jak Trwoga paniczna, Trójkąt magiczny czy Głowa mistyczna, pochodzące z końca lat 1980-tych.

 

Pozostawiając je, a wyrzucając Grupę Sędzia Główny prof. Jerzy Miziołek jednoznacznie wpisuje się w nurt antygenderyzmu, lansowany przez rządzącą partię.

 

A przecież usunięcie jednej z najważniejszych prac polskiej sztuki początku XXI wieku to nie koniec.

 

Dla porządku trzeba odnotować brak prac Ewy Partum, która szokowała przechodniów (przypadkowych) pojawiając się nagle na ulicy całkiem nago. W ten zaskakujący sposób wprowadzała widzów w stan zakłopotania, karzący zastanowić się nad kondycją istoty ludzkiej oraz banalnością tego świata.

 

Nic dziwnego, że reżim komunistyczny zmusił ją do emigracji. Od 1983 roku mieszka i tworzy w Berlinie.

 

Może właśnie dlatego jej twórczość znalazła kontynuatorki na całym świecie.

 

Brakuje także Teresy Murak, która tworzyła różne formy używając do tego mułu rzecznego i rzeżuchy.

 

A przecież jest to jedna z pierwszych na świecie artystek reprezentujących tzw. feminizm ekologiczny.

 

Czy w przyszłości wzniosą nam w Warszawie Muzeum Sztuki Feministycznej?

 

Jeśli tylko pojawi się taka inicjatywa z miejsca uzyska poparcie GazWyb i innych około czerskich mediów.

 

Szczególnie mocne, gdy okaże się, że PiS rządzić będzie kolejną kadencję.

 

Zamiast czarnych parasolek muł rzeczny i rzeżucha. Pod warunkiem, że przeciw PiS. ;)

 

 

30.04 2019

 

 

Ps. Wszystkie zawarte w tekście cytaty są autentyczne. Autentyczne są także informacje o dokonaniach artystycznych poszczególnych Pań.

 

 

_________________________________________________

 

* Zofia Nałkowska, Granica, Wyd. Zielona Sowa, 2006, s. 200.


 

Twoja ocena: Brak Średnia: 3.5 (7 głosów)